Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Betanki...

edytowano październik 2007 w Arkan Noego
http://video.gazeta.pl/1/4565/33475_gazeta_betanki88_10_10_073.flv

Kurczę, jak to wygląda. Zakonnice wyprowadzane wzdłuż szpaleru zomowców, cała oprawa jak z filmu sensacyjnego, szyderczy tytuł na gazecie.pl: "Ostatnie chwile betanek".

Szkoda, że lubelscy duszpasterze nie potrafili rozwiązać tego konfliktu w inny sposób...
«1

Komentarz

  • Nie widzę tu żadnej sensacji. Wyjątkowo uprzejme wykwaterowanie dzikich lokatorów. O ile wiem to zakonnice to się pojawiły dopiero po wykwaterowaniu owych panien.

    Arrcybisup i tak wykazał dużą cierpliwość.
  • Ale mi sensacja! Jak ktoś zajmuje bez tytułu prawnego lokal to podlega eksmisji. Nieprawdaż?
  • Moim zdaniem cała akcja była przeprowadzona wzorcowo. Dobrze że sprawa się już skończyła, bo na pewno nie służyła kościołowi w Polsce. Dziękujmy Bogu, że tak się to skończyło, bo zawsze mogło dość np. do jakiejś próby zbiorowego samobójstwa. Posłuszeństwo to jeden z filarów życia zakonnego - bez tego to nie jest żaden zakon tylko sekta lub kółko wzajemnej adoracji. Wierzę, że wielu tym młodym dziewczynom tylko lepiej się teraz poukłada życie, kiedy jest już po wszystkim. Nota bene: Cała sprawa pokazuje tylko jedną rzecz: Jak trudno w Polsce wykwaterować nielegalnych lokatorów - jak bardzo prawo broni zwykłych złodziei. Oczywiście to ostatnia rzecz nad którą ktokolwiek się zastanawiał przy okazji całej sprawy.
  • Mnie wydaje się ta sprawa całkiem fair. Dwa lata to długo jak na poszukiwanie porozumienia, bp Życiński wiele dla nich zrobił, zadbał o jak najmniejsze społeczne napiętnowanie. Wszystko tak dość łagodnie przebiegło - nawet jak na media. W końcu to gorący temat, nie?:wink:

    Dla Kościoła to też chyba lepiej - mnie cieszy, że otwarcie i publicznie rozwiązano tę sprawę. Są granice, których nie należy przekraczać - nawet jak się jest zakonnicą.
  • Ale Maćku, to jest konsekwencja prawa - te panie nielegalnie mają na sobie habity, a poza tym są grupą osób, które przywłaszczyły sobie i okupowały cudzy budynek.
    Policjanci zaś ubrani jak to policjanci - nikt tam ich tych kobiet nie szarpie i nie wymachuje im pałkami... Nie ma chyba co sie zamartwiać:wink:
  • [cite] Maciek:[/cite]Co do policjantów, to oddziały prewencji zajmują się zasadniczo biciem ludzi pałkami. Skoro ktoś ściągnął cały oddział do betanek, to widocznie planowano nieco im przyłożyć na pożegnanie.

    Słownik języka polskiego
    prewencja Â?zapobieganie naruszaniu norm prawnychÂ?
  • To nie są zakonnice. Były, ale już nie są. Chyba że się mylę - to mnie tu poprawcie. Zajmują klasztor prawdziwym zakonnicom.
  • Zakon prerodził się w sektę. Zakonnice na czele ze zbuntowanym zakonnikiem dopusciły sie nieposłuszeństwa czym wykluczyły się z Kościoła. Reszta to już tylko konsekwencja. Naprawdę Maćku nie ma się nad czym rozwodzić :sad:
  • Przecież nie o ilość się nam rozchodzi, ale o jakość.
  • Sprawa ciągnie się od wielu lat. Główna winowajczyni ex przełożona odniosła duże sukcesy jeżeli chodzi o nabór nowych sióstr. Niestety popadła w konflikt z przełozonymi głównie przez swoje nieposłuszeństwo.

