Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy ktoś z Was jest w Białym Związku?

Co o tym myślicie? 
«13

Komentarz

  • Mam nadzieję że jeszcze długo nie :D
    Podziękowali 1zbyszek
  • a ja bym chętnie był :)
  • W małżeństwie to jest chore.
    Podziękowali 1zbyszek
  • AleksandraB powiedział(a):
    W małżeństwie to jest chore.
    Albo gdy któreś z małżonków jest chore.
  • Wydaje mi się że Amisz miał na myśli ideę białego małżeństwa z wyboru a nie sytuację choroby.
    Podziękowali 2Skatarzyna Berenika
  • W małżeństwie ciężko mi dostrzec celowość tej postawy. Co nie znaczy, że ona nie istnieje.
    Podziękowali 1zbyszek
  • Józef  i Maryja tak żyli.
  • Zaproponowałem takie życie żonie ale chciała kolejne dziecko. Teraz dziecko jest już w drodze a ja mam spokój na jakiś rok ;)
  • Chodziło mi też o taką sytuację, że ktoś rozstał się z małżonkiem a ma kogoś innego i chce przyjmować sakramenty.
  • Nie rozumiem, @KatolickiAmisz

    Podziękowali 1zbyszek
  • KatolickiAmisz powiedział(a):
    a ja bym chętnie był :)
    A Twoja żona też taka chętna na to? Bo jeśli zapomniałeś zapytać, to się poważnie zastanów nad sobą...
    Św. Józef i Marya tak żyli, bo Ona była Oblubienicą Ducha Świętego i Niepokalanie Poczętą - dlatego jej sytuacja była inna i faktycznie była na innym poziomie duchowym (stąd "Róża Duchowna", etc. ...), a św. Józef od początku wiedział, na co się decyduje, i na pewno nie żałuje. Ponadto - co bardzo ważne - dziewictwo NMP nie zaszkodziło jej płodności, bo urodziła Syna Bożego i stała się Matką Kościoła - więc ma dzieci co niemiara (sic!).
    Każde małżeństwo powinno być płodne, Ojciec Przedwieczny bardzo jasno to wyraził na samym początku, dlatego w przypadku zwyczajnego, normalnego małżeństwa taka postawa jest DZIWNA (co najmniej). 
    Jeśli chcesz swoją czystość ofiarować Bogu, to próbujesz to robić w bardzo pokrętny sposób - radzę zastanowić się głęboko (i szczerze!!!) nad motywacją życiowych wyborów.
  • Amisz a za kogo Ty Boga uważasz, że mu się takie ochłapy chcesz dawać? Piszesz, że żona jest w ciąży i na rok masz spokój, więc jakoś za bardzo ci na seksie nie zależy i chcesz z tego zrobić wielki dar, że seksu nie będzie. Jak chcesz naprawdę coś z siebie dać Bogu to przekrocz swoje granice i się wysil. Może w swoim przypadku seks raz w tygodniu byłby większym darem? Albo rozmowa z żoną, przytulenie dwa razy dziennie? 
    Podziękowali 2Wandeal zbyszek
  • pomyślę o tym.
  • żonie też nie zależy na seksie.
  • Jeśli dwoje młodych małżonków przyznaje, że im na seksie nie zależy to trzeba pracować nad relacją, rozmową, bliskością a nie robić z siebie białe małżeństwo. Bóg nie chce białych małżeństw. 
    Podziękowali 2AleksandraB Berenika
  • skąd wiesz czego chce dla nas Bóg?
  • były małżeństwa co po pewnym czasie podjęły ślub czystości.
  • Sam sobie odpowiedź na pytanie - czy dla was będzie to tak wielki dar, że Bóg go będzie chciał przyjąć czy ochłap rzucony na zasadzie - nie lubimy tego to sobie weź. 
  • Każde powołanie ma swoje przywileje. I zobowiązania.
  • edytowano sierpień 2022
    KatolickiAmisz powiedział(a):
    były małżeństwa co po pewnym czasie podjęły ślub czystości.
    Są. Ale to powinna być decyzja obopólna podjęta dla większego dobra. Celibat jest generalnie dla większego dobra.
  • Kacha powiedział(a):
    Jeśli dwoje młodych małżonków przyznaje, że im na seksie nie zależy to trzeba pracować nad relacją, rozmową, bliskością a nie robić z siebie białe małżeństwo. Bóg nie chce białych małżeństw. 
    Może warto też udać się do seksuologa, są też katollicy
  • jak żona będzie chciała seksu to jej dam. ale sam nie będę inicjował póki co. dla mnie wstrzemięźliwość bardzo służy. pogłębiam życie duchowe. w seksuologów nie wierzę. jak ktoś chce coś doradzić to zapraszam na priv.
  • Nie rozumiem po co rezygnacja z seksu w małżeństwie? Skoro wybraliśmy taką drogę, to po co rezygnować z seksu? Dla mnie to tak jakbym stwierdziła, że rezygnuję z rozmów z mężem, wspólnych posiłków itd. 
    Małżeństwo z wyboru bez seksu to jakiś dziwny twór. 
  • KatolickiAmisz powiedział(a):
    dla mnie wstrzemięźliwość bardzo służy. pogłębiam życie duchowe.
    Co komu służy, to zależy od stanu, w jakim żyje, np. zakonnikowi taka wstrzemięźliwość służy, bo w jego stanie to jest dobre, ale Ty żyjesz w innym stanie i ta "wstrzemięźliwość" grozi rozpadem małżeństwa, katastrofą całej rodziny - z tego co pisałeś, to chyba jesteście na skraju takiej katastrofy... 
    Jesteś fundamentem swojej rodziny, więc skup się na swojej roli - zawsze obowiązki są pierwsze - potem jakieś wymyślne "duchowe wyzwania".
    Myślę, że bardzo by Ci pomógł dobry spowiednik - najlepiej taki siwy, pomarszczony, kulawy i bezzębny - taki któremu już życie dopiekło... żeby pomógł Ci przemyśleć historię twojego życia i twojego powołania. 
    Po tym świecie chodzi wielu facetów, którzy myśleli o innym powołaniu, ale w końcu założyli rodzinę. Potem często wraca pokusa, żeby się cofnąć, albo chociaż trochę pobawić w księdza/zakonnika ale to bardzo niebezpieczna zabawa i prowadzi na manowce... 
    Wybrałeś rodzinę, powołanie ojca/męża i dostałeś błogosławieństwo - nie oglądaj się wstecz, bo przywalisz w coś twardego i pożałujesz...
  • KatolickiAmisz powiedział(a):
    jak żona będzie chciała seksu to jej dam. ale sam nie będę inicjował póki co. dla mnie wstrzemięźliwość bardzo służy. pogłębiam życie duchowe. w seksuologów nie wierzę. jak ktoś chce coś doradzić to zapraszam na priv.
    Nie stawiaj żony w sytuacji petenta. Nikt nie lubi być upokarzany.
  • . Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemięźliwości waszej – nie kusił was szatan (1 Kor 7, 3-5).

