Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
A w ogóle to biegli psychiatrzy orzekli, że ma chorobę dwubiegunową afektywną. Depresja stanowi jakby część tej choroby, czy tak?
Choroba dwubiegunowa afektywna wymaga leków i jest poważnym problemem. Objawia się epizodami różnych zachowań, w tym epizodami depresyjnymi.
To jednak nie są epizody. Ona niczego nie chce się uczyć, nie chce nawet usiąść do nauki przy stole z wychowawcą w czasie przeznaczonym na naukę własną, wykręca sie jak może od wypełniania swoich obowiązków porządkowych. Ale zawsze pięknie uczesana (fryzura kosztem I śniadania, ale nadrabia II sniadaniem,) makijaż w dni wolne od szkoły, bo tylko wtedy mogą sobie taki makijaż zrobić. Aktywną bardzo, gdy mają zajęcia z zumby , a na wf-ie nie chce ćwiczyć. Wg mnie ona jest chora na lenia. To straszna choroba.
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
A w ogóle to biegli psychiatrzy orzekli, że ma chorobę dwubiegunową afektywną. Depresja stanowi jakby część tej choroby, czy tak?
Choroba dwubiegunowa afektywna wymaga leków i jest poważnym problemem. Objawia się epizodami różnych zachowań, w tym epizodami depresyjnymi.
To jednak nie są epizody. Ona niczego nie chce się uczyć, nie chce nawet usiąść do nauki przy stole z wychowawcą w czasie przeznaczonym na naukę własną, wykręca sie jak może od wypełniania swoich obowiązków porządkowych. Ale zawsze pięknie uczesana (fryzura kosztem I śniadania, ale nadrabia II sniadaniem,) makijaż w dni wolne od szkoły, bo tylko wtedy mogą sobie taki makijaż zrobić. Aktywną bardzo, gdy mają zajęcia z zumby , a na wf-ie nie chce ćwiczyć. Wg mnie ona jest chora na lenia. To straszna choroba.
Myślę, że nie masz racji. Nie mam zamiaru się kłócić, ale jeśli jest zdiagnozowana przez psychiatrę, to może jednak jest chora? W najbliższej rodzinie mam osobę, która jedynie pod wpływem choroby zaczęła zachowywać się jak opisana przez Ciebie osoba. Przesadne dbanie o wygląd, czesanie się przez 45 minut, dobór stroju, by wyjść na spacer na 10 minut. To mogą być zachowania kompulsywne. Ale tak jak mówię - nie widziałam osoby, o której piszesz, więc nie mam zamiaru się kłócić. Lekarz może jednak wiedział, co mówi, diagnozując ją.
I zgadzam się - strasznie wkurzają i sprawiają wrażenie pospolitego lenistwa te rzeczy, które opisujesz. Widzę to na co dzień i wiem, jakie to irytujące. Ale też wiem, że w przypadku bliskiej mi osoby to prawdziwa choroba.
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
Mam wrażenie, że piszesz to z prześmiewczym nastawieniem i uważasz, że tak naprawdę dziewczyna jest leniwa, a to że jest "strasznie chora" to wymówka.
Nie mam prześmiewczego nastawienia. Ona jest problemem naszego ośrodka. Ostatnio nawet groziła jednemu nauczycielowi, że go zabije, bo ten konsekwentnie domaga się od niej prowadzenia zeszytu. Tylko niektórzy wychowawcy twierdzą, że jest strasznie chora i powinna iść do innego ośrodka. Ale takiego ośrodka wychowawczego dla chorych na chorobe dwubiegunową afektywną nie ma. Poza tym u nas w ośrodku co najmniej połowa dziewcząt ma dwubiegunówkę, ale ona starają się pracować nad sobą, starają się współpracować z wychowawcami.
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
Mam wrażenie, że piszesz to z prześmiewczym nastawieniem i uważasz, że tak naprawdę dziewczyna jest leniwa, a to że jest "strasznie chora" to wymówka.
Nie mam prześmiewczego nastawienia. Ona jest problemem naszego ośrodka. Ostatnio nawet groziła jednemu nauczycielowi, że go zabije, bo ten konsekwentnie domaga się od niej prowadzenia zeszytu. Tylko niektórzy wychowawcy twierdzą, że jest strasznie chora i powinna iść do innego ośrodka. Ale takiego ośrodka wychowawczego dla chorych na chorobe dwubiegunową afektywną nie ma. Poza tym u nas w ośrodku co najmniej połowa dziewcząt ma dwubiegunówkę, ale ona starają się pracować nad sobą, starają się współpracować z wychowawcami.
Nie każda osoba z tą chorobą jest w stanie sama nad soba pracowac. Może warto zastanowić się nad branymi lekami? Czy ona ma dobrze dobrane leki? Czy w ogóle ma leki?
