Po prostu jesteś mamą jedynaka Hipolit Kto był z kilkorgiem dzieci na zakupach, ma najczesciej więcej zrozumienia. I nie, nie dla kradzieży, ale dla zwykłego gapiostwa i nieuwagi.
Czy Twoje zdanie byłoby takie samo gdybyś założyła że ona się zagapila a nie chciała ukrasc bułkę? Że kradzież bułki nie była jej intencja
Gdyby się zagapiła, nikt nie wzywałby policji bo nikomu nie zależy żeby dokładać sobie pracy.
Porozmawiaj z jakimkolwiek ochroniarzem jakie maja wytyczne.
Niekoniecznie, są ludzie o niskim poczuciu wartość, którzy chcą czasem udowodnić, co to nie oni i jaka mają władze.
Zdarzyło mi się, ze na wejściu bramki coś zaalarmowały.
Nie rzucałam się, nie tupałam noga, choć widziałam ze nie mam nic, co mogłaby podejrzewać mnie o kradzież.! a mogłam się postawiać i czekać na policję. Noe znam ani jednego pracownika sklepu, który chce sobie dokładać pracy- bo wezwanie policji to papierologia, sprawdzenie monitoringu- starta czasu dla pracownika.
I nie znam tez żadnego pracownika sklepu, który ochoczo chce -kosztem siebie i swoich bliskich- pokrywać rachunki takich zapominalskich.
I czemu zawsze winni wszyscy wokół a nie sam zapominalski.
Czy Twoje zdanie byłoby takie samo gdybyś założyła że ona się zagapila a nie chciała ukrasc bułkę? Że kradzież bułki nie była jej intencja
Gdyby się zagapiła, nikt nie wzywałby policji bo nikomu nie zależy żeby dokładać sobie pracy.
Porozmawiaj z jakimkolwiek ochroniarzem jakie maja wytyczne.
Niekoniecznie, są ludzie o niskim poczuciu wartość, którzy chcą czasem udowodnić, co to nie oni i jaka mają władze.
Zdarzyło mi się, ze na wejściu bramki coś zaalarmowały.
Nie rzucałam się, nie tupałam noga, choć widziałam ze nie mam nic, co mogłaby podejrzewać mnie o kradzież.! a mogłam się postawiać i czekać na policję. Noe znam ani jednego pracownika sklepu, który chce sobie dokładać pracy- bo wezwanie policji to papierologia, sprawdzenie monitoringu- starta czasu dla pracownika.
I nie znam tez żadnego pracownika sklepu, który ochoczo chce -kosztem siebie i swoich bliskich- pokrywać rachunki takich zapominalskich.
I czemu zawsze winni wszyscy wokół a nie sam zapominalski.
Co wg Ciebie ta matka, w tej sytuacji powinna zrobić? Głowę posypać popiołem? Przecież w linkowanych tu artykułach, było napisane, że chciała zapłacić, po upomnieniu przez ochroniarza. Sprawa byłaby załatwiona i tyle.
Czy Twoje zdanie byłoby takie samo gdybyś założyła że ona się zagapila a nie chciała ukrasc bułkę? Że kradzież bułki nie była jej intencja
Gdyby się zagapiła, nikt nie wzywałby policji bo nikomu nie zależy żeby dokładać sobie pracy.
Porozmawiaj z jakimkolwiek ochroniarzem jakie maja wytyczne.
Niekoniecznie, są ludzie o niskim poczuciu wartość, którzy chcą czasem udowodnić, co to nie oni i jaka mają władze.
Zdarzyło mi się, ze na wejściu bramki coś zaalarmowały.
Nie rzucałam się, nie tupałam noga, choć widziałam ze nie mam nic, co mogłaby podejrzewać mnie o kradzież.! a mogłam się postawiać i czekać na policję. Noe znam ani jednego pracownika sklepu, który chce sobie dokładać pracy- bo wezwanie policji to papierologia, sprawdzenie monitoringu- starta czasu dla pracownika.
I nie znam tez żadnego pracownika sklepu, który ochoczo chce -kosztem siebie i swoich bliskich- pokrywać rachunki takich zapominalskich.
I czemu zawsze winni wszyscy wokół a nie sam zapominalski.
Co wg Ciebie ta matka, w tej sytuacji powinna zrobić? Głowę posypać popiołem? Przecież w linkowanych tu artykułach, było napisane, że chciała zapłacić, po upomnieniu przez ochroniarza. Sprawa byłaby załatwiona i tyle.
Sprawa tej mamy wróciła do dyskusji, która zadecydowała w kierunku ogólnych kradzieży.
Ja nie wiem jak było naprawdę.
Pismaki pisały różnie, także mozna by sobor wyrwać wersje bardziej nam pasująca.
