Właśnie dowiedzieliśmy się że nasi przyjaciele stracili dzieciątko. Aga była w 4 miesiącu ciąży. Jest w szpitalu. Załamana, rozpaczjąca. Jej mąż nie wie kompletnie jak jej pomóc. Pomóżcie! Macie na pewno jakieś informacje o dzieciątkach, które nienarodzone trafiają pod opiekę Maryi.... Chcemy jej pomóc.
Sama też straciłam pierwszego Maluszka ( w drugim miesiącu ciąży ). Okropny ból, pęknięte serce. Pomogła mi właśnie lektura o 4 stopniu czyśćca, gdzie nasze dzieci mają dobrą opiekę najlepszej Mamy na świecie. Niestety nie wiem gdie teraz tego szukać... Czekam na Wasze drogocenne wskazówki.
Maryjo przyjmij w opiekę tę malutką duszę i otocz miłością strapionych rodziców!
+++
Komentarz
Ale dlaczego dzieci miałyby trafiać do czyśćca ? Przecież one nic złego nie zrobiły !
http://www.dlaczego.org.pl/
Serwis Dla Rodziców Po Stracie I Rodziców Dzieci Chorych
http://www.poronienie.pl/
"Niniejsza strona została opracowana, by poprzez artykuły dotyczące żałoby, pomocy psychologicznej, wykazy koniecznych badań, akty prawne oraz linki do materiałów związanych z tym tematem pomóc kobietom po stracie dziecka w uzyskaniu potrzebnych informacji oraz w przygotowaniu się do kolejnego macierzyństwa."
bo są nieochrzczone
była na forum długa dyskusja na ten temat - i te czyśćce, limbus puerorum to są rozważania teologiczne
Nie mozna tego zostawić samemu sobie....
ale limbus puerorum to tylko takie rozważania, a nie dogmat - nie wiemy czy tak jest
trzeba się zdać na Boże miłosierdzie
Jaka ich wina, ze są nieochrzczone?
Zostawić je trzeba miłosiernemu Bogu. Zrobi to co słuszne i najlepsze. Nam nic do tego, prócz modlitwy o miłosierdzie.
tu masz długaśny wątek na ten temat - nie powielajny dyskusji i argumentów
DZIECI TE MAJĄ WIELKĄ MOC WSTAWIANIA SIĘ ZA SWOIMI RODZICAMI. DZIĘKI NIM MOŻNA WIELE ŁASK UPROSIĆ. POZA TYM PRZYTULAJĄ SIĘ CAŁĄ DUSZĄ DO STRAPIONEGO SERCA MATKI, KTÓRA POGRĄŻA SIĘ W CIERPIENIU.
DLATEGO CHCIAŁABYM ŻEBY AGA TAKIE RZECZY POCZYTAŁA. NIE POWIEM JEJ TEGO SAMA, BO MAMY DO SIEBIE 250 KM, A TELEFON NA TAKIE SPRAWY JEST BEZ SENSU.
@szczurzysko:
O. Salij pisał gdzieś kiedyś o ewnetualności chrztu pragnienia u takich dzieci
---
Pragnienie jest aktem świadomym. U tak małego dziecka trudno mówić o aktach świadomych.
Nie można po prostu zdać się na Boga? Wątpię, żeby ktoś z nas był tu mądrzejszy i miłosierniejszy (obiektywnie) od Niego. On się tymi dziećmi zajmuje najlepiej jak się da. EOT.
Dziwne te teorie.
Takie rozwazanie teoretyczno-wydumane. Ech
---
Nie Bardzo konkretne. Bóg jest miłosierny i wie co najlepsze dla KAŻDEGO człowieka? Jest i wie. No to niech się tym zajmie, bo zrobi to najlepiej.