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
Mam wrażenie, że piszesz to z prześmiewczym nastawieniem i uważasz, że tak naprawdę dziewczyna jest leniwa, a to że jest "strasznie chora" to wymówka.
Nie mam prześmiewczego nastawienia. Ona jest problemem naszego ośrodka. Ostatnio nawet groziła jednemu nauczycielowi, że go zabije, bo ten konsekwentnie domaga się od niej prowadzenia zeszytu. Tylko niektórzy wychowawcy twierdzą, że jest strasznie chora i powinna iść do innego ośrodka. Ale takiego ośrodka wychowawczego dla chorych na chorobe dwubiegunową afektywną nie ma. Poza tym u nas w ośrodku co najmniej połowa dziewcząt ma dwubiegunówkę, ale ona starają się pracować nad sobą, starają się współpracować z wychowawcami.
Nie każda osoba z tą chorobą jest w stanie sama nad soba pracowac. Może warto zastanowić się nad branymi lekami? Czy ona ma dobrze dobrane leki? Czy w ogóle ma leki?
Moja uczennica z tą chorobą, bez leków, chodziła po ścianach i groziła matce, że ją zabije. Po dobranych dobrze lekach funkcjonuje zupełnie inaczej.
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
A w ogóle to biegli psychiatrzy orzekli, że ma chorobę dwubiegunową afektywną. Depresja stanowi jakby część tej choroby, czy tak?
Choroba dwubiegunowa afektywna wymaga leków i jest poważnym problemem. Objawia się epizodami różnych zachowań, w tym epizodami depresyjnymi.
To jednak nie są epizody. Ona niczego nie chce się uczyć, nie chce nawet usiąść do nauki przy stole z wychowawcą w czasie przeznaczonym na naukę własną, wykręca sie jak może od wypełniania swoich obowiązków porządkowych. Ale zawsze pięknie uczesana (fryzura kosztem I śniadania, ale nadrabia II sniadaniem,) makijaż w dni wolne od szkoły, bo tylko wtedy mogą sobie taki makijaż zrobić. Aktywną bardzo, gdy mają zajęcia z zumby , a na wf-ie nie chce ćwiczyć. Wg mnie ona jest chora na lenia. To straszna choroba.
Myślę, że nie masz racji. Nie mam zamiaru się kłócić, ale jeśli jest zdiagnozowana przez psychiatrę, to może jednak jest chora? W najbliższej rodzinie mam osobę, która jedynie pod wpływem choroby zaczęła zachowywać się jak opisana przez Ciebie osoba. Przesadne dbanie o wygląd, czesanie się przez 45 minut, dobór stroju, by wyjść na spacer na 10 minut. To mogą być zachowania kompulsywne. Ale tak jak mówię - nie widziałam osoby, o której piszesz, więc nie mam zamiaru się kłócić. Lekarz może jednak wiedział, co mówi, diagnozując ją.
I zgadzam się - strasznie wkurzają i sprawiają wrażenie pospolitego lenistwa te rzeczy, które opisujesz. Widzę to na co dzień i wiem, jakie to irytujące. Ale też wiem, że w przypadku bliskiej mi osoby to prawdziwa choroba.
I jak to leczyć? Tylko farmakologicznie? Ona bierze leki, ale dalej jest leniwa w sprawach, które wymagają wysiłku.
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
A w ogóle to biegli psychiatrzy orzekli, że ma chorobę dwubiegunową afektywną. Depresja stanowi jakby część tej choroby, czy tak?
Choroba dwubiegunowa afektywna wymaga leków i jest poważnym problemem. Objawia się epizodami różnych zachowań, w tym epizodami depresyjnymi.
To jednak nie są epizody. Ona niczego nie chce się uczyć, nie chce nawet usiąść do nauki przy stole z wychowawcą w czasie przeznaczonym na naukę własną, wykręca sie jak może od wypełniania swoich obowiązków porządkowych. Ale zawsze pięknie uczesana (fryzura kosztem I śniadania, ale nadrabia II sniadaniem,) makijaż w dni wolne od szkoły, bo tylko wtedy mogą sobie taki makijaż zrobić. Aktywną bardzo, gdy mają zajęcia z zumby , a na wf-ie nie chce ćwiczyć. Wg mnie ona jest chora na lenia. To straszna choroba.
Myślę, że nie masz racji. Nie mam zamiaru się kłócić, ale jeśli jest zdiagnozowana przez psychiatrę, to może jednak jest chora? W najbliższej rodzinie mam osobę, która jedynie pod wpływem choroby zaczęła zachowywać się jak opisana przez Ciebie osoba. Przesadne dbanie o wygląd, czesanie się przez 45 minut, dobór stroju, by wyjść na spacer na 10 minut. To mogą być zachowania kompulsywne. Ale tak jak mówię - nie widziałam osoby, o której piszesz, więc nie mam zamiaru się kłócić. Lekarz może jednak wiedział, co mówi, diagnozując ją.
