Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

«134

Komentarz

  • edytowano lutego 2020
    To co propagują w serialach się przebiło do młodzieży, boli akceptacja aborcji o tyle większa. Rozwody też niedługo będą fajne.
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano lutego 2020
    zamieszczam - bo to Białystok. Wyobraźcie sobie co jest w Warszawie. Martwi akceptacja dla aborcji. 
  • Ciekawe, co to było w 2015, że wszyscy byli bardziej konserwatywni niż w 2011 i 2019?...
  • Może badanie inaczej prowadzone, też dziwne mi się wydaje, ale tam małe rozbieżności  byly
  • A czego się spodziewacie? Przeciwnik prowadzi pracę u podstaw, a my  siedzimy z założonymi rękami i wydajemy pomruki oburzenia, że młodzież coraz gorsza. Nie, ona wcale nie jest gorsza. Po prostu ją zaniedbaliśmy.
  • edytowano lutego 2020
    Maciek_bs powiedział(a):
    A czego się spodziewacie? Przeciwnik prowadzi pracę u podstaw, a my  siedzimy z założonymi rękami i wydajemy pomruki oburzenia, że młodzież coraz gorsza. Nie, ona wcale nie jest gorsza. Po prostu ją zaniedbaliśmy.
    ty nie siedzisz - co więcej widze że trafnie wyczułeś tendencje:
    https://kosciol.wiara.pl/doc/6144746.Wzrasta-zapotrzebowanie-na-katolicki-skauting

    Wśród rodziców jest wielkie zapotrzebowanie na organizacje, które opierają się na wartościach chrześcijańskich.

    Wzrasta zapotrzebowanie na katolicką formę skautingu. W Rzymie obradował zarząd Federacji Skautingu Europejskiego. Jest to międzynarodowe stowarzyszenie katolickie, oficjalnie uznane przez Stolicę Apostolską. Skauci Europy otwarcie deklarują swą przynależność do Kościoła i dbają o kształtowanie katolickiej tożsamości swych podopiecznych.

    Obradujący w Rzymie członkowie zarządu rozważali możliwość rozpropagowania takiej formy skautingu również na innych kontynentach. Do Federacji należą dziś organizacje skautowe z 21 krajów Europy, ale zainteresowanie katolicką formą skautingu sygnalizują też skauci ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku.

    Dziś przedstawiciele Skautów Europy zostali przyjęci przez kard. Kevina Farrela, prefekta Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Wskazał on na znaczenie katolickich organizacji skautowych w czasach, kiedy rodzina boryka się z różnymi kryzysami.

    Mówi Katarzyna Kieler, wiceprzewodnicząca Federacji Skautingu Europejskiego.

    W krajowych organizacjach widać, że wśród rodziców jest wielkie zapotrzebowanie na organizacje, które opierają się na wartościach chrześcijańskich, które w sposób jasny wychowują człowieka w jego tożsamości jako kobietę i mężczyznę, wychowują do bycia świadomym i dojrzałym chrześcijaninem, a także członkiem społeczeństwa. To jest wielka wartość dla rodziców, którzy coraz częściej szukają bezpiecznego środowiska wzrostu dla swych dzieci, a organizacje należące do Federacji Skautingu Europejskiego właśnie to zapewniają – powiedziała Radiu Watykańskiemu Katarzyna Kieler. - Z drugiej strony ważne jest też to, że w naszej pracy pedagogicznej, organizacje skautowe nie zastępują rodziców. Naszym zadaniem jest wspieranie rodzin w wychowaniu.



