Dzisiaj przyjdzie franciszkanin ok. 20. Polskojęzyczni są niedaleko kliniki, posługują na niemieckich parafiach, więc mają Covidpass.
Masz szczęście, ja zawsze trafialam do szpitala to akurat miałam iść do spowiedzi ale nie zdazylam, a bez covida ksiądz przychodzil raz w tyg i to nie na wszystkie oddziały a często o 6 rano jak wszyscy spali...umówić się na spowiedź to było wyzwanie bo wiecznie czasu nie miał ...
Tutaj (moja okolica, dwa miasta i duszpasterstwo dla Polonii proeadzone przez księży z Carlsberga) mieliśmy i mamy doskonałą opiekę polskich księży. Do dyspozycji są też księża niemieccy. Z carlsberskimi znam się 35 lat. Z franciszkanami ok. 20. O franciszkanach mi się zapomniało, bo z nimi praktycznie nie miałam kontaktu od czasu początku pandemii. Mogę powiedzieć, że jestem dzieckiem szczęścia - bez problemu mam dostęp do księży. Gdyby chodziło o odwiedziny w domu, to na bank przyjechał by ks. Jacek, albo ks. Ireneusz.
Już mam zmienione opatrunki, do poniedziałku nic robić nie będą. Pochwalę się, że jedzonko mamy super - jak w dobrej restauracji. W ogóle tzw. obsługa hotelowa jest na wysokim poziomie. Bielizna pościelowe zmieniana co dwa dni, a jeżeli była by potrzeba, to częściej. Koszule mam szpitalne, bo są bawełniane; moje własne są ładne, ale tworzywo sztuczne. Zakładam tylko, jak wychodzę poza oddział.
Covid podbija nowe tereny. Już jest też w tym budynku, gdzie jestem. Tam, gdzie są covidowcy, jest strefa zamknięta, izolowana. Wejście gości do kliniki - 2 G plus, to znaczy Covidpass plus aktualny test.
Nie wypuścili mojej córki Ona jest na wózku, musi mieć osobę towarzyszącą. Dzwoniła wcześniej i pytała, czy wpuszczą ją z mężem, powiedzieli, że tak. Pojechali zrobić testy, a gdy przyszli, to Security nie chciało puścić. Siedzę zalana łzami, to jest bezczelność.
Wpuszczenia? Są ograniczenia, tylko 1 osoba może wejść. Byliśmy wszyscy wkurzeni, bo córka dzwoniła wcześniej do kliniki i pytała - powiedzieli, że ich wpuszczą, tylko jeszcze muszą mieć test. Zrobili test i d..., i tak nie weszli.
Ciekawe kiedy ten pandemiczny tragi-cyrk się skończy. Same absurdy, tylko po to, aby gnębić ludzi.
Oj, Kobieto, nie wiesz co mówisz. Skalę problemu widać w szpitalach i plajcie firm, czy sklepów z tzw. wyższej półki. Może się skończy, gdy kopną w kalendarz podobni Tobie "sceptycy". Z tego co widzę, wynalezienie skutecznej szczepionki, nie zmieniło by diametralnie sytuacji.
Jestem teraz w takim miejscu, gdzie intensywną terapię chronią niczym twierdzę, bo jeżeli tam by się covid dostał, to skosi co najmniej 90 proc.. pacjentów.
Ciekawe kiedy ten pandemiczny tragi-cyrk się skończy. Same absurdy, tylko po to, aby gnębić ludzi.
Oj, Kobieto, nie wiesz co mówisz. Skalę problemu widać w szpitalach i plajcie firm, czy sklepów z tzw. wyższej półki. Może się skończy, gdy kopną w kalendarz podobni Tobie "sceptycy". Z tego co widzę, wynalezienie skutecznej szczepionki, nie zmieniło by diametralnie sytuacji.
Jestem teraz w takim miejscu, gdzie intensywną terapię chronią niczym twierdzę, bo jeżeli tam by się covid dostał, to skosi co najmniej 90 proc.. pacjentów.
Więc czemu płaczesz że córki nie wpuszczono? Przecież sama chwalisz te działania
Córka i zięć są zaszczepieni, mieli dodatkowo zrobiony test; gdy telefonicznie pytali, to powiedziano, że będzie mogła wejść z osobą towarzyszącą. O to się wnerwiliśmy. Młodzi zadali sobie dużo trudu, dojazd na testy i do kliniki i... wrrrrr
Poszłam w szpitalu na Mszę św., a okazało się, że to jest ewangelicki Gottendienst. Mogłam sobie tylko smutno popatrzeć na tabernakulum. Ale miałam okazję dać świadectwo, że w Eucharystii jest prawdziwie obecny Jezus. Powiedziałam, że spotykam się z żyjącym w ciele Jezusem, obecnym w konsekrowanym chlebie. Że On mnie karmi swoim ciałem, a ewangelicy tego nie mają. Ale pomodliłam się z nimi - oprócz mnie dwie osoby: Pani pastor i ewangeliczka. Pastor nie mogła podać mi Ciała Pańskiego, bo jej nie wolno grzebać przy tabernakulum.
Dzisiaj operacja o 11:30. Jestem niespokojna i boli mnie cycek, który zaatakowało zapalenie. Ale dostałam też dobrą wiadomość - ks. Henryk o godz. 8 odprawi Mszę św. w mojej intencji. To dar szczególny, bo według planu, ten ksiądz celebruje zazwyczaj o 18. Dla mnie zmienił program. Mówiła Klarcia, że jest dzieckiem szczęścia.
