Jakie są przyczyny depresji? Żyje sobie człowiek normalnie i boom nagle? Czy moze to proces powolny, długotrwały? Czy może sa specyficzne czynniki wywołujące depresję? Skłonności?
I czy tylko farmakologiczne można działać?
Nie znam tematu, a mam wrażenie, że warto by było zgłębić bardziej?
Mam chorego w rodzinie najgorsze jest to, że leki nie pomagają i co wtedy. Można chodzić po psychiatrach, zmieniać leki, szpitale i brak poprawy. Leki nie są niestety super skuteczne.
Mam chorego w rodzinie najgorsze jest to, że leki nie pomagają i co wtedy. Można chodzić po psychiatrach, zmieniać leki, szpitale i brak poprawy. Leki nie są niestety super skuteczne.
Leki trzeba dobrze dobrać i wtedy zadziałają. I czekać - czasem 3 miesiące, by zobaczyć skutek. Do tego - niezbędna jest psychoterpia. Same leki nie są rozwiązaniem na dłuższą metę, gdy nie pracuje się z terapeutą nad źdródłem problemu, np lękami.
Mam chorego w rodzinie najgorsze jest to, że leki nie pomagają i co wtedy. Można chodzić po psychiatrach, zmieniać leki, szpitale i brak poprawy. Leki nie są niestety super skuteczne.
Leki trzeba dobrze dobrać i wtedy zadziałają. I czekać - czasem 3 miesiące, by zobaczyć skutek. Do tego - niezbędna jest psychoterpia. Same leki nie są rozwiązaniem na dłuższą metę, gdy nie pracuje się z terapeutą nad źdródłem problemu, np lękami.
Ośmieliłabym się nawet powiedzieć, za specjalistami, że farmakoterapia nie zawsze jest konieczna ale bezwzględnie konieczna jest psychoterapia
Cóż, ja bez terapii nie wzięłabym leków. Do pani psychiatry skierowała mnie terapeutka, po kilku miesiącach pracy. Leki traktuję pomocniczo, dokładnie po to, żeby być w stanie podnieść głowę. Terapia układa sprawy na dużo głębszym poziomie.
A co z przypadkiem, kiedy leki i terapia nie pomagają, to, że trzeba czekać na efekt, to wiadomo, ale jak się czuje chory kiedy zmieniają mu leki i brak poprawy, to wtedy trwa prawie rok i nic. Lekarze kwitują, depresja lekooporna i tyle, na terapie też trzeba mieć siłę.
A co z przypadkiem, kiedy leki i terapia nie pomagają, to, że trzeba czekać na efekt, to wiadomo, ale jak się czuje chory kiedy zmieniają mu leki i brak poprawy, to wtedy trwa prawie rok i nic. Lekarze kwitują, depresja lekooporna i tyle, na terapie też trzeba mieć siłę.
Zmienić lekarza. I jednak próbować namówić na terapię, jeśli, oczywiście, jest do niej dostep możliwy. Rok leczenia depresji to nie jest, wbrew pozorom, dużo.
Pisałam rok, bo tyle trwa zmienianie jednego leku, leczenie trwa już 6, 7 lat, krótka poprawa i znowu dół. Lekarze byli zmieniani i terapie, niestety nie zawsze lek i już.
Pisałam rok, bo tyle trwa zmienianie jednego leku, leczenie trwa już 6, 7 lat, krótka poprawa i znowu dół. Lekarze byli zmieniani i terapie, niestety nie zawsze lek i już.
A co z przypadkiem, kiedy leki i terapia nie pomagają, to, że trzeba czekać na efekt, to wiadomo, ale jak się czuje chory kiedy zmieniają mu leki i brak poprawy, to wtedy trwa prawie rok i nic. Lekarze kwitują, depresja lekooporna i tyle, na terapie też trzeba mieć siłę.
To jest choroba. A one mają to do siebie, że nie zawsze uda się wyleczyć pacjenta. Tak jak np czasami nie uda się uratować pacjenta z nowotworem trzustki, zawałem czy udarem,z ciężkimi obrażeniami itp. Kurcze, to dość ciężki temat i bardzo staram się ważyć słowa, żeby nikogo nie dotknąć. Ale powiem tak-i ja mierzyłam się z ciężkimi emocjami wynikającymi z zarzutów wobec lekarzy, że nie uratował, że są do doopy, że zawiedli, że konowały itp bo pacjent pomimo leczenia i chęci do tego "poszedł na sznur". Znam też druga stronę, tę terapeutyczną.
Co do leków - tetapu. Tak, czasami jest konieczny pierwszy strzał farmako, żeby pacjent był w ogóle w stanie ruszyć ręką.
