Ula, no dlatego uważam ze zadne takie zabawy przebierane nie powinny być obowiązkowe i narzucane, choćby z prozaicznego powodu ze rodzic nie ma obowiązku szykować dziecku przebrania. Ale pisałam to już pare razy. Co do obrażania to nie rozśmieszaj mnie, jesli serio chcesz zwracać mi uwagę to przeczytaj cały wątek i konsekwentnie pouczaj tez koleżanki. A i zabawne ze zarzucasz mi ze traktuje osóby tu piszące jak jakaś zbiorowa masę, gdy odpowiadam w liczbie mnogiej kilku osobom które piszą dokładnie to samo, ale gdy ktoś odpowiada bezpośrednio mnie w stylu "WAM chodzi o to..." to już okej
Az sobie przejrzałam swoje wpisy - nie używam żadnego "wy", pisze konkretnie w odniesieniu do twoich wypowiedzi. Czyli sugerujesz, ze nie mam prawa się odnieśc, bo ktos inny uogólnia?
@matuleczka chyba nie, ale starożytni Rzymianie nie nosili spodni, to był strój barbarzyńców, kilt to chyba się nosi nawet bez bielizny ale nie wiem, moja wiedza o kilcie pochodzi z komedii.
Jeśli chodzi o przedszkole to niejeden chciał być Elzą, ale w podstawówce to inna inszość, sami maczomeni. Mam w 7 i 6 klasie synów. Mój Jasiek nosi włosy długie i biorą go za dziewczynę, ale bierze to na klatę, bo te włosy na peruki dla dzieci z rakiem hoduje.
I jak chłopak założy coś męskiego w kroju sukni, spódnicy to ok, już nie jest też śmieszny, przebrany w babskie ciuchy? Czy dzieciak w podstawówce zauważy różnicę że jeden ubrał spódnicę siostry a drugi kilt?
Tak. Nawet niepełnosprawny. Choć pewnie nie każdy.
@Paprotka, ja tam się nie znam, mam małą grupę poznawczą, chłopieca, ale widzę ogien w oczach u synow, gdy mogą kopać łopatą, wbijac gwoździe młotkiem, cos naprawiać, sklejac, skręcać, rozkręcac, jechać do sklepu budowlanego, porabac drewno siekiera, zbudowac szałas. Wszystko co ruch, męstwo, daje wynik wysilkiem budzi w nich mężczyznę.
Owszem robią inne, delikatniejsze rzeczy, ale wtedy ognia w oczach nie ma.
I nie, nie jesteśmy z rodzicow co dziecku wciskaja od małego mlotek i pistolet, Oni sami szukają. Plciowosci nie oszukasz.
Ten wpis mnie zainspirował. Tego rodzaju zainteresowania jak młotek i pistolety kontra lalki to tylko czubek góry lodowej różnic.
Ja akurat bardzo lubię majsterkowanie (a nie bawiłam się lalkami) i jak kupujemy meble to ja je składam, chyba, że są za ciężkie - wtedy składamy razem. Mój mąż też mógłby składać, ale mi to sprawia ogromną przyjemność i byłoby mi przykro gdyby robił to sam.
Natomiast nie zmienia to faktu że jestem kobietą. W niemal wszystkim jestem inna od mężczyzny - jestem bardziej empatyczna, bardziej zwracam uwagę na szczegóły, mogę robić kilka rzeczy naraz, potrzebuję się wygadać, mam więcej uczuć niż tylko "jestem głodny i zmęczony", nie wściekam się, gdy jestem głodna, zwracam więcej uwagi na ludzi niż na rzeczy, jestem bardziej nastawiona na dom niż na świat zewnętrzny itd. itp.
Tego nie da się zrobić "rolami społecznymi", to coś więcej.
Też lubię składać meble, ale mąż to robi prawidłowiej Nie wymyślę cechy (nie-fizycznej) męskiej , żeby nie było kobiety która ma ją w dużej ilości i odwrotnie. Chodzi o całokształt.
Strój księży wywodzi się od rzymskiego stroju, i był to męski strój.W stroju ministranckim ksiądz nie pozwala chodzić po ulicy np. w drodze do kościoła.
Określenie sukienka na sutannę ma sprowadzić sutannę z funkcji rytualnej do poziomu zwykłego ubrania, a do tego dodać skojarzenia z dewiacją.
Sukienka dla księdza brzmi źle, zwyczajnie, i jeszcze jakieś skojarzenia mogą być, a jednocześnie w Kościele spódnica dla ministranta jest ok, zadziwiająca logika.
Nie powiem Ci dlaczego spódnica ministrancka nie ma swojej nazwy tak jak np. kilt który jest typowo męskim strojem i nazywanie go spódniczką też jest w jakimś stopniu pejoratywne. Natomiast sutanna to sutanna i tak powinna być nazywana. W nazewnictwie ważny jest kontekst i intencje. W zamianie sutanny na sukienkę, intencje są aż nad to wyraźne.
ministranci noszą spódnice? to dopiero upokorzenie
sutanna dla księdza to nie sukienka, zgoda, ale jesli występuje w komplecie z beretem czy inna czapeczka w kolorze wściekłego różu...No, dziwnie to wyglada, zwłaszcza gdy starszy pan w takim wdzianku zaczyna mówić o prawidłowej seksualności, jak np pan Jedraszewski ot kościelna logika
U nas w szkole też jest dzień spódnicy, ale po to powstał taki dzień, że wiele dziewczyn w liceum wcale nie chodzi w spódnicy. Tylko dziewczyny ubierają. Taki dzień nostalgiczny, jak kiedyś wyglądały dziewczyny. A to co jest w tej szkole, to przekonywanie chłopców, w wieku, kiedy wszystko co dziewczęce jest okropne, do założenia tego, czego nie znoszą. Po co? Zabawne to nie jest. Zresztą wielu rodziców z tej szkoły było oburzonych, ciekawe dlaczego dobra zabawa ich tak oburza?
Komentarz
Tego rodzaju zainteresowania jak młotek i pistolety kontra lalki to tylko czubek góry lodowej różnic.
Ja akurat bardzo lubię majsterkowanie (a nie bawiłam się lalkami) i jak kupujemy meble to ja je składam, chyba, że są za ciężkie - wtedy składamy razem. Mój mąż też mógłby składać, ale mi to sprawia ogromną przyjemność i byłoby mi przykro gdyby robił to sam.
Natomiast nie zmienia to faktu że jestem kobietą. W niemal wszystkim jestem inna od mężczyzny - jestem bardziej empatyczna, bardziej zwracam uwagę na szczegóły, mogę robić kilka rzeczy naraz, potrzebuję się wygadać, mam więcej uczuć niż tylko "jestem głodny i zmęczony", nie wściekam się, gdy jestem głodna, zwracam więcej uwagi na ludzi niż na rzeczy, jestem bardziej nastawiona na dom niż na świat zewnętrzny itd. itp.
Tego nie da się zrobić "rolami społecznymi", to coś więcej.
sutanna dla księdza to nie sukienka, zgoda, ale jesli występuje w komplecie z beretem czy inna czapeczka w kolorze wściekłego różu...No, dziwnie to wyglada, zwłaszcza gdy starszy pan w takim wdzianku zaczyna mówić o prawidłowej seksualności, jak np pan Jedraszewski ot kościelna logika