Z zapisami to zależy gdzie. Czasem wcześniej przez internet a czasem osobiście w biurze szkółki. Raczej znajdziesz informacje jak wpiszesz konkretny ośrodek. Najczęściej braliśmy początkującym czterolatków ( bo w tym wieku zaczynali wszyscy) dwie lekcje dziennie jedną rano a drugą po objedzie. Po dwóch, dniach w tzw. międzyczasie trochę z którymś z nas na stoku szkoleniowym. Tak cały wyjazd. Na kolejnym wyjeździe zaczynamy od lekcji przypominającej i po lekcji dziennie Kolejny wyjazd zwykle starczyła przypominają i potem już z nami. Wyjątkiem był najmłodszy, który potrzebował więcej czasu na naukę.
Szkółki są zwykle zorganizowane albo przez hotele, albo przy stoku przez zorganizowaną grupę instruktorów . Można też wykupić po prostu indywidualną godzinę z trenerem. Na szkółki zwykle obowiązują wczesniejsze zapisy i zazwyczaj mają określony czas ( np od pn do pt, co nie zawsze pokrywa się z urlopem) Myśmy wykupili codziennie godzinę z instruktorem dla córki, resztę jeździła z nami.
Miałam na myśli lekcje indywidualne z instruktorem ze szkółki. W naszym wypadku umawiałam lekcje zawsze kilka dni przed przyjazdem ( docieraliśmy wieczorem w piątek to chciałam mieć rezerwację na sobotę rano itp.) ustawiałam do naszego urlopu.
Polecam orczyk Ugory, dla początkujących i średnio zaawansowanych. My zapisywaliśmy dzieci praktycznie z dnia na dzień. Super jest to że tam nie ma tłumów, na miejscu jest wypożyczalnia i instruktorzy i
( polecamy Pana Maćka). Najlepsze są indywidualne lekcje.
Jak dziecię posłuszne to się pewnie tak da. Nasze interesowało wszystko oprócz tego co miały robić jak próbowaliśmy sami. Do tego krytyka czy lekkie zirytowane w głosie - łzy i foch. Nauczyciela jak zaczarowane słuchały i polecenia wykonywały. Ponadto koszmarne w skutkach może być nabranie od początku złych nawyków bo małe dzieciaki jednak nie czują niebezpieczeństwa a szybkość ich kręci.
Dobrze jeżdżę, więc miałam w planie uczyć sama. Ale potwierdzam, z instruktorem o wiele lepiej dzieci sobie radzą, mnie marudza. U nas wystarczyło parę lekcji i śmigala:)
my mamy takie doświadczenie, że wszędzie gdzie byliśmy, na każdym stoku są instruktorzy, do których po prostu zapisujesz się na godzinę i masz lekcję - dostosowują się do poziomu dzieci i w zależności od tego ile wykupisz tyle masz
trzeba tylko dobrać na początek odpowiedni stok, czyli taki z małym wyciągiem
Indywidualna sprawa z tym podobaniem. Myślę, że już po jednej, czy dwóch godzinach widać czy próbuje sobie radzić czy zaprze się zadnimi łapami. Moi wszyscy jeszcze przed pierwszym wyjazdem nie mogli się doczekać by zostać uznanymi za "wystarczająco dużych na narty". Wcześniej zostawali z dziadkami. I czekali na dorośnięcie... Zabieraliśmy dopiero jak były skończone cztery lata... mieli to podane jako awans w dorastaniu i się starali bardzo, bardzo...nawet cykorek od wiatru co w buzię zawiał i wywoływał tym wręcz histerię.
Polecić nie polecę niczego bo od czasów nauki moich tę stację stację narciarską co ich uczyliśmy przebudowano i nie wiem jak tam jest teraz. W większości ośrodków są wyciągi dedykowane do nauki.
Komentarz
Kolejny wyjazd zwykle starczyła przypominają i potem już z nami.
Wyjątkiem był najmłodszy, który potrzebował więcej czasu na naukę.
Na szkółki zwykle obowiązują wczesniejsze zapisy i zazwyczaj mają określony czas ( np od pn do pt, co nie zawsze pokrywa się z urlopem)
Myśmy wykupili codziennie godzinę z instruktorem dla córki, resztę jeździła z nami.
trzeba tylko dobrać na początek odpowiedni stok, czyli taki z małym wyciągiem