    może gdyby więcej młodzieży było w harcerstwie, mniej byłoby problemów psychicznych - wczoraj kolejne dziecko z kręgu znajomych - depresja. Problemy psychiczne w Warszawie to juz jakaś epidemia. I to wśród rodzin zaangażowanych, katolickich
  • Na pewno można powiedzieć, że skauting daje:
    - ruch na świeżym powietrzu
    - okazję do przeżywania przygód w świecie realnym, a nie na ekranie
    - grupę rówieśniczą, w której rozwijają się przyjaźnie
    - poczucie celu, do którego warto dążyć
    - okazję do pomocy ludziom w gorszej kondycji zdrowotnej, społecznej, finansowej
    - możliwość zaangażowania w sprawy społeczności lokalnej
    - szkołę samodzielności i poczucie własnej siły
    - okazję do rozwijania wiary w niezwykłych okolicznościach
  • Samo bycie katolikiem nie wystarcza. Trzeba dzieciom dać dom, dać matkę i ojca, ktorzy maja czas na co dzień po prostu być, wysłuchać, pogadać. U nas najwazniejsze rozmowy zwykle w kuchni, przy codziennych zajęciach.
    O ile cenie te wszystkie inicjatywy, to jednak codzienność najbardziej kształtuje, a nie „zajęcia dodatkowe”.
  • Tzn. zeby być dobrze zrozumianym: super, ze skauting jest, ale wysłanie dzieci do szkoły katolickiej + skauting nie rozwiązuje sprawy moim zdaniem. Jednak rola rodzica/ domu jest najważniejsza i musi być spójna z głoszonymi ideałami.
    Podziękowali 3Pioszo54 Natalia Rejczel
  • nie zgodzę się - dziś to za mało - przynajmniej w Warszawie. Dziecko spędza w domu ułamek czasu - wychodzi i spotyka odmienny świat. Naprawdę - to za mało.
  • edytowano lutego 2020
    ten ruch na świeżym powietrzu - wymieniłeś go na początku - i dobrze. Sam wiem jakim hardkorem dla mnie jest wyciągnąć załoge na dwór. Najmłodszy jeszcze chce - naturalna potrzeba - najstarszy oraz córki nie - i to wcale nie dlatego że chcą siedzieć w telefonach czy komputerach. Po prostu blokada i już. Nie wiem jak to przewalczyć. Fakt że żona też nie lubi więc jest bardzo trudno.

    punkt 2 tez prawda : kiedy miałem 17 lat i wysadzałem niewybuch w lesie - emocje większe niż w jakiejkolwiek grze komputerowej


  • Zuzapola powiedział(a):
    To co propagują w serialach się przebiło do młodzieży, boli akceptacja aborcji o tyle większa. Rozwody też niedługo będą fajne.

    co do rozwodów - widać że nadal jest krytyka - bo to ich przecież dotyczy - żadne dziecko nie chce aby mu się rodzina rozpadała
  • No ale gdzie to dziecko na całe dnie wychodzi, ze spędza w domu ułamek czasu? Przecież szkoła nie trwa cały dzień. A to wlasnie chodzi, ze (takie mam przynajmniej wrazenie) ludzie próbują następnymi zajęciami pozaszkolnymi załatwiać sobie cos, co powinni sami zrobić i czuja sie usprawiedliwieni, No bo przecież cos robią.
    Podziękowali 2Pioszo54 Karolinka
  • Ja mysle, ze to jest clou całego problemu, ze nie prowadzi sie zycia rodzinnego. Cały tydzień masa zajęć pozalekcyjnych, czasem w sobotę jeszcze,w niedziele władcza sie tv i to by było na tyle. Brak rozmów, brak czasu, brak wspólnych ważnych przeżyć. 
  • Fajnie jest wyrokować o tym, co rodzice zrobili źle, że dziecko ma depresję.

    Niestety jest niemało przypadków depresji u dzieci z pełnych szczęśliwych rodzin, gdzie dzieciom poświęca się czas, daje wsparcie i miłość, a mimo to dziecko nie jest w stanie udźwignąć codzienności. Czy to stresującej szkoły czy złamanego serca czy trudności towarzyskich.

    Przerażające to jest, bo chcielibyśmy mieć poczucie, że kochając dzieci mądrą miłością, tworząc dla nich bezpieczny dom, dajemy im siłę, żeby stawić czoła różnym przeciwnościom, które mogą ich spotkać, a okazuje się, że to nie wystarcza, że oni nieraz zwyczajnie sobie nie radzą.