I zgadzam się - strasznie wkurzają i sprawiają wrażenie pospolitego lenistwa te rzeczy, które opisujesz. Widzę to na co dzień i wiem, jakie to irytujące. Ale też wiem, że w przypadku bliskiej mi osoby to prawdziwa choroba.
I jak to leczyć? Tylko farmakologicznie? Ona bierze leki, ale dalej jest leniwa w sprawach, które wymagają wysiłku.
Czyli potrzebna psychoterapia. Bo tylko leki i psycholog razem coś zdziałają. Ale jest tez opcja, że ma źle dobrane leki. Albo jak pisała Jukaa - leniwa, a przy tym chora. Tym bardziej trzeba wspomóc.
Czy osoba mająca depresję może się cały czas przeglądać w lustrze i stroić? Generalnie czy może cały czas bardzo zabiegać o wygląd zewnętrzny, jak i dbać o dogadzanie sobie w żywieniu?
Generalnie w depresji brakuje motywacji do dbania o siebie, człowiek nie widzi sensu...chyba że osoba o której piszesz się leczy. Za mało informacji. Ma zdiagnozowaną depresję?
Ta osoba ma motywację do strojenia się, zabiegania o swoje interesy tzn. wygodę życia i przyjemności, ale nie ma motywacji do uczenia się, sprzątania po sobie i w ogóle nie ma motywacji do pracy nad sobą. Jest wychowanką ośrodka wychowawczego. Niektórzy wychowawcy twierdzą, że ona jest strasznie chora i dlatego tak się zachowuje.
A w ogóle to biegli psychiatrzy orzekli, że ma chorobę dwubiegunową afektywną. Depresja stanowi jakby część tej choroby, czy tak?
Choroba dwubiegunowa afektywna wymaga leków i jest poważnym problemem. Objawia się epizodami różnych zachowań, w tym epizodami depresyjnymi.
To jednak nie są epizody. Ona niczego nie chce się uczyć, nie chce nawet usiąść do nauki przy stole z wychowawcą w czasie przeznaczonym na naukę własną, wykręca sie jak może od wypełniania swoich obowiązków porządkowych. Ale zawsze pięknie uczesana (fryzura kosztem I śniadania, ale nadrabia II sniadaniem,) makijaż w dni wolne od szkoły, bo tylko wtedy mogą sobie taki makijaż zrobić. Aktywną bardzo, gdy mają zajęcia z zumby , a na wf-ie nie chce ćwiczyć. Wg mnie ona jest chora na lenia. To straszna choroba.
Myślę, że nie masz racji. Nie mam zamiaru się kłócić, ale jeśli jest zdiagnozowana przez psychiatrę, to może jednak jest chora? W najbliższej rodzinie mam osobę, która jedynie pod wpływem choroby zaczęła zachowywać się jak opisana przez Ciebie osoba. Przesadne dbanie o wygląd, czesanie się przez 45 minut, dobór stroju, by wyjść na spacer na 10 minut. To mogą być zachowania kompulsywne. Ale tak jak mówię - nie widziałam osoby, o której piszesz, więc nie mam zamiaru się kłócić. Lekarz może jednak wiedział, co mówi, diagnozując ją.
I zgadzam się - strasznie wkurzają i sprawiają wrażenie pospolitego lenistwa te rzeczy, które opisujesz. Widzę to na co dzień i wiem, jakie to irytujące. Ale też wiem, że w przypadku bliskiej mi osoby to prawdziwa choroba.
I jak to leczyć? Tylko farmakologicznie? Ona bierze leki, ale dalej jest leniwa w sprawach, które wymagają wysiłku.
Czyli potrzebna psychoterapia. Bo tylko leki i psycholog razem coś zdziałają. Ale jest tez opcja, że ma źle dobrane leki. Albo jak pisała Jukaa - leniwa, a przy tym chora. Tym bardziej trzeba wspomóc.
Terapie mają regularnie raz w tygodniu i stałą opiekę psychologa i pedagoga. W każdej chwii może iść i porozmawiać, albo z pedagogiem, albo z psychologiem. Najchętniej chodziłaby do takich w czasie lekcji szkolnych, albo wtedy, gdy ma dyżur sprzątający. Jednak nie ma pozwolenia i wtedy jest wściekła.
Nie raz jej pozwolono i sam wychowawca prowadzący jest przekonany, że to był tylko powód niepójścia na lekcję.
