Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wielka Brytania: kolejne morderstwo sądowe dziecka

Komentarz

  • M_Monia powiedział(a):
    Gdy doszło do śmierci mózgu to nie ma juz nadziei. Nie ma możliwości żeby człowiek ożył po śmierci mózgu, bo to nie jest śpiączka.

    A tu jest przykład:


    Przede wszystkim obecna definicja śmierci została stworzona na potrzeby transplantologii. Z całkowicie martwego organizmu nie da się bowiem pobrać narządó do przeszczepów.

    "Nowa neurologiczna definicja śmierci jest definicją zbudowaną na fundamencie „umowy społecznej”. Kryteria, jakie przyjęto do orzekania śmierci, mają charakter umowny, podobnie jak zbiór testów określających techniczne warunki stwierdzenia zgonu. Śmierć mózgu orzekana na gruncie medycyny ma więc charakter formalno-prawny, nie stwierdza więc zgonu z punktu wiedzenia kryteriów naturalnych."

    I na koniec proponuję filmy z wykładami prof. dr hab. n. med. Jana Talara
    np.


    Podziękowali 1Klarcia
  • M_Monia powiedział(a):
    To podobno są bajki. Jeszcze nikt nie ożył ze śmierci mózgu.
    "Lekarze stwierdzili ze udar doprowadził do zmian, które mogą doprowadzić do śmierci mózgu". Czyli bajka. Nie stwierdzili śmierci mózgu a tylko uszkodzenie mózgu. 

    Kawałek dalej było, że stwierdzili i odłączyli od aparatury :) czyta się całość, a nie tylko początek.

    Do tego posłuchaj wykładów prof. Talara, uratował masę ludzi którzy nie powinni żyć, bo takie zniszczenia mieli w strukturze mózgu.

    U nas po prostu nie rehabilituje się ludzi nieprzytomnych, a dokarmianie jest szczątkowe. Mam doświadczenia z moją mamą i jakie było zdziwienie lekarzy że przeżyła. Oczywiście gdyby nie praca siostry od pierwszego dnia pobytu w szpitalu, mamy nie udałoby się uratować, a tak żyła jeszcze 4 lata. Wykończył ją covidowy zakaz wizyt fizjoterapeutów w domu.


    Podziękowali 1Klarcia
  • M_Monia powiedział(a):
    Prof Talar omamia ludzi fałszywa nadzieja.

    Poza tym mamy obowiązek przede wszystkim ratować tych którzy wg współczesnej medycyny żyją a nie tych którzy wg współczesnej medycyny są już martwi. 
    Przede wszystkim - nie mamy prawa odbierać pacjentowi życia, nawet w stadium terminalnym. Pewien procent ludzi, których stan uznano za beznadziejny wraca do świadomego życia, ba - okazuje się, że na będąc w komie, wiedzieli, co się dzieje wokół nich, jedynie nie potrafili się komunikować z otoczeniem.

    Przypominam, że Weronika (Małgorztata32), po wypadku była kandydatką do pobrania narządów do transplantacji. 
  • Munira Abdulla ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich po 30 latach śpiączki odzyskała przytomność. Choć lekarze orzekli u kobiety „śmierć mózgową” i nie dawali żadnej nadziei na poprawę, rodzina walczyła o chorą. Teraz czeka ją długa rehabilitacja i rekonwalescencja, ale siła do życia jest silniejsza. 

    https://www.radiomaryja.pl/informacje/zjednoczone-emiraty-arabskie-kobieta-wybudzila-sie-ze-spiaczki-po-30-latach/
  • Pogotowie zawiozło córkę do szpitala w Pile. Mnie o wypadku powiadomiono dopiero po sześciu godzinach. Gdy przyjechałem, (...) ordynator szpitala w Pile powiedziała, że szanse córki na przeżycie są znikome. Zapytała, czy nie chciałbym pomóc innym ludziom i w razie czego zgodzić się na przekazanie organów córki do transplantacji. To był dla mnie szok. Powiedziałem, że muszę się zastanowić. Dzięki swoim znajomościom zawodowym skontaktowałem się z prof. Markiem Haratem, neurochirurgiem. Obejrzał Agnieszkę, stwierdził, że to przypadek nieoperacyjny i poradził, żebym skontaktował się z prof. Janem Talarem, który był wtedy szefem Kliniki Rehabilitacji szpitala w Bydgoszczy. (...)

    Dziewiątego dnia od wypadku powiedzieliśmy z żoną, że chcemy zabrać Agnieszkę do innego szpitala. Po wielkich dyskusjach: "Po co", "To nie ma sensu", szpital w Pile się zgodził.

    Zawieźliśmy Agnieszkę do kliniki prof. Talara w Bydgoszczy. Już pierwszego dnia, jak ją zobaczył, powiedział, że będzie dobrze. A ona wtedy leżała bez najmniejszego ruchu.