Może najpierw się awanturowała a jak powiedzieli ze wzywają policję to chciała dopiero zapłacić, kto tam wie.
Ja się tylko podpieram tum, co o takich zdarznwiach mówią mi ci, którzy z tym stykają się w swojej pracy.
I im wierze jaakos tak bardziej niż pismakom chcącym uklikać sobie na napisanym artykule
I już odchodząc od tej kobiety, bo jej się pewnie przez czkawkę herbata ulewa, to -jak wspomnaialm wyżej, dyskutujemy o takich wystepkach ogólnie I ja się odnoszę - znów ogólnie, do tego usprawiedliwiania takich wydarzeń dziećmi.
Bo za każdym razem jest jedna odp : - to jest matka!
- matka trójki małych dzieci
Jakby to miało usprawiedliwiać wszytko. Od próby kradzieży po każde wykroczenie czy przestępstwo. i p ten absurd się rozchodzi.
Mnie tam pani Justyna z brzdacamj koło ucha lata.
Uważam, ze kara za takie poczynania powinna być bo tylko karaniem można innych odwlec od kradzieży/próby kradzieży.
Dzieci nie są pępkiem świata i się z tym zgadzam ale Hipolit nie do dzueci powinnaś być wyrozumiała ale do kobiety która ma w danym momencie ciężej. Brakuje mi zwykłej ludzkiej wyrozumiałości.
Ale ja się nie odwracam od ludzi, którzy pomocy potrzebują.
Natomiast nie wymagaj ode mnie pobłażliwości względem takich wyskoków - wynoszenia czegoś ze sklepu. Uwierz mi, każdy złapany, mówi ze to przez gapiostwo
Po prostu jesteś mamą jedynaka Hipolit Kto był z kilkorgiem dzieci na zakupach, ma najczesciej więcej zrozumienia. I nie, nie dla kradzieży, ale dla zwykłego gapiostwa i nieuwagi.
Ale ja teraz to nie rozumiem.
Mama z większa ilością dzieci ma prawo się zagapić a mama jedynaka nie?
Mama z większa ilością dzieci ma prawo zabierać z półek towar i dawać go dzieciom? Czy matka jedynaka może, czy wiązkę usłyszy ze dzieciakowi rozkapryszonemu, rozbestwionemu nie potrafi odmówić, ze na głowę pozwala dziecku wchodzić?
https://polskiobserwator.de/polska/dziecko-zjadlo-bulke-za-33-grosze-do-sklepu-przyjechala-policja/ Dwa razy Biedronka ja przepraszała za to zajście, a jest za co. Pracownicy nie byli zainteresowani żeby ona za te bułkę zapłaciła, tylk poinformowali że musza wezwac policję. Nie ma ani słowa że pani sie wykłócała. Poszła z nimi właściwie po to zeby dowiedzieć się tego że będzie wezwana policja.
Z pierwszego linka: Podczas zakupów w jednym ze sklepów popularnej sieci dyskontowej przy ul. Witolda w Rzeszowie, matka trojga dzieci nie zauważyła, że jedna z jej pociech zjadła bułkę.
Jak matka (obojętnie- Wielo czy nie) może przez czas zakupów nie zwracać uwagi na swoje dziecko?
Nie da sie zjeść bułki jednym kęsem.
Drugi link: Wstęp - mama nie zuwazyla, ze dziecko zjadło po czym: Poszłam razem z dziećmi, co proszę mi uwierzyć, jest nie lada wyzwaniem, ale nie miałam wyjścia: szkoły i przedszkola zamknięte aktualnie. Dzieci były bardzo grzeczne” – relacjonowała kobieta. „Przy dziale z pieczywem wzięły po jednej bułce, nawet nie zauważyłam, jak zaczęły je podjadać” – kontynuowała.
• czyli co dzieci sobie biora z półek pieczywo a matka wiedząc o tym nie zwraca uwagi co z nim robią? Czy jedzą, czy turlają a może komuś do torebki będą chciały wrzucić
I dalej: Według relacji pani Justyny, przed dotarciem do kasy jedna z bułek została całkowicie zjedzona. Zapomniała jednak wspomnieć o niej kasjerowi: „W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział” – wskazała.
• wg relacji, czyli słów mamy: bułkę dziecko zjadło ale ona zapomniała o tym wspomnieć, i w sumie to pamiętać nie musi, bo ludzie maja ja pilnować.
Ale….. jak pilnują, to krzyczy: ze chcą się skutecznością wykazać i celowo polują na takie jak ona?
Na jakie- nasuwa się pytanie?
A może znane z takich numerów.
trzy bułki. Jedna znika. Zostają dwie. Matka nie pamięta, choć przecież sama mówi: dzieci wzięły po jednej bułce!