ja powiem tak
warto zrobić dziecku zdjęcie na pamiątkę, a pogrzeb im pomoże przejść przez żałobę, ja bardzo boleję, że nie mam grobu moich dzieci
warto zadzwonić do nich - jak poroniłam to miałam wrażenie że nagle zostałam sama - ludzie tak bardzo nie wiedzieli co powiedzieć, żeby nie urazić, że dodatkowo czułam się bardzo wyobcowana
warto powiedzieć, że współczujesz, że modlisz się za nich, i zapytać czy czegoś nie potrzebują, powiedzieć, że mogą na was liczyć - może właśnie będą potrzebować się wygadać, porozmawiać - kogoś kto ich wysłucha - wcale nie trzeba nic "radzić", wystarczy słuchać
i broń Boże, nie należy mówić "tak było lepiej", "pewnie było uszkodzone/chore" i inne tym podobne mądrości
Ale z drugiej strony, kiedy miałem przygotować dla Zosi fotomontaż z portretami wszystkich członków rodziny, to przedstawiłem naszego Benka jako pyzatego aniołka unoszącego się nad naszymi głowami. Taka metafora wydaje mi się ładna i nieszkodliwa. Obiektywnie limbus to miejsce lepsze, niż wszystko, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Ufam, że Bóg ma drogę...
Jest o tyle dobra, że znajdziesz na niej akty prawne na które można się powołać w przypadku gdyby szpital robił problemy z wydaniem ciała dziecka, rzeczowe informacje i trochę dla pomagających - czyli jakich tekstów najbardziej unikać. Jest też forum, niektórym może pomóc. Pamiętam w modlitwie.
Olesiu, ja też mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przytulić moje dzieciątko. W takiej sytuacji nie interesują mnie za bardzo domysły ludzi: limbus, czy nie limbus. Wierzę, że dziecko jest już u Pana Boga. Wierzę w dobroć Pana Boga i jego bezgraniczną Miłość do naszych małych Istotek.
Co mnie najbardziej pocieszyło: słowa mojego 7-letniego chrześniaka, którego mama też poroniła dwa lata temu.
- "Ciociu, dlaczego płakałaś?"
- "Bo mam małego dzidziusia w brzuszku i pan doktor powiedział, że nie żyje"
- "Aha. No to teraz już są razem z naszym braciszkiem".
Takie proste, takie oczywiste.
Bądźcie jako te dzieci.
Kwestie prawne: bardzo pomogła wspomniana strona poronienie.pl
- można dziecko zarejestrować w USC (trzeba mieć odpowiedni dokumenty ze szpitala);
- można dziecko pochować na cmentarzu lub zostawić w szpitalu do pochówku zbiorowego;
- jeśli kobieta pracuje, należy się 8 tygodni macierzyńskiego;
- można złożyć wniosek do ZUS'u o zasiłek pogrzebowy (odpowiednie faktury)
- ubezpieczalnie ponoć robią czasem problemy, jeśli poronienie nastąpiło przed 22 tygodniem.
Co robić
- nie mówi, że Ci przykro;
- żadnych domysłów, dlaczego dziecko umarło;
- wysłuchać, nie zadawać dodatkowych pytań;
- może poinformować o możliwości odebrania ciałka ze szpitala i zorganizowania pochówku, ale nie naciskać => ja byłam na to przygotowana więc wiedziałam o co mam pytać w szpitalu.
Inna rzecz,ze nasz Marek miał wybrane imię i rodziców chrzestnych, i to że nie miał świadomości to w niczym moim zdaniem nie przeszkadza. W KK chrzcimy maleńkie, nieświadome dzieci właśnie ze względu na wiarę rodziców to tak w komentarzu do wypowiedzi Maćka
+++
To dobry argument dla osób, które domagają się "prawa do nadziei". Nadzieja nadzieją, a jak uczony ojciec dominikanin temat przestudiuje, to już ex cathedra orzeka, że dzieci trafiają do nieba bez wyjątku. Przykro mi, Biru, ale to już wymysł owego zakonnika, bez żadnego zaczepienia w Magisterium Kościoła.
Też doświadczyłem śmierci nienarodzonego dziecka, ale mój osobisty ból i poczucie straty nie prowadzą do pewności, że trafiło ono przed oblicze Pana Boga. Źle by się stało, gdybym dla ogarnięcia rozpaczy zaczął wymyślać na nowo prawdy wiary. Logika jest nieubłagana - jeżeli dzieci nienarodzone mogą dostąpić zbawienia bez Chrztu św., to w ogóle nikomu nie jest on potrzebny.