Wlasnie przeczytalam,ze to ZDM podalo prędkość 130km/ h natomiast nie wie,na jakiej podstawie to oceniono a policja mowi,ze to potrwa, ekspertyzy to conajmniej kilka dni
Co oczywiscie w żaden sposób nie umniejsza tragedii
Po ciężkiej nocy jestem. Maluchy się budziły na zmianę - siku, pić, przytul, boję się, wilki mnie zjedzą itp. Nie chciałby mnie ktoś zawieźć z dzieckiem dziś do szpitala na zdjęcie gipsu? Samochodem zaledwie 40 km i w 50 minut dolecimy. Na taksówkę mnie nie stać. Transportem publicznym droga w jedną stronę zajmie mi 4 godziny.
To jak, mam wsiadać niewyspana do samochodu, czy ktoś wyspany jest chętny do pomocy?
Ale dlaczego wszystko ma być na głowie matki? Dzieci zwykle ojca maja, a jak człowiek na pustyni nie mieszka to ma sąsiadów i jakis znajomych w okolicy. Ale zdarzyło mi sie gdzies nie pojechac, a nawet nie pójść do pracy po zarwanej nocy (nie koniecznie ze względu na dzieci ).
Apolonia to śpi o tej porze:) ostatnio raz musiałam zaprowadzić dzieci do szkoły z najmłodsza i odebrać. Pierwszy i ostatni raz mam nadzieję w tym roku. To była wyjątkowo sytuacja ale czułam się jak patologia-matka samotna wielodzietna. Ciągnąć tego malucha niewyspanego, z katarem. Jakbym meza nie miała. We wszystkich rodzinach jakie znam osobiście jedno z rodziców zaprowadza dzieci, drugie odbiera. Rano i tak mam stres bo muszę obudzić dzieci, zrobić śniadanie, 2 śniadanie do szkoły, naszykować ubrania. A mąż w drodze do pracy odstawi do szkoły przygotowane dzieci. To jest normalny podział obowiązków, chyba że mąż jest marynarzem albo matka nie pracuje zawodowo a wszystkie dzieci ma w szkole to wtedy może sobie robić za szofera.
Jak jest marynarzem to dobrze zarabia i opłaca opiekunkę. Są jeszcze babcie, inni znajomi, sąsiedzi którzy mogą zabrać dzieci. Jak jedno z rodziców.niepelnosprawne to zazwyczaj nie powołuje się na świat dzieci których nie możne ogarnąć. Śmieszne to jest że ludzie którzy sami decydują się na wielodzietność, nie radzą sobie ( prowadzą auto permanentnie niewyspani i zmęczeni stanowiąc zagrożenie dla innych i łamiąc VII przkazanie) jeszcze krytykuja innych ktorzy planują swoje rodziny tak by to wszystko ogarnąć emocjonalnie, finansowo i logistycznie.
Apolonia wielokrotnie tłumaczyłam sobie te dziwne wypowiedzi specyficznym środowiskiem i warunkami a twego życia ale po tej...już nie mam ochoty na żadną dyskusję z takim adwersarzem
Ojciec wstaje kilka razy w nocy by nakarmić dziecko??? Mojemu sporadycznie się zdarzyło ale karmiliśmy butelka, tylko dlatego. Zazwyczaj mężczyźni śpią mniej czujnie niz kobiety, jakoś płacze ich tak nie budzą jak matek.
Czyli Apolonia uważasz, że Bea z tego powodu, że jej ślubny nie widzi powiNna pozabijać swe dzieci jeszcze przed narodzeniem bY nie jechać nigdy nie wyspana... czy też powinna zmienić męża na zdrowszy model.? Przypominam, że to w historii przerabiano, nawet hitlerowskie prawo takie postępowanie z niepełnosprawnymi zalecało
@Elunia, nie wiem, co chcesz udowodnić. Mam prawko, jeżdżę, czasem niedospana, owszem. Wtedy wracam do domu, dziękuję Bogu że i tym razem się udało i kombinuję co zrobić, żeby jutro nie jechać w takim stanie. Nie przechwalam się, że zasypiam za kółkiem, haha taki lajf, co mi zrobicie, nawet policja może mi naskoczyć.
@Elunia, nie wiem, co chcesz udowodnić. Mam prawko, jeżdżę, czasem niedospana, owszem. Wtedy wracam do domu, dziękuję Bogu że i tym razem się udało i kombinuję co zrobić, żeby jutro nie jechać w takim stanie. Nie przechwalam się, że zasypiam za kółkiem, haha taki lajf, co mi zrobicie, nawet policja może mi naskoczyć.
Nawet w domu matka dzieciom moze zasnąć i skąd wiesz co wtedy dzieci robią? Nagle urywa Ci się film ze zmęczenia i co? Zagrożenia nie ma. A podobno większość wypadkow w domu...