Jak miałaby reagować? Cieszy się, że idzie sobie pogadać z psychologiem/pedagoiem i nie musi siedzieć na lekcji. Raz to nawet wymyśliła sobie (chciała oszukać nauczyciela), że musi pójść po leki do pielęgniarki o 12:00. Nauczyciel nie-w-cimię-bity poszedł z nią do tej pielęgniarki, i okazło się, że kłamała, ale nie zawstydziła się nawet.
1. Leniwy może być każdy, a osoby z niechęcia do nauki to raczej norma, a nie wyjątek w takich miejscach.
2. Tak, skoro jest agresywna ORAZ ma zdiagnozowana chor. dwubiegunowa, to być może powinna być hospitalizowana. Tylko że szpitale psychiatryczne i tak nie cierpią na nadmiar miejsc i personelu, a od początku cyrku covidowego są dosłownie w zapaści - zdarzało się, że cały personel łapał covid, a na oddziale zostawał jeden lekarz 20 pacjentami, wśród których niektórzy także mieli covid. Nawet linkowalam tu artykuł. Tak więc jeśli przyjmują, to najcięższe przypadki, gdzie same pigułki to za mało.
3. Nazwałas chora psychicznie i zapewne pokiereszowaną przez życie dziewczyne "problemem". Napisałaś "ona jest problemem". Kim w takim razie ty jesteś w tym ośrodku?!
ad. 2. Ona nie jest agresywna, tylko sobie tak gada, że zabije nauczyciela, że go tego czy tamtego nienawidzi, bo pilnuje jej, aby wypełniała swoje obowiązki Jest raczej ospała, może z powodu leków? Po co miałaby byc hospitalizowana? Co by to dało? No może jej byłoby wygodniej nie uczyć się czy sprzątać w ogóle. Chociaż uczyć musiałaby się w takim szpitalu.
ad.3 Nie jestem w stanie zaprzeczyć, że jest to osoba bardzo problemowa. Wychowawcy i nauczyciele stają na głowie, aby skłonić ją do pracy nad czymkolwiek z wyjątkiem czesania się, patrzenia w lustro przy każdej okazji, strojenia się (nie chce tylko zakładać szkolnego mundurka) i objadania smakołykami. W ośrodku pracuję i raczej problemem dla ośrodka nie jestem. Nawet dyrekcja pochwaliła mnie ostatnio za moja dyspozycyjność. Bo ja mam juz dorosłe dzieci i lubię pracę w tym ośrodku.
@Aniela Chyba Cię rozumiem albo rozumiem, co chcesz przekazać. Cóż. Powiem dość oględnie Od dłuższego czasu pojawia się, (przynajmniej w tych grupach, w których spotykam się, pracuję w ramach szkoleń czy superwizji), bardzo delikatnie lub mniej delikatnie sygnalizowana sprawa wątpliwości dotyczących rzetelności diagnozowania depresji. Oczywiście trochę nieoficjalnie, bo etyka zabrania podważania opinii czy diagnozy specjalistów. Ale tak, często pojawiają się te wątpliwości, przykładów jest sporo. Od obrazu, przebiegu choroby do choćby diagnozowania przez telefon i wystawiania zaświadczeń. Choć nie jest to jakiś ogromny problem to jednak te pojedyncze przypadki ma wiele osób, pracujących w szeroko rozumianej edukacji czy wsparciu, interwencji kryzysowej itp. Nie będę się rozwijac, mysle,ze wiadomo, co mam na myśli. Co oczywiście nie zmienia faktu, że ktoś tę dziewczynę zdiagnozowal lub "zdiagnozowal", wystawił dokumentację medyczna. I nikt nie może oficjalnie jej podważać. BTW. Psychiatra to chyba jedyna dziedzina medycyny, w której trudno o weryfikację diagnozy, rozpoznania. Co niestety jest aż nazbyt często wykorzystywane. Więc chyba rozumiem @Aniela do czego zmierzasz, można dywagować i w sieci dzielić się wątpliwościami, jednak w realu trzeba po prostu przyjąć diagnozę i działać w oparciu o dostępna wiedzę, doświadczenie itp w pracy z osobami dotkniętymi rozmaitymi problemami, chorobami itp
1. Leniwy może być każdy, a osoby z niechęcia do nauki to raczej norma, a nie wyjątek w takich miejscach.
2. Tak, skoro jest agresywna ORAZ ma zdiagnozowana chor. dwubiegunowa, to być może powinna być hospitalizowana. Tylko że szpitale psychiatryczne i tak nie cierpią na nadmiar miejsc i personelu, a od początku cyrku covidowego są dosłownie w zapaści - zdarzało się, że cały personel łapał covid, a na oddziale zostawał jeden lekarz 20 pacjentami, wśród których niektórzy także mieli covid. Nawet linkowalam tu artykuł. Tak więc jeśli przyjmują, to najcięższe przypadki, gdzie same pigułki to za mało.