    W tej klinice pacjent nie leżał bez ruchu nawet piętnastu minut w ciągu dnia. Zajęcia były non stop, zaplanowane na cały dzień: co chwila rehabilitacja na innych przyrządach. Im lepiej pacjent zaczynał funkcjonować, tym zajęcia były na wyższym poziomie. (...) Wybudzenie Agnieszki poszło jak burza. Według lekarzy z Piły nie miała szans na życie, normalne funkcjonowanie, mówienie, komunikację, poruszanie się. A ona po dziesięciu dniach otworzyła oczy! Po dwóch miesiącach, kiedy wychodziliśmy z kliniki, Agnieszka już chodziła! Słabo jeszcze, ale chodziła na własnych nogach. Jadła sama, mówiła. (...)

    Agnieszka (...) dwa i pół roku po wypadku wróciła do szkoły. Nadrobiła zaległości - dogoniła rówieśników. Nie straciła nawet roku.

    https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177334,21327151,mogloby-mnie-nie-byc-agnieszke-wybudzono-ze-spiaczki-choc.html
  • @M_Monia to "wg lekarzy" jest kluczowe. Czy lekarz to Bóg? Nieomylny? wszechwiedzący? Naprawdę w życiu ani razu nie spotkałaś się z tym, że diagnoza u jednego lekarza nie potwierdziła się u innego? 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Beta powiedział(a):
    @M_Monia to "wg lekarzy" jest kluczowe. Czy lekarz to Bóg? Nieomylny? wszechwiedzący? Naprawdę w życiu ani razu nie spotkałaś się z tym, że diagnoza u jednego lekarza nie potwierdziła się u innego? 
    Dlatego drcyzje o śmierci mózgu podejmuje komisja, nie pojedynczy lekarz. 
    Uporczywa terapia tez jest złem i nie ma powodu żeby męczyć chorego dłużej.
    Papież Jan Paweł II odmówił w ogóle uporczywej terapii.
  • "Aparatura sztucznie podtrzymująca życie."
    Skoro coś podtrzymuje życie, to jak można uznawać, że tego życia nie ma?
    Skoro trzeba człowieka odłączyć by umarł, to znaczy że żyje. 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Nie jest prawdą, że respirator wentyluje zwłoki. Pod maszyną też się umiera, gdy przyjdzie czas.

    W nocy przestało bić serce 17-letniego Kamila, który po wypadku samochodowym trafił do szpitala. Lekarze, którzy orzekli u niego śmierć mózgu, chcieli odłączyć go od aparatury. Przeciwko tej decyzji stanowczo protestowali bliscy Kamila.

    17-latek trafił do wrocławskiej placówki kilka dni temu po wypadku samochodowym. Lekarze stwierdzili u niego śmierć mózgu oraz uzyskali zgodę na transplantację jego organów. Decyzję taką podjął ojciec nastolatka. Wczoraj jednak pod wpływem rodziny i przyjaciół, zmienił swoją wcześniejszą decyzję i wystosował pismo do dyrektora, w którym kategorycznie zabrania odłączania swojego syna od urządzeń medycznych.

    17-letni Kamil nie żyje. Przestało bić jego serce - Niezależna (niezalezna.pl)
  • Jak się zacznie tak kategoryzować, to zaraz będzie szkoda zasobów na głęboko upośledzonych, niepełnosprawnych. 
    Podziękowali 1Klarcia
  • M_Monia powiedział(a):
    Prof Talar omamia ludzi fałszywa nadzieja.

    Ludzie których uratował mają jednak inne zdanie na ten temat.


    M_Monia powiedział(a):
    Mi by nie przeszkadzało eksperymentalne utrzymywanie przy życiu ciała człowieka w stanie śmierci mózgu, a nawet operacje eksperymentalne takich ludzi. A nuż może zdaży się cud.
    Dlaczego nikt nie rozumie, że to nie chodzi o utrzymywanie przy życiu, a o ciągłą rehabilitację. Niestety olbrzymia rzesza lekarzy ma zerową wiedzę na temat rehabilitacji i stąd taki opór środowiska. Jeśli dołożyć do tego różnicę zysku z rehabilitowanego pacjenta i transplantologii, wiadomo co każda komisja zadecyduje.
    Podziękowali 1Klarcia
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale Ty piszesz o śpiączce. 

    Ja piszę o przypadkach stwierdzonej śmierci pnia mózgu z której pacjent wyszedł po jakimś czasie.

