Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

PORONIENIE

124

Komentarz

  • Też mi się wydaje Maćku że czasem się upierasz do oporu. Generalnie ludzie normalni od wieków intuicyjnie czuli że dzieci i kobiety to ludzie, kiedy oficjalnie zastanawiano sie nad tym czy rzeczywiście to ludzie. Św. Faustyna widziała Boże Miłosierdzie, chociaż oficjalnie Bóg był "Ojcem, który rozgniewany siecze". Tak samo intuicyjnie czujemy że dzieci nienarodzone doznają pełni szczęścia w niebie. Chociażby teolodzy nie wiadomo co wywodzili, popełniając czasem błędy logiczne w swoich wywodach. Ja od mojej Mamy słyszałam taką wersję wychodzącą z wiary prostych ludzi, że św. Jan Chrzciciel przy końcu świata te dzieci nieochrzczone ochrzci. A znowu od znajomego księdza słyszałam taką opowieść, że jeżeli przyrównać Niebo do ogrodu, to wielcy święci są tam pięknymi okazałymi kwiatami różami liliami, ci co przeszli przez czyściec - są skromnymi margarytkami, a te dzieci nienarodzone są zieloną trawką, ale kazdy kwiat doświadcza pełni szczęścia w Bogu.
    Nie jestem za lenistwem myślowym, ale niektóre dysputy teologiczne to przypominają mi o tym, że niegdyś uczeni teolodzy rozmyślali ileż to szatanów może sie zmieścić na główce od szpilki.
  • Skoro tak, to powinnaś szanować wszelkie intuicje. A tu się okazuje, że "się upieram do oporu". Ładnie tak? :wink:
  • cóż, ja jednak zaufam Bogu i zdam się na Kościół i jego oficjalne dokumenty np. KKK

    jakoś nie przemawiają do mnie te "kwieciste metafory" i różne fantazje literackie
  • [cite] Maciek:[/cite]A jak dla mnie żadna. Każdy z nas był kiedyś dzieckiem nienarodzonym.
    Maćku nie jestem teologiem i moja wiedza na ten temat jest żadna. Każdy z nas był kiedyś embrionem z tą różnicą, że my już zdążyliśmy sporo nagrzeszyć, zaś takie dzieciaczki są zupełnie niewinne. Fakt , że są nieochrzczone ale to nie ze swojej winy ani opieszałości rodziców. Dlaczego Bóg miałby je za to karać lub nie chcieć mieć z nimi nic wspólnego? Nam wszystkim pozostaje jak na razie ufność w Jego miłosierdzie bo gdzie idą te małe duszyczki tego nikt naprawdę nie wie.
  • "takie dzieciaczki są zupełnie niewinne"

    To nie jest prawda. Są obarczone od poczęcia grzechem pierworodnym. Są grzeszne. Jeżeli uważacie, że Bóg im ten grzech odpuszcza, to dlaczego nie miałby odpuszczać dorosłym, którzy umierają w stanie grzechu ciężkiego?
  • Bo my mamy świadomość.
  • A skoro tak jest jak piszesz to powinno się chrzcić dzieci jeszcze w brzuchu matki, tylko problem w którym dniu od poczęcia bo czasami rodzice sami nie wiedzą kiedy ono nastąpiło.
  • Świadomość tego, że grzeszymy? Niektórzy mają i wtedy idą do spowiedzi. Ale reszta uważa, że postępuje właściwie. Kryterium świadomości oznacza, że np. kradzież nie jest obiektywnym złem, ale tylko wtedy, kiedy złodziej tak uważa :)
  • Rzecz w tym, że Kościół nakazuje chrzcić dzieci możliwie szybko po urodzeniu, a w sytuacji zagrożenia (np. przy poronieniu, czy wczesnym porodzie) natychmiast, kiedy tylko istnieje nadzieja, że jest żywe.
  • Może masz racje, ja nie chcę się kłócić w tych sprawach , tylko zawsze mi się wydawało, że skoro nie wolno dziecka usunąć to chyba ono ma prawo pójść do Nieba ?
  • A ja się zastanawiam po co Pan Bóg powołuje takie dzieci do życia, skoro później, kiedy umierają nieochrzczone- miałby je "karać" za grzech pierworodny???
    Coś mi się tu kłóci...
  • wiecie, moim zdaniem to są już coraz bezsensowniejsze rozważania

    brak nagrody traktujemy jako karę?

    dzieci Hioba też zostały ukarane?

    mnie wystarczy, że chrzest jest niezbędny do zbawienia,
    a co do pozostałych spraw w 100% ufam Bogu, że to co postanowił jest najlepsze

    nie muszę wiedzieć, nie muszę wyobrażać sobie lukrowanych obrazków

    mnie wystarczy, że modlę się za moje nienarodzone i narodzone dzieci
  • skoro już ustaliliśmy wspólnie, że Pan Bóg nie ogranicza samego siebie naszymi ziemskimi ustaleniami i skoro jesteśmy przekonani, że naszym Dzieciom nic złego się nie dzieje...

