Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bardzo słabo

13

Komentarz

  • Aniela powiedział(a):

    PawelOdOli powiedział(a):
    Ten watek jest troche spójny z watkiem "Brak powolań" mi sie wydaje...

    Dlaczego 20 lat temu, Oaza w parafii miała 70-100 osob, a 5 lat pozniej juz tylko 10-15, a teraz nic? W czym rzecz ? Zła formacja? Księża olali? Poszli ludzie na studia? Nadeszła era telefonów? Pan Bóg przestał hojnie darzyc łaską wiary?
    Ateistyczna kultura wszędzie, rozpowszechniana głównie przez media, od najmłodszych lat.
    Ale jak bylo 100 osob na oazie to ta kultura tez byla naokoło...
  • Prayboy powiedział(a):

    Moim zdaniem - na tle miast w innych regionach kraju młodzież Białegostoku wypada bardzo pozytywnie.
    Prawdopodobnie rozwoju liberalizacji obyczajowej nie uda się powstrzymać. Wiernych Prawu Bożemu pozostanie mniej niż 50 proc.
  • PawelOdOli powiedział(a):
    Aniela powiedział(a):

    PawelOdOli powiedział(a):
    Ten watek jest troche spójny z watkiem "Brak powolań" mi sie wydaje...

    Dlaczego 20 lat temu, Oaza w parafii miała 70-100 osob, a 5 lat pozniej juz tylko 10-15, a teraz nic? W czym rzecz ? Zła formacja? Księża olali? Poszli ludzie na studia? Nadeszła era telefonów? Pan Bóg przestał hojnie darzyc łaską wiary?
    Ateistyczna kultura wszędzie, rozpowszechniana głównie przez media, od najmłodszych lat.
    Ale jak bylo 100 osob na oazie to ta kultura tez byla naokoło...
    Kultura zawsze jest naokoło. Ale po 20 latach poziom moralny tej kultury obniżył się, np. dawniej w piosenkach przebojowych nie przeklinało się, a teraz to jest norma. ateizm był, ale nie był tak agresywny jak teraz jest.
  • Tola powiedział(a):
    Liczba osób w oazach to wyznacznik stanu moralnego społeczeństwa? To był popularny ruch ileś lat temu, wcześniej go nie było i teraz przestał z wielu powodów być liczny, ale to nie ma nic wspólnego z mniejszym konserwatyzmem. Młodzież w latach 50. nie była w żadnych oazach, a zdecydowanie nie była tak liberalna jak ta dziś.
    Liczba osób w oazach raczej wyznacznikiem pobożności społeczeństwa, a nie stanu moralnego.

    Łatwiej byc moralnym, gdy wierzy się w Boga. 

  • PawelOdOli powiedział(a):
    Ten watek jest troche spójny z watkiem "Brak powolań" mi sie wydaje...

    Dlaczego 20 lat temu, Oaza w parafii miała 70-100 osob, a 5 lat pozniej juz tylko 10-15, a teraz nic? W czym rzecz ? Zła formacja? Księża olali? Poszli ludzie na studia? Nadeszła era telefonów? Pan Bóg przestał hojnie darzyc łaską wiary?
    no akurat w naszym przypadku dzieci nasze i znajomych korzystają z Oazy więc to nie to
  • Aniela powiedział(a):
    Tola powiedział(a):
    Liczba osób w oazach to wyznacznik stanu moralnego społeczeństwa? To był popularny ruch ileś lat temu, wcześniej go nie było i teraz przestał z wielu powodów być liczny, ale to nie ma nic wspólnego z mniejszym konserwatyzmem. Młodzież w latach 50. nie była w żadnych oazach, a zdecydowanie nie była tak liberalna jak ta dziś.
    Liczba osób w oazach raczej wyznacznikiem pobożności społeczeństwa, a nie stanu moralnego.

    Łatwiej byc moralnym, gdy wierzy się w Boga. 


    @Aniela łatwiej być moralnym gdy się wierzy w Boga -bo?
    Ze strachu?
    Dla nagrody?
    Dla mnie jednak dobrego karczma nie zepsuje,a złego kościół nie naprawi.