Znowu jest afera. Przyszła pielęgniarka pobrać krew i okazało się, że to do transfuzji. To powiedziałam, że jest Patientverfigung i tam pisze, że zakazuję: transfuzji, respiratora, i sztucznego odżywiania. Podpisałam co trzeba i lekarze teraz mają strita w oczach. Debatują, operacja nieco się przesuwa.
@Agmar nie tylko Jehowi maja prawa odmówić. Chyba tez jest cos takiego u nas w szpitalch. Ze podpisuje ze nie chce reanimacji itp
Odnowić można wszystkiego i zawsze, z tym że transfuzji to jednak odmawiają Jehowi, w ogóle rozumiem nie chcieć terapi uciążliwej, respiratora ale transfuzji? Przecież to nie jest uporczywa terapia dlatego pytam o powód
Też nie rozumiem, transfuzja może być tu częścią leczenia pooperacyjnego. @Klarcia nie raz pisała, że ma wolę odejść, ale jak się mówi a( zgoda na operację) to powinno iść dalej b. Rozumiem rezygnację z respiratora, czyli coś poszło nie tak, proszę dać spokojnie odejść. Siły Klarciu życzę
@Agmar nie tylko Jehowi maja prawa odmówić. Chyba tez jest cos takiego u nas w szpitalch. Ze podpisuje ze nie chce reanimacji itp
Odnowić można wszystkiego i zawsze, z tym że transfuzji to jednak odmawiają Jehowi, w ogóle rozumiem nie chcieć terapi uciążliwej, respiratora ale transfuzji? Przecież to nie jest uporczywa terapia dlatego pytam o powód
No własnie. Kazdy ma swoje jakieś widzimisie i nic nie zrobimy. Ale tranfuzja krwi to nic strasznego
Melduję, że żyję. Już wstałam z łóżka, bo siusiu mi się chciało. Na basen nie umiem. Pierwszy raz miałam sny, podczas narkozy. Śniło mi się, że jestem w przedsionku nieba. Nie chciałam wracać.
Byłam krwiodawcą, mam oddane 5 l. krwi. Czuję wstręt przed obcą krwią. Od młodości tak mam - mogę oddawać, wziąć nie chcę.
Po porodzie córki miałam katastrofalnie niską hemoglobinę i też nie zgodziłam się na transfuzję, ale wtedy wystarczyło podać NaCl. Teraz musieli lekarze uważać.
Klarcia jest jedyna i niepowtarzalna. Kończę, bo mi trochę słabo. Nara
Komentarz
Polskojęzyczni są niedaleko kliniki, posługują na niemieckich parafiach, więc mają Covidpass.
Mogę powiedzieć, że jestem dzieckiem szczęścia - bez problemu mam dostęp do księży.
Gdyby chodziło o odwiedziny w domu, to na bank przyjechał by ks. Jacek, albo ks. Ireneusz.
Pochwalę się, że jedzonko mamy super - jak w dobrej restauracji. W ogóle tzw. obsługa hotelowa jest na wysokim poziomie.
Bielizna pościelowe zmieniana co dwa dni, a jeżeli była by potrzeba, to częściej.
Koszule mam szpitalne, bo są bawełniane; moje własne są ładne, ale tworzywo sztuczne.
Zakładam tylko, jak wychodzę poza oddział.
Covid podbija nowe tereny. Już jest też w tym budynku, gdzie jestem. Tam, gdzie są covidowcy, jest strefa zamknięta, izolowana.
Wejście gości do kliniki - 2 G plus, to znaczy Covidpass plus aktualny test.
Ona jest na wózku, musi mieć osobę towarzyszącą. Dzwoniła wcześniej i pytała, czy wpuszczą ją z mężem, powiedzieli, że tak.
Pojechali zrobić testy, a gdy przyszli, to Security nie chciało puścić.
Siedzę zalana łzami, to jest bezczelność.
Może się skończy, gdy kopną w kalendarz podobni Tobie "sceptycy".
Z tego co widzę, wynalezienie skutecznej szczepionki, nie zmieniło by diametralnie sytuacji.
Jestem teraz w takim miejscu, gdzie intensywną terapię chronią niczym twierdzę, bo jeżeli tam by się covid dostał, to skosi co najmniej 90 proc.. pacjentów.
Powiedziałam, że spotykam się z żyjącym w ciele Jezusem, obecnym w konsekrowanym chlebie. Że On mnie karmi swoim ciałem, a ewangelicy tego nie mają. Ale pomodliłam się z nimi - oprócz mnie dwie osoby: Pani pastor i ewangeliczka. Pastor nie mogła podać mi Ciała Pańskiego, bo jej nie wolno grzebać przy tabernakulum.
Ale dostałam też dobrą wiadomość - ks. Henryk o godz. 8 odprawi Mszę św. w mojej intencji.
To dar szczególny, bo według planu, ten ksiądz celebruje zazwyczaj o 18. Dla mnie zmienił program.
Mówiła Klarcia, że jest dzieckiem szczęścia.
+
Już wstałam z łóżka, bo siusiu mi się chciało. Na basen nie umiem.
Pierwszy raz miałam sny, podczas narkozy. Śniło mi się, że jestem w przedsionku nieba. Nie chciałam wracać.
Od młodości tak mam - mogę oddawać, wziąć nie chcę.
Po porodzie córki miałam katastrofalnie niską hemoglobinę i też nie zgodziłam się na transfuzję, ale wtedy wystarczyło podać NaCl.
Teraz musieli lekarze uważać.
Klarcia jest jedyna i niepowtarzalna. Kończę, bo mi trochę słabo. Nara