3. Nazwałas chora psychicznie i zapewne pokiereszowaną przez życie dziewczyne "problemem". Napisałaś "ona jest problemem". Kim w takim razie ty jesteś w tym ośrodku?!
ad. 2. Ona nie jest agresywna, tylko sobie tak gada, że zabije nauczyciela, że go tego czy tamtego nienawidzi, bo pilnuje jej, aby wypełniała swoje obowiązki Jest raczej ospała, może z powodu leków? Po co miałaby byc hospitalizowana? Co by to dało? No może jej byłoby wygodniej nie uczyć się czy sprzątać w ogóle. Chociaż uczyć musiałaby się w takim szpitalu.
ad.3 Nie jestem w stanie zaprzeczyć, że jest to osoba bardzo problemowa. Wychowawcy i nauczyciele stają na głowie, aby skłonić ją do pracy nad czymkolwiek z wyjątkiem czesania się, patrzenia w lustro przy każdej okazji, strojenia się (nie chce tylko zakładać szkolnego mundurka) i objadania smakołykami. W ośrodku pracuję i raczej problemem dla ośrodka nie jestem. Nawet dyrekcja pochwaliła mnie ostatnio za moja dyspozycyjność. Bo ja mam juz dorosłe dzieci i lubię pracę w tym ośrodku.
@Aniela A jakie masz kwalifikacje do pracy z osobami zaburzonymi psychicznie i pochodzącymi ze środowisk dysfunkcyjnych?
Hospitalizacja jest w skrajnych przypadkach, jak właśnie agresja w stosunku do innych, której nie da się kontrolować lekami. Agresja może być także słowna. I wiesz, w szpitalu psychiatrycznym nie jest tak jak podczas pobytu na porodówce, gdzie można sobie pogawędzić z koleżankami i jest to odskocznią od obowiązków szkolnych czy od sprzątania...
Mam pełne kwalifikacje, gdybym ich nie miała, mój pracodawca by mnie nie zatrudnił.
Porodówka , pogaduszki, odskocznia od sprzątania.... Widzę, że masz wspaniałe kwalifikacje, tylko nie wiem do czego.
Zaciekawiły mnie ostatnie zdania, że choroba nie leczona powoduje coraz większe zniszczenia mózgu. Czyli objawy mogą zniszczyć mózg? Ciekawi mnie w jaki sposób?
Agresja słowna, niechęć do nauki, problemy z zachowaniem - typowe problemy dzieciaków z ośrodka wychowawczego. A o stanie psychicznym tej dziewczyny może wypowiadać się jej psychiatra i psycholog, osoba które jej nie zna raczej wiele tu nie powie. Jeśli jesteś jej nauczycielką czy wychowawczynią zawsze możesz sama poczytać więcej o dwubiegunówce i jak rozmawiać z takimi nastolatkami. -------------------- Uważasz, że psychiatra i psycholog, który widzi taką osobę w gabinecie od czasu do czasu (maksymalnie przez 15 minut), więcej wie od wychowawcy i nauczyciela, który spotyka się z chorym przez 8 godzin prawie codziennie?
"nadmierne zainteresowanie seksem, podejmowanie nieprzemyślanych decyzji, częste zmiany hobby, wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu, ubieranie się w ciemne kolory i spędzanie czasu w zamkniętym pokoju, słuchanie "ponurej" muzyki. Wszystkie te rzeczy mogą być objawem choroby, ale mogą również być objawem bycia nastolatkiem. Zaniepokojony rodzic powinien w tym wypadku zadbać o to, żeby nastolatek wiedział, że w razie potrzeby może otrzymać pomoc -- i tylko tyle" --------------------- - Słuchanie "ponurej" muzyki jako objaw choroby. Rodzic może wyłączyć muzykę i objaw zniknie. - spędzanie czasu w zamkniętym pokoju jako objaw choroby - wystarczy zdjąć drzwi i pokój będzie otwarty, objaw zniknie - wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu jako objaw choroby - wystarczy nie dawać pieniędzy dziecku i objaw zniknie - ubieranie się w ciemne kolory jako objaw choroby - nie kupować dziecku ciemnych ubrań i objaw zniknie
A autor artykułu chce dobierać starannie leki, które mają także działanie uboczne. Po co?
Leki zastąpią wszystko, a opiekunowie będą mogli zajmować się swoimi sprawami.
Podziękowałam przez przypadek, bo chciałam zacytować.
Strasznie niesprawiedliwe i krzywdzące co piszesz. W chwili obecnej nie zajmuję się niczym innym jak pomocą dziecku z problemem depresji (leczonym) i jak to przeczytałam, to poczułam się, jakby mi ktoś dał w twarz. Już nie pamiętam, kiedy zjamowałam się ,,swoimi sprawami''.