    Maćku! Zdumiewa mnie Twój stosunek do policji. Określenie "zomowcy" kojarzy się z "gestapo". Rozumiem wychowaliśmy się w takich czasach gdzie milicjanci byli narzędziem represji komunistycznej władzy. Ale trzeba to zmienić. W USA policjant to osoba zufana, osoba do której można zwrócić się nawet z byle problemem, osaba która pomoże, wskaże drogę, złapie złodzieja, uciszy pijanego sąsiada. Policjant to wysoce szanowany zawód. Dla Polaków to w dalszym ciągu wróg.
  • Maćku,

    a) co do biskupa lubelskiego - mam ochotę złośliwie napisać, że nie miał czasu zająć się problemem z betankami, bo brylował w telewizji i prasie
    b) do do byłych betanek - przypominam, że zostały decyzją Stolicy Apostolsiej wydalone z zakonu, a budynek klasztoru zajmowały bezprawnie
    c) z tego, co dotarło z mediów, wynika, że zrobiła się z nich jakaś sekta charyzmatyczna. problemowi trzeba było zapobiegać kilka lat temu, teraz jest IMO za późno
  • maćku tym razem zgadzam sie z Tobą, jeśli chodzi o betanki, i policję, oraz podejście kościoła...
    Z pewnością można było cos jeszcze zrobić, a nie policja itd...

    ale jest jeszcze 1 aspekt, który mnie osobiście irytuje, te zakonnice przestały być zakonnicami, bo nie spodobała im się narzucona odgórnie nowa przełożona...
    to świadczy o tym jak skostniały i zhierarhizowany jest to system, gdzie nawet wydawałoby się autonomiczny zakon zależy od tego, czy siostry dają się pokornie prowadzić przez biskupa, czy też mają swoje zdanie, w tym drugim przypadku uznaje się zakon za sektę...

    Dialog wewnętrzny między księżmi jest ok, ale już siostry nie moga miec swego zdania, to gorszy rodzaj zakonników, kasta służebna kościoła, czy nie tak???
  • [cite] Maciek:[/cite]Teofilu, wcześniej mieliśmy Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, które wbrew nazwie nie zajmowały się głównie rozwojem motoryzacji.

    Czy biskup powinien wysyłać policję przeciwko nieposłusznym zakonnicom? To jakiś straszny obciach...


    Maciek dlaczego przeinaczasz fakty.
    Od momentu przejęcia sprawy przez komornika to on decyduje w jaki sposób i przy uzyciu jakich sił przeprowadzić egzekucję, to on nosi oficjalną blachę i odpowiada cywilnie i karnie. Biskupowi nic do tego.
    Mógł uzyć policji jak i prywatnej firmy ochroniarskiej wybrał policję i zrobił chyba lepiej. Nikt nie wiedział co się dzieje za murem i co może się wydażyć.
  • [cite] Hanna:[/cite]ale jest jeszcze 1 aspekt, który mnie osobiście irytuje, te zakonnice przestały być zakonnicami, bo nie spodobała im się narzucona odgórnie nowa przełożona...
    to świadczy o tym jak skostniały i zhierarhizowany jest to system, gdzie nawet wydawałoby się autonomiczny zakon zależy od tego, czy siostry dają się pokornie prowadzić przez biskupa, czy też mają swoje zdanie, w tym drugim przypadku uznaje się zakon za sektę...

    Dialog wewnętrzny między księżmi jest ok, ale już siostry nie moga miec swego zdania, to gorszy rodzaj zakonników, kasta służebna kościoła, czy nie tak???

    1. Do zakonu (semianrium) nie idzie się za karę. Kto po próbie postanawia zostać składa ślub posłuszeństwa przełożonemu i jego następcy.
    2. Zakony mają dużą autonomię i same sobie określają zasady rządzenia, ale to nie znaczy, że Kościół powszechny ma akcpetować przełożoną nauczającą niezgodnie z doktryną. Tu Kościół zawze ma prawo veta.
    3. Nieposłuszeństwo wobec zgromadzenia jest złamaniem ślubów. Do tego doszło nauczanie niezgodne z nauką Kościoła. Owe Panie przestały być w jedności z Kościołem na własne życzenie (lub w wyniku manipulacji wizonerki). Dla porządku Watykan zwolnił je ze ślubów.
    4. Uważałbym z pochopną oceną Arcybiskupa, bo nikt z nas nie wie co w tej sprawie robił, a nie musiał o wszystkim powiadamiać mediów. Wykorzytywanie b.bretanek do walenia po głowie abp. Życińskiego jest nieładne, niezależnie kto co o nim myśli.
  • teofil " Uważałbym z pochopną oceną Arcybiskupa, bo nikt z nas nie wie co w tej sprawie robił, a nie musiał o wszystkim powiadamiać mediów."