    ....w takim razie filozofujmy dalej...

    Jest taka teoria o różnicy między Piekłem i Niebem: W Niebie wszyscy są szczęśliwi, bo tam jest Pan Bóg, Piekło nie różni się niczym innym od Niebie, poza "małym" szczegółem - tam nie ma Pana Boga. My musimy sobie jakoś wyobrazić jak źle może być w Piekle, bo nie potrafimy zrozumieć, że wieczność bez Pana Boga jest zła. A Czyściec to stan przejściowy: tam jest nadzieja, że ostatecznie przejdziemy do Nieba - miejsce, gdzie nie ma Boga - kiedyś zostanie przez nas opuszczone.

    Teoria ludzka - jak każda inna - może fałszywa, bo Maryja pokazywała chyba dzieciom w Fatimie jak wygląda Piekło w rzeczywistości. A jeśli prawdziwa, to czy dzieci nienarodzone miały być ciągle bez Pana Boga bez nadziei na zobaczenie Go - czyli w Piekle?
  • Co do świadomości grzechu...
    Żeby grzech był grzechem, czyn musi być popełniony:
    - świadomie i
    - dobrowolnie.

    Czyli jeśli ktoś kradnie, a nie wie, że kradzież jest złem (np. kilkuletnie dziecko), to nie grzeszy.
  • A dorosły jak kradnie, bo uważa, że mu się coś należy?
  • To zależy... :cool:
  • Jak dorosły wie, że coś jest złe, a mimo to robi to, czego nie powinien (tu: kradnie), to popełnia grzech.
  • W sytuacji smierci dzieci przed chrztem pomagaja mi teksty Katechizmu Kosciola Katolickiego:

    605 Jezus w zakończeniu przypowieści o zbłąkanej owcy przypomniał, że ta miłość nie zna wyjątków: "Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych" (Mt 18, 14). Jezus potwierdza, że przyszedł "dać swoje życie jako okup za wielu" (Mt 20, 28); to ostatnie pojęcie nie jest ograniczające: przeciwstawia całą ludzkość jedynej Osobie Odkupiciela, który wydaje siebie, aby ją zbawić. Kościół w ślad za Apostołami naucza, że Chrystus umarł za wszystkich ludzi bez wyjątku: "Nie ma, nie było i nie będzie żadnego człowieka, za którego nie cierpiałby Chrystus".

    1259 Jeśli chodzi o katechumenów, którzy umierają przed chrztem, ich wyraźne pragnienie przyjęcia tego sakramentu, połączone z żalem za grzechy i z miłością, zapewnia im zbawienie, którego nie mogli otrzymać przez sakrament.

    1260 Ponieważ "za wszystkich umarł Chrystus i... ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie Boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiaruje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w Paschalnej Tajemnicy. Każdy człowiek, który nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szuka prawdy i pełni wolę Bożą, na tyle, na ile ją zna, może być zbawiony. Można przypuszczać, że te osoby zapragnęłyby wyraźnie chrztu, gdyby wiedziały o jego konieczności.

    1261 Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni, i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu powiedzieć: 'Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im" (Mk 10, 14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu. Tym bardziej naglące jest wezwanie Kościoła, by nie przeszkadzać małym dzieciom przyjść do Chrystusa przez dar chrztu świętego.


    Wierzę, że i za nasze zmarłe przed narodzeniem dzieci umarł Chrystus na Krzyżu.
    Myślę o nich jak o katechumenach - przecież pragnęliśmy je ochrzcić. Nie stało się tak 'tylko' dlategoe, że zmarły zanim mieliśmy taką możliwość. Myślę też o momencie ich śmierci - dla mnie zupełnie nieświadomej - z nadzieją, że otrzymały wtedy łaskę wiary i poznania Boga taką, która pozwala na wybranie zbawienia. Modlę się z nadziejąÂ o miłosierdzie dla nich. Jest we mnie nadzieja na spotkanie z nimi po śmierci. Resztę zostawiam w rękach Boga. "Ani oko... ani ucho... ani serce człowieka..."