Może ochrona czekała aż się zreflektuje i wróci.
Jak wynika z artykułu -pracownicy wypełniali powierzone im obowiązki.
To są Monia Twoje linki, nie wiem czy czytałaś oba artykuły, ale chyba nie, bo one się wykluczają Jeden przeczy drugiemu.
Dziecko mogło wziąć kostkę do WC, jakiś inny preparat chemiczny, przecież w tym sklepie wiecznie jakiś produkt ma rozerwane opakowanie.
Czemu ochrona w tym wypadku jest nadgorliwa?
Czy gdyby olali byłoby ok?
A gdyby olali, ze ktoś Tobie wyciąga portfel z torebki, to uznalasbys, ze dobrze ze olali i nie obeserowowli mamy Wielo na zakupach, czy robilabys dym, ze się lenia?
Na stronie 4 cytowałam artykuł ( tu wspomniałam właśnie o tym, ze pismaki nawet imię kobiety pomylili) :
•Pani Sylwia zastanawiała się, jak ochroniarze zauważyli, że dzieci zjadły bułkę, skoro ona to przeoczyła. - Jestem pewna, że siedzą tacy dwaj przed monitoringiem i chcąc się wykazać skutecznością, celują w taki przypadek jak mój.” no bezczelni pracownicy, bo wykonują powierzone im obowiązki. Jak tak mogą!
•1. Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Sprzedawcy przymykają oko na sytuacje, w których na sklepowej taśmie znajduje się sam papierek, czy opakowanie po napoju. Kasują towar, traktując go jak pełnowartościowy i nie robią problemu. Pracownicy sklepy mogą przymknąć oko, ale nie muszą.
Dodajmy, że zabranie rzeczy z półki nie powoduje jej nabycia. Produkt staje się naszą własnością zazwyczaj przy kasie podczas uiszczenia opłaty.
———————
Już pomijając panią Justynę/Sylwię
Warto wiedzieć co z półek sięgają dzieci w sklepach, co robią ze ściągniętym towarem.
Reagować i nie uczyć, ze można sobie brać czyjas własność.
A przede wszystkim pilnować własnych dzieci.
Bo pracownicy sklepów, ochrona, nie sa od pilnowania czyichś dzieci i ich matek co te biorą z półek i za co rzeczywiście płaca .
Ja nie wiem jak to się stało Hipolit że ukradłaś znajomym zapalniczkę. Normalnie jak to się mogło stać. Nie tłumacz sie gapiostwem. Z pewnością ukradłaś czyli przywlaszczylas cudzą własności. A skoro tak to mogłaś też ukrasc cos bardziej wartościowego.
Nawet nie próbuje się tłumaczyć Moniu zawsze z imprezy wracaliśmy z nie swoimi zapalniczkami. Dla nas najważniejszym było mieć czym odpalić papierosa. I….. trzymaj się teraz, bo pewnie nie wytrzymasz info….. to był zawsze powod, żeby znów się spotkać, bo w sumie to nikt nie wiedział kto ma jego zapalczniczke a czuja my mamy. I…… uważaj… jak się ponownie spotykaliśmy, to każdy wychodząc znów z imprezy brał zapalniczkę, która …. była najbliżej niego. A ta najczęściej nie była jego
Dasz wiarę, ze nikt policji nie wzywał?
Dasz wiarę, ze nikt nie miał pretensji, ze współbiesiadnik go nie pilnuje i nie ruga za nie swoją zapalniczkę.
I…. Muszę Cię zmartwić- nikt!!! Nie czuł się okradany.
Wiesz czemu, bo na wspólnym stole nie było podziału na „to moje a to twoje”. Było wspólne. I to była nasza wspólna decyzja.
Ze tez sklepikarze nie chcą takiej wspólnoty ze złodziejami, nooo!
I……. nikt z naszego towarzystwa nie zabierał niczego ze sklepowych półek, wiesz?
Ani dla sobie ani nie dawał tego swoim dzieciom.
Jakoś tak uczyliśmy nasze dzieci, ze nie wolno odbierać komuś jego własności.
I nasze dzieciaki wymieniały się zabawkami, ciuchami, grami itd … i …. Nikt nie poczuł się okradany. Nigdy.
takze jak chciałaś mi kopa zasadzić, to trafiałas sie w piszczel.
Dość mocno nietrafne porównanie sobie wybrałaś.
Ale wiem, tak łatwiej.
Nie masz już czym wybronić tej kajzerki, to szukasz jak to komuś pstryczka dać.
Ja nie wiem jak to się stało Hipolit że ukradłaś znajomym zapalniczkę. Normalnie jak to się mogło stać. Nie tłumacz sie gapiostwem. Z pewnością ukradłaś czyli przywlaszczylas cudzą własności. A skoro tak to mogłaś też ukrasc cos bardziej wartościowego.
