Dawka wit.2000j jest jak umarłemu kadzidło - nie zaszkodzi, nie pomoże, utrzymuje w przekonaniu, że coś się robi dla swojego zdrowia. Moja lekarz prowadząca po osiągnięciu u mnie poziomu ponad 100 j w krwi ( nie piszę jakie jednostki bo nie mam tu przy sobie wyników badań) kazała do lata przyjmować dawkę podtrzymującą 10 000j. Tak na marginesie zastanawiam się, dlaczego różne państwa przyjmują różne normy laboratoryjne. I tak np. u nas górna granica wit.d3 wynosi do 100 a w Wielkiej Brytanii do 200 . Wie może ktoś ?
Ta górna granica 100, to taka ogólna czy jak? (masło maślane wyszło). w moim laboratorium max to 50, i na tym kazali mi się skupiać - żeby nie przekroczyć, bo na chwile obecna mam ponad 40
Dawka wit.2000j jest jak umarłemu kadzidło - nie zaszkodzi, nie pomoże, utrzymuje w przekonaniu, że coś się robi dla swojego zdrowia. Moja lekarz prowadząca po osiągnięciu u mnie poziomu ponad 100 j w krwi ( nie piszę jakie jednostki bo nie mam tu przy sobie wyników badań) kazała do lata przyjmować dawkę podtrzymującą 10 000j. Tak na marginesie zastanawiam się, dlaczego różne państwa przyjmują różne normy laboratoryjne. I tak np. u nas górna granica wit.d3 wynosi do 100 a w Wielkiej Brytanii do 200 . Wie może ktoś ?
Ta górna granica 100, to taka ogólna czy jak? (masło maślane wyszło). w moim laboratorium max to 50, i na tym kazali mi się skupiać - żeby nie przekroczyć, bo na chwile obecna mam ponad 40
To pewnie chodzi o jednostki w jakich są podane normy. W moim laboratorium było od 30 do 60 , ostatnio jak byłam podwyższono górna granicę do 100. Tyle, że nie mam pod ręką wyników więc nie wiem w jakich jednostkach podane są moje przedziały.
Od zarzywania narkotyków może mieć stany depresyjne
Nie ma stanów depresyjnych. Mam od listopada tygodniowo 12 godzin lekcyjnych z nią, nic takiego nie zauważyłam. Natomiast psychiatra w czasie jednej wizyty zauważył i dał silne psychotropy!!!
Jedna z wychowanek z ośrodka wychowawczego, bardzo wesoła i kulturalna, (trafiła do ośrodka po incydentach związanych z braniem narkotyków) dostała wczoraj diagnozę od psychiatry, że ma depresję. Sama jest tym zdziwiona. Leki bierze już 3 dzień, bo musi (jest w ośrodku wychowawczym). Bardzo źle się po nich czuje, teraz to wygląda jakby miała zachowania depresyjne.
2 tygodnie na początku może być gorzej.
Ale po co ma być gorzej, skoro ona nie ma żadnych oznak depresji na co dzień. Ma inne problemy.
Bo depresję może zdiagnozować laiik taki jak ty. Na pewno masz dużą wiedzę na ten temat jeśli uważasz, że dziewczyna nie ma żadnych objawów. Wedlug Ciebie A ty kim.jestes? Lekarzem? Psychiatra? Psychologiem? Czytając Twoje wpisy na ten temat myślę, że niezłą oszołomką
Ja nie oceniam Twoich wpisów, bo ich nie czytam i nie życzę sobie, żebyś mnie nazywał oszołomką. Nie po to piszę na forum, gdy mam wątpliwości co do diagnozy lekarzy, aby mnie wyzywano.
GrzegorzW , ja pisałam o przykładzie wit.d . Nigdzie nie napisałam, że ona sama jedna wyleczy kogoś z depresji a tym bardziej z nowotworu. Chodzi mi raczej o to, że żeby organizm mógł leczyć się z choroby z pomocą leków musi mieć siły do leczenia, trzeba wspomóc system immunologiczny. W niektórych przypadkach depresji przeprowadzenie samej kuracji witaminowej już przynosi efekty a często jest dobrym podłożem do leczenia farmakologicznego. W najbliższej rodzinie mam - miałam sporo osób cierpiących na nowotwory. Kilka z nich zanim przyjęło chemioterapię czy naświetlania przechodziło wstępnie kuracje witaminowo- dietetyczne. Żeby nabrały siły, żeby podniosły się parametry krwi, żeby poprawić system immunologiczny.
