A złodziei trzeba łapać. Tych nieswiadomych, którzy nie celowo tez
Jest jednak takie pojęcie jak proporcjonalność i raczej za kradzież jednej kajzerki za 33 grosze, nie powinno się wzywać policji tylko załatwić sprawę polubownie. Chyba że pani bije i się rzuca i nie chce zaplacic mimo iż widać na monitoringu, ale to nie miało miejsca.
Biedronka uniknęła kary za bezpodstawne wezwanie policji. To dopiero jest strata pieniędzy, czasu a być może czyjegis zdrowia lub życia gdyby wszyscy tak robili, za którą zapłacą podatnicy
Nie mówimy o niewydawaniu reszty,o pomyłkach kasjerek itp Mówimy o tym,że ktoś nie zapłacił a inny ktoś uważa że phi,niech zapłaci ktoś inny,wielkie mi halo Czego Monia nie rozumiesz?
A czy ja napisałam gdzieś że nie należy zapłacić za zjedzona bułkę? Kobieta zapomniała, była roztargniona. Zapłaciła za całe zakupy oprócz za bułkę która zniknęła. Zdarza się. Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Nie było to czekolada za 5zl nawet tylko 33 grosze. Celem uspokojenia dziecka robią tak rodzice wybierając z reguły najtańsza bułkę żeby tylko zrobić w spokoju zazeyczaj duze zakupy i przy kasie płacą też za to co dziecko ma w ręku. Gdy ktoś jej zwrócił uwagę Powinna przeprosić za swoje roztargnoenie i zapłacić. Ale ona musiała zostać ukarana policja jako nauczkę na przyszłość, co jest wg mnie skandalem.
Zjedzenie takiej bułki -żeby dziecko było spójniejsze na zakupach, przed zapłaceniem to jest jej kradzież.
Nasz Kajtek kradnie. Bardzo go trzeba pilnować by nie upolował czegoś na zakupach. Jak jest brany do sklepu, to zawsze z pilnowaczem. A i tak próbuje. Może taki policjant by pomógł. Afera rozdmuchana.
Można wprowadzić kare 10 razy wartosc Jak ktoś by ukradł coś naprawdę wartościowego za 100zl to płaciłby 1000 zł. A gdy coś małego to też trochę zaboli jak batonik za 2 zł będzie kosztował 20zl
Może to by rozwiązało sprawę podjadania w sklepie i nie płacenia pozniej. Za gapowe niestety się płaci.
A to z pewnością rozwiązałoby sprawę tych którzy na prawdę kradną z oremedytacja rzeczy bardziej wartościowe.
Kara Tak jak za brak biletu gdzie mandat byłby wypisywany przez ochronę gdyby nie chciał opłacić na miejscu i byłoby nagranie z monitoringu.
Aaaaaa, @kociara to naprawdę jakiś troll. Ja kiedyś poszłam so sklepu, nie było koszyków, a się spieszyłam. Wsadziłam jogurt do płóciennej torby, którą miałam ze sobą i jeszcze jakieś rzeczy w rękę wzięłam. W ostatniej chwili przy kasie przypomniałam sobie o tym jogurcie. Zimny pot mnie oblał. I to jeszcze w Rzeszy było, jak młodą studentką na wymianie byłam. Wiadomo przecież że Polacy kradną...
Mój syn kiedyś wyprowadził ze sklepu plastelinę. Byliśmy w podróży i gdy już byliśmy daleko okazało się że oprócz zakupów które mieliśmy on w kieszeni miał małe pudełko plasteliny. Dopiero zobaczyłam jak go rozebrałam. Nie wiem jak on to zrobił. Zupełnie tego nie zauważyłam.
Nie znamy całych okoliczności zdarzenia, tylko to co napisali. Być może matka się awanturowała, byś może ochroniarz był nadgorliwy. Osobiście uważam że za towar który chcemy wziąć w sklepie trzeba płacić, bez względu na to czy dziecko ma 2-16 lat, należy je nauczyć że tak trzeba. Bo to jest uczciwe.
W ogóle ta dyskusja pokazuje jak bardzo odczłowieczone staje się coś tak naturalnego jak robienie zakupów. Jakoś mnie ciągnie zawsze na targ, do producentów żywności, do rzemieślników. I spróbowanie sera przed kupnem staje się normalne, dziecko dostaje ciastko od piekarza i nikt afery nie robi o jedną czereśnię. Tam, gdzie człowiek spotyka się z człowiekiem jest to w porządku. Tam, gdzie człowiek realizuje zamysł innego człowieka, jest tylko trybikiem w maszynie, tam takie sytuacje są nie do pomyślenia.