Nadal twierdze, ze zrzucanie wszystko na matkę nie jest Ok. Ojciec tez ma dzieci, w pracy tez o tym wiedza, inni ojcowie przecież tez pracują i nie zawsze mogą. Zwykle życie, a nie „partyzantka”. Maz jeździł za mnie jak był zatrudniony w różnych firmach, jeździ i teraz, jak własna firmę prowadzi, jeździł jak sam utrzymywał rodzine. Po prostu dzieci sa wspólne i sa rzeczy wazne i ważniejsze w życiu.
Dzisiaj córka wymiotowała w szkole. No i tata po nią przyjechał, chociaż ja prawie po sąsiedzku pracuje.
Mam różne przemyślenia w temacie, w tym „bo on pracuje”, w tym stwarzaniu klimatu, ze zawsze wszedzie trzeba być dyspozycyjnym, tak mnie tez naszło po wątku niby potrzebnej pracy w Wigilie. Później napisze wiecej.
Apolonii praca w mopr najwyraźniej zaszkodziła... Nie ma co się dziwić, to są naprawdę trudne warunki, ciągle patrzeć na niezaradnych ludzi, z których część wcale radzić sobie nie chce. Serio piszę, bez ironii. Znałam paru pracowników socjalnych, jak się przez kilka lat poogląda takie obrazki, poasystuje przy odbieraniu dzieci a potem patrzy jak wróciły do rodziny i jest jeszcze gorzej, itp i itd, to obraz rzeczywistości się wykrzywia. Skrzywienie zawodowe w rodzaju traumy, naprawdę, jak u lekarza onkologa, prawnika przez 20 lat asystującego przy rozwodach, personelu w szpitalu psychiatrycznym...
Bardzo pięknie i szlachetnie @Elunia że zawiozłas sąsiada... Ja nigdy bym nie zwracała komu głowy w środku nocy, bo od tego jest pogotowie żeby do wyjącego z bólu człowieka przyjechać. Tak jest bezpieczniej i szybciej.
Nie wiem, czasem mam wrażenie, ze niektórzy pisza z perspektywy wygodnego mieszkanka w wielkim, świetnie skomunikowanym miescie. Ja mieszkając w takowym nawet nie miałam potrzeby posiadania prawa jazdy, bo swietnie radziłam sobie bez. Zreszta mój mąz zrobił prawko raptem ze dwa lata wcześniej niż ja, bo miał tak samo - na codzień komunikacja, od czasu do czasu w razie konieczności taksówka. Nawet do porodu jechaliśmy taksówka lub podwoził nas kolega. Kwestii dowożenia gdzieś dzieci też nie było - komunikacja miejska lub juz poźniej kiedy znalezliśmy placówkę blizej domu - na piechotę. Dopiero perspektywa wyprowadzki do domu pod miasto zmusiła mnie do zrobienia tego prawka. Teraz - w okolicy naprawdę komunikacja publiczna jest niemalże zerowa, żeby gdziekolwiek dojechac trzeba zrobic to samochodem. Jedzie ten, kto jest bardziej wypoczęty - i dlatego np. ja pierwsza wstaje a mąż jeszcze te kilkanaście minut dosypia. Ale bywa, ze ktoś jest podziębiony, albo z jakiegoś powodu nie jest idealnie dospany a jednak jechac trzeba. Powrotu do miasta w tej chwili praktycznie nie ma, a z pewnoscia powodem nie sa i nie będą poranne pobudki. Rozmawiałam sobei z męzem trochę, akurat nie o niedosypianiu, ale o telefonach w trakcie jazdy - w nowym samochodzie mamy zestaw głosnomówiacy sterowany z kierownicy i deski rozdzielczej - czyli nie ma żadnego grzebania w telefonie, zeby cos odebrac. Wydaje mi się, ze wtedy rozmowa przez telefon nie rozprasza bardziej niż rozmowa z kimś w samochodzie czy też słuchanie radia podczas jazdy. W starym samochodzie wieszam sobie telefon na desce i też puszczam głośnomówiący, ale faktycznie jest to bardziej zajmujące, bo przyciski do odbioru są mniejsze. Ale z drugiej strony na poczatku po zrobieniu prawka każdy dzwięk w samochodzie rozpraszał - zero radia, zero telefonu, zero rozmów - teraz dzwięk w samochodzie jest nawet wskazany. Ostatnio nawet zaliczaliśmy rózaniec Co do faceta z Sokratesa - teraz okazuje sie, ze jeszcze kłamał, bo sa ślady hamowania. Natomiast wiadomo, ze jazda powyżej 100 km/h w terenie zabudowanym jest zagrozona odebraniem prawka, wiec on naprawdę swiadomie wg. mnie łamał przepisy - może z kimś sie ścigał, czy co? Dla kogoś takiego najwyraźniej przepis nie mają znaczenia, wiec w mieście drogi powinny być tak ukształtowane, zeby po prostu nie dało sie jechac zbyt szybko.