Ostanie zdanie przemilczę. Ale zostawię je zacytowane, żeby zawsze moc Tobie pojechać bezczelnie.
Temat się znajdzie, wszak często jakiegoś babola puszczasz.
Mama jedynaka też ma prawo i nawet bezdzietna osoba też na prawo, tylko chyba sama rozumiesz ze im więcej dzieci w sklepie pod opieką się ma, tym większe rozproszenie i większe ryzyko.
Dzieci mogą sobie krzywdę zrobić . czyja to będzie wina?
Załóżmy że personel nie był wielodzietny a może nie miał ani jednego dziecka, załóżmy że byli to ludzie młodzi i bezdzietni, ale np ja nie jestem starsza jeszcze ale domyślam się że starszej osobie jest ciężej stać niż mi.
Nawet nie będąc w czyjejś sytuacji mamy coś takiego że powinniśmy moc innego zrozumieć w danej sytuacji. Pisze o tym bo teraz można by tłumaczyć że personel był nie wyrozumiały, bo nigdy nie był z kilkorgiem dzieci na zakupach a nawet z jednym dzieckiem małym nigdy nie był.
A do ma dzietność pracownika do wykonywania powierzonych mu obowiązków?
Chcesz przez to powiedzieć, ze to jakaś forma zemsty? Złośliwość?
Wiesz, da się wszytko zrozumieć.
Gorsze samopoczucie, zmęczenie a nawet to gapiostwo. Ale bez przerzucania winy na innych- nie zauważyli, nie powiedzieli.
Uwzięli sie na mnie.
I bez wycierania sobie buzi dziećmi- bo dzieci małe, bo matka roztargniona, bo matka nie obserwuje swoich dzieci, bo ma prawo, bo ma ich więcej.
A kto tak nie robi.
A to tylko kilkadziesiąt groszy a nie 5 zł (to akurat Twoje słowa).
Wystaczy przeprosić. Uderzyć się w pierś k powodzić, „ze się dało ciała” wziac winę na siebie a nie przerzucać jej na innych, o nie tłumaczyć się czymś, co jeszcze tak naprawdę pogrąża.
Nie przepraszałabym osób które zachowały się do mnie po chamsku i wezwały policję bez wcześniejszego zainteresowania się tym żebym mogła z opóźnieniem zaplacic za tą bulke
Ale skąd wiesz czy ochrona nie dała dość czasu na to, żeby owa kobieta się zreflektowała?
Nie masz pewności a wieszasz psy na ochronie!
Ochrona wypełniała swoje obowiązki.
I wytyczne jakie im przedłożono.
Pracownik nie może sobie uprawiać samowoli na stanowisku pracy.
Jak Ty to sobie wyobrażasz?
Pracownik ma swoje obowiązki z których musi się wywiązać. Na tym polega praca.
Rola ochrony jest interweniować jeśli dochodzi do próby wykroczenia czy przestępstwa . Przeciwdziałać temu albo reagować jak ktoś tego dokona.
Uważasz, ze ochrona w przypadku próby wyniesienia czegoś ze sklepu ma podejść do tej osoby, utulić ja, pogłaskać i dać drugie tyle ile wyniosła? Do kompletu?
Ochrona korzysta z monitoringu. Reaguje tez na jakiekolwiek nieszczęśliwe przypadki. Czy na to tez ma przymykać oko?
No bo nie da się wybiórczo wykonywać swoich obowiązków.
W sumie jestem zgorszona Twoja postawa aż takiego braku wyrozumiałości do matki która wyszła na zakupy z 3 małych dzieci, która została dodatkowo potraktowana z buta, bez możliwości obrony, ale przezwyczaiłam się.
Ja jetem zgorszona Twoja postawa usprawiedliwiania czynów nagannych. Ale przyzwyczaiłam się, ze ta pozywa jest wyborcza, w zależności kogo dotyczy
Nie sądzę. Raczej pracownicy wyszli przed szereg i zachowali się nie tak jak w takich sytuacjach sie standardowo postepuje
Dopiero co cytowałas artykuł w ktorum napisano:
Pani Justyna opuściła sklep i zaczęła pakować zakupy do auta. Właśnie wtedy zatrzymało ją dwóch mężczyzn, którzy pytali o paragon i liczbę zakupionych bułek. „Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie że, oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych imusi wezwać policję” – opowiadała.
czyli nikt nie był nadgorliwy tylko każdy wykonywał powierzone mu obowiązki.
Tyle.
A ze potem przepraszali? No przeprosili, bo po co żyć taka sprawa?