W ogóle ta dyskusja pokazuje jak bardzo odczłowieczone staje się coś tak naturalnego jak robienie zakupów. Jakoś mnie ciągnie zawsze na targ, do producentów żywności, do rzemieślników. I spróbowanie sera przed kupnem staje się normalne, dziecko dostaje ciastko od piekarza i nikt afery nie robi o jedną czereśnię. Tam, gdzie człowiek spotyka się z człowiekiem jest to w porządku. Tam, gdzie człowiek realizuje zamysł innego człowieka, jest tylko trybikiem w maszynie, tam takie sytuacje są nie do pomyślenia.
Zgadzam się, tu działa efekt skali. I z własnego doświadczenia wiem, że pewnych reakcji (tak negatywnych jak przytoczonych w artykule) często uczą właśnie klienci/petenci/zamawiający usługi. Co innego jak na targu ktoś decyduje o tym czy dać dziecku czereśnie, a co innego jak każdy sobie tą.czeresnie samowolnie próbuje i zjada. Przynajmniej ja mam w zwyczaju pytać czy mogę zanim spróbuję.
Matka zabrała do sklepu 3 małych dzieci. Współczuje nerwów. Nie potrafię robić zakopow z 3 małych dzieci. Nie i już. No i w sytuacji gdy pod opieką ma się roczniaka, 4 latka i 7 latka i robi się zakupy, można zle policzyć bułki czy zjedzone zostały 3 czy 2. Sytuacja już jest stresująca bo są małe dzieci A później dzieci zaczęly bać się że matkę do więzienia wsadza.
Pracownicy Biedronki nie chcieli żeby zapłaciła za brakującą bułkę. Tylko chcieli ja ukarać. A powinni zrozumieć sytuację l. Dla mnie to jest skandal
A Biedronka powinna zapłacić kare za wezwanie policji.
No to widać kto jest człowiekiem a kto jest służbista. Gestapo Na glebę i w kajdany za bułkę za 33 grosze.
To pisowska policja Moniu. Twoja ukochana powinna byc Tak działa ten kraj i tak działa policja. Pałuje kobiety na ulicy,pilnuje setkami jednego małego,chorego na nienawiść człowieczka,wysadza się granatnikiem,nieletnie dziewczyny do wozu policyjnego bierze,gna jak szalona,rozwala się na drzewie a rannym dziewczętom każe sp.....lać.
A ja współczuję kasjerce która dokłada z wypłaty bo się komuś nie chce zapamiętać ile bułek wziął.
To nie jest kwestia, że się nie chciało zapamiętać. To jest kwestia tego, że się jest niedospanym, przestymulowanym, zmęczonym i mózg nie trybi jak trzeba. Podziwiam i zazdroszczę ludziom, którzy wiedzą gdzie mają klucze, telefon, nie gubią rękawiczek i doskonale pamiętają ile bułek wzięli. Ja często nerwowo je liczę przy kasie.
Albo mój odwieczny dylemat przy kasie samoobsługowej - jakie to są jabłka, czy banany luz czy bio, czy arbuz premium czy lux? Wolę targ zdecydowanie...
I wiecie też ukradłam bułkę. Niechcacy Do torebki foliowej pakuję bułki i myślę że 7. Przy kasie kasjerka mnie pyta ile bułek, ja ze 7. A w domu okazało się że 8 wzięłam.
Kociara. Pałują te które wulgarnie domagają się morderstwa, wyzywają i biją policjantów i często zabiły swoje dzieci. No wybacz. Gdyby ktoś mnie ból i twierdził ze chce zabijać ile wlezie też by mnie poniosło.
Ja się zawsze zastanawiałam czy zakupy przy kasie samoobsługowej są jakoś kontrolowane. I zdarzyło mi się o tym przekonać. Robiłam bardzo duże zakupy w Rossmanie (pieluchy, szczotki do zębów, kosmetyki itp), nabijałam na kasę i nie zwróciłam uwagi, że czasami kasa dodatkowo pipcze. Przyszła pani z zaplecza i zwróciła mi uwagę, że za blisko leżą histeczki do nosa i się już nabiły 10 razy. Zakupy były tak duże, że nie zwróciłam na to uwagi. Więc nie zawsze jest tak, że oszukujemy sklep, czasami oszukujemy siebie.
Tu jest wiele do podziwiania, zakupy z 3 dzieci, to że się pamięta ile bułek się wzięło. Że też też Ci wredni pracownicy sklepów spożywczych nie mogą się nad tym pochylić i tego zrozumieć. Ja tu naprawdę odlatuje, nigdzie nie napisałam, że uważam, że reakcja była adekwatna do przewinienia. Napisałam tylko że taka reakcja może być efektem tego, że takie działania występują nagminnie. To jest mi tu między innymi tłumaczone że przecież nic się nie stało bo ktoś nie jest skoncentrowany, albo że przyszedł z trójką dzieci, albo że dzieci se zjadly na sklepie więc tego, tak wyszło. Dla Was naprawdę takie zachowanie jest w pełni akceptowalne i ok? Tak poważnie? I nie zwracacie uwagi co dzieci jedzą w sklepie (pomijam kwestie bezpieczeństwa, że mogą zjeść coś czego jeść nie powinny np. detergent). Uczycie swoje dzieci ze jedna bułeczka czy cukierek to nic takiego?, bo to nie Pani kasjerka płaci tylko właściciel a właściwie klient?. Albo że zakupy są odczłowieczone bo nie można cukierka spróbować?.
