Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jedyna słuszna wersja współżycia małżeńskiego (opinia ojca Szustaka)

124»

Komentarz

  • A jeszcze jedna myśl, bo mnie uderzyło. Sama piszesz "tak samo ważne jest , żeby tata wprowadził córkę w specyfikę świata męskiego, zaznajomił ją z męskim rozumowaniem, itd.
    To akurat wiem na pewno - wychowałam się bez ojca i zawsze w świecie męskim byłam jak dziecko we mgle. To mąż mnie wszystkiego nauczył, właśnie przez rozmowy, on mi przybliżył  to ich rozumowanie i ich postrzeganie świata, ich zainteresowania. 
    Dla mnie to był kosmos.
    Do dziś świat mężczyzn jest dla mnie fascynujący i arcyciekawy, właśnie dlatego, że nie miałam z nim do czynienia w dzieciństwie. 

    Dlaczego zatem, skoro widzisz jakie to dla Ciebie i męża było ważne i jednoczące - zabierasz to synowi i jego przyszłej żonie? 
  • asiao powiedział(a):
     
    A tak wogole to niestety ja mam smutna refleksje, ze przyszlosc jest w medycynie estetycznej .. Kobiety ktore nadmiernie o siebie dbaja, uderzaja w najprostrze instykty i najwiecej sobie ugrają w relacji z facetem ..natury sie nie oszuka  >:) :#
    Alternatywą jest szczera rozmowa o tym, że mężowi spada sprawność, a starzejące się ciało żony go mniej pociąga. Kobiety mogą unikać tematu botoksem, mężczyźni - niebieskimi tabletkami. ;)
  • czy ja wiem ..calkiem mlodzi,  sprawni mezczyzni sa oszaleli na punkcie bardzo dobrze wygladajacych mlodych kobiet ..ktore wlasciwie nie widaomo ile maja lat  ;)
  • edytowano czerwca 2019
    Ostatnio czytałem wywiad z seksuologiem, który specjalizuje się w uzależnieniach. Niestety, ale kultura pornograficzna powoduje problemy u całkiem młodych mężczyzn; dotyczy to pewnie też wyglądu kobiet - jeśli nie wyglądają jak laski z rzeczonych filmów.
  • Czyli jeszcze obowiązek korzystania z chirurgii plastycznej i wyglądania jak laska z mało ambitnych filmików ;) Bo jak facet się ogląda za takimi , to znaczy , że żona musi coś z sobą zrobić. Bo facet tak ma .
    Podziękowali 1Milagro
  • Obawiam się , że on się będzie oglądał , także po torturach  różnego rodzaju zadanych sobie przez żonę ;)
    Podziękowali 1Joanna36
  • edytowano czerwca 2019
    @Monika73 ;Obawiam się, że tak. ;)
    Ale w bonusie można dostać oglądających się młodych mężczyzn, zainteresowanych atrakcyjną mamuśką. Tak, że co tam komu buduje poczucie wartości.
    Podziękowali 1Monika73
  • O fu. Obrzydliwe.
    Podziękowali 1In Spe
  • Ale co komu przeszkadza że mezczyzna się ogląda za ładną kobietą? To znaczy że żona mu się nie podoba, albo że mniej się podoba? Nie mam takiego wrażenia. Mój z tych oglądających się i nawet do mnie komentujących i nie mam parcia na odmładzanie się, bo to mądry mężczyzna i kochający a ja wiem że mu się podobam. Mnie też się wizualnie różni mężczyźni podobają i nie wpływa to na zmniejszenie miłości do mojego męża.
    Podziękowali 1Polly
  • To u mnie jakiś kosmos w tych tematach. Sama często mówię do męża, np. oglądając telewizję, coś w stylu "zobacz jak jest szczuplutka" albo "kolor super dobrany do urody, zresztą w ogóle piękna kobieta". A on milczy. Nie pogniewałabym się naprawdę, gdyby mi przytaknął.
  • Malgorzata powiedział(a):
    Ooo ja się właśnie dwa razy obejrzałam za bardzo przystojnym , o zgrozo młodszym mężczyźnie.
    W dodatku bardzo foremnie zbudowanym .
    I ssoo teraz ??
    To rzadki widok przecież ;) 

    Ps w dodatku o podwójna zgrozo , miał zgrabne pęciny  B)
    Cytując bardzo fajną siostrę zakonną:
    "A co? Jak się wybrało to już nie można spojrzeć w menu?" ;)
  • Ale w osp czy po którejś szkole? Pytam bo mój tata był strażakiem 
  • W sensie to pytanie do Małgorzaty, ale nieważne, zwykła ciekawość i co najwyżej możliwość wspólnych znajomych :-)
  • Widzisz w wątku obok (albo tym) było o tych syneczkach mamusi a ja byłam córeczką tatusia więc słabość do strażaków rozumiem haha
  • Ja też byłam córeczką tatusia, ale tu jest znaczna różnica. Miłość ojca do córki to dla niej baterie na przyszłe relacje, z synkiem mamusi już jest zdecydowanie inaczej. 
  • Mnie jednakowoż, wbrew większości, strażacy się nie podobają :)

    Podziękowali 2Skatarzyna Milagro
  • PawelK powiedział(a):
    Mnie jednakowoż, wbrew większości, strażacy się nie podobają :)

    A czirliderki? :sweat_smile: 
    Podziękowali 1PawelK
  • Chociaż ostatnio czytałem udrękę i ekstazę i trochę do myślenia dała perspektywa Michała Anioła.

