może i warto, choć nie zawsze musi być tak, że owocne jest bycie we wspólnocie z ludźmi z chemią. Bo w końcu nie dla ludzi tam jestem, i to, że jest mi trudno albo trudności od kogoś otrzymuję też mi coś o mnie mówi.
A może warto zrobić krąg taki ogólny o tym co nam nie pasuje itp. I wypowiedzieć te żale czy uwagi. ?
Są wspólnoty, w których spotkania są całymi rodzinami. Dlaczego nie miałaby to być dla niektórych lepsza droga od DK? Ja właśnie zamierzam spróbować we Wspólnocie Emmanuel. Jak mi się uda namówić męża.
Myślę, że nie ma ani lepszej ani gorszej drogi, jest po prostu droga odpowiednia dla każdego z nas. Mamy to szczęście, że w KK jest mnóstwo wspólnot rożnego typu, których charyzmat, wizja, struktura są w stanie odpowiedzieć na potrzeby różnych ludzi.
I tak jak dla mnie robienie z rozwoju duchowego "szkółki" z obowiązkowymi wyjazdami, listami obecności, kolejnymi stopniami zaawansowania byłoby wręcz niszczące, tak znam wiele osób, którym właśnie taka wizja służy i przynosi dobre owoce.
Różnorodność w wierze jest darem i dobrze jest mieć do niej szacunek, nie tylko w kwestii rożnego profilu wspólnot.
moim zdaniem DK jest bardzo budujący i rozwijający dla małżeństw właśnie. Oczywiście oboje muszą chcieć. Narzędza jakie DK proponuje ppomagają w rozwoju osobistym, małżeńskiem i rodzinnym. To, że kręgi się rozpadają to się zdarza, ludzie sie wyprowadzają, ktoś idzie do innego kręgu, ktoś sie nie odnajduje w DK itp. Wiele takich przypadków wynika z tego, że np w kręgu jedno lub kilka małżeństw w ogóle nie jeździ na rekolekcje formacyjne i nie czują charyzmatu Ruchu. POtem ciężko o wzrost w takim kręgu gdzie ktoś idzie z formacją do przodu a ktoś tkwi w miejscu i traktuje krąg jako kółko wzajemnej adoracji.
Zle wspominam DK. Mialam wtrazenie za kazdym razem ze inne pary chwalily sie, patrzcie jacy my wspaniali, i mielismy cudowny dialog i wyjechalismy bez dzieci, zwiedzilismy Malte, z chlopakami poszli ogladac mecz, modlimy sie z mezem na rozancu, itp. A my, szare, nudne zycie 3X bez (bez dialogu, itp) Czulam sie jak najgorszy uczen ktory mimo checi nie odrobil lekcji.
Nabralam tam wiele kompleksow. (C'est la vie!) ed: Odeszlismy bo stwierdzilam ze nie dla nas. Zadne spotkanie mnie nie cieszylo.
Nie przeceniałabym zbytnio ,że wspólnota i, że środowisko dla dzieci i w ogóle...
30 lat we wspólnocie jestem i widzę, jak różni są ludzie i jak na różne rzeczy pozwalają albo akceptują u swoich dzieci, a tych samych katechez słuchają i tego samego Słowa Bożego
Komentarz
A może warto zrobić krąg taki ogólny o tym co nam nie pasuje itp. I wypowiedzieć te żale czy uwagi. ?
A my, szare, nudne zycie 3X bez (bez dialogu, itp)
Czulam sie jak najgorszy uczen ktory mimo checi nie odrobil lekcji.
Nabralam tam wiele kompleksow. (C'est la vie!)
ed: Odeszlismy bo stwierdzilam ze nie dla nas. Zadne spotkanie mnie nie cieszylo.
30 lat we wspólnocie jestem i widzę, jak różni są ludzie i jak na różne rzeczy pozwalają albo akceptują u swoich dzieci, a tych samych katechez słuchają i tego samego Słowa Bożego