  • edytowano luty 2020
    Tola powiedział(a):
    A czy z tą depresja u młodzieży nie jest tak że w tym wieku, wieku przepoczwarzania się z dziecka w dorosłego, każdy ma jakiś gorszy okres? Kiedy konfrontuje dawne naiwne spojrzenie na świat z tym realnym. Tylko ciekawe, skąd dziś taki skok. Może też częściej się depresję stwierdza, bo przecież samobójstwa zdarzały się też wiele lat temu. No ale liczby nie kłamią. Media społecznościowe nie są bez winy, te wszystkie łapki w górę, lajki, to bezustanne porównywanie się.
    jestem zwolennikiem takiej właśnie teorii
    jak patrzę na swoją młodość to przez 3 lata miałem klasyczną depresję, tyle że nikt o tym wtedy nie mówił, tyle że miałem czas na sztukę, która sprawiała że swoje cierpienia przelewałem na papier, płótno lub muzykę - nie było możliwości uciec w internet lub gry komputerowe. Teraz mają trudniej ponieważ istnieja ta właśnie "proteza" która stwarza wrażenie że wszystko jest ok a zarazem nie pomaga co więcej pogłębia stan. 
    Podziękowali 1Aniela
  • edytowano luty 2020
    uważam także że - zgodnie z teorią dezintegracji pozytywnej człowiek przechodzi w swoim życiu wiele etapów które są związane z cierpieniem psychicznym ale służą do jego rozwoju ku pełnemu człowieczeństwu. 
    Zatrzymywanie się na tych etapach, lub poleganie tylko na lekach nie jest dobre - jest wręcz szkodliwe. 
    Oczywiście nie mówię tu o zdiagnozowanych zaburzeniach i chorobach psychicznych.

    https://dezintegracja.pl/opis-dezintegracji-pozytywnej/

    ta teoria, jak również wielokrotne (już kilkanaście razy w życiu) powracanie do lektury niewielkiej książeczki pt. Trud istnienia zawsze pomagała mi w takich sytuacjach.
    Wydaje się że zbyt szybko ordynowane są teraz lekarstwa.
    Ma nie boleć! Bo ból - to zło.
    A ból to nie zawsze zło. 
    Niestety - jak mówię - w dobie pieprzonego internetu - trzeba być bardzo ostrożnym w przypadku młodzieży - oni sa po prostu słabi i wychuchani. Mogą nie dać rady bez psychoterapii, psychiatrii.. Delikatna sprawa.


