Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

by nie zapomnieć - Podróżnik. Akcja inteligencja.

Komentarz

  • strona o Marianie Główce



  • Przejmująca historia. 
    Podziękowali 1Pioszo54
  • edytowano marzec 2021
    W archiwum Telewizji Polskiej odnalazł się wstrząsający film dokumentalny Grzegorza Królikiewicza „List mordercy” z 1971 r. Za kanwę dokumentu posłużył list przesłany w kwietniu 1969  r. z Niemiec Zachodnich do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Radomiu. Autor na trzech kartkach papieru zawarł wstrząsające wyznanie człowieka, który ma na sumieniu liczne zbrodnie. Udało się wyjaśnić kto był autorem listu. Autor listu urodził się w Polsce. Chodził do szkoły w Radomiu przy ul. Żeromskiego 30. Jego ojciec pracował w Fabryce Broni w Radomiu. Rodzinie żyło się w trudnych czasach II Rzeczypospolitej, gdzie wiele osób borykało się z bezrobociem i biedą, bardzo dobrze. Jak podkreśla „ojciec zarabiał bardzo dobrze tak że nam nic nie brakowało”. Niemieccy dywersanci szkolili się pod Radomiem – „Rodzice wpajali od młodych lat nienawiść do polaków (pisownia oryginalna – przyp. red.), przeważnie moja matka nienawidziła Polaków. Gdy nasze wojska wkroczyła do Polski, to rodzina nasza przeprowadziła się do Godowa pod Radomiem” – pisze w liście. Przed wojną była to podradomska miejscowość, obecnie jedna z dzielnic miasta. Mieszkali tam wyłącznie Niemcy. Szkolili się z posługiwania bronią i dywersyjnych działań, które miały być wymierzone w polskie instytucje i zakłady przemysłowe. Broń otrzymywali z Łodzi i Bydgoszczy. Wstąpiłem do Gestapo, żeby wyżyć się na Polakach W grudniu 1939 r. autor listu wstąpił do Gestapo, gdzie „miał okazję wyżyć się na Polakach”. Brał udział w aresztowaniach i wykonywaniu wyroków śmierci. To autor listu wybrał miejsce Firlej, gdzie Niemcy dokonywali masowych egzekucji. Szacuje się, że mogło tam zostać zamordowanych nawet 15 tys. osób.

    Link do filmu: https://fkn.tvp.pl/52365552/list-mordercy

    „Wbija w fotel, prowadzi przez traumę, zaskakuje finałem” Odnalezienie wstrząsającego dokumentu skomentował syn reżysera, Jacek Raginis. – „O tym filmie mój ojciec wielokrotnie mi wspominał, był dla niego bardzo ważny. Ja nigdy dotąd nie mogłem tego dokumentu obejrzeć. (…) Dziś zobaczyłem ten film po raz pierwszy. Jestem poruszony”– ocenia reżyser Jacek Raginis. Dodaje, że „trzeba obejrzeć ten dokument do ostatniej minuty, choć już po kilku minutach chce się uciec”. – „Wbija w fotel, prowadzi przez traumę, zaskakuje finałem. (…) Film na wskroś współczesny, choć dziś traumy są inne. Inni są też ludzie, którym nie umiemy lub nie chcemy przebaczyć. Ludzie, których chcemy prosić o wybaczenie, ale się boimy” – podkreśla. WAWS
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.