Ja uważam, że na początku różnych problemów można tak działać. Rodzic potrafi wiele zauważyć, a nie wszystko od razu będzie straszną chorobą. Jak przy innej sprawie pisała Katarzyna - dodać pracy, ująć jedzenia. A mam wrażenie, ze teraz to najlepiej od razu ze wszystkim lecieć do psychologa. A rodzic to już nic sam nie może.
Nie upieram się, że doczytałam - ale może źle zrozumiałam Anielę, że to nie chodzi o leczenie depresji jako takiej, ale bardziej o doszukiwanie się bardzo dużych i poważnych problemów wszędzie, gdzie się da u młodych, od samego początku. Bardziej tu widzę nieporadność wielu rodziców, że dziecko ma problemy z komórką, kompem - ale jak to tak, żeby to zabrać? Przecież tak się nie da. A to jest właśnie działanie początkowe. Nie chodzi o stan zaawansowany.
Choroby dotykają nie tylko sympatycznych i miłych ludzi. Gdy chorują niesympatyczni, leniwi itd jest trudniej. Dla rodziców czy wychowawców to wyzwanie. Muszą mieć kontakt z lekarzem prowadzącym, by swoimi metodami pomocy lub "pomocy" szkody nie narobić.
Agresja słowna, niechęć do nauki, problemy z zachowaniem - typowe problemy dzieciaków z ośrodka wychowawczego. A o stanie psychicznym tej dziewczyny może wypowiadać się jej psychiatra i psycholog, osoba które jej nie zna raczej wiele tu nie powie. Jeśli jesteś jej nauczycielką czy wychowawczynią zawsze możesz sama poczytać więcej o dwubiegunówce i jak rozmawiać z takimi nastolatkami. -------------------- Uważasz, że psychiatra i psycholog, który widzi taką osobę w gabinecie od czasu do czasu (maksymalnie przez 15 minut), więcej wie od wychowawcy i nauczyciela, który spotyka się z chorym przez 8 godzin prawie codziennie?
Miałam na myśli diagnozę. To psychiatra prowadzi terapię farmakologiczną i zna historię medyczną pacjenta. Nie mam podstaw przypuszczać, że postawił diagnozę z sufitu. A rozmowa w 4 oczy z lekarzem a zachowanie w grupie to jednak co innego.
"nadmierne zainteresowanie seksem, podejmowanie nieprzemyślanych decyzji, częste zmiany hobby, wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu, ubieranie się w ciemne kolory i spędzanie czasu w zamkniętym pokoju, słuchanie "ponurej" muzyki. Wszystkie te rzeczy mogą być objawem choroby, ale mogą również być objawem bycia nastolatkiem. Zaniepokojony rodzic powinien w tym wypadku zadbać o to, żeby nastolatek wiedział, że w razie potrzeby może otrzymać pomoc -- i tylko tyle" --------------------- - Słuchanie "ponurej" muzyki jako objaw choroby. Rodzic może wyłączyć muzykę i objaw zniknie. - spędzanie czasu w zamkniętym pokoju jako objaw choroby - wystarczy zdjąć drzwi i pokój będzie otwarty, objaw zniknie - wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu jako objaw choroby - wystarczy nie dawać pieniędzy dziecku i objaw zniknie - ubieranie się w ciemne kolory jako objaw choroby - nie kupować dziecku ciemnych ubrań i objaw zniknie
A autor artykułu chce dobierać starannie leki, które mają także działanie uboczne. Po co?
Masz przecież napisane, że takie zachowania mogą wynikać ze zwykłego buntu nastolatka czy innego problemu. Ja myślę że takie sposoby jak opisujesz np. zmuszanie do zakładania ubrań wybranych przez rodzica zadziałałyby jak płachta na byka nawet na zdrowego dzieciaka który tylko się buntuje, a niektóre są zwyczajnie niepoważne. Wyłączyć muzykę, serio? Mówimy o nastolatku czy małym dziecku któremu wyłączamy bajkę? A zakładając że nawet udałoby Ci się zamknąć nastolatka bez jego muzyki i znajomych w pokoju bez drzwi, to i tak nie rozwiązuje problemu który leży u podstaw jego zachowania.
1. Wychowawcy i nauczyciele ośrodka wychowawczego też rozmawiają z wychowankiem w cztery oczy, plus jeszcze przebywaja z nim średnio 8 h na dobę, jak wcześniej wspomniałam. Ośrodek wychowawczy to nie tylko "grupa".