Nie jestem lekarzem, ale z różnych przyczyn mam kontakt z wieloma lekarzami. W luźnych rozmowach, szczególnie z tymi starszymi już bardzo doświadczonymi wyłania się nieustannie jeden wniosek - wielu chorób moglibyśmy uniknąć gdybyśmy pilnowali naszego systemu odpornościowego. I oprócz wielu zaleceń zazwyczaj na pierwsze miejsce wyłania się Wit. D3.
Moja córka jest lekarzem i mówi dokładnie to samo, co Ty.
W Wielkiej Brytani żaden lekarz nie będzie Ci zalecał suplementowania wit d jeśli nie ma rakiej potrzeby. Zaden lekarz ani położna nie rekomendują tego. Nie ma takich zaleceń jak podawanie wit d niemowlakom, kobietom w ciąży Norma laboratoryjna od 70 do 200 i zalezy to od wieku, wagi, płci itp. To przedział i nie oznacza że im więcej tym lepiej. A przyczy niedoborów jest tak dużo,że skupianie się tylko na tym, że u nas taki klimat i dawka dla umarlego jest tylko oznaką nieznajomości tematu.
A u nas cóż... leczenie na własną rękę.
Znajomość onkologii mnie doprawdy zadziwia. Żaden onkolog mi znany nie odradza choremu podaży witamin. Wręcz odwrotnie.... ale pewnie wiesz lepiej jak jest.
Ty na pewno jesteś lekarzem onkologiem z wieloletnim doświadczeniem.
Dawka wit.2000j jest jak umarłemu kadzidło - nie zaszkodzi, nie pomoże, utrzymuje w przekonaniu, że coś się robi dla swojego zdrowia. Moja lekarz prowadząca po osiągnięciu u mnie poziomu ponad 100 j w krwi ( nie piszę jakie jednostki bo nie mam tu przy sobie wyników badań) kazała do lata przyjmować dawkę podtrzymującą 10 000j. Tak na marginesie zastanawiam się, dlaczego różne państwa przyjmują różne normy laboratoryjne. I tak np. u nas górna granica wit.d3 wynosi do 100 a w Wielkiej Brytanii do 200 . Wie może ktoś ?
Każdy ustala tak, jak mu się wydaje, poza tym wciąż dochodza nowe odkrycia na podstawie nowych badań w tej dziedzinie. Różne służby zdrowia w różnych państwach różnie na to reaguja i wporwadzaja zalecenia szybciej lub wolniej w życie.
Co do tego, że lekarz widząc dziewczynę pierwszy raz coś zauważa, a Ty jako opiekun czy nauczyciel tego nie widzisz - diagnozowanie to coś więcej niż sprawdzenie listy objawów i odhaczenie co się pokrywa. Zwłaszcza diagnoza psychiatryczna polega na czymś więcej
Nie pisałam, że ona robi wrażenie wesołego, al, że jest wesoła i uczynna, z chęcią podejmuje się różnych działań np. bardzo lubi sprzątać i rozmawiać z innymi, bawić się, tańczyć itd.
Nie zaskakujesz mnie swoimi uproszczeniami i wykrzywianiem moich wypowiedzi.
Na czym więcej polega diagnoza? Jetseś lekarzem, to podziel sie tą tajemną wiedzą.
To nie tylko ja nie widzę depresji, ale inni nauczyciele i wychowawcy też nie widzą depresji, matka też nie widzi depresji. Jest uzależnienie od narkotyków. Tylko psychiatra stwierdza jakąś depresję.