Po co robić głupków z pracowników sklepu, którym najlpierw powierza sie obowiązki, wymaga ich wykonywania a na koniec każe sie im przepraszać za och wykonywanie . Śmieszniej dla sklepu być nie może
Powinni chcieć od niej zapłaty za bułkę i tylko tyle. Czyli źle wykonali swoje obowiązki.
Ale skąd w Tobie takie przekonanie o tym, ze to oni złe wykonywali swoje obowiązki?
Czemu tak usilnie winę na nich przerzucasz?
Już tu @nowa pisała jakie maja wytyczne - ochrona sklepu i jakie działania podejmują w danych zachowaniach osób co do których zachodzi podejrzenie przestępstwa/wykroczenia?
Uważasz, ze każde przywłaszczenie czyjeś własności powinno zakończyć się prośba o zaparte za ta rzecz i po sprawie?
Przecież to by wręcz nakręciło kradzieże na ogromna skale, bo w razie niezlapania to czysty zysk a w razie złapania ot, zakupy?
Przepisy mówią jednoczenie, ze rzecz za która nie zapłaciliśmy nie należy do nas. Chciałbyś żeby tobie kyos coś zabierał, bez twojej zgody? Nie.
Czy chcesz, żeby prawo było przestrzegane wybiórczo?
Chciałabyś usłyszeć ze nie zajmą się kradzieżą twojego samochodu, bo im kolor auta się nie podoba?
Chciałabyś, żeby po złapaniu złodzieja twojego auta puścili go wolno, bo powiedział ze się zagapił, bo jego auto tez czarne i tej samej marki?
No chyba nie.
Zatem czemu w tym przypadku tak usilnie próbujesz z każdej strony dokopać obsłudze sklepu?
Nie wiem jak było . Jakiś powod wezwania policji musiał być. Bo wiem os pracowników sklepu, ze to jest ostanie czego chcą w takich przypadkach. Bo to jest bardzo uciążliwe dla nich.
Nie będę już gdybać jaki, bo mogło byc ich pierdylion.
Trzeba mieć po prostu na uwadze, ze biorąc coś co do nas nie należy musimy liczyć się z konsekwencjami. Niezależnie czy to jest kajzerka za 33 gr, czekolada za 5zl czy cokolwiek droższego.
O tym samym nie dawać innym (dziecim) przyzwolenia na to.
Hipolit na prawdę Biedronka nie robiłaby z pracowników wariatów przepraszając za nich, gdyby rzeczywiście prawidłowo wykonali swoje obowiazki, bo to by zrobiło nowa aferę
Moja siostra pracowała krótki czas w Biedrze.
Przestała m.in za traktowanie człowieka jak ostatniego idioty
Obsługa powinna 3 sekundy pomyśleć przed zawołaniem policji. To co przytaczasz pozwala domniemywać (bo żadna z nas tam nie była, opieramy się tylko na średnio precyzyjnych mediach), że: - były to standardowe zakupy - samochód, pakowanie zakupów, zapewne za kwoty znacznie wyższe niż 33 grosze (a nie jakiś zakup przy okazji) - nie było nic więcej niż ta konkretna bułka - bo np. pani co zakupy "niechcący" daje dziecku a to bułkę, a to soczek i nie płaci - nie wiem jak wy, ale ja 90 procent zakupów robię w 4 sklepach na zmianę, myślę, że wiele osób tak robi, więc takie coś obsługa musiała by szansę wyłapać - jw. - był to pierwszy raz, niska kwota, więc tak czy inaczej wezwanie policji raczej nie spowodowało by nic więcej niż ewentualne upomnienie przez ochronę i zwrot za zjedzona bułkę. Niby na kogo miał podziałać przykład? Osoby, które faktycznie kradną nie sądzę, żeby się przejęły, raczej reakcja będzie, że ochrona złapała "głupia" babę z dzieckiem, a ich nie widzi, przypadkowi klienci pewnie nawet nie zauważyli, że coś się dzieje, a dopiero rozgłos medialny pokazał działania sklepu w niezbyt dobrym świetle. Biorąc nawet pod uwagę koszty, to praca ochroniarzy, kierownika ochrony, policjantów, koszt dojazdu, na godzinę lub dwie ma się zupełnie nieproporcjonalnie do przewinienia, nawet licząc po stawkach minimalnych za godzinę. Dlatego dla.mnie to jakaś absurdalna sytuacja i jak już napisałam , mozliwe, że sieć ma faktycznie tego typu wytyczne, tylko tutaj zabrakło trochę zdrowego rozsądku.
