Nie jestem onkologiem z wieloletnim doswiadczeniem. Nie napiszę jaki mam zawód ale zwiazany z medycyną bardzo. 18lat pracy dla niektorych to malodla niektoeych dużo. Ja nie upeiram się. Ale doświadczenie mam. Ale ciągle je zdobywam. Nie wiem jakie ma dośqiadczenie TWOJA córka i jaką ma specjalizację ale gdybym na przykład był lek rehabilitacji miałbym szacunek do innych osób specjalistów z innych dziedzin. Najbardziej zadufani i pewni lekarze to ci na stażu i z kilkuletnim doświadczeniem. potem uczą się pokory albo utwierdzają swoją zajebistość
Nie wyzwalem Cię ale nazwałem oszołomką czytając Twoje wypowiedzi z zakresu medycyny. Czasem to stwierdzenie jest pozytywne.
Dodam, że w moich wypowiedziach nie jestem przeciwnikiem witamin i leczenia niedoborów ale nadużyć i uproszczeń jakimi się kierujesz.
A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są Niegrzeczne Złośliwe Pełne zacietrzewienia
Piszę to po przestudiowaniu Twoich wpisów. W przeciwieństwie do Ciebie je czytam. Aby móc wypowiedzieć się uważam, że przeciwnika lub raczej wspólrpzmowce nalezy znać.
Dlaczego nie chcesz pochwalić się, co robisz w ochronie zdrowia?
Podaj konkretne przykłady mojej złośliwości, niegrzeczności i zacietrzewienia. Konkrety proszę, bo znowu używasz tylko uogólnień i pomówień, a to jest bardzo niegrzeczne.
Nie masz zielonego pojęcia o mojej córce, a już sugerujesz, że jest zadufana i pewna siebie, nawet za....ta. Weź się człowieku ogarnij. Nie będę z Tobą rozmawiać na takim poziomie. Dziękuję.
Gdzie ja napisałem, że Twoja córka jest zadufana i pewna siebie? Napisałem, że lekarze najbardziej zadufani to Ci zaraz po studiach. Napisałem wręcz, że nie wiem ile lat ma doświadczenia i jaką ma specjalizację.
Nie napiszę jaki mam zawód bo to internet. Ani nie znam Ciebie ani tej grupy. Przyglądam się wpisom. A Twoje wypowiedzi nie tylko w stosunku do mnie są takie jadowite. Histeryczne i nerwowe.
Tak. Masz rację. Raczej nie da się dyskutować. Depresji nie leczy się witaminami. Nie diagnozuje jej też laik taki jak ty. Dziewczyna, która bierze narkotyki ma bardziej skomplikowaną psychikę niż ci się wydaje. I psychiatra to nie gość, który z byle powodu zapisuje silne psychotropy. Dlatego też dopytałem jakie to psychotropy nazywasz silnymi....
Chorzy zazwyczaj nie chcą przyjmować leków. A depresja to doprawdy temat rzeka
Odniosę się do Twojego zdania o psychiatrach. Otóż są rozmaici psychiatrzy. I są rozmaici pacjencji. Trudno być psychiatrą bo poza sytuacjami oczywistymi bardzo wielu pacjentów mówi tylko część prawdy. A leki przepisują. Potem zdarza się tak że pacjent z dwubiegunowką dostaje lek który nakręca jego stan manii do granic możliwości. To przykład z mojego podwórka. Często jest to chybił trafił. Przede wszystkim dobry psychiatra zleca najpierw badania ogólnego stanu zdrowia, zwłaszcza tarczycy. Dopiero wtedy można przyjąć że problem leży w psychice. Nie wiem czy wychowanka od Anieli ma depresję czy jej nie ma. To może być wszystko.
Ja już kiedyś pisała że w jednym rozumiem Aniele i że chyba wiem, o czym pisze. Tak. I ja mam ucznia, któremu lekarz wystawia zaświadczenie o depresji po jednym telefonie matki. I nie. Uczen nie ma depresji, ponieważ wykluczył ją lekarz wskazany przez kuratora. I zalecił terapię, ale dla rodziców Natomiast samo zjawisko, tj choroba jest szalenie nasilone ostatnimi czasy
Pisząc o leczeniu depresji witaminami opierałam się między innymi na opracowaniach kanadyjskiego lekarza psychiatry dr Abrama Hoffera. Na podstawie swoich badań klinicznych i praktyki lekarskiej opracował protokół witaminowy dla pacjentów chorych na depresje, ostre nerwice, chorobę afektywną dwubiegunową, schizofrenię. W sieci można znaleźć sporo osób, które ratowały się z powodzeniem terapią niacyną i protokołem witaminowym. Mnie, jak już pisałam, bardzo pomogły witaminy z grupy B . W sieci wypowiada się wielu lekarzy nt witamin, niedoborów i wpływu na nasze zdrowie.
