Mnie się wydaje, że "instytucje" nie mają ochoty na konfrontacje z agresywną, nieobliczalna patologia. Nie tak dawno wynajmowałam mieszkanie kobiecie z 2 dzieci, 17 i 3 lata. Kobieta czysta, zadbana, dzieci tez. Codziennie na placu zabawz młodszym dzieckiem. Byłam tez w mieszkaniu, niespodziewanie- czyste zadbane itd. Czynsz opłacony o czasie. Niemniej kobieta darła się na dzieci, podobno zwłaszcza na tego starszego bardzo brzydko. Ktos zglosil na policję. Była taka akcja, że Hej. Wzywano nas na przesłuchanie, sąsiadów. W pewnym momencie (już po wyprowadzce) dzwonił do nas prokurator.
No właśnie. Reakcja polega dzisiaj na poinformowaniu służb. Ciekawe czy ktokolwiek z tą kobietą porozmawiał, zapytał z czego wynika jej zachowanie, z czym sobie nie radzi. Oczywiście nie namawiam na wtrącanie się w życie agresora, bo na takich działa tylko przemoc. Jednak z ofiarami przemocy warto rozmawiać, proponować pomoc. Nawet ci z głębokiej patologii mają swoją godność i czasem zwykła ludzka rozmowa i zauważenie w nich człowieka dużo może pomóc. Dziś jest kult świętego spokoju. I nie wtrącania się w sprawy innych. Brak czasu na drugiego człowieka.
No właśnie. Reakcja polega dzisiaj na poinformowaniu służb. Ciekawe czy ktokolwiek z tą kobietą porozmawiał, zapytał z czego wynika jej zachowanie, z czym sobie nie radzi.
Średnio to sobie wyobrażam prawdę mówiąc. To nie czasy, że wszyscy sąsiedzi się znają i wiedzą o sobie wszystko. Przynajmniej nie w dużym mieście. Oczywiście dobrze, że ludzie są czujni, ale też nic aż takiego strasznego się nie działo, co zagrażało by życiu, czy zdrowiu dzieci. (Oczywiście nie pochwalam wydzierania sie na dzieci). I łatwo można było to sprawdzić. A w sprawie Kamila z Częstochowy było mnóstwo sygnałów alarmowych, a reakcja kompletnie nieadekwatna.
To zależy od ludzi nie od miejsca zamieszkania. Mieszkałam w dużym mieście, w małym, na wsi, za granicą i poza jednym miejscem znałam sąsiadów. Zwrócenie komuś uwagi i zapytanie kogoś czy zaproponowanie pomocy jest czymś naturalnym w takich sytuacjach. Nie wymaga jakichś wielkich więzi i znajomości. To że sobie tego nie wyobrażasz to nie znaczy że to jest dobra postawa, bo właśnie potem wszyscy się rozgrzeszają że zrobili wszystko gdyż wezwali służby.
Mieszkałam w wieżowcu 16 piętrowym, z ukladem takim, że była zupełna anonimowość. Okradali mieszkania w biały dzień, bo nikt nie wiedział kto mieszka w danym mieszkaniu.
Mieszkam w dzielnicy, która jest praktycznie wsią, choć do centrum mam jakieś 2km przez lataaaaaa (a mieszkam tu ponad 25 lat) nie zamykaliśmy drzwi, ba bywało, ze taras zostawał otwarty na tylu domu. I wszytko do czasu.
Mieliśmy włamanie do domu. Nasi sąsiedzi także.
Moja Babcia mieszka całe życie na jedne wsi. Każdy zna każdego. Można wejść do każdego somu z zamkniętymi oczami i poruszać się bezszelestnie, bo tak się wszyscy znamy.
Jak z asfaltu zjeżdża auto to we wsi dzwonią telefony, kto so kogo jakom autem jedzie. Jak się kichnie to w sąsiednich wioskach mówią „na zdrowie” i w ost czasie były włamania .
to nie te czasy, żeby mieć auta pootwierane, bramy otwarte i zostawiać otwarte okno jak się wychodzi na cały dzień
Pewnie że nie. Niemniej tu jest inaczej. Jak oglądaliśmy dom to po prostu właścicielka poinformowała nas gdzie są klucze, w zamkniętej na haczyk kuchni letniej. A było co ukraść bo to było ich ranczo i baza wypadowa na wsi. I mieli tu mnóstwo wartościowej elektroniki, narzędzi, kilka sprawny h i dobrej jakości rowerów itp. wiele domów nie ma ogrodzenia, bram wjazdowych a ludzie pracują jak wszędzie. Edit: właścicielka znala nas z jednego telefonu.
