To prawda. Bardzo staram się uważać, ale na przestrzeni lat zdarzało mi się jechać bardzo zmęczonemu, a raz nawet zatrzymała mnie z tego powodu policja. Radiowóz był bez alkomatu, więc wezwali drugi i nie bardzo chcieli wierzyć, że nic nie piłem, tak niepewnie jechałem, a ja chciałem tylko doturlać się do kawy na najbliższej stacji.
Pamiętam raz taki koszmar, ale miałam dramatyczną drogę, wyjechałam wyspana ale takie mnie znużenie dopadło, że oczy mi się zamykały, nie było jak się zatrzymać droga bez pobocza.
Najbardziej się bałam jak mąż jechał do pracy po nocy z maluchem. Ile mogłam, brałam na siebie ale zwykle czwarta nic już musiał on... Robiłam wszystko, żeby wypadło to w weekend.
Hm. Mój stan od miesiąca. W nocy 2-3h snu z przerwami, o 7 rano z piątka dzieci w aucie. Kosztuje mnie to tyle skupienia i stresu, że z reguły kończy się paskudnym bólem głowy, do wieczora, dzień w dzień. Szczesliwie jeżdżę na niedługie trasy, max 5km. I co, no nic... Nie ma jeszcze snumatu, który wykryje, że kierowca za mało spał. Więc trzeba sobie radzić jak jest.
Raz w życiu zdarzyło się mojemu mężowi ze zjechał na przeciwny pas. Wracaliśmy z UA, na przejściu strajk. 13 godz w kolejce bez możliwości drzemki, bo co i tusz trzeba było odpalić auto i podjechać inaczej inni wciskali się w wolne miejsce. Po przekroczeniu chcielismy tylko zjechać na pierwszy lepszy parking, już olaliśmy szukanie motelu/hotelu. Dobrze ze na szosie były światełka odblaskowe wyznaczające pasy ruchu, pobocza bo właśnie najechanie na nie nas ocknęlo. Dzieki Bogu nic nie jechało z naprzeciwka, ani za nami, przed nami. No i my tez jechaliśmy dość wolno. teraz jeśli mamy jakikolwiek wyjazd nigdy nie ruszymy jeśli nie czujemy ze jesteśmy bardzo wypoczęci. Zdarza się ze przekładamy spotkanie itp. Zbyt duże ryzyko dla nas i dla innych uczestników ruchu
Dorotak nie chodzi o kontrole drogowe ale zagrożenie jakie stwarzasz dla własnych dzieci i innych ludzi. Mąż nie może przed pracą zawieźć? I pewnie tylko ze troje a nie całą ekipę wlec ze sobą.
No to właśnie pisze, że z tym zagrożeniem to różnie. Akurat nie mam problemu z jazdą samochodem, natomiast wszystko jest kosztem czegoś Za rok będę miała starsze dzieci. Dam znać, czy da się tak prowadzić auto przez rok. Na razie przez miesiąc pisze, że da się. Tylko kawa i paracetamol się szybko koncza ale tak jak pisałam, małe odległości, częste wyjazdy (4-5x na dobę). Na dłuższą.trase bym się nie porwała.
Dorotak nie chodzi o kontrole drogowe ale zagrożenie jakie stwarzasz dla własnych dzieci i innych ludzi. Mąż nie może przed pracą zawieźć? I pewnie tylko ze troje a nie całą ekipę wlec ze sobą.
Nie pytałam o radę, ale.dzieki musiałby dzieci wcześniej niż na 6;50 zawozić. Pech chce że jako nauczyciel też musi być w szkole na lekcje xD a i na dyżury przed pierwszą lekcja też
Wyjazdy 4-5 razy na dobę... O rety, jak przyjdzie zima i będzie trzeba całą ferajnę poubierać w te wszystkie kurtki, czapki, szaliki w tę i we w tę tyle razy, to się wykończysz!
Nie wykoncze, bo zaliczyłam taka jazdę już rok i dwa temu :P jedno dziecko nie robi różnicy. Wtedy jeździłam godzinę wcześniej z powodu planu Z. spałam podobnie. Niestety, na naszych gdańskich drogach zdecydowanie niebezpieczniejsi są ci,.co spali za długo i są spóźnieni, a na drogach korki. Masakra, co ludzie robią, żeby być 5sek prędzej gdzieś...
25 lat temu rozpieprzyłem auto na ciężarówce, 10 km od domu, piękna pogoda, słońce, środek dnia Gdybym miał pasażera, zginąłby. Od tego czasu gdy czuję senność, wiem że nie ma na to sposobow, zjeżdżam maksymalnie szybko i przerwa.
Wracaliśmy kiedys z mężem z zagranicznej wycieczki autokarowej i po nieprzespanej nocy w autokarze mąż kierował( jechaliśmy z Mazur do stolicy) obojgu urywał nam się film co chwila. Okropne uczucie ocknąć się ileś tam.km.dalej i nie wiedzieć jak je przejechaliśmy.
To cud uczucie ze myśmy cało dojechali wtedy. Strasznie głupie to było. Dziś pilnujemy żeby przed trasa się wyspać. A w razie senności można zawsze zjechać gdzieś i kimnać chwilę nawet w samochodzie lub zanocować po drodze.