Radość, wesołość, rzucanie żartami jak z rękawa, to może być pozorne. Chorujący zrozumieją - gdy jesteś wśród ludzi nie ronisz łez, nie spuszczasz głowy, uciekasz w żarty. Uciekasz jak najdalej od tego co dorwie Cię napewno gdy zostaniesz sam, we własnych czterech kątach. Wielu samobójców tuż przed śmiercią okazywało radość i spokój, bliscy sądzili że następuje poprawa. Dlaczego? Chodzi o uciekanie. Żeby choć trochę to zrozumieć, trzeba by zdrowemu na jakiś miesiąc zejść do takiego piekła. Choć nigdy nie wiadomo, kiedy i komu przyjdzie z tym walczyć.
Ta dziewczyna nie ma swoich czterech kątów. Ona teraz mieszka w ośrodku wychowawczym, jest pod stałą obserwacją. Nawet nocą jest osoba dyżurująca przy wychowankach. Wszyscy obserwujemy i jesteśmy w kontakcie z naszymi wychowankami.
Od zarzywania narkotyków może mieć stany depresyjne
Nie ma stanów depresyjnych. Mam od listopada tygodniowo 12 godzin lekcyjnych z nią, nic takiego nie zauważyłam. Natomiast psychiatra w czasie jednej wizyty zauważył i dał silne psychotropy!!!
Moze nagadała psychiatrze rzeczy o których nie wiesz właśnie po to, żeby dostać takie leki jakie dostała
Od zarzywania narkotyków może mieć stany depresyjne
Nie ma stanów depresyjnych. Mam od listopada tygodniowo 12 godzin lekcyjnych z nią, nic takiego nie zauważyłam. Natomiast psychiatra w czasie jednej wizyty zauważył i dał silne psychotropy!!!
Moze nagadała psychiatrze rzeczy o których nie wiesz właśnie po to, żeby dostać takie leki jakie dostała
Cos nagadać mogła, ale leków nie chce przyjmować. Matka też nie chce, aby przyjmowała, ale wyrok lekarski zapadł.
Mnie to przypomina pewna sytuacje z mojego życia. Córka miała epizod przyspieszonego tętna 1,5 roku temu. Została skierowana do szpitala na obserwację i ewentualną ablację. Od tego czasu nie miała takich epizodów, ale na ablację lekarz mnie namawiał/namawia - nie wiem po co. Ja odmawiałam zabiegu na sercu, a lekarz mi powiedziała, że ja nie mogę decydować, bo ja nie jestem lekarzem!!! Ten sam poziom lekarza, co w przypadku mojej uczennicy.
Nie jestem onkologiem z wieloletnim doswiadczeniem. Nie napiszę jaki mam zawód ale zwiazany z medycyną bardzo. 18lat pracy dla niektorych to malodla niektoeych dużo. Ja nie upeiram się. Ale doświadczenie mam. Ale ciągle je zdobywam. Nie wiem jakie ma dośqiadczenie TWOJA córka i jaką ma specjalizację ale gdybym na przykład był lek rehabilitacji miałbym szacunek do innych osób specjalistów z innych dziedzin. Najbardziej zadufani i pewni lekarze to ci na stażu i z kilkuletnim doświadczeniem. potem uczą się pokory albo utwierdzają swoją zajebistość
Nie wyzwalem Cię ale nazwałem oszołomką czytając Twoje wypowiedzi z zakresu medycyny. Czasem to stwierdzenie jest pozytywne.
Dodam, że w moich wypowiedziach nie jestem przeciwnikiem witamin i leczenia niedoborów ale nadużyć i uproszczeń jakimi się kierujesz.
A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są Niegrzeczne Złośliwe Pełne zacietrzewienia
Piszę to po przestudiowaniu Twoich wpisów. W przeciwieństwie do Ciebie je czytam. Aby móc wypowiedzieć się uważam, że przeciwnika lub raczej wspólrpzmowce nalezy znać.
Dawka wit.2000j jest jak umarłemu kadzidło - nie zaszkodzi, nie pomoże, utrzymuje w przekonaniu, że coś się robi dla swojego zdrowia. Moja lekarz prowadząca po osiągnięciu u mnie poziomu ponad 100 j w krwi ( nie piszę jakie jednostki bo nie mam tu przy sobie wyników badań) kazała do lata przyjmować dawkę podtrzymującą 10 000j. Tak na marginesie zastanawiam się, dlaczego różne państwa przyjmują różne normy laboratoryjne. I tak np. u nas górna granica wit.d3 wynosi do 100 a w Wielkiej Brytanii do 200 . Wie może ktoś ?