    nie stawiam żony w roli petenta. jeśli wyrazi potrzebę zbliżenia to usłużę. spodziewamy się drugiego dziecka, a chcemy co najmniej trójkę, więc planujemy jeszcze współżyć.

    właśnie wczoraj skontaktowałem się z zakonnikiem, wykształconym karmelitą, którego bardzo cenię i mam zamiar się z nim spotkać lub w ostateczności porozmawiać przez telefon i omówić kilka spraw. 

    a co do abstynencji seksualnej w małżeństwie to chcę zauważyć że np. małżeństwo kandydatów na ołtarze Jacques i Raissa Maritain w małżeństwie złożyli ślub czystości. i jakoś to im nie zaszkodziło. po śmierci żony Jacques poszedł do zakonu, papież proponował mu nawet godność świeckiego kardynała ale odmówił. z tego co czytałem małżeństwo nie miało dzieci - to jednak trzeba sprawdzić. tutaj ich historia:http://https//teologiapolityczna.pl/ewa-rzysko-raissa-i-jacques-maritain-niezwykle-malzenstwo-niezwykla-droga

    a co do mojego małżeństwa to myślę że żona ode mnie odejdzie, kiedy dzieci podrosną, często tym grozi. kiedyś nawet tak mi się śniło (śniła mi się moja przyszłość, część rzeczy już się sprawdziło). muszę o tym porozmawiać z mądrym z zakonnikiem bo takie sny to może być szatański podstęp - czytałem o tym u św. Jana od Krzyża. 
  • Link rzeczywiście interesujący, jakkolwiek z tekstu wynika, że była to raczej wielka przyjaźń /jak sugeruje tytuł książki żony/ niż wielka miłość.

    Osobiście uważam, że taka droga jest wyjątkowa, w znaczeniu: wyjątkowo można się na nią decydować i naprawdę należy mieć świadomość, że może prowadzić na manowce. 


    Skoro Pan Bóg powołuje jednych do życia w celibacie a innych do życia w małżeństwie, wydaje mi się wręcz niebezpieczne Go poprawiać.
  • żona czasem mówi że coś ze mną nie tak,  bo chodzę bez butów jak ten pan:http://pl.aleteia.org/2022/08/25/biskup-zostal-pustelnikiem/ i śpię na macie, prawie nie jem już mięsa, chcę z niego w ogóle zrezygnować.

    myślę że  w moim przypadku małżeństwo będzie etapem przejściowym w drodze do życia w samotności. bardzo cieszę że się ożeniłem i w sumie żałuję że nie zrobiłem tego wcześniej. żona bardzo cieszy się dzieckiem.  to pewnien bardzo ważny etap w moim zyciu. jednak wewnętrznie czuję że Bóg powoła mnie z biegiem czasu do czegoś większego. mam odpowiedzialny zawód, społecznie poważany, dobrze płatny, który może dawać satysfakcję jednak czuję że mi to nie wystarcza. mam bardzo kontemplacyjny charakter, lubię czytać duchowe książki i modlić się, nienawidzę wszelkiego hałasu i błahych rozmów. moim mottem są słowa św. Szarbela: bądźcie mnichami w samym sercu świata, nie potrzebujecie do tego habitu. 
    Żona kiedyś powiedziała mimochodem żebym założył zakon.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.