    Nie wiem, z czego to wynika. 
  • edytowano lutego 2020
    Maciejka powiedział(a):
    No ale gdzie to dziecko na całe dnie wychodzi, ze spędza w domu ułamek czasu? Przecież szkoła nie trwa cały dzień. A to wlasnie chodzi, ze (takie mam przynajmniej wrazenie) ludzie próbują następnymi zajęciami pozaszkolnymi załatwiać sobie cos, co powinni sami zrobić i czuja sie usprawiedliwieni, No bo przecież cos robią.
    np. w szkole muzycznej (bo kochają muzykę) w bibliotece (bo lubią pisać i czytać) i dwa razy w tygodniu na angielskim ( bo nauka języka w szkole publicznej to fikcja) i raz w tygodniu w kościele na spotkaniu oazowym (bo lubią). W domu z kolei przygotowują się do lekcji, grają na instrumentach,, czytają, piszą, rysują. Spać chodzą po północy (jak dobrze pójdzie). 
    Rodzice sa codziennie w domu od 16.00 co jest jak na Warszawę luksusem oraz w weekendy cały czas. To nie  o to chodzi jak widzisz.
  • edytowano lutego 2020
    myślę że podświadomie wyczuwają że ten świat nie ma żadnej przyszłości i nadciąga coś potwornego zanim Chrystus przyjdzie.
    Moim zdaniem winien jest internet.
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • @Bagata pewnie ze i tak sie zdarza, nie mamy wpływu na wszystko. Ale  tam, gdzie mamy należy cos robić, a nie olewać. To nie jest gwarancja, ale po prostu minimalizowanie ryzyka, na to mam wpływ.
  • My sie świadomie wlasnie opowiedzieliśmy przeciw spotkaniom polsko-katolickim dla dzieci w sobotę, bo lepiej spędzimy czas razem, nawet snując sie w pidzamach do południa po domu. Moge po prostu dać dziecku wiecej niz taka grupa. 
    Podziękowali 2Pioszo54 Monira
  • @Maciejka, a czy Ty przypadkiem nie piszesz o trochę młodszych dzieciach?
    Dla piętnastolatka leniwy poranek z rodziną może być fajny, ale ośrodek jego zainteresowań przesuwa się już jednak poza dom.
    Podziękowali 1Joannna
  • Bagata powiedział(a):
    @Maciejka, a czy Ty przypadkiem nie piszesz o trochę młodszych dzieciach?
    Dla piętnastolatka leniwy poranek z rodziną może być fajny, ale ośrodek jego zainteresowań przesuwa się już jednak poza dom.
    ale nic nie zaczyna się w wychowaniu w wieku 15 lat!
  • @Bagata pisze o troche młodszych, ale te leniwe poranki to jednak wyjątek :)  Wyprawa w góry, do muzeum, jakieś wspólne majsterkowanie to raczej norma. Mysle, ze wyjście z tata na ściankę wspinaczkowa albo wyprawa w góry jest zawsze fajne, bo dzieci mimo wszystko szukają tego kontaktu, tylko moze inaczej to okazują.
    Podziękowali 1Pioszo54
  • Tak, wiem.
    Ale to jest standard, kiedy ktoś pisze o depresji dzieci i młodzieży, to przyczyn upatruje się w:
    - rozbitych rodzinach
    - niedostępności emocjonalnej rodziców
    - przeciążeniu zajęciami szkolnymi i pozalekcyjnymi
    - wirtualnej rzeczywistości.