    Tak, masz rację, nie powinniśmy opierać się tylko na gazetach, bo tak naprawdę nie wiadomo jakie tam działania były prowadzone...




    Generalnie chyba jednak prywatna firma by to załatwiła dyskretniej,
    a tak w ogóle to jak się stało, że media się dowiedziały, że ta akcja będzie- od policji???
  • A ja krótko: "Nie sądźcie- nie będziecie sądzeni"! To dość delikatna sprawa. I trudno oceniać nie znając szczegółów. Nie zapominajcie,żemy jesteśmy tylko obserwatorami,karmiemi tym, co nam podrzucą media.
  • [cite] Hanna:[/cite]a tak w ogóle to jak się stało, że media się dowiedziały, że ta akcja będzie- od policji???

    Działania komornika są jawne i osoby zainteresowane mogą przeczytać gdzie komornik przeprowadza egzekucję. A media są bardzo zainteresowane szczególnie jeżeli chodzi o osoby publiczne, chociaż wg mnie reportaż był wyważony bez jakiś dramatycznych komentarzy.
  • Powiem szczerze, ze dla mnie nie ma zbytniej różnicy między sektą, a np zakonem, i tu i tam jest się podporządkowanym wyższym w hierarhii, (tu biskup, tam guru) i tu i tam sa korzyści materialne (zakonnice pracują na rzecz kościoła, podobnie jak sekciarze na rzecz sekty - nikt mi nie powie, że leżą i dłubią w nosie) . Jesli chodzi o wykorzystywanie seksualne, to, no cóż... o zakonie tez się słyszy rózne rzeczy... a z kolei nie w każdej sekcie jest poddaństwo seksualne np bodajże u krysznowców bardzo ważna jest wstrzemieźliwość.
    Jak dla mnie różnica jest tylko w nazwie, większosc sekt, to po prostu nie uregulowane prawnie związki wyznaniowe.
    Oczywiście zgadzam się, że sa sekty można to nazwać - oszukańcze...

    czy betanki do takiej należą?
    będąc z zewnatrz nie sposób ocenić.

    Duszyczki duszyczkami, ale to nie są dzieci, tylko dorosłe kobiety, chcą być w związku wyznaniowym "betanki"- ich sprawa.
    Z zeznań w prokuraturze wynika, że siła ich nikt w tym "betankowie" nie trzymał.
  • Haneczko!zakon od sekty rózni się przede wszystkim dwoma ważnymi szczegółami :psychomanipulacją i obecnością Boga(Siły Wyższej).w sekcie jest psychomanipulacja i nie dopuszcza sie ingerencji Siły Wyższej(Boga).w zakonie brak psychomanipulacji za to jest otwarcie na ingerencję Boga(Siły Wyższej).
    i zacytuję Quatromamę:>>niby nic a jednak tak wiele<<:bigsmile:
  • Hmmm z ta psychomanipulacją to bym się zastanawiała... kiedyś w prasie opisywali dzień z życia zakonnika i bardzo to niestety pasowało do tego co stosują sekciarze swoim "owieczkom" .( mało snu, cięzka praca, modlitwy, powtarzanie formuł o posłuszeństwie Bogu...i przełozonym)

    Obecnosc Boga, ależ w sekcie tez twierdzą, że jest obecnośc Boga, że Bóg ich prowadzi...
    dla osoby z boku mechanizmy sa te same...

    skąd wiesz, czy ta przełozona Betanek nie ma naprawdę tych wizji, snów???
    Czy udowodniono jej, że ona kłamie o tych wizjach?

    A może naprawde Bóg przez nią przemawia, a biskupi sa grzeszni?
  • [cite] Ufam, że KK potrafi odróżniać wizje natchnione przez Ducha Św od paranoi, lub próby manipulacji podwładnymi.


    no widzisz, ale ja jako osoba spoza KK uważam, że sam KK manipuluje przy swoich podwładnych, więc nie ufam.
  • Operacja w Kazimierzu udała się jedynie w wymiarze odzyskania domu, była
    natomiast klęską, jeśli chodzi o odzyskanie poszkodowanych dziewcząt i
    troskę o ich rodziców - uważa dominikanin o. Tomasz Franc. Zakonnik, który
    towarzyszył byłym betankom w drodze z Kazimierza do Lublina, uważa, że
    mają one poczucie wybrania przez Boga a teraz cierpień i prześladowań,
    które trzeba przetrwać. Jego zdaniem byłe zakonnice pozostaną zintegrowaną
    grupą, która będzie się starać o pozyskanie nowych adeptów.

