No jest różnica.
Jeśli się pocznie dziecko przy antykoncepcji to winny jest koncern medyczny. Przy NPR nie ma takiej alternatywy. Gdy stosuje się metody naturalne zgodnie z założeniami, to jest jasne, że w ten sposób wyraża sie Wola Boża. Oczywiście znajdzie się też cała grupa stosujących npr, jako antykoncepcję i oczekująca 100% skuteczności.
W każdym razie osądzanie od czci i wiary całej grupy npr-owców jest dużym spłyceniem problemu.
Wydaje mi sie, że również nadużyciem jest absolutna pewność, że to co dobre dla mnie (wielo-wielodzietność) jest warunkiem koniecznym do zbawienia dla każdego. Mam wrażenie, że Jezus kiedyś mówił coś o różnych członkach tego samego ciała, posiadających różne zdolności. To zróżnicowanie miało ubogacać innych. Ciało o tysiącu uszu i nieposiadające oczu nie działałoby tak sprawnie jak standardowo wyposażone.
Pan Bóg (jeśli chce) to da dzieci mimo dokładnego przestrzegania metod.
To dotyczy każdej formy antykoncepcji.
Wybaczcie, drodzy sympatycy NPR, ale ten akurat punkt uważam za czystej wody obłudę. Po to się odkłada poczęcie nie współżyjąc w okresie płodnym, żeby dziecka nie było. Taki jest cel tego działania. Jeżeli ktoś chce dać Panu Bogu szansę, aby mógł działać według swojego planu, to nie unika celowo poczęcia. Proszę, rozmawiajmy jak dorośli, którzy po to dokonują określonych wyborów, aby realizować swoją wolę. Zabawa z Panem Bogiem w kotka i myszkę nie ma nic z tym wspólnego.
Wydaje mi sie, że również nadużyciem jest absolutna pewność, że to co dobre dla mnie (wielo-wielodzietność) jest warunkiem koniecznym do zbawienia dla każdego.
Pełna zgoda. I dlatego właśnie należy pozwolić Panu Bogu na pokazanie nam, co jest dla nas właściwą drogą. Jeżeli duża rodzina - to będziemy mieć dużo dzieci. Jeżeli mała i inne formy działania - to choćbyśmy obstawili wszystkie owulacje, nie urodzi się więcej dzieci.
[cite] AleksandraB:[/cite]Kursy chyba zbyt często są prowadzone źle, na poziomie "najsłabszego" ucznia czyli tabletkowiczo-lateksowicza.
Pamiętam jak na naszym kursie Pani prosiła mnie na osobności żebym nie zadawała publicznie trudniejszych pytań dotyczących NPRu. Żeby czasem nie zniechęcić pozostałych uczestników.
Uważam, że małżeństw które mają bardzo poważne powody by stosować NPR jest obecnie dużo więcej niż sądzicie. Właśnie ze względu na chore czasy o których pisał mój mąż. Stosują sztuczną antykoncepcję obciążając sumienie a mogliby NPR.
Każdy klient wyrwany z biznesu antykoncepcyjno-aborcyjnego to wielki sukces.
OT - Natomiast nie przesadzałabym z tymi chorymi czasami. Jakoś wydaje mi się, że czasy komunizmu, hitleryzmu, wojen napoleońskich, wyzysku dzieci w fabrykach w XIX wieku, niewolnictwa, najazdów Rzymian na ludy barbarzyńskie, konkwisty, rewolucji Francuskiej, I wojny św., powstania listopadowego, styczniowego, zaborów, wielkiego głodu na Ukrainie, morowego powietrza, czasy kiedy ludzi umysłowo chorych trzymano w lochach - czy mam wymieniać dalej? Nie były to czasy wcale zdrowsze od obecnych. Ostatnio wyczytałam o niejakich "fabrykantkach aniołków", tzn. kobietach które brały sobie osierocone dzieci, dostawały kasę na nie, a następnie głodziły tego dzieci czyli wyprawiały je do aniołków.
Duchowny zapewnia, że Kościół zawsze będzie dążył do tego, by pary jak najdłużej wytrzymały bez współżycia, jednak jak podkreśla, nie jest to łatwe zadanie.
- Ludzie są słabi, nie wytrzymują, siła popędu jest olbrzymia. W tej dziedzinie jest bardzo ciężko wytrzymać â?? przyznaje.
O. Knotz reklamuje na FB artykuł o sobie z prasy meksykańskiej (link), który ilustruje taka właśnie pani. Czy tak wygląda małżonka spragniona nowych podniet? Czemu jednak dłubie sobie długopisem w jamie ustnej? Hm... :cool:
Stosowałam npr kiedyś, niezbyt sumiennie, ale dzieciątka nie było w tym czasie. Czemu o tym piszę...?
Czytając ten wątek zrozumiałam, że dla mnie prawdziwe otwarcie na życie nie potrzebuje ŻADNYCH pomocy.
Zgadzam się z Maćkiem i Małgorzatą. Taka postawa wydaje mi się po prostu uczciwa.
Zupełnie czym innym natomiast są powody, dla których większości ludzi nie stać (moralnie przede wszystkim) na taką postawę.
