U nas też noszą, jeśli są w dobrym stanie i problemów nie ma. Ale po dziecku z wadami stopy młodszemu absolutnie bym nie dała, bo stopa dopasuje się do wadliwego kształtu buta.
Nie widzę nic niepokojącego.
A wziąwszy pod uwagę, że od maja (wtedy zaczęłam liczyć) młody przerobił osiem par butów plus kapcie i kalosze, to naprawdę zastąpiłam wyrzuty sumienia poczuciem racjonalnego gospodarowania pieniędzmi. Teraz będzie gorzej, bo starszej stopa rośnie wolniej, a poza tym zaczyna gustować w różo-fioletach, najlepiej w kwiatki i motylki. Ale na razie postanowiłam nie dać się zwariować i jeśli buty są już za małe, a ciągle w stanie bliskim nowości, to olewka. Nie dałabym butów zachodzonych czy gdyby starsza miała jakąś wadę stopy, ale tak, wolę pilnować, żeby nie używali po sobie wzajemnie szczoteczek do zębów, bo tymi niestety kochają się zamieniać.
Poza tym z oszczędności kupuję czasami buty (nowe) w necie. W przypadku kilku marek wiem, że mogę kupić w ciemno. A jakby się okazały nietrafione, to najwyżej sprzedam dalej.
Tak przy okazji, daj znać, jakbyś miała ochotę na jakąś wspólną zabawę dzieciaków, z Mokotowa stukam.
Noszą używane, jeśli nie są za bardzo zniszczone. Nie maja wad stóp jak do tej pory, więc nie mam poczucia ze sobie niszczą stopy... Jak mi brakuje dla kogoś to kupuje nowe. Ale jak kupuje nowe to nie byle jakie, tylko dobrze trzymające kostkę itd. Znajomy ortopeda twierdzi ze jak but porządnie zrobiony to dziecko przez jeden sezon (czyli max trzy miesiące) nie jest w stanie bardzo go "naznaczyc" swoim typem stopy. Chce mu wierzyć, wiec noszą używane ;)
U nas zimówki zazwyczaj przechodzą z dziecka na dziecko, letnie raczej nie bo są tak zniszczone, że się nie nadają - pewnie dlatego, ze latem biegaja na podwórku od rana do wieczora, a zimą spacerki godzinne i to często jeszcze na sankach, więc nie da rady zniszczyć.
u nas jak narazie przerabiamy buty z pierwszym dzieckiem, na szczęście Sara ma zdrowe stópki więc spokojnie butki po niej nosić będzie Tereska.Zimowych jeszcze nie kupowaliśmy więc niewiem nawet jakie są ceny, ale do tej pory sprawdzały się u nas butki firmy gufo, dobre i niedrogie.
Absolutnie nie kupiłabym używanych bucików po obcym dziecku, w internecie na allegro często można zobaczyć takie aukcje.
Maluchy głównie noszą Bartka. Starsi różnie, ale pilnujemy, by buty były porządne, skórzane, porządnie zapięte/zawiązane. Myślę, że większe ma znaczenie by butów np. nie wykrzywiać, nie zadeptywać, niż to czy ktoś (powtarzam, o stopie bez wad) je wcześniej nosił. Ale źródło musi być pewne - tj. najlepiej tylko w rodzinie.
[cite] Wanda:[/cite]Wczoraj - zmotywowani atakiem zimy - pojechaliśmy kupić dzieciom nowe kozaki i do tej pory nie możemy otrząsnąć się z wrażenia ile wydaliśmy. I tak zaczęliśmy przemysliwac, ze moze wcale nie wykoślawią się te nogi młodszemu, jeśli za rok dostanie kozaki używane przez starszaka, po jednym sezonie. Napiszcie, że Wasze dzieci noszą używane i nic im nie jest! )
Pamiętam opowiadania mojego teścia: jak to w domu wymieniano się z rodzeństwem godziną pójścia na Mszę św., aby każdy w butach mógł iść do kościoła (aby nikt nie musiał iść boso).
[cite] Bogna:[/cite]czasem noszą uzywane i tez nic im nic nie jest
Ale i tu cenna uwaga - czasem naciągam rodziców chrzestnych na fundnięcie dobrej jakości butów (ecco np).
Nie cierpię naciągania rodziców chrzestnych na cokolwiek poza modlitwą... W końcu od czego oni są ? Od butów?
Potem opowiadają czego to chrześniakowi "na komunię" nie kupili. Ale czy choć westchnęli w intencji jego świętości?
[cite] Bogna:[/cite]czasem noszą uzywane i tez nic im nic nie jest
Ale i tu cenna uwaga - czasem naciągam rodziców chrzestnych na fundnięcie dobrej jakości butów (ecco np).
Nie cierpię naciągania rodziców chrzestnych na cokolwiek poza modlitwą... W końcu od czego oni są ? Od butów?
Potem opowiadają czego to chrześniakowi "na komunię" nie kupili. Ale czy choć westchnęli w intencji jego świętości?
Sobie niech kupują. Ale moim zdaniem nie dziecku.