2. Ja w tym artykule mam jasno napisane, że tym innym problemem jest dwubiegunówka i tak wyglądają objawy dwubiegunówki. Nawet wypisałam te objawy, co jak widzę wzbudziło atak w moim kierunku przez forumowych mędrców. Skąd wiesz, jak zadziałałoby odcięcie dziecka od tych "objawów"? Powiem Ci więcej, odcięcie dziecka od tych "objawów" powinno być początkiem leczenia. Bez likwidacji tych "objawów" będziemy się tylko bawić z dzieckiem, a nie leczyć je.
Uważasz, że staranne dobieranie leków sprawi, że nastolatek nie będzie słuchał "ponurej" muzyki i nie będzie ubierał się na czarno?
"nadmierne zainteresowanie seksem, podejmowanie nieprzemyślanych decyzji, częste zmiany hobby, wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu, ubieranie się w ciemne kolory i spędzanie czasu w zamkniętym pokoju, słuchanie "ponurej" muzyki. Wszystkie te rzeczy mogą być objawem choroby, ale mogą również być objawem bycia nastolatkiem. Zaniepokojony rodzic powinien w tym wypadku zadbać o to, żeby nastolatek wiedział, że w razie potrzeby może otrzymać pomoc -- i tylko tyle" --------------------- - Słuchanie "ponurej" muzyki jako objaw choroby. Rodzic może wyłączyć muzykę i objaw zniknie. - spędzanie czasu w zamkniętym pokoju jako objaw choroby - wystarczy zdjąć drzwi i pokój będzie otwarty, objaw zniknie - wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu jako objaw choroby - wystarczy nie dawać pieniędzy dziecku i objaw zniknie - ubieranie się w ciemne kolory jako objaw choroby - nie kupować dziecku ciemnych ubrań i objaw zniknie
A autor artykułu chce dobierać starannie leki, które mają także działanie uboczne. Po co?
Cudotwórczyni! Rozwiązałaś wszystkie problemy psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej.
Komentarz
To jednak nie są epizody. Ona niczego nie chce się uczyć, nie chce nawet usiąść do nauki przy stole z wychowawcą w czasie przeznaczonym na naukę własną, wykręca sie jak może od wypełniania swoich obowiązków porządkowych. Ale zawsze pięknie uczesana (fryzura kosztem I śniadania, ale nadrabia II sniadaniem,) makijaż w dni wolne od szkoły, bo tylko wtedy mogą sobie taki makijaż zrobić. Aktywną bardzo, gdy mają zajęcia z zumby , a na wf-ie nie chce ćwiczyć.
Wg mnie ona jest chora na lenia. To straszna choroba.
W najbliższej rodzinie mam osobę, która jedynie pod wpływem choroby zaczęła zachowywać się jak opisana przez Ciebie osoba. Przesadne dbanie o wygląd, czesanie się przez 45 minut, dobór stroju, by wyjść na spacer na 10 minut. To mogą być zachowania kompulsywne. Ale tak jak mówię - nie widziałam osoby, o której piszesz, więc nie mam zamiaru się kłócić. Lekarz może jednak wiedział, co mówi, diagnozując ją.
I zgadzam się - strasznie wkurzają i sprawiają wrażenie pospolitego lenistwa te rzeczy, które opisujesz. Widzę to na co dzień i wiem, jakie to irytujące. Ale też wiem, że w przypadku bliskiej mi osoby to prawdziwa choroba.
Nie mam prześmiewczego nastawienia. Ona jest problemem naszego ośrodka. Ostatnio nawet groziła jednemu nauczycielowi, że go zabije, bo ten konsekwentnie domaga się od niej prowadzenia zeszytu. Tylko niektórzy wychowawcy twierdzą, że jest strasznie chora i powinna iść do innego ośrodka. Ale takiego ośrodka wychowawczego dla chorych na chorobe dwubiegunową afektywną nie ma. Poza tym u nas w ośrodku co najmniej połowa dziewcząt ma dwubiegunówkę, ale ona starają się pracować nad sobą, starają się współpracować z wychowawcami.
Może warto zastanowić się nad branymi lekami? Czy ona ma dobrze dobrane leki? Czy w ogóle ma leki?
Jak miałaby reagować? Cieszy się, że idzie sobie pogadać z psychologiem/pedagoiem i nie musi siedzieć na lekcji. Raz to nawet wymyśliła sobie (chciała oszukać nauczyciela), że musi pójść po leki do pielęgniarki o 12:00. Nauczyciel nie-w-cimię-bity poszedł z nią do tej pielęgniarki, i okazło się, że kłamała, ale nie zawstydziła się nawet.
Po co miałaby byc hospitalizowana? Co by to dało? No może jej byłoby wygodniej nie uczyć się czy sprzątać w ogóle. Chociaż uczyć musiałaby się w takim szpitalu.
ad.3 Nie jestem w stanie zaprzeczyć, że jest to osoba bardzo problemowa. Wychowawcy i nauczyciele stają na głowie, aby skłonić ją do pracy nad czymkolwiek z wyjątkiem czesania się, patrzenia w lustro przy każdej okazji, strojenia się (nie chce tylko zakładać szkolnego mundurka) i objadania smakołykami.