Każdy ustala tak, jak mu się wydaje, poza tym wciąż dochodza nowe odkrycia na podstawie nowych badań w tej dziedzinie. Różne służby zdrowia w różnych państwach różnie na to reaguja i wporwadzaja zalecenia szybciej lub wolniej w życie.
Ależ nic takiego nie sugerowałam. Ale rozbieżność jest spora i stąd i zastanawiam się czemu Polakowi 120 ma zaszkodzić a Brytyjczykowi 200 służy
A przyczyn niedoborów jest tak dużo,że skupianie się tylko na tym, że u nas taki klimat i dawka dla umarlego jest tylko oznaką nieznajomości tematu.
Skoro się nie znam a Ty się znasz to mi objaśnij, proszę, podziel się swoją wiedzą, przyda się nie tylko mnie
Wiedza jest dostępna. Szukać należy izabierać glos wtedy kiedy już coś wiesz. A nie ...że ci się wydaje. Podstawa dobrego dialogu
Tak, masz rację, wiedza jest dostępna, bardzo dużo czytam i wiele z tego, co przeczytam staram się zweryfikować z lekarzem albo dietetykiem klinicznym. Nie chcę pisać czy rozmawiać/ doradzać jeśli czegoś nie sprawdziłam, potwierdziłam w kilku źródłach. Ale zawsze ostatecznym wyznacznikiem jest dla mnie lekarz z wieloletnim doświadczeniem, który wiedzę akademicką łączy doświadczeniem pracy z chorymi i nie jest zamknięty na wiedzę i doświadczenie z poza kręgów koncernów farmaceutycznych. Więc zabieram głos kiedy coś wiem. Od Ciebie też bym chętnie coś ciekawego chciała usłyszeć - ale póki co, jak na razie - robisz zupełnie co innego Więc trudno dobrze dialogować
Nie jestem onkologiem z wieloletnim doswiadczeniem. Nie napiszę jaki mam zawód ale zwiazany z medycyną bardzo. 18lat pracy dla niektorych to malodla niektoeych dużo. Ja nie upeiram się. Ale doświadczenie mam. Ale ciągle je zdobywam. Nie wiem jakie ma dośqiadczenie TWOJA córka i jaką ma specjalizację ale gdybym na przykład był lek rehabilitacji miałbym szacunek do innych osób specjalistów z innych dziedzin. Najbardziej zadufani i pewni lekarze to ci na stażu i z kilkuletnim doświadczeniem. potem uczą się pokory albo utwierdzają swoją zajebistość
Nie wyzwalem Cię ale nazwałem oszołomką czytając Twoje wypowiedzi z zakresu medycyny. Czasem to stwierdzenie jest pozytywne.
Dodam, że w moich wypowiedziach nie jestem przeciwnikiem witamin i leczenia niedoborów ale nadużyć i uproszczeń jakimi się kierujesz.
A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są Niegrzeczne Złośliwe Pełne zacietrzewienia
Piszę to po przestudiowaniu Twoich wpisów. W przeciwieństwie do Ciebie je czytam. Aby móc wypowiedzieć się uważam, że przeciwnika lub raczej wspólrpzmowce nalezy znać.
Dlaczego nie chcesz pochwalić się, co robisz w ochronie zdrowia?
Podaj konkretne przykłady mojej złośliwości, niegrzeczności i zacietrzewienia. Konkrety proszę, bo znowu używasz tylko uogólnień i pomówień, a to jest bardzo niegrzeczne.
Nie masz zielonego pojęcia o mojej córce, a już sugerujesz, że jest zadufana i pewna siebie, nawet za....ta. Weź się człowieku ogarnij. Nie będę z Tobą rozmawiać na takim poziomie. Dziękuję.
Ależ nic takiego nie sugerowałam. Ale rozbieżność jest spora i stąd i zastanawiam się czemu Polakowi 120 ma zaszkodzić a Brytyjczykowi 200 służy
A przyczyn niedoborów jest tak dużo,że skupianie się tylko na tym, że u nas taki klimat i dawka dla umarlego jest tylko oznaką nieznajomości tematu.