Chce być uczciwa. Pani w sklepie wydała mi o 50gr za dużo. Policzyłam i wyszło że za duża resztę dostałam. Oczywiście wg mnie. Tylko wrócę do sklepu pójdę i oddam jej a nawet jak to ja źle policzyłam to wolę tak niż miałabym coś ukrasc.
Ake w Biedronce byłam też oszukana. Może niechcący. Cena była inna niż na sklepie co mnie wkurzyło. Okazało się że promocja była do wczoraj ake tabliczki nie zdjęli. To się pytam to po co ona wisi i myli klientów?
Przeprosili mnie, stwierdzili ze za dużo pracy, nie zauważyło i przy mnie zdjęli promocje. No i wystarczyło. Policji nie wzywałam. Gdybym była sprytna to bym przeczytała choćby w gazetce promocyjnej a czasem małym druczkiem jest od kiedy do kiedy. Ale widziałam tylko duży napis z promocją. A pewnie trochę osób się nabrało a różnica nie była 33gr tylko dużo coś koło kilku czy 10zl drożej. Zauważyłam tylko dlatego że robiłam małe zakupy i coś mi nie grało z zapłatą.
Monia Ty naprawdę wierzysz, że to wezwanie policji to jest jakaś zemsta pracowników na biednych klientach. Jestem praktycznie pewna, że w związku z: -wzrostem kosztów prowadzenia działalności (rachunki, zusu, podatki) -obecnie niska szkodliwość czynu to kradzież o wartości do 800 złotych
Jakis manager przesłał dane, że są takie i takie straty z powodów rozchodów wewnętrznych, strat i drobny kradzieży i właśnie takich zdarzeń jak tu opisane. Jakiś analityk policzył to i stwierdzil że koncern traci na tym za dużo, jakiś kierownik dostał nakaz zminimalizowania takich zdarzeń do minimum bo inaczej premia stracona (jak nasz rząd zmusza do 10% obniżek zużycia energii jednostki publiczne). Ktoś opracowuje procedurę a pracownicy mają obowiązek ja wdrożyć (na wszelki wypadek należy wezwać policję ze dwa razy w miesiącu żeby stracha narobić, niech idą teraz do zabek krasc). To wszytsko jest efektem tego że takie sytuacje są nagminne i powoduje w całej skali duże straty, dlatego później mamy takie irracjonalne incydenty.
Komentarz
Jest jednak takie pojęcie jak proporcjonalność i raczej za kradzież jednej kajzerki za 33 grosze, nie powinno się wzywać policji tylko załatwić sprawę polubownie. Chyba że pani bije i się rzuca i nie chce zaplacic mimo iż widać na monitoringu, ale to nie miało miejsca.
Biedronka uniknęła kary za bezpodstawne wezwanie policji. To dopiero jest strata pieniędzy, czasu a być może czyjegis zdrowia lub życia gdyby wszyscy tak robili, za którą zapłacą podatnicy
Mówimy o tym,że ktoś nie zapłacił a inny ktoś uważa że phi,niech zapłaci ktoś inny,wielkie mi halo
Czego Monia nie rozumiesz?
Może taki policjant by pomógł.
Afera rozdmuchana.
Napisałam tylko ze gdy są straty nie do odzyskania, a są zawsze, to sklep musi zapłacić. Tu chyba odzyskano 33gr?
Całe szczęście, dzięki brawurowej akcji policji
Jak ktoś by ukradł coś naprawdę wartościowego za 100zl to płaciłby 1000 zł.
A gdy coś małego to też trochę zaboli jak batonik za 2 zł będzie kosztował 20zl
Może to by rozwiązało sprawę podjadania w sklepie i nie płacenia pozniej. Za gapowe niestety się płaci.
A to z pewnością rozwiązałoby sprawę tych którzy na prawdę kradną z oremedytacja rzeczy bardziej wartościowe.
Kara Tak jak za brak biletu gdzie mandat byłby wypisywany przez ochronę gdyby nie chciał opłacić na miejscu i byłoby nagranie z monitoringu.
Ja kiedyś poszłam so sklepu, nie było koszyków, a się spieszyłam. Wsadziłam jogurt do płóciennej torby, którą miałam ze sobą i jeszcze jakieś rzeczy w rękę wzięłam. W ostatniej chwili przy kasie przypomniałam sobie o tym jogurcie. Zimny pot mnie oblał. I to jeszcze w Rzeszy było, jak młodą studentką na wymianie byłam. Wiadomo przecież że Polacy kradną...
