Po trzecie - jeszcze bardziej od samej inflacji liberał lubi walkę z inflacją. Ta walka sprowadza się zwykle do schłodzenia gospodarki. Na końcu którego jest bezrobocie. Ale akurat bezrobocie dla liberała odgrywa przecież pozytywną rolę w gospodarce. Sprawia, że pracownicy są bardziej dyspozycyjni. Zdejmuje z pracodawców presję płacową. Dla liberałów to same plusy.
https://www.salon24.pl/newsroom/1294503,dlaczego-liberalowie-maja-hopla-na-punkcie-inflacji
Komentarz
To chyba wszyscy czujemy w swoich portfelach. Moje wynagrodzenie (i większości moich znajomych) nie rośnie proporcjonalnie do tego, ile wynosi wzrost cen. Pracodawca da 100-200 zł podwyżki na rok czy dwa (i to ma być nagroda, awans), a koszty podstawowych produktów spożywczych, wydatków na mieszkanie, ogrzewanie - rosną w tempie zastraszającym. Oszczędności tracą wartość, lokaty, obligacje i inwestycje, na których dawniej można było łatwo coś zarobić, teraz jedynie częściowo pozwalają odrobić stratę.
+ inflacja ma do siebie to, że jeżeli nie zdławi się jej teraz - to później będzie trzeba sięgnąć po znacznie bardziej radykalne środki (koszty społeczne będą wyższe).
A co się dzieje, gdy inflacja wymknie się spod kontroli? Poczytaj o sytuacji w Wenezueli lub Turcji. Bardzo polecam Ci też książkę Remarque'a "Czarny obelisk" właśnie ze względu na znakomite opisy życia z inflacją (ale też pod każdym innym względem to dobra powieść).