W dorosłym życiu dłużej nie pracuje niż pracowałam zawodowo. Mam dzieci. Małe. Mam męża który nas utrzymuje bym ja mogła zająć się domem i dziećmi. W MOPR nigdy nie pracowałam. Mieszkam w mieście, gdzie jest drożej ale łatwiej logistycznie, nie trzeba marnować pół dnia w aucie. Żyć znaczy wybierać. Nauczyciele i instruktorzy moich dzieci ciągle je chwalą, że zadbane, że ułożone, zdolne. I że jednak w rodzinach wielodzietnych to nie są częste obrazki. Dla mnie rodzina w której tylko matka przemęczona i niewyspana 5 razy dziennie robi za szofera ciągnąć wszystkie dzieci przy okazji sobie nie radzi bardziej niż taka która korzysta z pomocy finansowej bo np jest choroba w rodzinie i związane z tym znaczne wydatki na leki. No ale jak kto sobie pościele, tak się wyśpi. Albo i nie;)
Wszystkie te badania jak groźne jest nie wyspanie pokazują też, że nawet 30 min drzemki radykalnie poprawia sytuację. O jakim więc nie wyspaniu mowa? Jak śpię godzinę po kilku pobudkach w nocy to już jest jakaś regeneracja. No choćby na tyle, że pol godziny bez zmęczenia można jechać, może gorzej byłoby po źle przespanej nocy jechać cały dzień. W dodatku ludzie są różni, jeden potrzebuje więcej snu drugi mniej, jak to stwierdzić, kiedy bezpiecznie jechać? Gdyby wyjeżdżać tylko w 100% formie, to po co samochód, jeśli taka forma zdarza się z 3 razy w roku... Jestem pewna, że gdyby zdarzały się źle sytuacje za kierownicą, po pobudkach w nocy nikt by nie jeździł. Ja dobrze nocy nie przespałam od 9 lat. Ale też nigdy przez to nie miałam problemów z prowadzeniem samochodu. Raz ledwo dojechałam jak mnie migrena dopadła niedaleko domu, pewnie powinnam zjechać i jakoś inaczej sobie poradzić, jak mnie to jeszcze raz spotka, to tak zrobię. 9 lat często jeżdżę po niedospanych nocach, mimo takich nocy nie jestem senna w ciągu dnia.
@Ula to są wszystko wybory, można mieszkać w mieście gdzie mieszkania są kosmicznie drogie, za to mieć wszystko po ręką kosztem ciasnoty w mieszkaniu. A można mieć wygodny dom z dużym ogrodem pod Grójcem za to pół dnia robić za szofera.Wtedy warto tak się organizować by permanentnie niewyspanym nie jezdzic. Komunikacja w stolicy jest rewelacyjna, nigdy nie musiałam mieć prawa jazdy. Teraz przy przeprowadzce 600 m za miasto też wybrałam miejsce gdzie komunikacja jest, kosztem innym rzeczy np ceny czy wielkości ogródka.
Nie zauważyłam, by ktoś tu z beztroską pisał, że można nie sypiać i jeździć. W ogóle nie o to chodzi. Po prostu są sytuacje, kiedy nie ma wyboru albo wybór jest kiepski i mimo wszystko, jechać trzeba.
Moje wnioski. Chciałabym mieć taką sąsiadkę jak @Elunia. Nie chciałabym mieszkać w pobliżu @apolonia. A nuż widząc, że mój mąż wsiada do samochodu po nocy, której przez kilka godzin płakało dziecko, wezwałaby policję? No bo przecież mógł tego dziecka nie mieć i wtedy jeździłby zawsze wyspany...
Komentarz
Piszę stojąc oczywiście
Co oczywiscie w żaden sposób nie umniejsza tragedii
Mam prawko, jeżdżę, czasem niedospana, owszem. Wtedy wracam do domu, dziękuję Bogu że i tym razem się udało i kombinuję co zrobić, żeby jutro nie jechać w takim stanie.
Nie przechwalam się, że zasypiam za kółkiem, haha taki lajf, co mi zrobicie, nawet policja może mi naskoczyć.
Nawet w domu matka dzieciom moze zasnąć i skąd wiesz co wtedy dzieci robią?
Nagle urywa Ci się film ze zmęczenia i co?
Zagrożenia nie ma.
A podobno większość wypadkow w domu...
+ święty Krzysztofie prowadz kierowców po ciezkich nocach
Co do faceta z Sokratesa - teraz okazuje sie, ze jeszcze kłamał, bo sa ślady hamowania. Natomiast wiadomo, ze jazda powyżej 100 km/h w terenie zabudowanym jest zagrozona odebraniem prawka, wiec on naprawdę swiadomie wg. mnie łamał przepisy - może z kimś sie ścigał, czy co? Dla kogoś takiego najwyraźniej przepis nie mają znaczenia, wiec w mieście drogi powinny być tak ukształtowane, zeby po prostu nie dało sie jechac zbyt szybko.