Więc nie do końca jest tak, że tylko i wyłącznie psychotropy. Mój lekarz zajął się mną bardzo szeroko - badania, wywiady, witaminy, leki na chorobę, która wywołała depresję. Moja córka chora do niedawna - nie miała innej alternatywy niż farmaceutyki - lekarz nawet jej nie zaproponował wspomagania witaminami ani żadnych badań w tym kierunku.
Z pewnością depresję ( i jakąkolwiek inną chorobę) łatwiej się przechodzi mając oparcie w wierze, w Bogu. Kiedy miałam ogromne kryzysy w tej chorobie i byłam na skraju załamania ratunkiem był dla mnie Pan - bo tylko On wiedział i rozumiał co się ze mną działo. Dzięki Bogu trafiłam na mądrego lekarza, który mnie dobrze zdiagnozował, ( moja depresja towarzyszyła poważniejszej chorobie ) i który oprócz witamin dobrał odpowiednie leczenie. Bo wówczas czułam się jak w matni, bez nadziei na ratunek. Po pół roku cierpienia poczułam się wreszcie normalnie. Wówczas wydawało mi się to zwyczajne - jest choroba, jest lekarz, diagnoza, leki, zdrowienie, wyzwolenie. Teraz, po latach, kiedy sporo się dowiedziałam nt mojej jednostki chorobowej ( oprócz depresji) zrozumiałam, że dana mi była wielką łaska zdrowia. Bo większość chorujących zmaga się z tą chorobą całymi latami, testuje tabuny lekarstw, znosi depresje, nie pracuje, nie zakłada rodziny, nie rodzi dzieci. A ja żyję od wielu lat w zdrowiu. Prywatnie uważam, że za pomocą mojego lekarza Pan Bóg mnie uzdrowił. Osobom niewierzącym chyba o wiele trudniej zmagać się z chorobami....
Naprawdę nie słyszeliście o odmiennych diagnozach , co do zdrowia psychicznego to się jeszcze częściej zdarza niż z diagnozami w innych specjalizacjach.
pierwszym
następstwem odejścia od Boga i poddanie sie działaniu złego ducha
jest smutek, poczucie pustki i samotności, trwoga i strach przed
przyszłością zamkniecie w sobie i niemożność kochania ,a także
najróżniejsze choroby psychiczne, nerwowe i somatyczne tracąc
wiarę, ludzie stacza się jak po równi pochyłej, aż w końcu
dochodzą do stanu w którym traktują Boga jako największego wroga
i zaczynają go nienawidzi w niektórych przypadkach może dość do
open tania pan Bóg dopuszcza do tego by zdemaskować obecność
złych demonów i wezwać ludzi do nawrócenia
@krzysztof12 Wśród katolików niestety też zdarzają się osoby o których ciężko powiedzieć że są "normalni". Lecz faktycznie, w przypadku trwania w grzechu ciężkim, panuje pustka której będąc przy Bogu nie ma
"Wielu świętych i wybitnych chrześcijan doświadczało w swoim życiu okresów depresyjnych.
Pojawiają się przed naszymi oczami takie postaci, jak: św. Jan od Krzyża, św. Ignacy Loyola, Reinhold Schneider, św. Edyta Stein, s. Maria od Trójcy Świętej, Romano Guardini"
@Calineczka27 Modlitwa o uzdrowienie czy ogólnie modlitwa pomoc może natomiast nie sądzę aby miała wpływ na chorobę która często właśnie ma przyczyny somatyczne
@asiao Do żadnego. Wiadomo że wiara czy niewiara nie ma wpływu przynajmniej wielkiego na smutki, nieraz niewierzący ma lepsze życie niż niejeden katolik.
Ja tylko pisalam o sytuacji którą znam, będąc katoliczką że mi w grzechu ciężkim żyło się trudniej i miałam gorzej na duszy...
to samo miałem ciezko sie zyje w grzechu a swieta to smutek przychodzi i co ciekawe pracuje z tako kobieta która do koscioła nie chodzi nie ma depresji ale ma lęki i czuje jak ktos ja obserwuje chodzi świąt nienawidzi kwiatów także . na faceboku pisze nie raz wszystko miał prace żonę dzieci i sie powiesił tutaj jest strona taka sami ateisci z chorobami psychicznymi i nawwet paru gejów jest tam http://przyjaciele.org/forum.php
Z mojego otoczenia i mojego życia - wszyscy, ktorzy odebrali sobie życie - to były osoby wierzące.
