A czego się spodziewacie? Przeciwnik prowadzi pracę u podstaw, a my siedzimy z założonymi rękami i wydajemy pomruki oburzenia, że młodzież coraz gorsza. Nie, ona wcale nie jest gorsza. Po prostu ją zaniedbaliśmy.
A czego się spodziewacie? Przeciwnik prowadzi pracę u podstaw, a my siedzimy z założonymi rękami i wydajemy pomruki oburzenia, że młodzież coraz gorsza. Nie, ona wcale nie jest gorsza. Po prostu ją zaniedbaliśmy.
Wśród rodziców jest wielkie zapotrzebowanie na organizacje, które opierają się na wartościach chrześcijańskich.
Wzrasta zapotrzebowanie na katolicką formę skautingu. W Rzymie obradował zarząd Federacji Skautingu Europejskiego. Jest to międzynarodowe stowarzyszenie katolickie, oficjalnie uznane przez Stolicę Apostolską. Skauci Europy otwarcie deklarują swą przynależność do Kościoła i dbają o kształtowanie katolickiej tożsamości swych podopiecznych.
Obradujący w Rzymie członkowie zarządu rozważali możliwość rozpropagowania takiej formy skautingu również na innych kontynentach. Do Federacji należą dziś organizacje skautowe z 21 krajów Europy, ale zainteresowanie katolicką formą skautingu sygnalizują też skauci ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku.
Dziś przedstawiciele Skautów Europy zostali przyjęci przez kard. Kevina Farrela, prefekta Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Wskazał on na znaczenie katolickich organizacji skautowych w czasach, kiedy rodzina boryka się z różnymi kryzysami.
Mówi Katarzyna Kieler, wiceprzewodnicząca Federacji Skautingu Europejskiego.
W krajowych organizacjach widać, że wśród rodziców jest wielkie zapotrzebowanie na organizacje, które opierają się na wartościach chrześcijańskich, które w sposób jasny wychowują człowieka w jego tożsamości jako kobietę i mężczyznę, wychowują do bycia świadomym i dojrzałym chrześcijaninem, a także członkiem społeczeństwa. To jest wielka wartość dla rodziców, którzy coraz częściej szukają bezpiecznego środowiska wzrostu dla swych dzieci, a organizacje należące do Federacji Skautingu Europejskiego właśnie to zapewniają – powiedziała Radiu Watykańskiemu Katarzyna Kieler. - Z drugiej strony ważne jest też to, że w naszej pracy pedagogicznej, organizacje skautowe nie zastępują rodziców. Naszym zadaniem jest wspieranie rodzin w wychowaniu.
może gdyby więcej młodzieży było w harcerstwie, mniej byłoby problemów psychicznych - wczoraj kolejne dziecko z kręgu znajomych - depresja. Problemy psychiczne w Warszawie to juz jakaś epidemia. I to wśród rodzin zaangażowanych, katolickich
Na pewno można powiedzieć, że skauting daje: - ruch na świeżym powietrzu - okazję do przeżywania przygód w świecie realnym, a nie na ekranie - grupę rówieśniczą, w której rozwijają się przyjaźnie - poczucie celu, do którego warto dążyć - okazję do pomocy ludziom w gorszej kondycji zdrowotnej, społecznej, finansowej - możliwość zaangażowania w sprawy społeczności lokalnej - szkołę samodzielności i poczucie własnej siły - okazję do rozwijania wiary w niezwykłych okolicznościach
Samo bycie katolikiem nie wystarcza. Trzeba dzieciom dać dom, dać matkę i ojca, ktorzy maja czas na co dzień po prostu być, wysłuchać, pogadać. U nas najwazniejsze rozmowy zwykle w kuchni, przy codziennych zajęciach. O ile cenie te wszystkie inicjatywy, to jednak codzienność najbardziej kształtuje, a nie „zajęcia dodatkowe”.
Tzn. zeby być dobrze zrozumianym: super, ze skauting jest, ale wysłanie dzieci do szkoły katolickiej + skauting nie rozwiązuje sprawy moim zdaniem. Jednak rola rodzica/ domu jest najważniejsza i musi być spójna z głoszonymi ideałami.
nie zgodzę się - dziś to za mało - przynajmniej w Warszawie. Dziecko spędza w domu ułamek czasu - wychodzi i spotyka odmienny świat. Naprawdę - to za mało.
ten ruch na świeżym powietrzu - wymieniłeś go na początku - i dobrze. Sam wiem jakim hardkorem dla mnie jest wyciągnąć załoge na dwór. Najmłodszy jeszcze chce - naturalna potrzeba - najstarszy oraz córki nie - i to wcale nie dlatego że chcą siedzieć w telefonach czy komputerach. Po prostu blokada i już. Nie wiem jak to przewalczyć. Fakt że żona też nie lubi więc jest bardzo trudno.