Te sprawy zależą tylko od kultury Problem powstaje, kiedy mamy zderzenie kultur Jest kultura, że się rozliczam co do grosza i robię awanturę w sklepie, jak mi pani nie ma wydać grosika Jest taka, że zakladam dobrą wolę i olewam małe kwoty
Zdarzyło mi stłuc w Duce kieliszki... nie chcieli, bym pokrywała straty. Umówmy się zresztą, że straty sklepu za kieliszki za 100zl to nie jest 100zl tylko ułamek tego. Myślicie, że byli na tym stratni? Wtedy regularnie robiłam tam zakupy i potraktowali mnie jak klienta, a nie złodzieja. I nie o to chodzi, że bym się obraziła, jakby kazali zapłacić, tylko przestałabym tam chodzić ze strachu, że znowu coś zepsuję
Te wyliczenia, ile sklep traci, jak każdy weźmie sobie bułkę gratis są naprawdę śmieszne... I aż ciężko mi uwierzyć, że piszą to osoby, które twierdzą, że prowadzą własny biznes. Jestem ciekawa, jak wzrosłyby obroty, gdyby sklep ogłosił akcje "bułeczka dla dzieciaka" i ile zmordowanych matek by tam przy okazji wstąpiło, i przy okazji coś kupiło... Ale to trzeba troszkę szerzej pomyśleć niż "każdy klient to potencjalny zlodziej".
W czasach, kiedy jeszcze chodziłam do MacDonalda, jak mi się chciało za przeproszeniem siusiu, to tam wchodziłam, nawet jak nie kupowałam akurat cheeseburgera. Bo generalnie byłam wtedy klientem tej sieci.
Zresztą, jak szukaliśmy miejsca, gdzie chcemy zamieszkać, robiłam "test toalety" - chodziliśmy po knajpach/restauracjach beż zajmowania stolika i pytałam, czy mogę skorzystać... reakcja obsługi dużo mówiła o okolicznych mieszkańcach
Także to tylko kwestia kultury, standardu i osób, z którymi przystajemy... także w sumie współczuję tym wszystkim obrońcom moralności w tym wątku, że takie maja doświadczenia.
A od uczenia kilkulatka, że nie bierze się bułki w sklepie beż płacenia, to jestem jednak ja, a nie ochrona, co wzywa do takiego przypadku policję
Hipolit na prawdę Biedronka nie robiłaby z pracowników wariatów przepraszając za nich, gdyby rzeczywiście prawidłowo wykonali swoje obowiazki, bo to by zrobiło nowa aferę
uwierz Moniu że robią, a afer nie ma bo ludzie maja na utrzymaniu rodziny, akurat pracownicy ochrony w biedronkach zmieniaja się niemalże co kilka dni , ja pracowałam przez 1,5 miesiąca byłam 6 czy 7 ochroniarzem od maja do października czyli przez 5 miesięcy 6 lub 7 osób z czego ja pracowałam 1,5 miesiąca czyli na 3,5 mies było 5 pracowników, ochrona ma umowy zlecenia z 3 dniowym okresem wypowiedzenia- i to są 3 dni kalendarzowe nie robocze, wypłata na ''rękę'' 14,30 zł za godzine, za każdą kradzież nie ujawnioną przez ochrone straty pokrywa ochroniarz tak mamy w umowach zapisane , sieciówka mając rozpentaną aferę na pół Polski woli zwalić winę na pracownika niż przyznać się że sami każą tak postępować pracownikom, wiesz jaka to by była afera gdyby władze biedronki czy innej sieciówki przyznały się że każą ochronie wzywać policje przy każdym podejrzeniu kradzieży, wejściu na teren sklepu z psem/kotem/własnymi zakupami, gdy jest się na rolkach itp , pracownik ochrony ma być miły pomocny uczynny służyć wsparciem dla klienta i nie ma prawa rozmawiać z kientami
Jeśli prowadzisz sklep ile asortymentu i na jakie kwoty rozdajesz?
Wiesz, ze nie jest opłacalnym dla przedsiębiorcy rozdawanie darmo asortymentu?
Przypomnij sobie sprawę słynnego piekarza?
Jeśli nie prowadzisz żadnej firmy, nie rozdajesz swoich pięniędzy na taka skale na jaka sklepy tracą miesięcznie za te roztargnienia, to może warto przestać wydawać czyjeś pieniądze.
Jakże chętnie soe obdziela ludzi nie swoimi pieniędzmi, nie swoją praca.
Jeśli nie wiesz skąd sie biora wszelkie plusy dla dzieciaków, to ja Ci powiem - z pracy innych. Pracujący już sie zakładają na 500 bułeczek miesięcznie dla każdego dzieciaczka.