    Poniżej publikujemy za Katolicką Agencją Informacyjną pełną treść
    rozmowy:

    KAI: Wraz z trzema psychologami towarzyszył ojciec byłym betankom w
    podróży z Kazimierza do ośrodka rekolekcyjnego w Lublinie. Co działo się po
    drodze?

    o. Tomasz Franc OP: - Kobiety wykazywały podenerwowanie całą sytuacją,
    ale z drugiej strony wiedziały doskonale, co będą robić, miały z góry
    ustalony plan działania. Wraz z panią psycholog widzieliśmy, że kontaktują
    się za pomocą komórek z koleżankami z dwóch pozostałych autokarów i z
    niektórymi rodzinami. Chodziło o plan jak najszybszego opuszczenia miejsc,
    do których właśnie są przewożone.

    I wtedy uświadomił sobie ojciec, że znikome są szanse na to, że
    eksmitowane kobiety skorzystają z pomocy przygotowanej przez Kościół?

    - Tak. Osoby, którym towarzyszyliśmy, już na miejscu w Lublinie ogóle
    nie weszły do budynku, pozostały na podwórku. W Dąbrownicy, owszem weszły,
    ale potem go opuściły, natomiast te, które zawieziono do Nałęczowa,
    nawet nie wysiadły z autokaru.

    A czy po drodze miał ojciec z nimi jakiś kontakt? Czy odzywały się do
    ojca lub psychologów?

    - Były agresywne w słowach, deprecjonowały mnie jako osobę zajmującą
    się sektami i jako kapłana. Zachowywały się protekcjonalnie, nagrywały
    nas kamerą. Kiedy próbowaliśmy zachęcić je rozmową do jakiejś refleksji,
    to inne wyraźnie je kontrolowały, pouczając: nie mów, nie rozmawiaj,
    przestań.

    A jaki był ich język: wulgarny? napastliwy? "nawiedzony"?

    - Nie były wulgarne, wszystkie natomiast mówiły tak samo; używały
    identycznych zwrotów, utartego slangu: "myśl sercem", "błądzisz rozumem". Gdy
    zwracaliśmy im uwagę, że ich słowa nas ranią, powtarzały "i co, znowu
    myślisz o sobie?". Albo: "to co mówisz jest po to, żebym myślała, że
    jestem w sekcie". Tak, jakby były nauczone, w jaki sposób mają nam
    odpowiadać. Mało tego, gdy już dotarliśmy na miejsce, z otwartego autobusu
    potrafiły zadzwonić na policję, twierdząc, że są bezprawnie przetrzymywane.

    Czy można powiedzieć, że zachowanie byłych betanek znamionowała
    mentalność sekciarska i stan charakterystyczny dla osób po "praniu mózgu"?

    - Jak najbardziej. Co więcej: jest oczywiste, że problem nie kończy się
    na tej grupie. Także część rodziców niejako przynależy do niej. Wszyscy
    oni tworzą tzw. Rodzinę Betanii, która cały czas pozostawała w jakiejś
    relacji z Jadwigą Ligocką [byłą przełożoną i przywódczynią buntu
    betanek] i są od niej emocjonalnie zależni. Przekonaliśmy się o tym na
    własne oczy, bo kiedy kobiety wyszły z autobusu i miało dojść do spotkania z
    rodzicami, to część z nich unikała tego jak ognia, czynnie się przed
    tym broniły, stosując przemoc fizyczną. Przyjechały po nie samochody
    rodziców wspierających ich trwanie w Kazimierzu. I co się okazało? Do tych
    samochodów jako pierwsze nie wsiadły dzieci tych właśnie rodziców, lecz
    zostały wepchnięte kobiety, których rodzice oczekiwali na spotkanie z nimi!
    Chodziło o ich odizolowanie, uniemożliwienie kontaktu z rodziną.

    Czy stała za tym Rodzina Betanii?

    - Tak. Byliśmy świadkami dramatycznej sceny, kiedy rodzice z Rodziny
    Betanii, zupełnie niewrażliwi na płacz i rozpacz innych rodziców, zabierali do
    samochodów cudze dzieci i wywozili w nieznanym kierunku.