    Podziękowali 1Aniela
  • Można być moralnym i niewierzacym, ale sama moralność to za mało żeby spoleczenstwo było moralne. Musi być wiara w Boga, żeby ta moralność miala szerszy zasięg.  Nie wiem czy chodzi o interernet  czy właśnie  o to że wokół jest coraz mniej wiary a co za tym idzie moralności. Patrząc na moją najstarszą to jej nie zaszkodził internet ani grupa rowiesnicza w sensie takim że odrzuciła moralność,  co do tego że ona została odrzucona przez rówieśników w szkole katolickiej(sic!) wlasnie dlatego że jest moralna nie mam wątpliwości żadnych. Miała na tyle szczęścia że w momencie powrotu do Polski i pójścia do szkoly była już pelnoletnie a uczniowie z jej klasy nie, bo gdyby miala jak oni 15/16 lat to nie wiem czy bylaby na tyle silna żeby to przetrwać bez szwanku.
    Podziękowali 1In Spe
  • A w zalicyzowanych krajach zachodu nie ma takiego nacisku na walkę z katolicyzmem i mimo upadku wiary jest duży nacisk na wolność i tolerancję wobec ludzi mających swój wlasny kodeks moralny. Jest dużo wieksza swoboda ale dużo wiekszy szacunek do poglądów.  Więc o ile się z nimi nie wychylasz, nie nawracasz, nie mowisz poza swoim domem, do swoich dzieci że coś jest złe, to nikt Cię nie zbanuje za poglądy. 
    W Szwajcarii nie ma dyskusji wśród ludzi na tematy moralne i polityczne. Jest raczej życzliwe zdziwienie że co niedzielę bywa się na mszy świętej. Posiadanie licznej rodziny traktowane jest raczej jako wyraz odwagi, nie głupoty. Póki się nie upomina grzeszacych i nie poucza nieumiejętnych, i nie radzi dobrze wątpiącym to jest ok.
    Podziękowali 1Izka
  • Ja poleciałam z grubej rury i z kolega z pracy zaciągnęliśmy pol firmy na piesza pielgrzymkę. Wszyscy, nawet ci niewierzący nauczyli sie rozanca z wszystkimi dopowiedzeniami, bo po drodze z 20 razy zmowilismy :D Tak wiec roznie bywa na tym zachodzie ;)
    Podziękowali 1Natalia
  • edytowano luty 2020
    Ależ ja nie mówię że na zachodzie nie ma wierzących. I że ludzie nie pójdą na pielgrzymkę albo nie nauczą się różańca. Choćby z ciekawości  się nauczą i pójdą  bo to coś innego, nowego itd.  Gdyby jednak moja Karolina powiedziała w klasie w Szwajcarii że np zwiazki nieformalne są złe, bo są nietrwale i zagrażają stabilności w wychowaniu dzieci to miałaby  pewnie kłopoty i musialaby się tłumaczyć. Tam się nikt nie wtrąca  w cudze życie. 
  • U nas jeszcze nie ten poziom rozmów, ale czuje, ze jednak ludzie zupełnie normalni i nie byłoby klopotu. Wszystko zależy JAK sie o pewnych sprawach mowi, czy z zacięciem szaleńca, czy z poszanowaniem innych, takie zachowania sa zawsze tępione, ale to chyba nie tylko tutaj.
  • Myślę też że w gimnazjach i liceach jest wymagana wysoka kultura  osobista i wysoka moralność, przynajmniej taka która nie zagraża spadkiem bardzo wysokiej średniej,  którą trzeba utrzymać w klasach o najwyższym poziomie w gimnazjum i w liceum. Stąd jeśli odrzucenie za moralność albo dostosowanie się do poglądów towarzystwa występuje to w niższych poziomach, po których idzie się do zawodowki. Za niemoralne zachowania albo spadek ocen z wyższego poziomu spada się na nizszy a to już dyskwalifikuje do uzyskania wyzszego a czasem i sredniego wyksztalcenia.
    Tam jest bardzo wysoki szacunek ucznia do nauczyciela. Za moich czasów szkolnych taki był. Moja córka byla bardzo zdziwiona brakiem dyscypliny w szkole polskiej kiedy wróciła do kraju. A przecież poszła do szkoly gdzie stosuje się edukację klasyczną...
    Podziękowali 1joanna_1991
  • @Maciejka wszystko zależy od tego z kim rozmawiasz. Ja, zauważ nie napisałam o rozmowie z kimś tylko o wygloszeniu na forum klasy takiego stwierdzenia, że  związki nieformalne są złe  i nie tylko: że aborcja jest równoznaczna z zabojstwem dziecka, że homoseksualiści grzeszą. I zupelnie nie chodzi mi o formę atakującą kogokolwiek, tylko o proste stwierdzenie.
    W Polsce jest jeszcze duża wolność słowa w tym zakresie i niewiele osób traktuje to jako  bezposredni atak na siebie. Tam już zadzialają procedury, nie ludzie którzy się poczuli obrażeni.
    I uważam że niestety jeśli chodzi o wychowanie dzieci w wartościach  Polsce to w Szwajcarii było to prostsze. Tutaj żeby dzieci potrafiły wybierać mądrze mam wrazenie że trzeba być bardzo zaangażowanym,  odważnym,  dyskutować w kontrowersyjnych tematach, choćby po to żeby uczyć wlasne dzieci argumentacji. 
    Tu nie pomoże skauting, ponieważ skauting daje podstawy malym dzieciom i nastolatkom tak do 14 roku życia. Rzadko które dzialania pociągają za sobą starsze dzieci. Owszem jest to kluczowe dla kszaltowania moralności,  ale w wieku 15/16 lat można złamać tą moralność jak zapalkę, bo wokół jest naprawdę walka o wartości. 
  • Mam wrażenie że młodzież generalnie boi się bycia outsiderem. Ja mam swoiste doświadczenie w tej materii bo zawsze bylam ousiderem właśnie. To samo zauważam w swoich dzieciach co poniektórych,  takie stanie z boku i niechęć do wlaczania się w grupę rowiesniczą. Uwazam to za dużą wartość w dzisiejszych czasach. Nikt nie musi mnie lubić,  ma tylko mi nie przeszkadzać. Nigdy mi to nic nie robiło że mnie ktoś nie zaprosił na imprezę. Ale bywałam na imprezach, kiedy chciałam i na takich na które chciałam przyjść. 
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • ano właśnie
    mi wiele pomagały rozmowy z wami tutaj, modlitwy,  no ale nie każdy ma tyle szczęścia
  • Tak z punktu widzenia było katolickiej, to uczucia sa dobre, jesli dotyczą dobrych spraw, a zle, jesli złych rzeczy. Czytam akurat „Traktat o Bożej Miłości” Franciszka Salezego, bardzo ładnie uporządkowane i wyjaśnione.
  • Uczucia same w sobie są moralnie neutralne. Żywienie danego uczucia może być moralnie oceniane.