Skoro się nie znam a Ty się znasz to mi objaśnij, proszę, podziel się swoją wiedzą, przyda się nie tylko mnie
Wiedza jest dostępna. Szukać należy izabierać glos wtedy kiedy już coś wiesz. A nie ...że ci się wydaje. Podstawa dobrego dialogu
Tak, masz rację, wiedza jest dostępna, bardzo dużo czytam i wiele z tego, co przeczytam staram się zweryfikować z lekarzem albo dietetykiem klinicznym. Nie chcę pisać czy rozmawiać/ doradzać jeśli czegoś nie sprawdziłam, potwierdziłam w kilku źródłach. Ale zawsze ostatecznym wyznacznikiem jest dla mnie lekarz z wieloletnim doświadczeniem, który wiedzę akademicką łączy doświadczeniem pracy z chorymi i nie jest zamknięty na wiedzę i doświadczenie z poza kręgów koncernów farmaceutycznych. Więc zabieram głos kiedy coś wiem. Od Ciebie też bym chętnie coś ciekawego chciała usłyszeć - ale póki co, jak na razie - robisz zupełnie co innego Więc trudno dobrze dialogować
Dokładnie. Póki co to Grzegorz W tylko potrafi dawać kąśliwe i złośliwe uwagi, wykraczające poza meritum sprawy. Nie ma co w ogóle, wchodzić z nim w dyskusję. Według mnie powtarza nic niewarte frazesy antymedyczne, których prawdziwość została obalona przez najnowsze badania naukowe, a nawet praktykę medyczną.
Od zarzywania narkotyków może mieć stany depresyjne
Nie ma stanów depresyjnych. Mam od listopada tygodniowo 12 godzin lekcyjnych z nią, nic takiego nie zauważyłam. Natomiast psychiatra w czasie jednej wizyty zauważył i dał silne psychotropy!!!
Yyy...zarzucasz lekarzom pochopne diagnozy, a uważasz, że prowadzenie z nastolatka kilku lekcji w tygodniu jest wystarczająca podstawa, by orzec ze 100% pewnością, że nie cierpi ona na dane zaburzenie?
Domyślam się, że nie prowadzisz z nią lekcji 1:1 tylko jest jakaś grupa, a nawet jeśli nie, to lekcja skupia się na czym innym niż ocena stanu psychicznego ucznia. Można jako nauczyciel coś zaobserwować, coś podejrzewać, ale na litość, diagnozowac że tego na pewno nie ma, czy tamto na pewno ma?
Mam z nią nie kilka, ale kilkanaście lekcji tygodniowo (12 lekcji). Klasa liczy 4 osoby. I pisałam, że tę diagnozę podważają wszyscy nauczyciele i wychowawcy ośrodka, matka dziecka, oraz pielęgniarka ośrodkowa. Dziękuję, dość wyczerpująco już się wytłumaczyłam ze swojej zuchwałości w stosunku do lekarzy.
I dodam, na litość, nie uważam, że wszyscy lekarze są źli, bo przecież moja córka jest lekarzem
Tak, wspominałaś że Twoja córka zgadza się z Tobą, a jest lekarka na stazu wiec to musi byc prawda. To pewnie stąd ta wiedza o "niewartych frazesach antymedycznych, których prawdziwość została obalona przez najnowsze badania naukowe, a nawet praktykę medyczną"
Córka już dawno po stażu, teraz robi specjalizację. Nie pisałam, że to co ona mówi musi być prawdą, ale że to co mówi, zgadza się z badaniami naukowymi (o których nawet nie wspomina się na studiach medycznych) i zgadza się ze zdrowym rozsądkiem.