Możesz dołożyć kolejne 500 ale ze swoich dokładaj
Te wyliczenia, ile sklep traci, jak każdy weźmie sobie bułkę gratis są naprawdę śmieszne... I aż ciężko mi uwierzyć, że piszą to osoby, które twierdzą, że prowadzą własny biznes. Jestem ciekawa, jak wzrosłyby obroty, gdyby sklep ogłosił akcje "bułeczka dla dzieciaka" i ile zmordowanych matek by tam przy okazji wstąpiło, i przy okazji coś kupiło... Ale to trzeba troszkę szerzej pomyśleć niż "każdy klient to potencjalny zlodziej".
Komentarz
Kto był z kilkorgiem dzieci na zakupach, ma najczesciej więcej zrozumienia. I nie, nie dla kradzieży, ale dla zwykłego gapiostwa i nieuwagi.
bo nikomu nie zależy żeby dokładać sobie pracy.
a mogłam się postawiać i czekać na policję.
Noe znam ani jednego pracownika sklepu, który chce sobie dokładać pracy- bo wezwanie policji to papierologia, sprawdzenie monitoringu- starta czasu dla pracownika.
Przecież w linkowanych tu artykułach, było napisane, że chciała zapłacić, po upomnieniu przez ochroniarza. Sprawa byłaby załatwiona i tyle.
I ja się odnoszę - znów ogólnie, do tego usprawiedliwiania takich wydarzeń dziećmi.
- to jest matka!
i p ten absurd się rozchodzi.
Podczas zakupów w jednym ze sklepów popularnej sieci dyskontowej przy ul. Witolda w Rzeszowie, matka trojga dzieci nie zauważyła, że jedna z jej pociech zjadła bułkę.
Jak matka (obojętnie- Wielo czy nie) może przez czas zakupów nie zwracać uwagi na swoje dziecko?
Wstęp - mama nie zuwazyla, ze dziecko zjadło
po czym:
Poszłam razem z dziećmi, co proszę mi uwierzyć, jest nie lada wyzwaniem, ale nie miałam wyjścia: szkoły i przedszkola zamknięte aktualnie. Dzieci były bardzo grzeczne” – relacjonowała kobieta. „Przy dziale z pieczywem wzięły po jednej bułce, nawet nie zauważyłam, jak zaczęły je podjadać” – kontynuowała.
Według relacji pani Justyny, przed dotarciem do kasy jedna z bułek została całkowicie zjedzona. Zapomniała jednak wspomnieć o niej kasjerowi: „W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział” – wskazała.
trzy bułki. Jedna znika. Zostają dwie. Matka nie pamięta, choć przecież sama mówi: dzieci wzięły po jednej bułce!
Jeden przeczy drugiemu.
( tu wspomniałam właśnie o tym, ze pismaki nawet imię kobiety pomylili) :
•Pani Sylwia zastanawiała się, jak ochroniarze zauważyli, że dzieci zjadły bułkę, skoro ona to przeoczyła. - Jestem pewna, że siedzą tacy dwaj przed monitoringiem i chcąc się wykazać skutecznością, celują w taki przypadek jak mój.”
no bezczelni pracownicy, bo wykonują powierzone im obowiązki. Jak tak mogą!
Sprzedawcy przymykają oko na sytuacje, w których na sklepowej taśmie znajduje się sam papierek, czy opakowanie po napoju. Kasują towar, traktując go jak pełnowartościowy i nie robią problemu. Pracownicy sklepy mogą przymknąć oko, ale nie muszą.
Dodajmy, że zabranie rzeczy z półki nie powoduje jej nabycia. Produkt staje się naszą własnością zazwyczaj przy kasie podczas uiszczenia opłaty.
———————
Już pomijając panią Justynę/Sylwię
Warto wiedzieć co z półek sięgają dzieci w sklepach, co robią ze ściągniętym towarem.
Reagować i nie uczyć, ze można sobie brać czyjas własność.
A przede wszystkim pilnować własnych dzieci.
Bo pracownicy sklepów, ochrona, nie sa od pilnowania czyichś dzieci i ich matek co te biorą z półek i za co rzeczywiście płaca .
I chyba te usprawiedliwienie tez warto odpuścić.
Bo ciężko może mieć każdy.
Nie tylko mama trójki.
zawsze z imprezy wracaliśmy z nie swoimi zapalniczkami. Dla nas najważniejszym było mieć czym odpalić papierosa.
I….. trzymaj się teraz, bo pewnie nie wytrzymasz info….. to był zawsze powod, żeby znów się spotkać, bo w sumie to nikt nie wiedział kto ma jego zapalczniczke a czuja my mamy.
I…… uważaj… jak się ponownie spotykaliśmy, to każdy wychodząc znów z imprezy brał zapalniczkę, która …. była najbliżej niego. A ta najczęściej nie była jego
I to była nasza wspólna decyzja.
takze jak chciałaś mi kopa zasadzić, to trafiałas sie w piszczel.
czyja to będzie wina?