Krzysztofie, depresja to nie smutek. Każdy z nas wielokrotnie doświadcza smutku, " doła" z różnych powodów, ale to z depresją nie ma nic wspólnego. Moja bliska kuzynka, osoba bardzo wierząca od lat zmaga się z nerwicą. Jej ojciec również całe życie się z tym męczył. Z kilkorga rodzeństwa tylko ona jedna niejako odziedziczyła ten problem.
Być może ateiści mają do tego typu chorób większe skłonności niż wierzący ? Nie wiem. Chyba nikt nie robił takich badań. Oni niosą swój problem sami, my z Bogiem. Być może wielu z nich jednak kogoś / czegoś szuka i pakuje się w dziwne duchowości, ezoterykę, obce religie? Na chwilę doświadczają ulgi, pokoju, a potem wpadają w przestrzeń, z której nie potrafią się wydostać ...
"ELIASZ – kiedy nie chce mi się żyć, czyli depresja powołanego"
ELIASZ – charyzmatyczny prorok, cudotwórca, a zarazem kruchy psychicznie człowiek, walczący z pokusą wielkości, dramatycznie przeżywający swoje powołanie. Jego służba Bogu stała się wzorcowa dla wszystkich, którzy mają powołanie kapłańskie. Wbrew temu, co powszechnie sądzi się o ludzkich słabościach jako przeszkodach w realizacji celów powołania, okazuje się, że są one ułatwieniem dla objawienia się Bożej mocy.
Radość, wesołość, rzucanie żartami jak z rękawa, to może być pozorne. Chorujący zrozumieją - gdy jesteś wśród ludzi nie ronisz łez, nie spuszczasz głowy, uciekasz w żarty. Uciekasz jak najdalej od tego co dorwie Cię napewno gdy zostaniesz sam, we własnych czterech kątach. Wielu samobójców tuż przed śmiercią okazywało radość i spokój, bliscy sądzili że następuje poprawa. Dlaczego? Chodzi o uciekanie. Żeby choć trochę to zrozumieć, trzeba by zdrowemu na jakiś miesiąc zejść do takiego piekła. Choć nigdy nie wiadomo, kiedy i komu przyjdzie z tym walczyć.
Ta dziewczyna nie ma swoich czterech kątów. Ona teraz mieszka w ośrodku wychowawczym, jest pod stałą obserwacją. Nawet nocą jest osoba dyżurująca przy wychowankach. Wszyscy obserwujemy i jesteśmy w kontakcie z naszymi wychowankami.
Czterema kątami dla każdego będzie co innego - dla jednego kawalerka zajmowana w pojedynkę, dla innego jego łóżko szpitalne w sali dzielonej z innymi. To kwestia wewnętrznego "ja", które każdy z nas przeżywa po swojemu, w samotności i dla niektórych jest to rzeczywistość w której nie czują spokoju i ciszy, lecz zagrożenie, ciemność i bezradność. Czują że nadciąga kataklizm, któremu nie można zaradzić. To, że dziewczyna stara się być pomocną czasem może również być oznaką iż czuje się niezauważalna (niezależnie od okazywanego jej wsparcia) i niepotrzebna. Że stara się być dla innych "użyteczna" a tym samym budować poczucie swojej wartości. Nie wiadomo, o czym rozmawiała z lekarzem. Nie wiadomo jakie padły słowa.
Dziewczyna na żądanie matki jeszcze przed wakacjami przestała brać psychotropy przepisane przez lekarza. Bardzo dobrze spędzała czas na przepustce z Ośrodka (wakacje szkolne). Musi u nas być (decyzją sądu) do skończenia 18 roku życia. To jeszcze kilka miesięcy. Jest radosna i pełna nadziei na przyszłość bez leków psychotropowych. Zatem diagnoza lekarza była nietrafiona.
"Wielu świętych i wybitnych chrześcijan doświadczało w swoim życiu okresów depresyjnych.
Pojawiają się przed naszymi oczami takie postaci, jak: św. Jan od Krzyża, św. Ignacy Loyola, Reinhold Schneider, św. Edyta Stein, s. Maria od Trójcy Świętej, Romano Guardini"
Ciekawe, czy leki psychotropowe by im pomogły? MSPANC
miałem lęki, które objawiały się, w ostrej fazie, organiczną słabością, pomogła zmiana diety, jak ręką odjął a lekarstwa uzależniają,
to, że ta słabość była objawem lękowym, odkryłem lata później, gdy po takich samych objawach (nie dam rady dojść do łazienki), pomogło wzięcie żony na chwilę za rękę
Komentarz
Z oszołomką.