Nie jestem onkologiem z wieloletnim doswiadczeniem. Nie napiszę jaki mam zawód ale zwiazany z medycyną bardzo. 18lat pracy dla niektorych to malodla niektoeych dużo. Ja nie upeiram się. Ale doświadczenie mam. Ale ciągle je zdobywam. Nie wiem jakie ma dośqiadczenie TWOJA córka i jaką ma specjalizację ale gdybym na przykład był lek rehabilitacji miałbym szacunek do innych osób specjalistów z innych dziedzin. Najbardziej zadufani i pewni lekarze to ci na stażu i z kilkuletnim doświadczeniem. potem uczą się pokory albo utwierdzają swoją zajebistość
Nie wyzwalem Cię ale nazwałem oszołomką czytając Twoje wypowiedzi z zakresu medycyny. Czasem to stwierdzenie jest pozytywne.
Dodam, że w moich wypowiedziach nie jestem przeciwnikiem witamin i leczenia niedoborów ale nadużyć i uproszczeń jakimi się kierujesz.
A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są Niegrzeczne Złośliwe Pełne zacietrzewienia
Piszę to po przestudiowaniu Twoich wpisów. W przeciwieństwie do Ciebie je czytam. Aby móc wypowiedzieć się uważam, że przeciwnika lub raczej wspólrpzmowce nalezy znać.
Dlaczego nie chcesz pochwalić się, co robisz w ochronie zdrowia?
Podaj konkretne przykłady mojej złośliwości, niegrzeczności i zacietrzewienia. Konkrety proszę, bo znowu używasz tylko uogólnień i pomówień, a to jest bardzo niegrzeczne.
Nie masz zielonego pojęcia o mojej córce, a już sugerujesz, że jest zadufana i pewna siebie, nawet za....ta. Weź się człowieku ogarnij. Nie będę z Tobą rozmawiać na takim poziomie. Dziękuję.
Gdzie ja napisałem, że Twoja córka jest zadufana i pewna siebie? Napisałem, że lekarze najbardziej zadufani to Ci zaraz po studiach. Napisałem wręcz, że nie wiem ile lat ma doświadczenia i jaką ma specjalizację.
Nie napiszę jaki mam zawód bo to internet. Ani nie znam Ciebie ani tej grupy. Przyglądam się wpisom. A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są takie jadowite. Histeryczne i nerwowe.
Tak. Masz rację. Raczej nie da się dyskutować. Depresji nie leczy się witaminami. Nie diagnozuje jej też laik taki jak ty. Dziewczyna, która bierze narkotyki ma bardziej skomplikowaną psychikę niż ci się wydaje. I psychiatra to nie gość, który z byle powodu zapisuje silne psychotropy. Dlatego też dopytałem jakie to psychotropy nazywasz silnymi....
Chorzy zazwyczaj nie chcą przyjmować leków. A depresja to doprawdy temat rzeka
Tak, wspominałaś że Twoja córka zgadza się z Tobą, a jest lekarka na stazu wiec to musi byc prawda. To pewnie stąd ta wiedza o "niewartych frazesach antymedycznych, których prawdziwość została obalona przez najnowsze badania naukowe, a nawet praktykę medyczną"
Córka już dawno po stażu, teraz robi specjalizację. Nie pisałam, że to co ona mówi musi być prawdą, ale że to co mówi, zgadza się z badaniami naukowymi (o których nawet nie wspomina się na studiach medycznych) i zgadza się ze zdrowym rozsądkiem.
Tak, wspominałaś że Twoja córka zgadza się z Tobą, a jest lekarka na stazu wiec to musi byc prawda. To pewnie stąd ta wiedza o "niewartych frazesach antymedycznych, których prawdziwość została obalona przez najnowsze badania naukowe, a nawet praktykę medyczną"
Córka już dawno po stażu, teraz robi specjalizację. Nie pisałam, że to co ona mówi musi być prawdą, ale że to co mówi, zgadza się z badaniami naukowymi (o których nawet nie wspomina się na studiach medycznych) i zgadza się ze zdrowym rozsądkiem.
A gdzie Twoja córka studiowała medycynę, skoro nie było tam mowy o badaniach naukowych? Moja studiuje teraz i jest na jej uczelni mnóstwo info o najnowszych badaniach naukowych.
Komentarz
(masło maślane wyszło).
w moim laboratorium max to 50, i na tym kazali mi się skupiać - żeby nie przekroczyć, bo na chwile obecna mam ponad 40
Ty na pewno jesteś lekarzem onkologiem z wieloletnim doświadczeniem.