W ośrodku pracuję i raczej problemem dla ośrodka nie jestem. Nawet dyrekcja pochwaliła mnie ostatnio za moja dyspozycyjność. Bo ja mam juz dorosłe dzieci i lubię pracę w tym ośrodku.
Chyba Cię rozumiem albo rozumiem, co chcesz przekazać.
Cóż.
Powiem dość oględnie
Od dłuższego czasu pojawia się, (przynajmniej w tych grupach, w których spotykam się, pracuję w ramach szkoleń czy superwizji), bardzo delikatnie lub mniej delikatnie sygnalizowana sprawa wątpliwości dotyczących rzetelności diagnozowania depresji.
Oczywiście trochę nieoficjalnie, bo etyka zabrania podważania opinii czy diagnozy specjalistów.
Ale tak, często pojawiają się te wątpliwości, przykładów jest sporo.
Od obrazu, przebiegu choroby do choćby diagnozowania przez telefon i wystawiania zaświadczeń.
Choć nie jest to jakiś ogromny problem to jednak te pojedyncze przypadki ma wiele osób, pracujących w szeroko rozumianej edukacji czy wsparciu, interwencji kryzysowej itp.
Nie będę się rozwijac, mysle,ze wiadomo, co mam na myśli.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że ktoś tę dziewczynę zdiagnozowal lub "zdiagnozowal", wystawił dokumentację medyczna. I nikt nie może oficjalnie jej podważać.
BTW. Psychiatra to chyba jedyna dziedzina medycyny, w której trudno o weryfikację diagnozy, rozpoznania. Co niestety jest aż nazbyt często wykorzystywane.
Więc chyba rozumiem @Aniela do czego zmierzasz, można dywagować i w sieci dzielić się wątpliwościami, jednak w realu trzeba po prostu przyjąć diagnozę i działać w oparciu o dostępna wiedzę, doświadczenie itp w pracy z osobami dotkniętymi rozmaitymi problemami, chorobami itp
Porodówka , pogaduszki, odskocznia od sprzątania.... Widzę, że masz wspaniałe kwalifikacje, tylko nie wiem do czego.
Czyli objawy mogą zniszczyć mózg? Ciekawi mnie w jaki sposób?
Jeśli jesteś jej nauczycielką czy wychowawczynią zawsze możesz sama poczytać więcej o dwubiegunówce i jak rozmawiać z takimi nastolatkami.
--------------------
Uważasz, że psychiatra i psycholog, który widzi taką osobę w gabinecie od czasu do czasu (maksymalnie przez 15 minut), więcej wie od wychowawcy i nauczyciela, który spotyka się z chorym przez 8 godzin prawie codziennie?
---------------------
- Słuchanie "ponurej" muzyki jako objaw choroby. Rodzic może wyłączyć muzykę i objaw zniknie.
- spędzanie czasu w zamkniętym pokoju jako objaw choroby - wystarczy zdjąć drzwi i pokój będzie otwarty, objaw zniknie
- wydawanie pieniędzy na coś, co rodzicowi wydaje się nie mieć żadnego sensu jako objaw choroby - wystarczy nie dawać pieniędzy dziecku i objaw zniknie
- ubieranie się w ciemne kolory jako objaw choroby - nie kupować dziecku ciemnych ubrań i objaw zniknie
A autor artykułu chce dobierać starannie leki, które mają także działanie uboczne. Po co?
Strasznie niesprawiedliwe i krzywdzące co piszesz. W chwili obecnej nie zajmuję się niczym innym jak pomocą dziecku z problemem depresji (leczonym) i jak to przeczytałam, to poczułam się, jakby mi ktoś dał w twarz. Już nie pamiętam, kiedy zjamowałam się ,,swoimi sprawami''.
2. Ja w tym artykule mam jasno napisane, że tym innym problemem jest dwubiegunówka i tak wyglądają objawy dwubiegunówki. Nawet wypisałam te objawy, co jak widzę wzbudziło atak w moim kierunku przez forumowych mędrców.
Skąd wiesz, jak zadziałałoby odcięcie dziecka od tych "objawów"? Powiem Ci więcej, odcięcie dziecka od tych "objawów" powinno być początkiem leczenia. Bez likwidacji tych "objawów" będziemy się tylko bawić z dzieckiem, a nie leczyć je.
Uważasz, że staranne dobieranie leków sprawi, że nastolatek nie będzie słuchał "ponurej" muzyki i nie będzie ubierał się na czarno?