Odniosę się do Twojego zdania o psychiatrach. Otóż są rozmaici psychiatrzy. I są rozmaici pacjencji. Trudno być psychiatrą bo poza sytuacjami oczywistymi bardzo wielu pacjentów mówi tylko część prawdy. A leki przepisują. Potem zdarza się tak że pacjent z dwubiegunowką dostaje lek który nakręca jego stan manii do granic możliwości. To przykład z mojego podwórka. Często jest to chybił trafił.
Przede wszystkim dobry psychiatra zleca najpierw badania ogólnego stanu zdrowia, zwłaszcza tarczycy. Dopiero wtedy można przyjąć że problem leży w psychice.
Nie wiem czy wychowanka od Anieli ma depresję czy jej nie ma. To może być wszystko.
Tak. I ja mam ucznia, któremu lekarz wystawia zaświadczenie o depresji po jednym telefonie matki.
I nie. Uczen nie ma depresji, ponieważ wykluczył ją lekarz wskazany przez kuratora. I zalecił terapię, ale dla rodziców
Natomiast samo zjawisko, tj choroba jest szalenie nasilone ostatnimi czasy
W sieci można znaleźć sporo osób, które ratowały się z powodzeniem terapią niacyną i protokołem witaminowym. Mnie, jak już pisałam, bardzo pomogły witaminy z grupy B .
W sieci wypowiada się wielu lekarzy nt witamin, niedoborów i wpływu na nasze zdrowie.
Więc nie do końca jest tak, że tylko i wyłącznie psychotropy.
Mój lekarz zajął się mną bardzo szeroko - badania, wywiady, witaminy, leki na chorobę, która wywołała depresję.
Moja córka chora do niedawna - nie miała innej alternatywy niż farmaceutyki - lekarz nawet jej nie zaproponował wspomagania witaminami ani żadnych badań w tym kierunku.
Lepiej się wyspowiadaj z tego, bo ogromną pycha przez ciebie przemawia
Osobom niewierzącym chyba o wiele trudniej zmagać się z chorobami....
pierwszym następstwem odejścia od Boga i poddanie sie działaniu złego ducha jest smutek, poczucie pustki i samotności, trwoga i strach przed przyszłością zamkniecie w sobie i niemożność kochania ,a także najróżniejsze choroby psychiczne, nerwowe i somatyczne tracąc wiarę, ludzie stacza się jak po równi pochyłej, aż w końcu dochodzą do stanu w którym traktują Boga jako największego wroga i zaczynają go nienawidzi w niektórych przypadkach może dość do open tania pan Bóg dopuszcza do tego by zdemaskować obecność złych demonów i wezwać ludzi do nawrócenia
a cały artykół jest tutaj https://m.katolik.pl/strategia-dzialania-demonow,92,416,cz.htmlJak mówił śp. ksiądz Grzywocz:
"Wielu świętych i wybitnych chrześcijan doświadczało w swoim życiu okresów depresyjnych.
Ja tylko pisalam o sytuacji którą znam, będąc katoliczką że mi w grzechu ciężkim żyło się trudniej i miałam gorzej na duszy...
Krzysztofie, depresja to nie smutek. Każdy z nas wielokrotnie doświadcza smutku, " doła" z różnych powodów, ale to z depresją nie ma nic wspólnego.
Moja bliska kuzynka, osoba bardzo wierząca od lat zmaga się z nerwicą. Jej ojciec również całe życie się z tym męczył. Z kilkorga rodzeństwa tylko ona jedna niejako odziedziczyła ten problem.
Być może ateiści mają do tego typu chorób większe skłonności niż wierzący ?
Nie wiem. Chyba nikt nie robił takich badań. Oni niosą swój problem sami, my z Bogiem.
Być może wielu z nich jednak kogoś / czegoś szuka i pakuje się w dziwne duchowości, ezoterykę, obce religie? Na chwilę doświadczają ulgi, pokoju, a potem wpadają w przestrzeń, z której nie potrafią się wydostać ...
"ELIASZ – kiedy nie chce mi się żyć, czyli depresja powołanego"
ELIASZ – charyzmatyczny prorok, cudotwórca, a zarazem kruchy psychicznie człowiek, walczący z pokusą wielkości, dramatycznie przeżywający swoje powołanie. Jego służba Bogu stała się wzorcowa dla wszystkich, którzy mają powołanie kapłańskie. Wbrew temu, co powszechnie sądzi się o ludzkich słabościach jako przeszkodach w realizacji celów powołania, okazuje się, że są one ułatwieniem dla objawienia się Bożej mocy.
Teraz w lekarzy się bawisz?
wydają się być reakcją organizmu na nieodpowiednią dietę
a lekarstwa uzależniają,
to, że ta słabość była objawem lękowym, odkryłem lata później, gdy po takich samych objawach (nie dam rady dojść do łazienki), pomogło wzięcie żony na chwilę za rękę