Mój szwagier (jeszcze nie psychiatra,ale już niebawem) ostatnio opowiadał, że wszczepili u niego w szpitalu dziewczynie elektrody robiące stałą stymulację. Eksperyment, dziewczyna od lat się nieskutecznie leczyła, zaskoczyło na szczęście. Cały czas pod pilną obserwacją. ogólnie to u niego lubią elektrowstrząsy, tylko to trudno ustandaryzować, bo każdy reaguje inaczej. Ale wg niego bardzo skuteczne. @Aniela pytasz o inne badania. Mądry psychiatra wyśle do neurologa, diabetologa, endokrynologa, wykluczy co się da i dopiero proponuje leczenie psychiatryczne.
No, jesteśmy w trakcie takiego procesu. Tak z ciekawostek, są badania , które pokazują , że zapewnienie dzieciom kontaktu z przyrodą zmniejsza prawdopodobieństwo depresji w życiu dorosłym.
Zmniejsza jasne ale nie zapobiega w 100 procentach. Jestem wiejskim dzieckiem, całe dnie na podwórku i nad rzeką a depresję jest.
Mąż znajomej przedwczoraj się powiesił. Nieleczona depresja. Nieleczona, bo leczyć się nie chciał. Miał skierowanie do szpitala od psychiatry, do którego siłą zaciągnęła go żona.
Nie wszystko da się wyleczyć. Czasem nie ma wyjścia rozumiem go.
Jeśli istnieje rzeczywiście wpływ braku przyrody na kształtowanie się mózgu, bardziej podatnego w dorosłości na depresję, a może innego czynnika cywilizacyjnego też, to będzie przybywać.
Skąd się tyle depresji bierze? Przyznam że tego nie jestem w stanie zrozumieć. Choroba cywilizacyjna jak rak?
1 więcej wiemy więcej jest diagnostykę 2 mniej wstydliwe jest chodzenie do psychiatry 3 presja społeczna nie masz czegoś jesteś nieudacznik ,wbijanie w poczucie winy za wszystko 4 życie w ciągłym stresie 5 wymagania większe niż możliwości 6 trudne przeżycie 7 wszechobecny hejt, chamstwo które ociera się o znęcanie psychiczne, fizyczne 8 choroby inne lub bliskich 9 brak akceptacji w rodzinie w grupie rówieśników, w miejscu pracy czy zamieszkania Dalej wyliczać chyba nie ma sensu
Komentarz
Żyje sobie człowiek normalnie i boom nagle?
Czy moze to proces powolny, długotrwały?
Czy może sa specyficzne czynniki wywołujące depresję? Skłonności?
I czy tylko farmakologiczne można działać?
Nie znam tematu, a mam wrażenie, że warto by było zgłębić bardziej?
Ktoś by wrzucił kilka słów na temat?
A one mają to do siebie, że nie zawsze uda się wyleczyć pacjenta.
Tak jak np czasami nie uda się uratować pacjenta z nowotworem trzustki, zawałem czy udarem,z ciężkimi obrażeniami itp.
Kurcze, to dość ciężki temat i bardzo staram się ważyć słowa, żeby nikogo nie dotknąć.
Ale powiem tak-i ja mierzyłam się z ciężkimi emocjami wynikającymi z zarzutów wobec lekarzy, że nie uratował, że są do doopy, że zawiedli, że konowały itp bo pacjent pomimo leczenia i chęci do tego "poszedł na sznur".
Znam też druga stronę, tę terapeutyczną.
Co do leków - tetapu. Tak, czasami jest konieczny pierwszy strzał farmako, żeby pacjent był w ogóle w stanie ruszyć ręką.
ogólnie to u niego lubią elektrowstrząsy, tylko to trudno ustandaryzować, bo każdy reaguje inaczej. Ale wg niego bardzo skuteczne.
@Aniela pytasz o inne badania. Mądry psychiatra wyśle do neurologa, diabetologa, endokrynologa, wykluczy co się da i dopiero proponuje leczenie psychiatryczne.
Może na początek zerknij tu, znajdziesz być może odpowiedzi na Twoje pytania
https://forumprzeciwdepresji.pl/depresja
Zmniejsza jasne ale nie zapobiega w 100 procentach. Jestem wiejskim dzieckiem, całe dnie na podwórku i nad rzeką a depresję jest.
Przyznam że tego nie jestem w stanie zrozumieć. Choroba cywilizacyjna jak rak?
2 mniej wstydliwe jest chodzenie do psychiatry
3 presja społeczna nie masz czegoś jesteś nieudacznik ,wbijanie w poczucie winy za wszystko
4 życie w ciągłym stresie
5 wymagania większe niż możliwości
6 trudne przeżycie
7 wszechobecny hejt, chamstwo które ociera się o znęcanie psychiczne, fizyczne
8 choroby inne lub bliskich
9 brak akceptacji w rodzinie w grupie rówieśników, w miejscu pracy czy zamieszkania
Dalej wyliczać chyba nie ma sensu