To prawda. Bardzo staram się uważać, ale na przestrzeni lat zdarzało mi się jechać bardzo zmęczonemu, a raz nawet zatrzymała mnie z tego powodu policja. Radiowóz był bez alkomatu, więc wezwali drugi i nie bardzo chcieli wierzyć, że nic nie piłem, tak niepewnie jechałem, a ja chciałem tylko doturlać się do kawy na najbliższej stacji.
Raz przeżyłam taki brak kawy i od tamtej pory jeżdżę w trasy z kawą w nadmiarze... obok mnie jechała zawsze flacha z wodą (odwodnienie to na bank senność w konsekwencji na którą kawa nie działa) I kawa siekiera którą wolałam nadużywać niż znowu zostać zmuszoną do drzemki na autostradzie... Kiedyś spałam na awaryjnych światłach z budzikiem za 15 minut na autostradzie bo nie dałam rady dojechać do stacji...
Przeczytajcie sami co piszecie! Kurczę, jeśli jestem tak zmęczony, że zasypiam za kierownicą, to nie jadę. Tak samo po niektórych lekach, czy alkoholu. Inaczej narażam zdrowie i życie własne i innych użytkowników drogi. Przecież równie dobrze, zamiast w bandę można wjechać w ludzi!
Przeczytajcie sami co piszecie! Kurczę, jeśli jestem tak zmęczony, że zasypiam za kierownicą, to nie jadę. Tak samo po niektórych lekach, czy alkoholu. Inaczej narażam zdrowie i życie własne i innych użytkowników drogi. Przecież równie dobrze, zamiast w bandę można wjechać w ludzi!
Ale to nie zawsze chodzi o takie zasypianie-zasypianie,kiedy faktycznie czuje sie niemozliwą do opanowania sennosc. Czasami to jest cos jak sen na jawie,chwilowe zawieszenie się. Spowolnienie. Mnie na początku mojej jazdy autem hipnotyzowaly wręcz tylne światła aut przede mną, po zmroku. Muzyka mnie tez w pewien sposob hipnotyzuje po dłuższej jezdzie. Dlatego zawsze wyszukuje stacji,gdzie sie duzo gada. Wtedy sie ozywiam,komentuję rozmawiam z radiem
Mój najstarszy brat zwykle prosi kogoś by jechał z nim w trasę choćby kilkudziesięciu km. po zmroku. Moja fobia samochodowa powstała gdy bratowa prawie staranowała barierki na gierkówce. Od tamtej pory nawet w autobusach siadałam tak, by widzieć oczy kierowcy w lusterku.
Sytuacja z dzisiaj. Wracamy do domu a przed nami jedzie kierowca jakby pijany. Kiedy o mało co przybiera ludzi na chodniku mąż dzwoni na policję. Jedziemy za nim w ciągłym kontakcie z policjantem. Kierowca zorientował się, że go gonimy i myk w boczne uliczki. Zgubiliśmy go, ale policjant szybko go odnajduje. Oddzwania do nas po godzinie i mówi, że kierowca trzeźwy, ale sam przyznał ze zmęczony był i potem jak nas zauważył to się szybko obudził.
J2017 Dopiero co sama płacze urządzałaś, że dziecię cię po nocy budzi i masz dość boś zmęczona... I co z życia normalnego dziewczyny starsze wyłączysz zakładając, że autobusów u was nie ma a mąż pracuje i za codziennego szofera nie porobi...
I ja od lat sypiam wystarczająco bo mam na stanie tylko nastolatki...
Ja robię czasem dość długie trasy i co z tego, że jak wyruszam to czuję się świetnie - bo w takim przypadku podstawa to przespana noc. Ale np. trzeba jeszcze wrócić i pod koniec bywam już zmęczona. Jesli mam kryzys oczywiście zjeżdżam na stację czy parking, kawa , woda, przekąska, chwila odpoczynku i jest ok, ale raz np. bardzo źle się poczułam choc obiektywnie nie było powodu, pewnie z powodu stresu, jak już załatwiłam co powinnam i wracałam. Kiedyś odwoziłam dzieciaki na obóz w zimie i ze wzgledu na pogodę trwało to kilka godzin dłużej i też powrót, końcówka była już slaba mimo przerw - potem jeździli już sami pociągiem.
Przepraszam @Dorotak trochę się wtrąciłam.i radzę nieproszona ale.czasem jak widze ile kobiety biorą na siebie i oszczędzają mężów to nie wytrzymuje. Dla mnie zajmowanie się kilkorgiem.małych dzieci i domem, w tym noworodkiem.to zasuw na 3 etaty. A faceci jednak często teraz pracują intelektualnie, za biurkiem i w nocy śpią jak zabici więc nie ma powodu tak ich oszczędzać. Oczywiście jak jest u Was to nie wiem, tylko wyczytałam.jak funkcjonujesz to dla mnie jest jakieś ekstremum. Tak daleko macie szkołę że tylko samochodem trzeba jechać?