Dopiero zobaczyłam jak go rozebrałam.
Nie wiem jak on to zrobił. Zupełnie tego nie zauważyłam.
https://www.google.com/amp/s/www.money.pl/gospodarka/wlascicielom-zabek-opadaja-rece-zlodzieje-smieja-sie-nam-w-twarz-6853785309125184a.html?amp=1
Nie znamy całych okoliczności zdarzenia, tylko to co napisali. Być może matka się awanturowała, byś może ochroniarz był nadgorliwy. Osobiście uważam że za towar który chcemy wziąć w sklepie trzeba płacić, bez względu na to czy dziecko ma 2-16 lat, należy je nauczyć że tak trzeba. Bo to jest uczciwe.
https://www.wprost.pl/zycie/11037202/dziecko-zjadlo-bulke-w-biedronce-na-miejsce-wezwano-policje.html
Z perspektywy tego artykułu sprawa wygląda zupełnie inaczej, kobieta została przeproszona i pouczona przez policjantów.
Uprzedzają pytania, moje dzieci mają zakaz spożywania czegokolwiek w sklepie zanim zapłacimy.
Edit. Dodany komentarz i link do artykułu.
Przecież są straty nie tylko bułek, ale jogurt się przedziurawi, mleko rozleje, kiełbasa przekroczy termin waznosci.
No i w sytuacji gdy pod opieką ma się roczniaka, 4 latka i 7 latka i robi się zakupy, można zle policzyć bułki czy zjedzone zostały 3 czy 2. Sytuacja już jest stresująca bo są małe dzieci
A później dzieci zaczęly bać się że matkę do więzienia wsadza.
Pracownicy Biedronki nie chcieli żeby zapłaciła za brakującą bułkę. Tylko chcieli ja ukarać.
A powinni zrozumieć sytuację l. Dla mnie to jest skandal
A Biedronka powinna zapłacić kare za wezwanie policji.
Na glebę i w kajdany za bułkę za 33 grosze.
Tak działa ten kraj i tak działa policja.
Pałuje kobiety na ulicy,pilnuje setkami jednego małego,chorego na nienawiść człowieczka,wysadza się granatnikiem,nieletnie dziewczyny do wozu policyjnego bierze,gna jak szalona,rozwala się na drzewie a rannym dziewczętom każe sp.....lać.
Niechcacy
Do torebki foliowej pakuję bułki i myślę że 7. Przy kasie kasjerka mnie pyta ile bułek, ja ze 7.
A w domu okazało się że 8 wzięłam.
No wybacz.
Gdyby ktoś mnie ból i twierdził ze chce zabijać ile wlezie też by mnie poniosło.
Więc nie zawsze jest tak, że oszukujemy sklep, czasami oszukujemy siebie.
Ja tu naprawdę odlatuje, nigdzie nie napisałam, że uważam, że reakcja była adekwatna do przewinienia. Napisałam tylko że taka reakcja może być efektem tego, że takie działania występują nagminnie. To jest mi tu między innymi tłumaczone że przecież nic się nie stało bo ktoś nie jest skoncentrowany, albo że przyszedł z trójką dzieci, albo że dzieci se zjadly na sklepie więc tego, tak wyszło. Dla Was naprawdę takie zachowanie jest w pełni akceptowalne i ok? Tak poważnie? I nie zwracacie uwagi co dzieci jedzą w sklepie (pomijam kwestie bezpieczeństwa, że mogą zjeść coś czego jeść nie powinny np. detergent). Uczycie swoje dzieci ze jedna bułeczka czy cukierek to nic takiego?, bo to nie Pani kasjerka płaci tylko właściciel a właściwie klient?. Albo że zakupy są odczłowieczone bo nie można cukierka spróbować?.
Okazało się że promocja była do wczoraj ake tabliczki nie zdjęli. To się pytam to po co ona wisi i myli klientów?
Przeprosili mnie, stwierdzili ze za dużo pracy, nie zauważyło i przy mnie zdjęli promocje. No i wystarczyło. Policji nie wzywałam.
Gdybym była sprytna to bym przeczytała choćby w gazetce promocyjnej a czasem małym druczkiem jest od kiedy do kiedy. Ale widziałam tylko duży napis z promocją.
A pewnie trochę osób się nabrało a różnica nie była 33gr tylko dużo coś koło kilku czy 10zl drożej.
Zauważyłam tylko dlatego że robiłam małe zakupy i coś mi nie grało z zapłatą.
-wzrostem kosztów prowadzenia działalności (rachunki, zusu, podatki)
-obecnie niska szkodliwość czynu to kradzież o wartości do 800 złotych