    Rodzice, którzy tworzą dzieciom warunki wykluczające powyższe, a mimo to borykają się z depresją u własnych dzieci (a jest takich przypadków sporo) są w ślepym zaułku.
  • edytowano lutego 2020
    @Bagata ale co z tego wynika? Olac, bo i tak nic nie pomoże? Bo dzieci z rozbitych rodzin czesto na ludzi wychodza, a niepalący chorują na raka płuc? Rachunek prawdopodobieństwa po prostu.
    Robie swoje jak moge najlepiej, ale z drugiej strony tez jest człowiek, nie maszyna, z własna wolna wola.
  • Elunia powiedział(a):
    Poza tym dlaczego dziecko mając dużo ciekawych zajęć, nie może spędzić leniwego poranka albo pojechać z rodzicami na wycieczkę?
    Mam już dorosłe dzieci, większość czasu mieszkają poza domem i mają swoje sprawy, ale często zdarza nam się gadać godzinami. Wyjeżdżamy też razem i to nawet często. Przywożą też do domu swoich chłopaków, przyjaciół itp. Wspólnie grillujemy, jeździmy nad wodę. Nie rozumiem takiego albo albo.
    Ja sie odnoszę do tego „ułamka czasu”. To jest moim zdaniem niedobra recepta na życie rodzinne i generuje wiele problemow w przyszłości. 
  • edytowano lutego 2020
    Agnieszka powiedział(a):
    Prayboy powiedział(a):
    nie zgodzę się - dziś to za mało - przynajmniej w Warszawie. Dziecko spędza w domu ułamek czasu - wychodzi i spotyka odmienny świat. Naprawdę - to za mało.
    A jak wraca do domu to się zamyka w swoim pokoju  i robi rzeczy czy tam siedzi na telefonie.
    I jednak jest izolacja od rodziny.
    Myślę, że w dzisiejszych czasach my dorośli zadbaliśmy za bardzo o nasz rozwój ;) rozwój dzieci ;) super warunki bytowe, każdy ma swoją przestrzeń prywatną, pokoj, w którym się niejako izoluje od reszty świata nawet tego domowego. 
    Myślę, że brak takich zdrowych kontaktów między ludzkich, kompromisów w życiu rodzinnym.
    Narzekamy na ciasnotę, jednak ma to swoje pozytywne w dzisiejszym Matrixie strony. Tworzą się bardzo mocne więzi między rodzeństwem, siedząc niemalże na sobie jest ciągła bliskość, tworzą się mocne więzi między nimi, to czego często brak, bo każdy sie zamyka i siebie.


    Maciejka powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    Poza tym dlaczego dziecko mając dużo ciekawych zajęć, nie może spędzić leniwego poranka albo pojechać z rodzicami na wycieczkę?
    Mam już dorosłe dzieci, większość czasu mieszkają poza domem i mają swoje sprawy, ale często zdarza nam się gadać godzinami. Wyjeżdżamy też razem i to nawet często. Przywożą też do domu swoich chłopaków, przyjaciół itp. Wspólnie grillujemy, jeździmy nad wodę. Nie rozumiem takiego albo albo.
    Ja sie odnoszę do tego „ułamka czasu”. To jest moim zdaniem niedobra recepta na życie rodzinne i generuje wiele problemow w przyszłości. 
    u nas wszyscy siedzą w pokojach w parach, co zresztą w przypadku 18 latka i 11 latka generuje spory konflikt, nic się między nimi nie tworzy, żadna więź -  dziewczyny też są w parze, dogadują się ale też często narzekają na siebie nawzajem. Także obecność mamy w domu nie zapobiega wielu rzeczom - sporo znajomych z problemami to także ci gdzie mama jest w domu.
  • No to jest jeszcze ta złota myśl by Tata kochał Mamę i vice versa.
    Podziękowali 2Skatarzyna MAFJa
  • Tola powiedział(a):
    Prayboy powiedział(a):
    nie zgodzę się - dziś to za mało - przynajmniej w Warszawie. Dziecko spędza w domu ułamek czasu - wychodzi i spotyka odmienny świat. Naprawdę - to za mało.
    @Prayboy - dlaczego? Gdzie to dziecko spędza tyle czasu, poza szkołą oczywiście? Chyba w sieci, i to niezależnie od tego, gdzie mieszka. 

    już napisałem wcześniej, przeczytaj
    ( w Warszawie także w środkach komunikacji niestety, więc zależnie od tego gdzie mieszka)
  • edytowano lutego 2020
    czyli wychowanie raczej o kant można rozbić ?

    bo jeżeli są to przypadki sporadyczne, to w niczym nie ujmują potrzebie wychowywania dzieci, od samego początku,
    im wcześniej, tym większy wpływ i lepsze efekty
    a im później, tym mniej można dziecku pomóc (chociaż próbować trzeba)

    Ogólnie i średnio - prawda jest brutalna - co zasiałeś, to zbierasz.
  • Co ty nie powiesz cofniesz czas?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.