Nie zaskakujesz mnie swoimi uproszczeniami i wykrzywianiem moich wypowiedzi.
Na czym więcej polega diagnoza? Jetseś lekarzem, to podziel sie tą tajemną wiedzą.
To nie tylko ja nie widzę depresji, ale inni nauczyciele i wychowawcy też nie widzą depresji, matka też nie widzi depresji. Jest uzależnienie od narkotyków. Tylko psychiatra stwierdza jakąś depresję.
Ta dziewczyna nie ma swoich czterech kątów. Ona teraz mieszka w ośrodku wychowawczym, jest pod stałą obserwacją. Nawet nocą jest osoba dyżurująca przy wychowankach. Wszyscy obserwujemy i jesteśmy w kontakcie z naszymi wychowankami.
Mnie to przypomina pewna sytuacje z mojego życia. Córka miała epizod przyspieszonego tętna 1,5 roku temu. Została skierowana do szpitala na obserwację i ewentualną ablację. Od tego czasu nie miała takich epizodów, ale na ablację lekarz mnie namawiał/namawia - nie wiem po co. Ja odmawiałam zabiegu na sercu, a lekarz mi powiedziała, że ja nie mogę decydować, bo ja nie jestem lekarzem!!! Ten sam poziom lekarza, co w przypadku mojej uczennicy.
Nie napiszę jaki mam zawód ale zwiazany z medycyną bardzo.
18lat pracy dla niektorych to malodla niektoeych dużo. Ja nie upeiram się. Ale doświadczenie mam. Ale ciągle je zdobywam.
Nie wiem jakie ma dośqiadczenie TWOJA córka i jaką ma specjalizację ale gdybym na przykład był lek rehabilitacji miałbym szacunek do innych osób specjalistów z innych dziedzin. Najbardziej zadufani i pewni lekarze to ci na stażu i z kilkuletnim doświadczeniem. potem uczą się pokory albo utwierdzają swoją zajebistość
Nie wyzwalem Cię ale nazwałem oszołomką czytając Twoje wypowiedzi z zakresu medycyny.
Czasem to stwierdzenie jest pozytywne.
Dodam, że w moich wypowiedziach nie jestem przeciwnikiem witamin i leczenia niedoborów ale nadużyć i uproszczeń jakimi się kierujesz.
A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są
Niegrzeczne
Złośliwe
Pełne zacietrzewienia
Piszę to po przestudiowaniu Twoich wpisów. W przeciwieństwie do Ciebie je czytam. Aby móc wypowiedzieć się uważam, że przeciwnika lub raczej wspólrpzmowce nalezy znać.
Więc zabieram głos kiedy coś wiem.
Od Ciebie też bym chętnie coś ciekawego chciała usłyszeć - ale póki co, jak na razie - robisz zupełnie co innego Więc trudno dobrze dialogować
Podaj konkretne przykłady mojej złośliwości, niegrzeczności i zacietrzewienia. Konkrety proszę, bo znowu używasz tylko uogólnień i pomówień, a to jest bardzo niegrzeczne.
Nie masz zielonego pojęcia o mojej córce, a już sugerujesz, że jest zadufana i pewna siebie, nawet za....ta. Weź się człowieku ogarnij. Nie będę z Tobą rozmawiać na takim poziomie. Dziękuję.
I dodam, na litość, nie uważam, że wszyscy lekarze są źli, bo przecież moja córka jest lekarzem
Nie napiszę jaki mam zawód bo to internet. Ani nie znam Ciebie ani tej grupy. Przyglądam się wpisom.
A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są takie jadowite. Histeryczne i nerwowe.
Tak. Masz rację. Raczej nie da się dyskutować.
Depresji nie leczy się witaminami.
Nie diagnozuje jej też laik taki jak ty.
Dziewczyna, która bierze narkotyki ma bardziej skomplikowaną psychikę niż ci się wydaje. I psychiatra to nie gość, który z byle powodu zapisuje silne psychotropy. Dlatego też dopytałem jakie to psychotropy nazywasz silnymi....
Chorzy zazwyczaj nie chcą przyjmować leków. A depresja to doprawdy temat rzeka