Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Do Braci i Sióstr związanych z tradycyjnym rytem rzymskim

Do Braci i Sióstr związanych z tradycyjnym rytem rzymskim

   Piszę ten tekst w związku z tym, iż część wiernych naszego Duszpasterstwa łacińskiej tradycji Kościoła Diecezji Bielsko-Żywieckiej, okazyjnie bądź bardziej systematycznie, zaczęło uczestniczyć we Mszach Świętych w niedawno zorganizowanej kaplicy na terenie Starego Bielska, sprawowanych przez kapłanów z Bractwa kapłańskiego Świętego Piusa X. Wielu pyta zastanawiając się nad możliwością uczestnictwa w tych Mszy Świętych, trwają rozmowy i dyskusje. Niektórzy zaczęli rozumieć to jako nową możliwość i traktować jako kolejny punkt duszpasterski (alternatywny, a nawet lepszy bo zapewniający stabilizację) istniejący na terenie Bielska-Białej z tradycyjną, łacińską liturgią.

    Podaję więc tych kilka myśli ku refleksji, zanim ktoś zdecyduje się uczestniczyć we Mszach Świętych sprawowanych przez księży z tegoż Bractwa.

    Uwagi te są tym bardziej ważne i mają większy ciężar gatunkowy, im bardziej istnieje możliwość korzystania ze Mszy Świętych organizowanych w ramach naszej diecezji, pod opieką i w łączności z Biskupem Kościoła Bielsko Żywieckiego. Nie podejmuję tu teologicznej analizy zachodzącej relacji pomiędzy trwałą wartością tradycyjnego rytu, jego istnienia i sprawowania a władzą papieża i biskupa odnośnie kierowania i regulowania sprawami liturgii, lecz wystosowują duszpasterską prośbę.

    Sytuacja prawna Bractwa kapłańskiego św. Piusa X jest kanonicznie nie uregulowana, a to znaczy – co jest powszechnie wiadomym - że Msza Święta sprawowana przez księży tegoż Bractwa jest celebrowana ważnie natomiast „nie godnie”. Dotyczy to nie tylko kapłanów z Bractwa, ale także każdego kapłana czy grupy księży, którzy nie mają w Kościele statusu kanonicznego, a sprawują Msze – tak nie godzi się celebrować.

    W tym kontekście pragnę dodać ważną uwagę związaną z rozumieniem Mszy Świętej jako Ofiary. W tekstach mszalnych bardzo często pojawia się motyw, aby nasza ofiara i modlitwa była godna, akceptowalna i miła Panu Bogu. W modlitwie przygotowującej kapłana do Mszy św. prosi on Matkę Bożą, abyśmy „dignam et acceptabilem hostiam in conspectu summae et induviduae Trinitatis offerre valeamus” – godną i miłą ofiarę Bogu w Trójcy Jedynemu mogli złożyć. A więc z naszej ludzkiej strony, od strony kapłana i od strony wiernych, powinniśmy podjąć się wszystkiego, aby składana Ofiara Mszalna była celebrowana godziwie, a poprzez to stała się miłą i przyjętą przez Boga. Oczywiście są różne przyczyny i „jakości” niegodnego celebrowania i uczestniczenia w liturgii. Uchybienia mogą dotyczyć strony podmiotu, odczucia subiektywnego, ale też obiektywnej sytuacji. Ale niezależnie od powodów, to czyż nie powinniśmy uczynić wszystko, aby nasze uczestnictwo we Mszy św. było jak najbardziej godne i miłe Bogu? Czy nie powinniśmy wykluczyć tego co może uchybić godności celebracji Mszy św.? W tych pytaniach nie chodzi o obiektywną „treść” Mszy Świętej, ona gdy jest ważnie celebrowana to sakramentalnie i prawdziwie uobecnia Ofiarę, którą złożył Pan nasz Jezus Chrystus. W tych rozważaniach chodzi o nasz ludzki udział, o jakość włączania się w akt ofiarniczy Pana Jezusa. Stąd modlitewne przygotowanie do Eucharystii, podjęty post, częstokroć i spowiedź święta, konieczność pogodzenia i pojednania z bliźnimi, etc. i w tym znaczeniu winniśmy rozważyć możliwość udziału we Mszach św. celebrowanych przez księży nie będących w pełnej jedności z Kościołem. Winniśmy zawsze odczuwać pewien Boży lęk przed przystąpieniem do Mszy Świętej badając siebie czy ze swej strony zadbałem, aby mój udział był godny i miły Bogu.

    Stwierdzenie, iż Bractwo kapłańskie św. Piusa X nie posiada statusu kanonicznego nie można rozumieć tego tylko jako problemu niejako technicznego, organizacyjnego czy administracyjnego lecz dotyka on sfery wiary i rozumienia Kościoła. Problem jest więc głębszy.