Ale bez przerzucania winy na innych- nie zauważyli, nie powiedzieli.
wziac winę na siebie a nie przerzucać jej na innych, o nie tłumaczyć się czymś, co jeszcze tak naprawdę pogrąża.
Czy na to tez ma przymykać oko?
literówki
napisano:
Pani Justyna opuściła sklep i zaczęła pakować zakupy do auta. Właśnie wtedy zatrzymało ją dwóch mężczyzn, którzy pytali o paragon i liczbę zakupionych bułek. „Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie że, oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję” – opowiadała.
czyli nikt nie był nadgorliwy tylko każdy wykonywał powierzone mu obowiązki.
Śmieszniej dla sklepu być nie może
Jakiś powod wezwania policji musiał być. Bo wiem os pracowników sklepu, ze to jest ostanie czego chcą w takich przypadkach. Bo to jest bardzo uciążliwe dla nich.
Monia,ja po prostu nie wierzę.
- były to standardowe zakupy - samochód, pakowanie zakupów, zapewne za kwoty znacznie wyższe niż 33 grosze (a nie jakiś zakup przy okazji)
- nie było nic więcej niż ta konkretna bułka - bo np. pani co zakupy "niechcący" daje dziecku a to bułkę, a to soczek i nie płaci - nie wiem jak wy, ale ja 90 procent zakupów robię w 4 sklepach na zmianę, myślę, że wiele osób tak robi, więc takie coś obsługa musiała by szansę wyłapać
- jw. - był to pierwszy raz, niska kwota, więc tak czy inaczej wezwanie policji raczej nie spowodowało by nic więcej niż ewentualne upomnienie przez ochronę i zwrot za zjedzona bułkę.
Niby na kogo miał podziałać przykład?
Osoby, które faktycznie kradną nie sądzę, żeby się przejęły, raczej reakcja będzie, że ochrona złapała "głupia" babę z dzieckiem, a ich nie widzi, przypadkowi klienci pewnie nawet nie zauważyli, że coś się dzieje, a dopiero rozgłos medialny pokazał działania sklepu w niezbyt dobrym świetle.
Biorąc nawet pod uwagę koszty, to praca ochroniarzy, kierownika ochrony, policjantów, koszt dojazdu, na godzinę lub dwie ma się zupełnie nieproporcjonalnie do przewinienia, nawet licząc po stawkach minimalnych za godzinę. Dlatego dla.mnie to jakaś absurdalna sytuacja i jak już napisałam , mozliwe, że sieć ma faktycznie tego typu wytyczne, tylko tutaj zabrakło trochę zdrowego rozsądku.
Problem powstaje, kiedy mamy zderzenie kultur
Jest kultura, że się rozliczam co do grosza i robię awanturę w sklepie, jak mi pani nie ma wydać grosika
Jest taka, że zakladam dobrą wolę i olewam małe kwoty
Zdarzyło mi stłuc w Duce kieliszki... nie chcieli, bym pokrywała straty. Umówmy się zresztą, że straty sklepu za kieliszki za 100zl to nie jest 100zl tylko ułamek tego. Myślicie, że byli na tym stratni? Wtedy regularnie robiłam tam zakupy i potraktowali mnie jak klienta, a nie złodzieja. I nie o to chodzi, że bym się obraziła, jakby kazali zapłacić, tylko przestałabym tam chodzić ze strachu, że znowu coś zepsuję
Te wyliczenia, ile sklep traci, jak każdy weźmie sobie bułkę gratis są naprawdę śmieszne... I aż ciężko mi uwierzyć, że piszą to osoby, które twierdzą, że prowadzą własny biznes. Jestem ciekawa, jak wzrosłyby obroty, gdyby sklep ogłosił akcje "bułeczka dla dzieciaka" i ile zmordowanych matek by tam przy okazji wstąpiło, i przy okazji coś kupiło... Ale to trzeba troszkę szerzej pomyśleć niż "każdy klient to potencjalny zlodziej".
Zresztą, jak szukaliśmy miejsca, gdzie chcemy zamieszkać, robiłam "test toalety" - chodziliśmy po knajpach/restauracjach beż zajmowania stolika i pytałam, czy mogę skorzystać... reakcja obsługi dużo mówiła o okolicznych mieszkańcach
Także to tylko kwestia kultury, standardu i osób, z którymi przystajemy... także w sumie współczuję tym wszystkim obrońcom moralności w tym wątku, że takie maja doświadczenia.
A od uczenia kilkulatka, że nie bierze się bułki w sklepie beż płacenia, to jestem jednak ja, a nie ochrona, co wzywa do takiego przypadku policję