Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak patrzycie na śmierć?

Ja ostatnio mam dość specyficzne spojrzenie na śmierć. Kiedyś uważałam to za najgorsza tragedię, a teraz mam poczucie, że z Jezusem tej osobie jest już lepiej.

Ogólnie samo słowo śmierć ostatnio mi się kojarzy tylko z piekłem, a samo odejście jako bardziej zaśnięcie/przejście na drugą stronę.

Chociaz oczywiście, żeby nie bylo- szanuje w pełni ludzi w żałobie, rozumiem że mimo wszystko odejście to zawsze strata dla żyjących, lecz patrzę na nią z większą nadzieją. Sama obawiam się odejścia najbliższych, ale jakieś poczucie we mnie mi mówi, że nic straconego nawet jeśli ktoś odszedł a wierzył w Boga. 
Podziękowali 1Klarcia

Komentarz

  • Paula, gratuluję zmiany patrzenia!
    To żadna "specyfika", to "zwykłe" chrześcijaństwo.
    Odsyłam do Flp 1, 21-24.

    Ateiści mówią, że wiara w życie wieczne z Bogiem to samooszukiwanie się człowieka bojącego się śmierci i "nieistnienia". Ale skąd taki powszechny strach przed końcem życia i żarliwe poszukiwanie możliwości jak najdłuższego lub wiecznego trwania - jeśli to miałoby być bezowocne i bezsensowne... 
    Podziękowali 2paulaarose Klarcia
  • Ja mam problem mówić że ktoś "nie żyje". Bo jak to? Przecież żyje!
    Podziękowali 1paulaarose
  • Przeczytałem, że na Ukrainie Rosjanie zabijają wszystkich mężczyzn poniżej pięćdziesiątki. Lepiej walczyć z bronią w ręku, niż dać się zarżnąć.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Maciek_bs powiedział(a):
    Przeczytałem, że na Ukrainie Rosjanie zabijają wszystkich mężczyzn poniżej pięćdziesiątki. Lepiej walczyć z bronią w ręku, niż dać się zarżnąć.
    Jestem tego samego zdania.
    Przypomina mi się krytykanctwo Powstania Warszawskiego. Nie przewidziani tylko, że Niemcy będą mordować rannych i cywilów.
    Jednak oni wiedzieli, że jeżeli ich sowieci wyzwolą, to marny będzie ich los. Woleli zginąć w walce.
  • Ja mówię, że mój mąż żyje w Jezusie.
    Dla mnie to tak, jakby popłynął w daleki rejs, jestem pewna, że dopłynę do niego.
    Odkąd poznałam Jezusa, to miał ze mną problem, bo wyrywałam się do Domu Ojca. Nawet wtedy, gdy byłam szczęśliwą żoną, to wiedziałam, że szczęście człowiecze nie umywa się do pełnego zjednoczenia z Adonaj.
    Do tego, co nazywamy śmiercią mam stosunek entuzjastyczny. Jestem świadoma, że nie umieramy, a rodzimy się do Pełni Życia. Żal tylko tych, którzy zostają, szczególnie niepełnoletnich dzieci.
    Jeżeli odchodzi nawrócona osoba duchowna lub konsekrowana, to śpiewam Te Deum.
    Podziękowali 1paulaarose
  • Ja ostatnio nawet nie smutniałam jak myślałam nawet o odejściu rodziców. Wiadomo, smutne to zawsze, ale mam poczucie że nawet jeśli odeszliby jutro, to że Bóg zaopiekowałby się nimi. Sama jestem ciekawa swojego przejścia na drugą stronę gdzieś na to czekam, chociaż mam duże pragnienie aby jeszcze przeżyć chociaż te 40 lat:P
    Podziękowali 1Klarcia
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.