    Czy z ojca obserwacji wynika, że byłe betanki mają jakiś konkretny plan
    integracji w nowych warunkach?

    - One już się zintegrowały. Już w dniu eksmisji w przygotowanych przez
    Kościół domach nie było żadnej z nich. Niestety, zintegrowały się
    także z liderami - Jadwigą Ligocką i b. franciszkaninem Romanem Komaryczką.
    Jest czymś karygodnym, że te osoby zostały wypuszczone. Komaryczko nawet nie
    został hospitalizowany w celu stwierdzenia przyczyn jego agresywnego
    zachowania, Ligocka zaś nie została eskortowana przez policję do miejsca swojego
    pobytu. A można by starać się zabezpieczyć te kobiety przed
    możliwością dalszej manipulacji. Tymczasem one zjednoczyły się i szukają miejsca, w
    którym mogłyby na nowo się osiedlić.

    To znaczy, że będą one tworzyły w przyszłości skonsolidowaną grupę z
    byłą przełożoną na czele?

    - Tak uważam. One mają świadomość, że nie są już osobami zakonnymi,
    natomiast wszystkie wiedzą - bo tak mówi im Komaryczko czy też "Tato
    Niebieski", jak określają Pana Boga - że łączy je wspólna misja, powołanie
    do bycia razem i głos usłyszany bezpośrednio od Jezusa. Mają poczucie
    wybrania przez Boga a teraz cierpień i prześladowań, które trzeba
    przetrwać.

    Czy próbowaliście - ojciec czy też pani psycholog - pomóc im właściwie
    spojrzeć na ich sytuację psychiczną, status w Kościele czy też
    uznaliście, że byłoby to przedwczesne? - W autokarze było troje psychologów i
    ja. Nie było możliwości do rozmów. Kobiety nie chciały wejść do budynku,
    pozostając na parkingu, nie chciały rozmawiać. Ale uważam, że gdyby
    odizolowano osoby przywódcze, podzielono eksmitowane kobiety na mniejsze
    grupki, to łatwiej byłoby trafić do poszczególnych dziewcząt. Niestety, tych
    warunków nie było.

    Czy Jadwiga Ligocka w dalszym ciągu jest przywódczynią grupy?

    - Oczywiście. Niestety, Ligocka i Komaryczko zostali wypuszczeni, co jest
    błędem i zaniedbaniem. Pominięto troskę o rodziny poszkodowanych kobiet.

    Ale czy z prawnego punktu widzenia były podstawy do ich zatrzymania?

    - Odpowiem pytaniem: czy z punktu widzenia prawa osoba, która ma jakieś
    wizje co do przyszłości innych osób, która postrzega otaczający ją świat
    w szatańskich barwach, która tworzy wokół siebie gromadę oddanych jej
    ludzi, nie powinna zostać przynajmniej szczegółowo przebadana? Komaryczko
    został wypuszczony już wieczorem, a Ligockiej nawet nie zawieziono na
    policję.

    Czy, mówiąc wprost, Ligocka i Komaryczko są, zdaniem ojca, tak
    niebezpieczni, jak niebezpieczni mogą być przywódcy sekt?

    - Oczywiście.

    Jeśli jest to już zintegrowana grupa, to co teraz robią te kobiety?

    - Zapewne szukają nowego budynku. Mają, niestety, jakichś zewnętrznych
    sponsorów. Być może będzie to jakaś jedna osoba, a być może rodziny
    tworzące Rodzinę Betanii.

    Czy sądzi Ojciec, że ta zintegrowana grupa będzie szła w kierunku
    konfrontacji z Kościołem i będzie się starać o pozyskanie nowych członków?

    - To zrozumiałe, że tak będzie, przy czym odbieram to nie w kategoriach
    konfrontacji z Kościołem, ale jako naturalną próbę rozwoju. Pozyskiwane
    będą osoby spośród zaangażowanych rodzin byłych zakonnic.

    Ale co będzie ich spoiwem: poczucie, że zostały skrzywdzone przez
    Kościół czy też przekonanie, że to one są Kościołem prawdziwym, bo mają
    misję od "Niebieskiego Taty?"

    - Raczej to drugie.

    A wszyscy inni błądzą i są wrogami?

    - Tak jest. W ich mniemaniu one stanowią zaczyn wiosny Kościoła.

    Skąd cały ten dramat? Czy zadecydowała dewiacja psychiczna jednej osoby,
    błąd przy przyjmowaniu tych dziewcząt do zgromadzenia, zaniedbania
    formacyjne?