    Nie rzeźbił prawie kobiet, bo ich fizjonomia była dla niego nudna. Wychowany wśród kamieniarzy w kamieniołomie, zachwycał się męska muskulaturą, uważając, że w kobiecie nie ma co rzeźbić czy malować, bo raptem kilka zaokrągleń.
    No i trochę racji miał, jak się popatrzy na zdrowo wyrzeźbionego mężczyznę typu Apollo, to jest co podziwiać.

    Chyba z tych powodów chcą mu przykleić łatkę kochającego inaczej z resztą.
  • Skatarzyna powiedział(a):
    PawelK powiedział(a):
    Mnie jednakowoż, wbrew większości, strażacy się nie podobają :)

    A czirliderki? :sweat_smile: 
    Ja ostatnio oglądam lekkoatletykę i patrzę, a tam jakieś dziewczynki biegają... 
    Okazało się, że laski około dwudziestki zaczynają mi się wydawać dziecinne. Pierwszy raz w życiu poczułem, że niby młody a jakby coraz mniej.

    Tak, że czekam cierpliwie na kryzys wieku średniego. 
    Podziękowali 2Skatarzyna PawelK
  • Ja jestem dziwny, bardziej podoba mi się gdy kusi by odkryć, niż już odkryte ;) więc chirliderki nie bardzo... ;)

  • Elunia powiedział(a):
    Echhh byście widziały strażaków, którzy przyjechali na piknik wojskowy. Dzieła sztuki chodzące.
    Jedno takie dzieło sztuki mam, drugi też wybiera się do strażackiej.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • Malgorzata powiedział(a):
    No właśnie.
    Poza tym po co tyle gadać facetowi.
    Oni z natury są mniej gadatliwi a bardziej zadaniowi , działający.
    Nie niemowy ale bez słowotoku co mają na myśli przez pół dnia. Wyjaśniając ;) 


    Podam Ci przykład z wczoraj .

    Córka urodziła syna .
    Zięć pisze do mnie SMS

    Urodziła. Wszystko ok.


    Wiesz jaki byłby SMS od kobiety ???
    Pojemność SMS jest ograniczona ;) na szczęście.







    Gratulacje dla rodziców oraz dziadków! :)


  • Malgorzata powiedział(a):


    Ale po co Ty synowi opowiadasz o patologii zamiast o pięknej miłości wierności i cudzie życia??
    Uważasz , że to jest to co należy przekazać ??
    Oraz uważasz , że chłopak jest w stanie udźwignąć sprawy o jakich opowiadasz, dorosłych ??
    Czy On o taki alkoholizm np pyta ?? Czy wyskakujesz przed szereg w ramach profilaktyki uzależnień??

    Moim zdaniem prowadzisz w nim ostrą orkę emocjonalną .

    Sorry ale tak to widzę ja.

    Jeśli już to opowiadać o pięknie , jak być powinno , prowadzić w stronę pięknego życia a nie syfu.
    Ale to ja.


    Nie umiem sobie zwizualizować , że opowiadam nastolatkom taki hard core jako matka.
    Nie wiem w jakim wieku syn Twój.

    Rozumiem , że chciałabyś ostrzec tymi opowieściami przed złem , ale czytając co odpisujesz ciary mam ją , stara baba.


    Doprawdy sądzisz , że opowieści o kobiecie dadzą facetowi pewnik wiedzy o niej ??
    Że śmiem , że wątpię bo ona sama nie ma tej wiedzy i pewnika o sobie.
    Emocje i hormony i cykl oraz wymagania świata wobec kobiet mają znaczenie.
    Poza tym , że akurat uważam , że to się pokazuje życiem a nie opowieścią i narracją słowną .


    Oczywiście nie uważam aby unikać trudnych spraw i że tego nie ma w życiu.
    Chodzi mi o to , że to nie jest wzór.
    Wzór wygląda całkiem inaczej i on ma być widoczny okiem dziecka bo to obserwatorzy i weryfikatorzy postaw ;) 


    Jak to się popularnie mówi i śpiewa ma być widać, słychać i czuć , ale życiem głównie.