    Śmierć pnia mózgu jest umownym stanem który musi charakteryzować się spełnieniem szeregu różnych kryteriów. Lekarze niestety często idą na skróty, zatem wystarczy nie dopilnować jednego lub kilku kryteriów i może się okazać, że ta orzeknięta śmierć mózgu da się cofnąć poprzez odpowiednią rehabilitację.
    Podziękowali 1Klarcia
  • M_Monia powiedział(a):
    Śmierć mózgu to już nie jest stan chorego tylko zgon. 
    Jakby był zgon to by ruszył proces rozkladu. Nikt trupa nie trzymałby w sali szpitalnej. 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Czyli jak odłaczą, umrze a potem ponownie go podłączą, to maszyna przywróci działanie organizmu?
  • Jednak czymś innym jest twierdzenie, że nie stać nas na utrzymywanie kogoś przy życiu, więc go odłączymy i umrze, a  czymś innym twierdzenie, że pod respiratorem leży trup i odłączenie go nic nie zmieni. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Nie czym innym. Wg współczesnej medycyny jest to trup. Ale medycyna przecież może się rozwijać i może... Może za 100lat będziemy coś wiedzieć więcej 
    W sali szpitalnej pod respiratorem leżą ludzie, którym lekarz wystawił już kartę zgonu??? 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Raz powołujesz się na lekarzy, a jak ja wchodzę na ten poziom i pytam o to czy ludziom pod respiratorem ktoś wystawił kartę zgonu, skoro uważasz ich za trupy, to kwestionujesz taka ścieżkę, bo papier przyjmie wszystko, bo nie wiadomo kiedy ta śmierć nastąpiła. Zdecyduj się, albo-albo. Ktoś jest dla medycyny jednocześnie żywy i martwy?

    Jak sprowadzasz rozmowę na poziom roślinki, to ok, pogadajmy o roślinkach. Ile czasu roślina, która nie ma możliwości odbudować  korzeni będzie żyła tylko dzięki temu, że będziesz ją podlewała, nawoziła? Czy ciało człowieka, który ma stwierdzoną śmierć mózgu będzie tylko marniało? W przypadku dziecka nie dorośnie? Ile czasu tak będzie?
    Podziękowali 1Klarcia
  • M_Monia powiedział(a):
    Dka lekarzy to śmierć a dla ciebie może być to życie.

    Ale przecież ja nie piszę o sobie, tylko o medycynie. Człowiek jest pod respiratorem jakiś czas, medycznie wiec chyba jest żywy (?), ale nic się nie zmienia, więc zbiera się komisja i stwierdza, że on jednak nie żyje, a oni jak głupi wentylowali trupa. Hmm... Ten trup tak nie żyje że należy wyłączyć maszynę by umarł. 
    Ludzie nie mają nieśmiertelnych ciał, nie wystarczy być wiecznie pod respiratorem by ciało trwało wiecznie. 
  • Ponawiam pytanie- wystarczy respirator, by zahamować rozkład u kogoś kto zmarł?
  • Beta powiedział(a):
    Jednak czymś innym jest twierdzenie, że nie stać nas na utrzymywanie kogoś przy życiu, więc go odłączymy i umrze, a  czymś innym twierdzenie, że pod respiratorem leży trup i odłączenie go nic nie zmieni. 
    Pod respiratorem nie leży trup. Pacjenci podłączeni do maszyny umierają; mimo respiratora ustaje praca serca.
  • M_Monia powiedział(a):
    Podaj 1 taki przypadek w Polsce

    Inną pacjentką była pani Agnieszka, u której specjaliści również stwierdzili zgon w 2003 roku. W późniejszym czasie ukończyła studia prawnicze.


    Podziękowali 1Klarcia
  • Ale zgon czy smierć mózgu?
    w zgonie chyba łatwiej sie pomylić… paradoksalnie
  • edytowano czerwiec 2022
    M_Monia powiedział(a):
    Turturek to jest kłamstwo. Nikt nie stwierdził zgonu Agnieszki. Kłamstwo. 

    W późniejszym czasie ukończyła studia prawnicze. (w podanym przeze mnie linku)

    vs.

    absolwentka kulturoznawstwa i grafiki komputerowej. (w podanym przez ciebie linku)


    Serio jest to ta sama Agnieszka?

    Statystycznie to imię nosi 2,5 % kobiet w Polsce. Prof. Talar uratował ponad 500 osób czyli przynajmniej 12 Agnieszek.


    A tu masz za swojego linku podany przykład niekompetencji lekarzy i jak swobodnie wypisują różne rzeczy:

    "W wypisie Agnieszki było napisane: "objawy śmierci pnia mózgu". Na pytanie mojej żony, dlaczego taki zapis, pani ordynator stwierdziła, że to pomyłka. Przekreśliła słowa: "objawy śmierci pnia mózgu" i wpisała: "objawy stłuczenia pnia mózgu". Nawet się pod tym przekreśleniem nie podpisała, więc wyglądało to trochę tak, jakby ktoś spreparował dokument!"





  • M_Monia powiedział(a):
    Tak ta sama. 


    Skąd taka pewność skoro wykształcenie się różni?



    M_Monia powiedział(a):
    Napisała objawy i przekreśliła.
    Ale tego jej robić nie wolno! Takie coś powinno się prokuratorem kończyć. Wypis ze szpitala to nie notatka w kalendarzu.
  • M_Monia powiedział(a):
    Nie postawili diagnozy jeszcze jako pewnik.


    Wypis jest diagnozą i jest dokumentem którego nie wolno sobie ot tak poprawiać.
  • Ale nie o to chodzi!

    Chodzi o to jak beztrosko ta lekarka podeszła do dokumentu jakim jest wypis, kreśląc jak w swoich notatkach i nie autoryzując korekty podpisem. TO jest karalne.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.