    - W bardzo trudnej sytuacji znalazły się prawowite siostry betanki,
    ponieważ ta, która piastowała najwyższy urząd w zgromadzeniu była osobą
    patologiczną. Nie było osoby ani instytucji, która mogłaby temu zawczasu
    zaradzić. Natomiast co do Komaryczki, to miał obostrzenia duszpasterskie, w tym
    zakaz kierownictwa duszpasterskiego, natomiast ze strony własnego zakonu
    nie spotkały go żadne sankcje za łamanie tych zakazów. Winę ponoszą
    głównie te dwie osoby, ale należy pamiętać, że w Kazimierzu było też kilka
    innych, starszych zakonnic, które miały na pozostałe duży wpływ.

    Gdyby była możliwość normalnej pracy psychologicznej, duszpasterskiej z
    byłymi betankami, to jak długo potrwałby proces przywracania ich do
    równowagi wewnętrznej?

    - Trudno powiedzieć. Kilka, kilkanaście miesięcy? To zależałoby m.in.
    od chęci współpracy z psychologiem. Te dziewczęta przebywały w
    środowisku zamkniętym, które nieustannie napędzało je emocjonalnie, w środowisku
    wzajemnie się kontrolującym. To sprzyjało pogłębieniu się
    uzależnienia. Operacja w Kazimierzu udała się jedynie w wymiarze odzyskania domu, była
    natomiast klęską, jeśli chodzi o odzyskanie poszkodowanych dziewcząt i
    troskę o ich rodziców. Cała akcja, paradoksalnie, tylko je wzmocniła. One
    myślą, że wyszły z tego zwycięsko.

    W takim razie w jaki sposób można było inaczej przeprowadzić środową
    akcję?

    - Myślę, że powinno uczestniczyć w niej więcej psychologów, najlepiej
    tylu, ile było eksmitowanych kobiet. Powinno też być więcej czasu na
    indywidualne rozmowy w samym Kazimierzu. Poza tym kobiety powinny być
    rozwiezione w asyście rodzin do miejsca zamieszkania albo, w małych grupkach,
    izolując osoby bardziej aktywne, do pomniejszych domów, w których można by
    spokojnie rozmawiać.

    O. Tomasz Franc OP jest dyrektorem Dominikańskiego Ośrodka Informacji o
    Nowych Ruchach Religijnych i Sektach we Wrocławiu oraz ogólnopolskim
    koordynatorem takich ośrodków.

    Rozmawiał: Tomasz Królak, KAI. Tytuł od redakcji.
    dominikanie.pl (KAI //pc)

    żródło
  • " Tak. Byliśmy świadkami dramatycznej sceny, kiedy rodzice z Rodziny
    Betanii, zupełnie niewrażliwi na płacz i rozpacz innych rodziców, zabierali do
    samochodów cudze dzieci i wywozili w nieznanym kierunku. "


    Chwileczkę, to nie były dzieci, tylko dorosłe kobiety.



    " Poza tym kobiety powinny być
    rozwiezione w asyście rodzin do miejsca zamieszkania albo, w małych grupkach,
    izolując osoby bardziej aktywne, do pomniejszych domów, w których można by
    spokojnie rozmawiać."



    Może jeszcze ubezwłasnowolnione?


    Oj, jak ten KK broni się przed odpływem, to aż przykro mi patrzeć,
    to sa dorosłe osoby i maja prawo tworzyc nowe zgromadzenie, rodzine betanii, czy co tam sobie chcą i zarejestrować to nawet oficjalnie jako związek wyznaniowy...

    a metody typu

    " Ale uważam, że gdyby
    odizolowano osoby przywódcze, podzielono eksmitowane kobiety na mniejsze
    grupki, to łatwiej byłoby trafić do poszczególnych dziewcząt. Niestety, tych
    warunków nie było."


    to już stosowano za komunizmu, czy te kobiety popełniły jakies przestępstwo, terroryzowały kogokolwiek???
    nie ma podstaw by traktowac je jak zorganizowana grupę przestępczą

    " wiedziały doskonale, co będą robić, miały z góry
    ustalony plan działania. Wraz z panią psycholog widzieliśmy, że kontaktują
    się za pomocą komórek z koleżankami z dwóch pozostałych autokarów i z
    niektórymi rodzinami. Chodziło o plan jak najszybszego opuszczenia miejsc,
    do których właśnie są przewożone."