punkt 2 tez prawda : kiedy miałem 17 lat i wysadzałem niewybuch w lesie - emocje większe niż w jakiejkolwiek grze komputerowej
No ale gdzie to dziecko na całe dnie wychodzi, ze spędza w domu ułamek czasu? Przecież szkoła nie trwa cały dzień. A to wlasnie chodzi, ze (takie mam przynajmniej wrazenie) ludzie próbują następnymi zajęciami pozaszkolnymi załatwiać sobie cos, co powinni sami zrobić i czuja sie usprawiedliwieni, No bo przecież cos robią.
Ja mysle, ze to jest clou całego problemu, ze nie prowadzi sie zycia rodzinnego. Cały tydzień masa zajęć pozalekcyjnych, czasem w sobotę jeszcze,w niedziele władcza sie tv i to by było na tyle. Brak rozmów, brak czasu, brak wspólnych ważnych przeżyć.
Fajnie jest wyrokować o tym, co rodzice zrobili źle, że dziecko ma depresję.
Niestety jest niemało przypadków depresji u dzieci z pełnych szczęśliwych rodzin, gdzie dzieciom poświęca się czas, daje wsparcie i miłość, a mimo to dziecko nie jest w stanie udźwignąć codzienności. Czy to stresującej szkoły czy złamanego serca czy trudności towarzyskich.
Przerażające to jest, bo chcielibyśmy mieć poczucie, że kochając dzieci mądrą miłością, tworząc dla nich bezpieczny dom, dajemy im siłę, żeby stawić czoła różnym przeciwnościom, które mogą ich spotkać, a okazuje się, że to nie wystarcza, że oni nieraz zwyczajnie sobie nie radzą.
No ale gdzie to dziecko na całe dnie wychodzi, ze spędza w domu ułamek czasu? Przecież szkoła nie trwa cały dzień. A to wlasnie chodzi, ze (takie mam przynajmniej wrazenie) ludzie próbują następnymi zajęciami pozaszkolnymi załatwiać sobie cos, co powinni sami zrobić i czuja sie usprawiedliwieni, No bo przecież cos robią.
np. w szkole muzycznej (bo kochają muzykę) w bibliotece (bo lubią pisać i czytać) i dwa razy w tygodniu na angielskim ( bo nauka języka w szkole publicznej to fikcja) i raz w tygodniu w kościele na spotkaniu oazowym (bo lubią). W domu z kolei przygotowują się do lekcji, grają na instrumentach,, czytają, piszą, rysują. Spać chodzą po północy (jak dobrze pójdzie). Rodzice sa codziennie w domu od 16.00 co jest jak na Warszawę luksusem oraz w weekendy cały czas. To nie o to chodzi jak widzisz.
myślę że podświadomie wyczuwają że ten świat nie ma żadnej przyszłości i nadciąga coś potwornego zanim Chrystus przyjdzie. Moim zdaniem winien jest internet.
@Bagata pewnie ze i tak sie zdarza, nie mamy wpływu na wszystko. Ale tam, gdzie mamy należy cos robić, a nie olewać. To nie jest gwarancja, ale po prostu minimalizowanie ryzyka, na to mam wpływ.
My sie świadomie wlasnie opowiedzieliśmy przeciw spotkaniom polsko-katolickim dla dzieci w sobotę, bo lepiej spędzimy czas razem, nawet snując sie w pidzamach do południa po domu. Moge po prostu dać dziecku wiecej niz taka grupa.
@Maciejka, a czy Ty przypadkiem nie piszesz o trochę młodszych dzieciach? Dla piętnastolatka leniwy poranek z rodziną może być fajny, ale ośrodek jego zainteresowań przesuwa się już jednak poza dom.
@Maciejka, a czy Ty przypadkiem nie piszesz o trochę młodszych dzieciach? Dla piętnastolatka leniwy poranek z rodziną może być fajny, ale ośrodek jego zainteresowań przesuwa się już jednak poza dom.
ale nic nie zaczyna się w wychowaniu w wieku 15 lat!
@Bagata pisze o troche młodszych, ale te leniwe poranki to jednak wyjątek Wyprawa w góry, do muzeum, jakieś wspólne majsterkowanie to raczej norma. Mysle, ze wyjście z tata na ściankę wspinaczkowa albo wyprawa w góry jest zawsze fajne, bo dzieci mimo wszystko szukają tego kontaktu, tylko moze inaczej to okazują.