  • Zgoda, ale jesli jesteś smutny, ze nie kochasz tak Boga jakbyś chciał, albo ze popełniasz jakis grzech to jest to „dobre” uczucie, w przeciwieństwie do smutku, ze nie masz kasy na wódkę zeby sie upić ;)
  • kasha powiedział(a):
    Aniela powiedział(a):
    Tola powiedział(a):
    Liczba osób w oazach to wyznacznik stanu moralnego społeczeństwa? To był popularny ruch ileś lat temu, wcześniej go nie było i teraz przestał z wielu powodów być liczny, ale to nie ma nic wspólnego z mniejszym konserwatyzmem. Młodzież w latach 50. nie była w żadnych oazach, a zdecydowanie nie była tak liberalna jak ta dziś.
    Liczba osób w oazach raczej wyznacznikiem pobożności społeczeństwa, a nie stanu moralnego.

    Łatwiej byc moralnym, gdy wierzy się w Boga. 


    @Aniela łatwiej być moralnym gdy się wierzy w Boga -bo?
    Ze strachu?
    Dla nagrody?
    Dla mnie jednak dobrego karczma nie zepsuje,a złego kościół nie naprawi.


    Chociażby ze strachu, albo dla nagrody, ale tez z miłości do Boga.
    Zawsze jest jakaś motywacja.

    Bez motywacji trudno jest podejmować wysiłki bycia dobrym.


  • Maciejka powiedział(a):
    Zgoda, ale jesli jesteś smutny, ze nie kochasz tak Boga jakbyś chciał, albo ze popełniasz jakis grzech to jest to „dobre” uczucie, w przeciwieństwie do smutku, ze nie masz kasy na wódkę zeby sie upić ;)
    Samo uczucie jest dobre/zle, czy postawa, którą pokazuje?
  • W takim ujęciu akurat samo uczucie jest zle, no bo po prostu niedobrze sie smucić, ze nie moge sie upić.
    Ale moze poczytajcie Salezego, jednak lepiej potrafi tłumaczyć :)
  • Dla mnie sprawa jest jednak logiczna: czuje smutek, ze czegos nie moge zrobić -> gdybym mógł, to bym to zrobił. Czyli zdecydowałam sie już na zło, ale okoliczności nie daja mi go zrealizować. Cos w stylu jak Pan Jezus mowil o pożądliwych patrzeniu na kobiety. Nic sie jeszcze nie stało, jest tylko uczucie, a już jest grzech.
  • @Maciejka ; -albo czuję smutek, bo nie kocham jeszcze doskonale P. Boga, więc rezygnacja ze zła mnie zasmuca, co nie znaczy, że chcę i zrobię to zło. Właśnie nie rozumiem tego rozdźwięku między klasycznym podejściem do uczuć (w KKK też coś jest o dobrych i złych uczuciach) a psychologicznym współczesnym (które mnie bardziej przekonuje, że to tylko informacja ). 
  • @Eleonora, chyba nie rozumie tego zdania: „albo czuję smutek, bo nie kocham jeszcze doskonale P. Boga, więc rezygnacja ze zła mnie zasmuca, co nie znaczy, że chcę i zrobię to zło.”
    Jesli czuje smutek, ze nie kocham dobrze, to jest to dobry smutek, bo popycha mnie w stronę starania sie o lepsze. Jest jakby początkiem postanowienia, ze chce tylko dobrze.
  • No wlasnie nie jest, bo zależy z jakiego powodu sie smuce.
    Moze inny przykład: jesli sie smuce, ze mogłam komuś odpyskował, powyzywać, a mnie akurat w tym momencie zatkało, to jest to dalej neutralne? Albo, troche drastyczniej, smuce sie , ze pigułka po nie zadziałała, to tez jest to neutralne? Mysle, ze wątpię. 
  • A to ciekawe, bo Pan Jezus mowi tez tak: 21Słyszeliście, że kiedyś powiedziano: Nie popełnisz morderstwa, a kto by dopuścił się morderstwa, stanie przed sądem. 22A Ja wam mówię, że każdy, kto się gniewa na swego brata, będzie osądzony. 
  • Co to znaczy „motywacja do smutku”? Bo chyba nie rozumie. 
  • Gdybyśmy byli doskonali, to moglibyśmy iść za uczuciami, ale że nie jesteśmy- to musimy ważyć do czego uczucie nas popycha.  

    I nie wiem... może klasyczne dzieła się zdezaktualizowały wobec współczesnej wiedzy psychologicznej. Może nie można brać wszystkiego, co mówili kiedyś święci za prawdę nieomylną. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.