    M.
  • Trochę naciągasz. Katechizm wyraźnie różnicuje katechumenów i dzieci zmarłe bez Chrztu - w punktach 1259 i 1261.

    Nawiasem mówiąc ten drugi jest wewnętrznie sprzeczny, bo najpierw zachęca do nadziei na to, że Bóg zbawia takie dzieci sobie znanym sposobem, a potem ponagla rodziców do chrzczenia małych dzieci.
  • [cite] Maciek:[/cite]Rzecz w tym, że Kościół nakazuje chrzcić dzieci możliwie szybko po urodzeniu, a w sytuacji zagrożenia (np. przy poronieniu, czy wczesnym porodzie) natychmiast, kiedy tylko istnieje nadzieja, że jest żywe.

    Jakoś sobie nie wyobrażam wyrywać dzieciątko z rąk lekarzy i je chrzcić, odbierajac jednocześnie mu nadzieję na ratowanie życia ziemskiego przy pomocy medycyny......

    :wink:
  • [cite] Maciek:[/cite]Trochę naciągasz. Katechizm wyraźnie różnicuje katechumenów i dzieci zmarłe bez Chrztu - w punktach 1259 i 1261.

    Nawiasem mówiąc ten drugi jest wewnętrznie sprzeczny, bo najpierw zachęca do nadziei na to, że Bóg zbawia takie dzieci sobie znanym sposobem, a potem ponagla rodziców do chrzczenia małych dzieci.

    Nie widzę tu sprzeczności: małżonkowie mają ochrzcić, jednak kiedy nie ma tej możliwości, Bóg nie zamyka drogi. Coś takiego jak w powiedzeniu: "Rób tak jakby wszystko zależało od Ciebie, jednocześnie ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga"
  • Te słowa św. Ignacego Loyoli dotyczą zapewnienia sobie warunków do życia i w oryginalnej wersji brzmią tak: "Módl się i ufaj tak, jakby wszystko zależało wyłącznie od Boga - ale jednocześnie pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie!"

    W Twojej interpretacji konieczność Chrztu staje się jakimś dziwacznym kaprysem Stwórcy, bez rzeczywistego znaczenia. Równie dobrze moglibyśmy skakać wokół kołyski na jednej nodze.
  • Maćku, to jakie jest Twoje zdanie na ten temat...? Na czym je opierasz...?
  • Nic nadzwyczajnego. Tylko to, co podaje w swoim katechizmie kard. Gasparri:

    358. Czy Chrzest jest wszystkim potrzebny do zbawienia?

    Chrzest jest wszystkim potrzebny do zbawienia, bo Jezus Chrystus powiedział: "Jeżeli się kto nie odrodzi z wody i Ducha Świętego, nie może wnijść do królestwa Bożego".

    359. Co się stanie z duszami zmarłych bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym?

    Dusze tych, którzy umierają bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym, są pozbawione szczęścia oglądania Boga twarzą w twarz, nie podlegają jednak innym karom, które są nałożone za grzechy osobiste.
  • Czyli w zasadzie to, co podaje katechizm współczesny, tyle, że nieco surowiej i prościej... Cóż...
    Pozostaje ufać Bogu.
    To dość trudny moment wiary...
  • Przeprosin nie oczekuję, pani Manikowska 
    ma do mnie uraz osobisty (wyrażała kiedyś publicznie żal, 
    że moje dzieci mają takiego ojca, i że lepiej dla nich by 
    było gdyby były sierotami),
    

    Nie odpuszczę.
    Golono, strzyżono.:bigsmile:

    Nie mam urazy osobistej do Tomka, po prostu zwalczam jego poglądy, uważając je za niechrześcijańskie i czyniące zło w Kościele.

    Nigdzie i nigdy nie napisałam, że lepiej, aby jego dzieci były sierotami, jeśli mają takiego ojca.

    Napisałam zaś, że chowałam się bez taty, z powodu czego bardzo ubolewałam, ale czytając komentarze Torquemady, myślę sobie, że nie mam czego żałować, bo gdybym miała mieć takiego ojca, jak on, to wolałabym nie mieć go wcale.

    Cytuję z pamięci, ale taki był sens mojej ówczesnej wypowiedzi.
    konkretnie przywrócenia kary chłosty i kary 
    śmierci za pewne działania wrogie chrześcijańskiej 
    i europejskiej cywilizacji. Co więcej, jestem świadomy, 
    że wprowadzenie tych zmian jest niemożliwe 
    zarówno obecnie, jak też w przewidywalnej 
    perspektywie czasowej.
    