Tak, wiem. Ale to jest standard, kiedy ktoś pisze o depresji dzieci i młodzieży, to przyczyn upatruje się w: - rozbitych rodzinach - niedostępności emocjonalnej rodziców - przeciążeniu zajęciami szkolnymi i pozalekcyjnymi - wirtualnej rzeczywistości.
Rodzice, którzy tworzą dzieciom warunki wykluczające powyższe, a mimo to borykają się z depresją u własnych dzieci (a jest takich przypadków sporo) są w ślepym zaułku.
@Bagata ale co z tego wynika? Olac, bo i tak nic nie pomoże? Bo dzieci z rozbitych rodzin czesto na ludzi wychodza, a niepalący chorują na raka płuc? Rachunek prawdopodobieństwa po prostu. Robie swoje jak moge najlepiej, ale z drugiej strony tez jest człowiek, nie maszyna, z własna wolna wola.
Poza tym dlaczego dziecko mając dużo ciekawych zajęć, nie może spędzić leniwego poranka albo pojechać z rodzicami na wycieczkę?
Mam już dorosłe dzieci, większość czasu mieszkają poza domem i mają swoje sprawy, ale często zdarza nam się gadać godzinami. Wyjeżdżamy też razem i to nawet często. Przywożą też do domu swoich chłopaków, przyjaciół itp. Wspólnie grillujemy, jeździmy nad wodę. Nie rozumiem takiego albo albo.
Ja sie odnoszę do tego „ułamka czasu”. To jest moim zdaniem niedobra recepta na życie rodzinne i generuje wiele problemow w przyszłości.
nie zgodzę się - dziś to za mało - przynajmniej w Warszawie. Dziecko spędza w domu ułamek czasu - wychodzi i spotyka odmienny świat. Naprawdę - to za mało.
A jak wraca do domu to się zamyka w swoim pokoju i robi rzeczy czy tam siedzi na telefonie. I jednak jest izolacja od rodziny. Myślę, że w dzisiejszych czasach my dorośli zadbaliśmy za bardzo o nasz rozwój rozwój dzieci super warunki bytowe, każdy ma swoją przestrzeń prywatną, pokoj, w którym się niejako izoluje od reszty świata nawet tego domowego. Myślę, że brak takich zdrowych kontaktów między ludzkich, kompromisów w życiu rodzinnym. Narzekamy na ciasnotę, jednak ma to swoje pozytywne w dzisiejszym Matrixie strony. Tworzą się bardzo mocne więzi między rodzeństwem, siedząc niemalże na sobie jest ciągła bliskość, tworzą się mocne więzi między nimi, to czego często brak, bo każdy sie zamyka i siebie.
Poza tym dlaczego dziecko mając dużo ciekawych zajęć, nie może spędzić leniwego poranka albo pojechać z rodzicami na wycieczkę?
Mam już dorosłe dzieci, większość czasu mieszkają poza domem i mają swoje sprawy, ale często zdarza nam się gadać godzinami. Wyjeżdżamy też razem i to nawet często. Przywożą też do domu swoich chłopaków, przyjaciół itp. Wspólnie grillujemy, jeździmy nad wodę. Nie rozumiem takiego albo albo.
Ja sie odnoszę do tego „ułamka czasu”. To jest moim zdaniem niedobra recepta na życie rodzinne i generuje wiele problemow w przyszłości.
u nas wszyscy siedzą w pokojach w parach, co zresztą w przypadku 18 latka i 11 latka generuje spory konflikt, nic się między nimi nie tworzy, żadna więź - dziewczyny też są w parze, dogadują się ale też często narzekają na siebie nawzajem. Także obecność mamy w domu nie zapobiega wielu rzeczom - sporo znajomych z problemami to także ci gdzie mama jest w domu.
nie zgodzę się - dziś to za mało - przynajmniej w Warszawie. Dziecko spędza w domu ułamek czasu - wychodzi i spotyka odmienny świat. Naprawdę - to za mało.
@Prayboy - dlaczego? Gdzie to dziecko spędza tyle czasu, poza szkołą oczywiście? Chyba w sieci, i to niezależnie od tego, gdzie mieszka.
już napisałem wcześniej, przeczytaj ( w Warszawie także w środkach komunikacji niestety, więc zależnie od tego gdzie mieszka)
bo jeżeli są to przypadki sporadyczne, to w niczym nie ujmują potrzebie wychowywania dzieci, od samego początku, im wcześniej, tym większy wpływ i lepsze efekty a im później, tym mniej można dziecku pomóc (chociaż próbować trzeba)
Ogólnie i średnio - prawda jest brutalna - co zasiałeś, to zbierasz.