Na zasadzie nieporadzenia sobie z wychowywaniem dziecka odebrano córkę mojej niewidomej znajomej. Ojciec dziecka też niewidomy. Potrzebowali opiekuna na początku na 24 godziny potem na 8 godzin dziennie. Normalnie funkcjonują bez opieki jako osoby dorosłe. Ale dziecko jest w pieczy zastępczej. Początkowo było u nich bo jakaś fundacja opłaciła I'm opiekunkę na 3 miesiące. Żadna patologia. Bardzo chcieli mieć dziecko i bardzo ją kochają. Tu było nieco inna niepełnosprawność. Myślę że po prostu współuzależnienie matki i tkwienie w miejscu ofiary przemocy plus ograniczenie umysłowe. Wystarczyłoby pomóc. Zafundować terapię i opiekę kogoś na początek, póki nie będą w stanie funkcjonować w normie. Niesprawność intelektualną nie ma związku z radzeniem sobie w wychowaniu dzieci i stosowaniem bądź nie przemocy. Nie usprawiedliwiam czynu.
Porównywanie obu sytuacji jest od czapy. O ile niewidomi rodzice potrafią wychowywać dziecko/dzieci, to już y upośledzonymi intelektualnie jest problem olbrzymi. Pomoc asystenta, nie wystarczyłaby, chyba, że ta pomoc została by zainstalowana na 24/7. Poza tym - jak upilnować tego rodzaju kobietę, żeby nie sprowadziła do domu przemocowego drania? Aresztować każdego faceta, który upoił się tam alkoholem i robił awanturę?
Może rodzice Kamila też byli oboje chorzy w jakiś sposób na głowę. Chory człowiek jest bardzo niebezpieczny.
To nie jest tak, że tylko chorzy ludzie zabijają. Gdyby tak było, to nie siedzieliby w więzieniach tylko w psychiatrykach. Nie jest też tak, że wszyscy chorzy ludzie są niebezpieczni. Niektórzy może są. Ale bardziej bym sie bał zdrowych.
W przypadku Katarzyny Waśniewskiej jeszcze jedna kwestia z tego co wiem wchodziła w grę: zdrady męża i brak miłości. Myślę, że gdy to się nałożyło na narcystyczny, infantylny charakter matki, doszło do tragedii. Ale co było decydujące, pewnie nigdy się nie dowiemy.
Sądzę że nikt w Pisie nie chciał takiej tragedii, natomiast widzę problem w tej narracji popularnych w środowiskach prawicowych, także kilka lat temu tu na forum. Bardzo dużo było płaczliwych artykułów/materiałów/wpisów w stylu "dzieciaczki odebrane matce za biedę"- a gdy się zagłębiło w artykuł, można było dowiedzieć się, że bieda to był tylko fragment opisu z akt, natomiast w grę wchodził również alkohol, narkotyki zaniedbania higieniczne, edukacyjne itp. Zgadzam się @M_Monia że "ochrona rodziny" poszła trochę w złym kierunku.
Ale co to zmienia? On się świadomie zdecydował wejść w ten związek, powołać na świat dziecko. A potem coś mu nie pasowało, to zdrady. Też jest bardzo nie w porządku, chociaż nie jest oczywiście potworem, który chciałby śmierci dziecka.
To dlaczego akurat w Polsce jest gorzej niż w krajach gdzie nie toleruje się klapsów jako metody wychowawczej? Nie uświęca tak rodziny?
W innych państwach również podobna przemoc występuje, z tym, że w krajach islamu dotyka głównie kobiety, a nie dzieci.
W Norwegii także dochodzi do przemocy na dzieciach, ale chyba rzadziej, bo tam z byle powodu dzieci są odbierane. Np. dziewczynka była w szkole smutna i popłakiwała - już do domu nie wróciła. Rodzice wynajęli detektywa Rutkowskiego, który dziewczynkę wykradł i rodzina natychmiast wyjechała do Polski.
Bardzo podoba mi się to, że na tym forum w przeciągu kilku lat zdecydowanie zmieniło się podejście do klapsów, kiedyś tu było wielu broniących ich jako metody wychowawczej.
To dlaczego akurat w Polsce jest gorzej niż w krajach gdzie nie toleruje się klapsów jako metody wychowawczej? Nie uświęca tak rodziny?
W innych państwach również podobna przemoc występuje, z tym, że w krajach islamu dotyka głównie kobiety, a nie dzieci.