    Było to zupełnie inaczej napisane, miało inną wymowę.
    Owym "działaniem wrogim chrześcijaństwu" miało być poślubianie muzułmanów przez katoliczki. Padł przy tym postulat, aby je chłostać, a nawet eksterminować.

    Powyższe jest sprzeczne z Ewangelią, jak i nauką Kk.
  • [cite] Maciek:[/cite]@Klarcia:

    Nie trywializuję. Po przeczytaniu kontrargumentacji zastanowię się nad chrzczeniem kolejnych dzieci. Po robić coś, co do niczego nie jest potrzebne? Zresztą dorosłych to tez dotyczy. Po co się spowiadać, skoro dowodzicie, że łaska uświęcająca nie jest konieczna do zbawienia?

    Chrzest zmazując grzech pierworodny, ułatwia Bożej Łasce dotarcie do danej duszy, co wcale nie znaczy, iż Pan nie może działać również wtedy, gdy ktoś jest nie ochrzczony.

    Sam chrzest jednak magicznie nie działa, za tym powinno pójść przekazanie wiary, bowiem dziecko ochrzczone, ale wychowywane w pogańskiej atmosferze, nadal poganinem zostanie.

    Łaska uświęcająca jest do zbawienia potrzebna - zgadza się, lecz Łaska uświęcająca, to nic innego, jak właśnie przyjęcie Bożego przebaczenia, po nawróceniu się ku Niemu.
    Czyli - jesteśmy w Łasce uświęcającej, gdy wyrzekamy się grzechu i powracamy do Boga.

    Grzechem ciężkim jest - świadome i dobrowolne złamanie Bożego Prawa.


    Dokumenty Kościoła

    http://www.spowiedz.pl/kat1.htm

    Katechizm Kościoła Katolickiego

    1857

    Aby grzech był śmiertelny, są konieczne jednocześnie trzy warunki: "Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą".

    1859

    Grzech śmiertelny wymaga pełnego poznania i całkowitej zgody. Zakłada wiedzę o grzesznym charakterze czynu, o jego sprzeczności z prawem Bożym. Zakłada także zgodę na tyle dobrowolną, by stanowił on wybór osobisty. Ignorancja zawiniona i zatwardziałość serca nie pomniejszają, lecz zwiększają dobrowolny charakter grzechu.

    1860

    Ignorancja niedobrowolna może zmniejszyć winę, a nawet uwolnić od ciężkiej winy. Nikt jednak nie powinien lekceważyć zasad prawa moralnego, które są wypisane w sumieniu każdego człowieka. Impulsy wrażliwości, uczucia mogą również zmniejszyć dobrowolny i wolny charakter winy, podobnie jak naciski zewnętrzne czy zaburzenia patologiczne.
  • Szkoda, że nie ma już dawnego Forum Frondy z jego kolorową różnorodnością. Cieszę się, że chociaż na orgu można podyskutować na różne tematy, bo inaczej bym umarł z nudów :)
  • Po wiekach Kościół Katolicki odchodzi od tradycyjnej koncepcji teologicznej limbusu, tj. otchłani do której trafiać miały dusze nieochrzczonych dzieci. Taką decyzję (o oddaleniu koncepcji) miała podjąć Międzynarodowa Komisja Teologiczna.

    Za rezygnacją z tej koncepcji obecny papież opowiedział się już w 1984 roku będąc prefektem Kongregacji Nauki Wiary i równocześnie szefem tejże komisji. W 2004 roku komisja podjęła pracę nad tą kwestią. Według nieoficjalnych informacji tekst dokumentu tejże komisji zna już papież i go zaaprobował.
    Dokument liczy 41 stron i nosi tytuł: "Nadzieja na zbawienie dla dzieci, które umierają nieochrzczone".
    Według komentatorów papież ostatecznie skreślił koncepcję, z którą się nigdy nie zgadzał, a wielu ją nie akceptowało. Nigdy też limbus puerorum nie został ogłoszony jako dogmat. NIe wymieniaj go ani Katechizm Kościoła Katolickiego z 1992 roku.
    W koncepcję tę nie wierzył również Jan Paweł II wyrażając przekonanie, że Bóg ma dostatecznie mocy, aby przyciągnąć nieochrzczone dzieci do siebie.

    http://www.kosciol.pl/article.php/20070420210630931
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.