    @Małgorzata , dziękuję za Twój punkt widzenia i zgadzam się z nim.

    Tylko, że właściwie to Ty nie napisałaś o mnie, tylko jakby... o kimś innym.

    Znów myślenie zero-jedynkowe: ona opowiada dziecku straszne życiowe historie, a pięknych i pozytywnych to już wcale nie.

    No nie jest tak.

    Małgorzata.

    Jesteśmy normalna rodziną – jest u nas wesoło, żartujemy, kłócimy się wszyscy razem, opowiadamy sobie masę pozytywnych spraw, a czasem rozmawiamy o tych trudniejszych. Wszyscy. Nie tylko ja.

    I przyznam, że nasz syn (a czasem też i mąż) lubią posłuchać sobie jak ja opowiadam różne historie. Te trudne też ich ciekawią.

    Może to dlatego, że prawie w ogóle nie oglądamy telewizji, a może dlatego, że ja mam taki styl "gawędowy", ale czasem jak nawijam jakieś opowieści, to słuchają , wypytują, dogadują, komentują. Nieraz ironizują, jak to faceci.

    Słowem: podoba się.

    Nasz syn, jak był młodszy to czasem wręcz domagał się, żebym zapodała jakieś skomplikowane historie losów, bo go to ciekawiło.

    Żadnych traum u niego nie widzę.

    Normalny, wesoły, pozytywny chłopak, który ma mnóstwo przyjaciół i bardzo kocha swoich rodziców (oboje).

    I wie, że jest przez oboje rodziców kochany najbardziej na świecie, i widzi, jak bardzo nam na nim zależy.

    A my widzimy jak jego to buduje... naprawdę.

    A pozytywnych, pięknych historii też sporo się dowiaduje, i próbuje rozczaić czemu tym się udało, a tamtym nie. Niech główkuje. Przyda mu się to. Taka lekcja z życia.


  • Malgorzata powiedział(a):
    Nie wspomnę już , że to wiązanie matki z synem kompletnie rozwalą na przyszłość jego relacje z żoną, bo mamusia jest jeszcze.

    To najgorsza wersja przygotowania faceta do małżeństwa.
    Sorry.

    Związek emocjonalny matki z synem , to porażka jego małżeństwa .

    A tu się muszę nie zgodzić.

    Znam dwóch panów, dość mi bliskich, którzy, pomimo, że obaj naprawdę bardzo męscy (takie koncentraty męskości, można powiedzieć) to noszą w sobie po dziś dzień traumę braku bliskich kontaktów z matką.

    Zarzucają swoim matkom, że skupiały się na córkach, że nie zbudowały z synami relacji.

    Że oni byli dla mam jakby dużo mniej ważni.

    Jeden z nich właśnie za to nie znosi swojej siostry i mają oboje niestety bardzo złe relacje z powodu jego zazdrości i wiecznego nieukojenia tego bólu, że mama to z nią zbudowała bliską uczuciową relację, a z nim już nie.

    Obaj panowie wykazują też brak delikatności i empatii, niestety... i bywają dość szorstcy dla swoich żon.

    Tak jakby jakieś części ich osobowości w ogóle nie rozwinęły się.

    Naprawdę uważam, że dobry i mocny związek emocjonalny matki z synem jest wręcz zbawienny dla jego późniejszych relacji z kobietą (dziewczyną, żoną, córką).

    Jak matka nie nauczy syna w odpowiednim czasie /wieku jak kochać, to potem , jak on dorośnie będzie już za późno, bo pewne procesy w psychice już się zakończyły i nie ma odwrotu.

    Chłodne emocjonalnie matki synów, to nieszczęście późniejszych synowych.


    I jeszcze napiszę tutaj (choć pewnie ta moja wypowiedź spotka się z gwałtownym protestem, czy nawet oburzeniem), że do niedawna martwiłam się trochę jak mój jedynak poradzi sobie w relacjach z koleżankami w przyszłości, no bo nie ma siostry , ani żadnej bliskiej osoby płci pięknej , ale w swoim mniej więcej wieku.


    Zwierzyłam się z tego mojej przyjaciółce, która nawiasem mówiąc jest z rodziny bardzo wielodzietnej i z którą ja miałam relację siostrzaną przez wiele lat dzieciństwa i młodości.

    Powiedziałam jej, że mój syn obraca się właściwie wyłącznie w męskim świecie, bo albo z ojcem, albo z kolegami taty, albo z licznym gronem kolegów własnych, a dziewczynki zna tylko z widzenia i pobieżnych rozmów. Powiedziałam jej zmartwiona, że on tak bardzo jest zanurzony w ten męski świat, że dla niego dziewczyna to właściwie ... tajemnica.