Komentarz
https://kosciol.wiara.pl/doc/6144746.Wzrasta-zapotrzebowanie-na-katolicki-skauting
Wśród rodziców jest wielkie zapotrzebowanie na organizacje, które opierają się na wartościach chrześcijańskich.
Wzrasta zapotrzebowanie na katolicką formę skautingu. W Rzymie obradował zarząd Federacji Skautingu Europejskiego. Jest to międzynarodowe stowarzyszenie katolickie, oficjalnie uznane przez Stolicę Apostolską. Skauci Europy otwarcie deklarują swą przynależność do Kościoła i dbają o kształtowanie katolickiej tożsamości swych podopiecznych.
Obradujący w Rzymie członkowie zarządu rozważali możliwość rozpropagowania takiej formy skautingu również na innych kontynentach. Do Federacji należą dziś organizacje skautowe z 21 krajów Europy, ale zainteresowanie katolicką formą skautingu sygnalizują też skauci ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku.
Dziś przedstawiciele Skautów Europy zostali przyjęci przez kard. Kevina Farrela, prefekta Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Wskazał on na znaczenie katolickich organizacji skautowych w czasach, kiedy rodzina boryka się z różnymi kryzysami.
Mówi Katarzyna Kieler, wiceprzewodnicząca Federacji Skautingu Europejskiego.
może gdyby więcej młodzieży było w harcerstwie, mniej byłoby problemów psychicznych - wczoraj kolejne dziecko z kręgu znajomych - depresja. Problemy psychiczne w Warszawie to juz jakaś epidemia. I to wśród rodzin zaangażowanych, katolickich
- ruch na świeżym powietrzu
- okazję do przeżywania przygód w świecie realnym, a nie na ekranie
- grupę rówieśniczą, w której rozwijają się przyjaźnie
- poczucie celu, do którego warto dążyć
- okazję do pomocy ludziom w gorszej kondycji zdrowotnej, społecznej, finansowej
- możliwość zaangażowania w sprawy społeczności lokalnej
- szkołę samodzielności i poczucie własnej siły
- okazję do rozwijania wiary w niezwykłych okolicznościach
O ile cenie te wszystkie inicjatywy, to jednak codzienność najbardziej kształtuje, a nie „zajęcia dodatkowe”.
punkt 2 tez prawda : kiedy miałem 17 lat i wysadzałem niewybuch w lesie - emocje większe niż w jakiejkolwiek grze komputerowej
co do rozwodów - widać że nadal jest krytyka - bo to ich przecież dotyczy - żadne dziecko nie chce aby mu się rodzina rozpadała
Niestety jest niemało przypadków depresji u dzieci z pełnych szczęśliwych rodzin, gdzie dzieciom poświęca się czas, daje wsparcie i miłość, a mimo to dziecko nie jest w stanie udźwignąć codzienności. Czy to stresującej szkoły czy złamanego serca czy trudności towarzyskich.
Przerażające to jest, bo chcielibyśmy mieć poczucie, że kochając dzieci mądrą miłością, tworząc dla nich bezpieczny dom, dajemy im siłę, żeby stawić czoła różnym przeciwnościom, które mogą ich spotkać, a okazuje się, że to nie wystarcza, że oni nieraz zwyczajnie sobie nie radzą.
Nie wiem, z czego to wynika.
Rodzice sa codziennie w domu od 16.00 co jest jak na Warszawę luksusem oraz w weekendy cały czas. To nie o to chodzi jak widzisz.
Moim zdaniem winien jest internet.
Dla piętnastolatka leniwy poranek z rodziną może być fajny, ale ośrodek jego zainteresowań przesuwa się już jednak poza dom.
Ale to jest standard, kiedy ktoś pisze o depresji dzieci i młodzieży, to przyczyn upatruje się w:
- rozbitych rodzinach
- niedostępności emocjonalnej rodziców
- przeciążeniu zajęciami szkolnymi i pozalekcyjnymi
- wirtualnej rzeczywistości.
Rodzice, którzy tworzą dzieciom warunki wykluczające powyższe, a mimo to borykają się z depresją u własnych dzieci (a jest takich przypadków sporo) są w ślepym zaułku.
Robie swoje jak moge najlepiej, ale z drugiej strony tez jest człowiek, nie maszyna, z własna wolna wola.
( w Warszawie także w środkach komunikacji niestety, więc zależnie od tego gdzie mieszka)
bo jeżeli są to przypadki sporadyczne, to w niczym nie ujmują potrzebie wychowywania dzieci, od samego początku,
im wcześniej, tym większy wpływ i lepsze efekty
a im później, tym mniej można dziecku pomóc (chociaż próbować trzeba)
Ogólnie i średnio - prawda jest brutalna - co zasiałeś, to zbierasz.