Buty nie buty, chodziło o droższe. Otóż obawiam się, że przy takim podejściu w rozumieniu dziecka chrzestny nie będzie pomocą w rozwoju duchowym, a tym wujkiem od droższych prezentów. Quad to konsekwencja wcześniejszych butów... Bo po co chodzić jak można jeździć? Tylko czy do wujka od droższych prezentów idzie się po radę, czy po nowszy model komórki?
Nie wiem tak do końca kto to dla Ciebie wzorowy chrześcijanin , ale na szczęście chrzestnych dzieci mają takich, ze spokojnie za wzór możemy stawiać. :bigsmile:
U mnie różnie. Jeśli kupuje w CCC zazwyczaj buty są konkretne i dobrze "zachowane"następny w kolejce na 100 % będzie chodził...
Bo u mnie dzieciaki maja tzw ,buty wyjściowe oraz te na podwórko...Czyli podeszwa plus sznurówki,,,,,tak przynajmniej wyglądają te buty,,,po jakimś czasie chodzenia ..:-)
W tym roku zaważyły względy ekonomiczne ......
Najstarszy dostał buty od babci ,,,,ale na styl dziadziusia ,,,więc i tak będę musiała mu kupić ,,,
Średni dostał świetne buty ,,,więc mam go z głowy ,,
Najmłodszy ,,,,będę mu musiała kupić ,,,,:wink:
Nasz ortopeda jest przeciwnikiem wysokich usztywnianych pięt, fizjoterapeuta też. Kupujemy więc sportowe, żadne tam Aurelki, na lato tanie sandały na paski, na zimę drogie - z Gore-texem, dającym gwarancję nieprzemakalności, dzieciaki mogą wtedy bez ograniczeń biegać po kałużach i po 2 sezonach używania dalej wyglądają ok.
Traktuję to jak inwestycję w zdrowie (oszczędzam potem na atybiotykach).
Mamy Bartki z Goretexem, większe jakieś z turystycznych, Lafumę, Salewę czy coś takiego. Fajne są, choć wydaje mi się, że jedne z Bartków albo trochę przemakały, albo się pociły.
Komentarz
A wziąwszy pod uwagę, że od maja (wtedy zaczęłam liczyć) młody przerobił osiem par butów plus kapcie i kalosze, to naprawdę zastąpiłam wyrzuty sumienia poczuciem racjonalnego gospodarowania pieniędzmi. Teraz będzie gorzej, bo starszej stopa rośnie wolniej, a poza tym zaczyna gustować w różo-fioletach, najlepiej w kwiatki i motylki. Ale na razie postanowiłam nie dać się zwariować i jeśli buty są już za małe, a ciągle w stanie bliskim nowości, to olewka. Nie dałabym butów zachodzonych czy gdyby starsza miała jakąś wadę stopy, ale tak, wolę pilnować, żeby nie używali po sobie wzajemnie szczoteczek do zębów, bo tymi niestety kochają się zamieniać.
Poza tym z oszczędności kupuję czasami buty (nowe) w necie. W przypadku kilku marek wiem, że mogę kupić w ciemno. A jakby się okazały nietrafione, to najwyżej sprzedam dalej.
Tak przy okazji, daj znać, jakbyś miała ochotę na jakąś wspólną zabawę dzieciaków, z Mokotowa stukam.
Absolutnie nie kupiłabym używanych bucików po obcym dziecku, w internecie na allegro często można zobaczyć takie aukcje.
Ale i tu cenna uwaga - czasem naciągam rodziców chrzestnych na fundnięcie dobrej jakości butów (ecco np).
Potem opowiadają czego to chrześniakowi "na komunię" nie kupili. Ale czy choć westchnęli w intencji jego świętości?
Lepszy rydz niż nic!
:bigsmile:
Buty nie buty, chodziło o droższe. Otóż obawiam się, że przy takim podejściu w rozumieniu dziecka chrzestny nie będzie pomocą w rozwoju duchowym, a tym wujkiem od droższych prezentów. Quad to konsekwencja wcześniejszych butów... Bo po co chodzić jak można jeździć? Tylko czy do wujka od droższych prezentów idzie się po radę, czy po nowszy model komórki?
W granicach rozsądku,oczywiście:swingin:
Bo u mnie dzieciaki maja tzw ,buty wyjściowe oraz te na podwórko...Czyli podeszwa plus sznurówki,,,,,tak przynajmniej wyglądają te buty,,,po jakimś czasie chodzenia ..:-)
W tym roku zaważyły względy ekonomiczne ......
Najstarszy dostał buty od babci ,,,,ale na styl dziadziusia ,,,więc i tak będę musiała mu kupić ,,,
Średni dostał świetne buty ,,,więc mam go z głowy ,,
Najmłodszy ,,,,będę mu musiała kupić ,,,,:wink:
a młodsza ma po bracie...
zawsze mam dylemat czy nowe , niedrogie, nieusztywnione
czy nowe drogie, z porządna piętą
czy tanie dobre po zamożnych
porządne buty są obrzydliwie drogie
Traktuję to jak inwestycję w zdrowie (oszczędzam potem na atybiotykach).