    To chyba naturalne, policja, i inni tez byli przygotowani i kontaktowali się ze sobą...
    Czy jak najszybsze opuszczenie KK i niechęć do kontaktowania się z przedstawicielami KK jest w Polsce już przestępstwem???




    Zawsze mnie zastanawia, że jak to jest zakonnica lub zakonnik i oznajmia rodzinie, że odtąd będzie w zamkniętym klasztorze i nie będzie się ze swoją rodziną mógł kontaktować , to nikt nie woła psychologa, by tą osobę z zakonu wyrwać, nikt nie pomaga tym rodzicom i nie robi szumu...

    a jak inna wiara, aaaa to od razu trzeba wzywac psychologa, bo to oznacza, że ktoś zwariował, albo nim manipulują :tongue::shocked::tongue:
  • no wiesz Hanno, jak zakonnik kładzie sie na zakonnicy, wykonuje wiadome ruchy i oświadcza, że demonstruje jej jak Jezus ja będzie kochał (?), to uważasz za jego zdrowe prawo do stworzenia nowej grupy wyznaniowej?

    A jak jakaś przełożona obwieszcza, że ma objawienia, i każe się czcić oraz chce sprawować władze absolutną, zniewalając fizycznie (wpychanie do samochodow, odpychanie od rodzin) to jest zdrowe?

    Do zakonu się wstępuje dobrowolnie, tak jak dobrowolnie sie wstępuje w związek małżeński, ale jak wystąpia patologie - to nie nazywajmy patologii czymś O.K. Mąz żonę leje jest o.k. bo mają ślub? zło jest złem...jest niebieska linia dla ofiar przemocy w rodzinie, to kościól chce pomóc zakonnicom ktore stworzyły sektę. Ale jak niejedna żona spełnia sie w roli poświęcającej się żony alkoholika, tak te kobitki spełniają sie jako sekciarki - i pomóz tu takim.

    Jakbym miala dorosłą corkę u tych betanek, ona nie przestałaby być moim dzieckiem.
  • Agniesiu, przyjaciele moich rodziców mają w rodzinie hierarchę kościelnego, jakie oni czasem rzeczy opowiadają o tym co się dzieje na polu erotycznym w Kościele, to się włos na głowie jeży, KK zupełnie sobie z tym nie radzi, a nawet nie chce radzić, Paetz to przy tym pestka... (ci znajomi to bardzo pobożni ludzie, więc ufam ich słowom)

    Więc dlatego będę twierdzić, że zakon i sekta niewiele się róznią, tylko w tym pierwszym przypadku KK dobrze zamiata pod dywan różne tzw .sprawy wewnętrzne, jakby moja córka mi kiedys powiedziła, lub syn, że chcą do zakonu, to bym była zrozpaczona, po tym wszystkim, co usłyszałam

    Dlatego rozumiem troszkę reakcję rodziców ( niektórych, bo inni poszli za córkami- ja bym poszła za dzieckiem, chociażby po to by je stamtąd wyrwać)
    ale reakcji tego pana, co tak się wypowiada, to nie rozumiem, bo on nie jest tu stroną (nie jest rodzicem) .
  • Haniu jeśli Ci chodzi o >>pana<,który opowiada o zdarzeniu(o.Tomasz Franc) to jest on zakonnikiem dominikaninem a poza tym, jest dyrektorem Dominikańskiego Ośrodka Informacji o
    Nowych Ruchach Religijnych i Sektach we Wrocławiu oraz ogólnopolskim
    koordynatorem takich ośrodków.
    możesz mututajwysłać maila i zapytać osobiście o jego reakcję.
  • uważam, że dyrektorem jakiegokolwiek
    Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach
    powinna być osoba świecka o neutralnych poglądach, bo inaczej jest niestety nieobiektywna
  • Osoba świecka o neutralnych poglądach nie będzie rozumiała, o co w tym tak naprawdę chodzi:) sekta to nie jest nieco inne od KK wyznanie jakiejś grupy, lecz przemoc ludzka połączona z działniem złego ducha.
    Możliwe, że brzmi to dla Ciebie kosmicznie - ale parę miesięcy pracy w takim ośrodku prawdopodobnie zdołałoby zakłócić nawet najgorliwszą neutralność...

    Doprawdy - to są straszne rzeczy, z których ludzie do zdrowia wracają latami.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.