W Norwegii także dochodzi do przemocy na dzieciach, ale chyba rzadziej, bo tam z byle powodu dzieci są odbierane. Np. dziewczynka była w szkole smutna i popłakiwała - już do domu nie wróciła. Rodzice wynajęli detektywa Rutkowskiego, który dziewczynkę wykradł i rodzina natychmiast wyjechała do Polski.
Tam bić dzieci nie trzeba. Tam się nimi nie zajmują zbytnio, bo tam się uważa, ze skoro Allah dziecko dał, to zawsze może je zabrac, wiec szkoda inwestować w niego.
Wczoraj był artykuł o tym, ze przeprowadza się coraz więcej interwencji w ukraińskich rodzinach. Bo na UA bicie dzieci jest czymś normalnym. I taka jest prawdami widuje to podczas moich wyjazdów.
Jak widzę rodzica bijącego dziecko, to an bank widomym jest, ze to blok wschodni (Rosjanie albo Ukraińcy). Bicie po twarzy jest nagminne
Komentarz
Nie tak dawno wynajmowałam mieszkanie kobiecie z 2 dzieci, 17 i 3 lata. Kobieta czysta, zadbana, dzieci tez. Codziennie na placu zabawz młodszym dzieckiem. Byłam tez w mieszkaniu, niespodziewanie- czyste zadbane itd. Czynsz opłacony o czasie.
Niemniej kobieta darła się na dzieci, podobno zwłaszcza na tego starszego bardzo brzydko.
Ktos zglosil na policję. Była taka akcja, że Hej. Wzywano nas na przesłuchanie, sąsiadów. W pewnym momencie (już po wyprowadzce) dzwonił do nas prokurator.
Oczywiście nie namawiam na wtrącanie się w życie agresora, bo na takich działa tylko przemoc. Jednak z ofiarami przemocy warto rozmawiać, proponować pomoc. Nawet ci z głębokiej patologii mają swoją godność i czasem zwykła ludzka rozmowa i zauważenie w nich człowieka dużo może pomóc.
Dziś jest kult świętego spokoju. I nie wtrącania się w sprawy innych. Brak czasu na drugiego człowieka.
Oczywiście dobrze, że ludzie są czujni, ale też nic aż takiego strasznego się nie działo, co zagrażało by życiu, czy zdrowiu dzieci. (Oczywiście nie pochwalam wydzierania sie na dzieci). I łatwo można było to sprawdzić.
A w sprawie Kamila z Częstochowy było mnóstwo sygnałów alarmowych, a reakcja kompletnie nieadekwatna.
przez lataaaaaa (a mieszkam tu ponad 25 lat) nie zamykaliśmy drzwi, ba bywało, ze taras zostawał otwarty na tylu domu. I wszytko do czasu.
i w ost czasie były włamania .
to nie te czasy, żeby mieć auta pootwierane, bramy otwarte i zostawiać otwarte okno jak się wychodzi na cały dzień
Edit: właścicielka znala nas z jednego telefonu.
Poza tym - jak upilnować tego rodzaju kobietę, żeby nie sprowadziła do domu przemocowego drania? Aresztować każdego faceta, który upoił się tam alkoholem i robił awanturę?
To NIELUDZKIE.
Nie jest też tak, że wszyscy chorzy ludzie są niebezpieczni. Niektórzy może są. Ale bardziej bym sie bał zdrowych.
W przypadku Katarzyny Waśniewskiej jeszcze jedna kwestia z tego co wiem wchodziła w grę: zdrady męża i brak miłości. Myślę, że gdy to się nałożyło na narcystyczny, infantylny charakter matki, doszło do tragedii. Ale co było decydujące, pewnie nigdy się nie dowiemy.
Ale co to zmienia? On się świadomie zdecydował wejść w ten związek, powołać na świat dziecko. A potem coś mu nie pasowało, to zdrady. Też jest bardzo nie w porządku, chociaż nie jest oczywiście potworem, który chciałby śmierci dziecka.
W Norwegii także dochodzi do przemocy na dzieciach, ale chyba rzadziej, bo tam z byle powodu dzieci są odbierane. Np. dziewczynka była w szkole smutna i popłakiwała - już do domu nie wróciła. Rodzice wynajęli detektywa Rutkowskiego, który dziewczynkę wykradł i rodzina natychmiast wyjechała do Polski.
Bo na UA bicie dzieci jest czymś normalnym.
I taka jest prawdami widuje to podczas moich wyjazdów.
https://parenting.pl/coraz-wiecej-interwencji-w-ukrainskich-rodzinach-u-nas-w-ukrainie-tak-mozna?amp=1