    W każdą niedzielę i święta uroczyście wypowiadamy czy śpiewamy słowa „Credo in unum Deum…” i między innymi „Credo… catholicam … Ecclesiam”. Podczas chrztu świętego otrzymaliśmy depozyt Symbolu apostolskiego, w którym wyznajemy: „Credo… sanctam Ecclesiam catholicam”. Co te słowa dla nas znaczą w obecnej sytuacji eklezjalnej? Czy nadal chcemy włączyć się w ten wielki nurt pokoleń trwających od czasu Apostolskich, mimo wielu przeszkód, w Kościele katolickim założonym przez Chrystusa? Czy raczej ten artykuł wiary staje się fikcją ponieważ staje się trudno? Każdy powinien zadać sobie pytanie: Czy udział w Mszy św. sprawowanej przez kapłanów Bractwa kapłańskiego św. Piusa X nie stanie się początkiem procesu oddzielania się od Kościoła? Powrócić później jest bardzo trudno, zawsze znajdą się jakieś uwagi.

    Eucharystia zawsze winna być znakiem jedności. Źle jest jak Arcykapłańska modlitwa Pana Jezusa „aby byli jedno”, wypowiedziana w Wieczerniku, nie urzeczywistnia się również poprzez nasze oddzielanie się. Każdy na swój sposób winien wiele czynić by zachować komunię w Kościele. Jedność z biskupem miejsca czy papieżem nie jest błahostką. Kościół Katolicki to mistyczna, duchowa i nadprzyrodzona jedność, ale nie tylko, lecz także widzialna i instytucjonalna. Czy takie separujące postępowanie podoba się naszemu Panu, który założył Kościół również ten widzialny?

    Nasze środowiska tradycyjne są często krytyczne na działania związane z ruchem ekumenicznym, natomiast wobec siebie, jeśli chodzi o zachowanie pełnej jedności z Kościołem katolickim, wykazują dużą swobodę i wyrozumiałość.

    Obecnie popularnym zjawiskiem jest tzw. „churching” czyli wierni udają się do kościołów, który im odpowiada, gdzie znajdują to , co wydaje się im pożyteczne. W dojrzałej i świadomej wierze nie ma w tym nic złego, a może być korzystne i ubogacające. Jednakże stoi też za tym pewien zwodniczy trend naszych czasów, w którym każdy staje się kryterium tego co słuszne i dobre, własne upodobania i osąd są ostatecznym punktem odniesienia. Ten sposób myślenia – choć w innym stylu - staje się rzeczywistością w naszym tradycyjnym środowisku. To ”ja” i moja ocena staje u źródeł wyboru - w danym momencie - kościoła/kaplicy i pasterza, które za chwilę mogę zmienić jak znów nie będzie mi pasowało. Zdajemy się na samych siebie. Niestety brak wiedzy, albo wybiórcza nie pomagają w ocenie obiektywnej sytuacji i trudno wtedy nie ulec tylu panującym błędnym teoriom i jednostronności. W ten sposób działając nawet nie zauważamy, że przestajemy postępować w duchu eklezjalnym lecz stajemy się konsumentami usług religijnych, co znów jest odbiciem ducha dominującej kultury myślenia.

    Kilkukrotnie już słyszałem wobec siebie określenie „indultowy” kapłan. Nie jestem kapłanem indultowym ani nasze duszpasterstwo takie nie jest. Rozpocząłem celebracje w tradycyjnym rycie rzymskim ponad 12 lat temu – co wciąż stanowi moją wielką radość, konstytuuje moją tożsamość i jestestwo kapłańskie - korzystając z praw Listu Apostolskiego (a nie indultu papieża św. Jana Pawła II Quattuor abhinc annos z 1984 r.) Summorum Pontificum papieża Benedykta XVI (który prawo do celebracji Mszy św. w tradycyjnym rycie wywiódł z waloru samej rzymskiej liturgii oraz z natury posługi kapłańskiej) i z tego prawa korzystając powstało również nasze bielskie środowisko tradycji. Zresztą zdecydowana większość księży i duszpasterstw w Polsce powstało w czasach „Summorum Pontificum”. Określenie „indultowy” jest więc błędne i nieprecyzyjne, a tak na marginesie, używanie go z nutą sarkazmu, która tam niekiedy wybrzmiewa, jest irytujące.


Podziękowali 2Joannna Klarcia

Komentarz

  •     Zdaję sobie sprawę, iż obecnie sytuacja wiernych i kapłanów związanych z tradycyjnym rytem rzymskim jest trudna, wymagająca, a niektórych miejscach wprost dramatyczna. Przyjmijmy apel kard. Burke by mimo trudności trwać wiernie w Kościele Katolickim.

        Celem niniejszego tekstu jest pobudzenie do głębszego namysłu, uwrażliwienie by łatwo, niefrasobliwie nie rezygnować z Kościoła Katolickiego, nie zrywać tej pełnej jedności – jak by to nie miało żadnego znaczenia.

        W modlitwie zwracajmy się do Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Jej kult rozpowszechnił św. Jan Bosko, który w proroczo dostrzegał czas próby, który nadchodzi. W oracji nowenny skierowanej do Niej prosimy, byśmy otrzymali dar cierpliwości w przezwyciężaniu trudności wewnętrznych i zewnętrznych, które ogarniają Kościół. Maryjo Wspomożenie Wiernych, Matko Miłosierdzia – módl się za nami.

    Bielsko-Biała, 13 września 2022 roku

    ks. dr Grzegorz Klaja

    delegat Biskupa Bielsko-Żywieckiego odpowiedzialny za celebracje i opiekę duszpasterską nad grupami wiernych związanymi z tradycyjnym rytem rzymskim

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.