Nie wiem, czy to zabawne, ale tak mi się skojarzyło z wątkiem:
Generalnie z poczuciem senności jest tak, że dopada nagle a potrafi przychodzić stopniowo. Potrafi męczyć i zaburzać koncentrację, a potrafi przywalić znienacka i budzisz się na drzewie. Dużo zależy od organizmu, jego odporności i stanu. Ja znam się na tyle na swoich możliwościach, że wiem, że te kilkadziesiąt minut rano za kierownicą ogarne, w dłuższą trasę bym nie jechała (tzn nie jeżdżę wcale), ale tyle potrafię się skupić. 8 lat treningu przy dzieciach, po prostu są sytuacje, kiedy nie mozesz odlecieć, choćbyś ostatnie trzy dni wcale nie spał. To ten sam mechanizm u mnie. O kosztach już pisałam.
Za to znam kierowcę, który na dłuższe trasy czy śpiący, czy nie - robi przerwę na drzemkę, bo wie, że bez poczucia senności po prostu może go dopaść w każdej chwili i drzewo wyrośnie mu przed maską. Też na tyle sam się ogarnia.;)
Komentarz
Szczesliwie jeżdżę na niedługie trasy, max 5km.
I co, no nic... Nie ma jeszcze snumatu, który wykryje, że kierowca za mało spał. Więc trzeba sobie radzić jak jest.
Dzieki Bogu nic nie jechało z naprzeciwka, ani za nami, przed nami. No i my tez jechaliśmy dość wolno.
teraz jeśli mamy jakikolwiek wyjazd nigdy nie ruszymy jeśli nie czujemy ze jesteśmy bardzo wypoczęci. Zdarza się ze przekładamy spotkanie itp.
Zbyt duże ryzyko dla nas i dla innych uczestników ruchu
Za rok będę miała starsze dzieci. Dam znać, czy da się tak prowadzić auto przez rok. Na razie przez miesiąc pisze, że da się. Tylko kawa i paracetamol się szybko koncza ale tak jak pisałam, małe odległości, częste wyjazdy (4-5x na dobę). Na dłuższą.trase bym się nie porwała.
Niestety, na naszych gdańskich drogach zdecydowanie niebezpieczniejsi są ci,.co spali za długo i są spóźnieni, a na drogach korki. Masakra, co ludzie robią, żeby być 5sek prędzej gdzieś...
Od tego czasu gdy czuję senność, wiem że nie ma na to sposobow, zjeżdżam maksymalnie szybko i przerwa.
To cud uczucie ze myśmy cało dojechali wtedy. Strasznie głupie to było. Dziś pilnujemy żeby przed trasa się wyspać. A w razie senności można zawsze zjechać gdzieś i kimnać chwilę nawet w samochodzie lub zanocować po drodze.
Kiedyś spałam na awaryjnych światłach z budzikiem za 15 minut na autostradzie bo nie dałam rady dojechać do stacji...
No raczej nikt tu nie ma niań na noce i szofera by porozwoził wtowarzystwo w dzień bo mama zmęczona.
Kurczę, jeśli jestem tak zmęczony, że zasypiam za kierownicą, to nie jadę. Tak samo po niektórych lekach, czy alkoholu. Inaczej narażam zdrowie i życie własne i innych użytkowników drogi.
Przecież równie dobrze, zamiast w bandę można wjechać w ludzi!
Czasami to jest cos jak sen na jawie,chwilowe zawieszenie się. Spowolnienie.
Mnie na początku mojej jazdy autem hipnotyzowaly wręcz tylne światła aut przede mną, po zmroku.
Muzyka mnie tez w pewien sposob hipnotyzuje po dłuższej jezdzie. Dlatego zawsze wyszukuje stacji,gdzie sie duzo gada. Wtedy sie ozywiam,komentuję rozmawiam z radiem
Moja fobia samochodowa powstała gdy bratowa prawie staranowała barierki na gierkówce.
Od tamtej pory nawet w autobusach siadałam tak, by widzieć oczy kierowcy w lusterku.
I ja od lat sypiam wystarczająco bo mam na stanie tylko nastolatki...
Tak daleko macie szkołę że tylko samochodem trzeba jechać?
Generalnie z poczuciem senności jest tak, że dopada nagle a potrafi przychodzić stopniowo. Potrafi męczyć i zaburzać koncentrację, a potrafi przywalić znienacka i budzisz się na drzewie. Dużo zależy od organizmu, jego odporności i stanu. Ja znam się na tyle na swoich możliwościach, że wiem, że te kilkadziesiąt minut rano za kierownicą ogarne, w dłuższą trasę bym nie jechała (tzn nie jeżdżę wcale), ale tyle potrafię się skupić. 8 lat treningu przy dzieciach, po prostu są sytuacje, kiedy nie mozesz odlecieć, choćbyś ostatnie trzy dni wcale nie spał. To ten sam mechanizm u mnie. O kosztach już pisałam.
Za to znam kierowcę, który na dłuższe trasy czy śpiący, czy nie - robi przerwę na drzemkę, bo wie, że bez poczucia senności po prostu może go dopaść w każdej chwili i drzewo wyrośnie mu przed maską. Też na tyle sam się ogarnia.;)