    Przyjaciółka krzyknęła: "To dobrze! To bardzo dobrze, nie masz się czym martwić! Właśnie tym bardziej będzie dziewczyną zachwycony , bo będzie przy niej odkrywał inny świat. Mój siostrzeniec ma dwie siostry, obie prawie w jego wieku i to wcale nie jest dobre, bo on jest wiecznie w babskim świecie, słucha babskich ploteczek o fatałaszkach, o koleżaneczkach, o makijażach, o fryzurach, wysłuchuje babskich sprzeczek i te ciągłe emocje, humorki itp... już mu się to wszystko przejadło... I on nie jest taki zbyt męski...

    A taki facet, który żyje intensywnie w męskim świecie i dziewczyna jest dla niego tajemnicą – jest super i jest dzisiaj na wagę złota, bo mamy kryzys męskości i wielu zniewieściałych facetów."

    Tym zakończyła swój wywód, wprawiając mnie w stan trwałej euforii. :)  :)  :)


    Pewnie powiecie: no dobrze, ale ty Ida sama go szkolisz jak to w babskim świecie jest.

    I tak, i nie.

    Jest różnica między zawracaniem facetowi głowy tematyką wyżej wymienioną przez moją przyjaciółkę, a między wychowaniem chłopaka na konkretnych przykładach (z uwzględnieniem, że tak powiem, psychologii niewieściej), w kierunku bycia dobrym i ofiarnym dla płci pięknej.

    I przecież wiadomo, że nie robię tego permanentnie, tylko od czasu do czasu, jak się nadarzy okazja wychowawcza, że tak powiem.

  • IdaIda
    edytowano czerwca 2019
    E.milia powiedział(a):
    A jeszcze jedna myśl, bo mnie uderzyło. Sama piszesz "tak samo ważne jest , żeby tata wprowadził córkę w specyfikę świata męskiego, zaznajomił ją z męskim rozumowaniem, itd.
    To akurat wiem na pewno - wychowałam się bez ojca i zawsze w świecie męskim byłam jak dziecko we mgle. To mąż mnie wszystkiego nauczył, właśnie przez rozmowy, on mi przybliżył  to ich rozumowanie i ich postrzeganie świata, ich zainteresowania. 
    Dla mnie to był kosmos.
    Do dziś świat mężczyzn jest dla mnie fascynujący i arcyciekawy, właśnie dlatego, że nie miałam z nim do czynienia w dzieciństwie. 

    Dlaczego zatem, skoro widzisz jakie to dla Ciebie i męża było ważne i jednoczące - zabierasz to synowi i jego przyszłej żonie? 


    @E.milia, nie wiesz co mówisz, przepraszam, ale ...

    To jest rana na całe życie, taki brak ojca

    Z mężem powinno się kontynuować poznawanie świata facetów , a nie dopiero stawiać pierwsze kroki.

    To tata powinien córkę wprowadzić w tajniki męskiego myślenia i postrzegania, taki brak to nieraz katastrofa i same kłopoty dla dziewczyny.

    Ja miałam szczęście, ale wiele takich dziewczyn jak ja trafia na ostatnich drani, bo nie potrafią odróżnić, który się nadaje na męża, a który to trages i katastrofa życiowa.


    Niczego nie zabieram synowi.

    Właśnie mu daję.

    Miłość i zainteresowanie OBOJGA rodziców, to psychiczny posag na całe życie.


    Na szczęście mój mąż chyba myśli tak samo.

    Bo interesuje się synem bardzo i jest aktywny w wychowywaniu go.

    My oboje bardzo pracujemy nad dzieckiem. Taki mamy styl.

    Może dlatego tak bardzo podoba mi się podejście forumowej @Anieli, bo ona wychowuje swoje dzieci do cnót. Pracuje nad nimi, urabia ich osobowość, ćwiczy charaktery. Ma wizję, cel i tworzy.

    My też tak robimy - wychowujemy dziecko do cnót.

    Tylko mój mąż nigdy by tego tak nie nazwał ... ;)

    On mówi o wyrobieniu charakteru, twardości i pracowitości u syna.

    I tym się najbardziej kieruje w wychowywaniu go, takie ma cele.

    Ja się zajmuję sferą duchowości i uwrażliwiania na innych. Plus sprawy edukacyjne. Plus pilnuję wypełniania zaleceń ojca, bo jestem więcej w domu niż on.

  • Ida, a ile ty masz dzieci? Bo w przypadku liczniejszych rodzeństw dzieci wpływają też wzajemnie na siebie. Nie tylko rodzice na dzieci, tych zależności i reakcji jest dużo więcej. 
  • A, to sporo tłumaczy. Nie doczytałam. 
    Podziękowali 1E.milia
  • Ktoś kiedyś powiedział, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska. Chyba coś w tym jest.
  • @J2017 a ja myślałam, że Twój jeden brat jest księdzem? ;)

    Podziękowali 2MAFJa Rien
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.