Teraz młodzi ludzie potrzebują wspólnoty i potrzebują rozmowy. Bez obwiniania młodych za to, że ich więź z Kościołem osłabła. Nie chodzili z powodu ograniczeń, korzystając z dyspensy. Słuszniej jest – tak myślę – robić rachunek sumienia sobie samemu (w gronie duszpasterzy), i zapytać choćby o dostępność transmisji liturgii z parafialnego Kościoła, albo o jakość szkolnej katechezy „on-line”. Z jednej strony słychać w tym zakresie o licznych i fantastycznych wręcz inicjatywach ewangelizacyjnych przeniesionych do sieci; z drugiej – o wielkich zaniedbaniach i rezygnacji – być może, również dlatego, że nie brakowało głosów twierdzących apodyktycznie, że transmisja nie jest realnym uczestnictwem i warta jest „funta kłaków”.
W tej sytuacji - nie wystarczy proste zwołanie młodych ludzi „na Mszę”. Te metody już nie wystarczą. Przyjdą najbardziej wierzący, kilkanaście procent, a reszta?... Pierwszym elementem „resetu” - po tej izolacji - musi być więc doświadczenie spotkania, wspólnoty. Tego młodzi potrzebują i to może być ich droga powrotu. Wewnątrz tego doświadczenia potrzebne jest odkrycie obecności i bliskości Jezusa, który słyszy ludzkie pytania (wyostrzone przez trudne doświadczenia); owszem, daje na nie odpowiedź – nie doktrynerską i ideologiczną, lecz dotykającą życia, umysłu i serca. Potrzebne jest spotkanie głęboko osobiste i angażujące – ufamy, że również w formie sakramentu pojednania i pokuty, które dopiero otworzy drogę ku Eucharystii.
https://www.gosc.pl/doc/6896505.Jak-bedzie-wygladal-Kosciol-w-Polsce-po-pandemii
Komentarz
Mam taką nadzieję. Nasza Z. jest od wczoraj na trzecim już wyjeździe rekolekcyjno-formacyjnym od początku pandemii. Na czwartym będą z A. na początku sierpnia.
Parafii pod tym względem jeszcze nie znamy, bo sprowadziliśmy się w lipcu ub. roku i msze były cały czas tylko mniej liczne (ale tłoczne) , my raczej stosowaliśmy się do ograniczeń. Natomiast wszystkie dodatkowe inicjatywy typu orkiestra parafialna czy spotkania ministrantów były zawieszone.