Izka nie bądź naiwną dziewczynką, ze złe czasy już minęły, popatrz co się dzieje w domach dziecka, jak sie dzieci zabiera z biedy po to by się tułały po sierocińcach , które dostają na utrzymanie każdego z nich po 3 tysiaki a dzieci w bidulach butów nie mają, że o osobnym pokoju dla każdego nie ma co marzyć...
Nie mówię że minęły złe czasy - wystarczy popatrzeć jak w Afryce się mordują, głód, wielu ludzi nie ma dostępu do wody, tylko nie lubię słuchać tragizowania że jest teraz najgorzej.
[cite] Taw:[/cite]Każdy klient wyrwany z biznesu antykoncepcyjno-aborcyjnego to wielki sukces.
Czyli co... zamiast twardych trawka i palimy ale się nie zaciągamy?
Nie!
To ileś niewykupionych recept na tabletki antykoncepcyjne, minipigułki, tabletki po stosunku, spirale.
To ileś niewykonanych aborcji.
To mniej kasy dla biznesu pornograficzno-antykoncepcyjno-aborcyjnego.
Moim zdaniem ludzi pogrążonych w antykoncepcji należy uczyć NPR-u, a NPR-owców zachęcać do totalnego otwarcia się na życie.
To zło działa na nas wszystkich jak w systemie naczyń połączonych.
Uważam, że małżeństw które mają bardzo poważne powody by stosować NPR jest obecnie dużo więcej niż sądzicie. Właśnie ze względu na chore czasy o których pisał mój mąż. Stosują sztuczną antykoncepcję obciążając sumienie a mogliby NPR.
Każdy klient wyrwany z biznesu antykoncepcyjno-aborcyjnego to wielki sukces.
1. Pokazałaś wyraźnie, że NPR jest tylko odpowiednikiem "sztucznej antykoncepcji".
2. Tutaj nie chodzi o wyrwanie ludzi z "biznesu antykoncepcyjnego", ale o to, aby poważnie traktowali swoje powołanie małżeńskie.
3. Coraz bardziej się upewniam, że tradsi mają rację - NPR bowiem staje się tylko eko-antykoncepcją, a nie o to chodziło, gdy Kościół zezwalał na popularyzację wyżej omawianej metody.
[cite] Izka:[/cite]Nie mówię że minęły złe czasy - wystarczy popatrzeć jak w Afryce się mordują, głód, wielu ludzi nie ma dostępu do wody,
I powyższe trudności jakoś im w wielodzietności nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie.
Niestety, to babeczkom żyjącym w naszej kulturze w główkach się poprzewracało.
Sama do nich należałam - nie kryję - ale nie "robiłam za katoliczkę", i gdybym dziś miała podobne poglądy co wtedy, to po prostu stosowałabym normalną antykoncepcję, a nie uciekała się do sztuczek.
Mamy nieco inną filozofię życia. Jeśli jestem głodna, to korzystam ze zdobyczy cywilizacji - idę do sklepu albo do lodówki. Nie bawię się w pierwotne zbieractwo i polowanie. Jeśli jestem chora, nie oczekuję od razu biblijnego uzdrowienia. Staram się zwalczyć problem łykajac syropy wykrztuśne i tabletki przeciwgorączkowe. Tak samo wtedy, kiedy czuję, że nie mam siły i zdrowia na kolejne dziecko. Staram się na razie (!!!) odłożyć poczęcie. Nie - na siłę, wbrew woli Boga - jeśli zechce to i tak się dziecko pocznie. Podkreślę - we wszystkich tych działaniach opieram sie na nauce Kościoła, wyrażonej nauczaniami papieskimi (przypominam - Papież jest w tej sytuacji nieomylny).
Nie chciałam z Wami polemizować, gdyż wierzę, że każdy ma jakąś swoją ścieżkę i swój krzyż do niesienia. Chciałam podjąć z Wami rozmowę, ale widzę, że nie ma ona za bardzo sensu. Uwagi rzucane z przekąsem w stylu "nasłuchała sie w konfesjonale", albo wyjęte z kontekstu "tylko z racji przebytych studiów i kursów" nie są zbyt uprzejme i raczej nie świadczą o chęci porozumienia. Szkoda, bo myślałam, że jesteśmy po tej stronie tej samej barykady.
Joa oni nie są głodni z powodu wielodzietności, tylko wyzysku najpierw przez Arabów,kolonistów potem różnych rodzimych przywódców. Pomimo zaawansowanego postępu technologicznego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł jak w tych trudnych warunkach klimatycznych pomóc ludziom z 3 świata, jak zaopatrzyć ich w wodę pitną, jedzenie oraz ustrzec przed chorobami.
Jedyne co potrafią organizacje charytatywne to nakłanianie ich do antykoncepcji w tym npr - co jest bez sensu zważywszy na to , ze przecież tam kobiety bardzo długo karmią bo po ich mleku dzieci praktycznie do końca życia nie mają co jeść.
Staranowakowo, ludzi którzy nie mogą pozwolić sobie na urodzenie dzieci ze wzgl. zdrowotnych bo grozi to ich śmiercią lub co gorsza śmiercią dzieci jest jakieś 3 %.
Z tego na jeden procent npr w ogóle nie działa.
Ale oczywiście jeśli ktoś jednak urodzi kolejne dziecko jest nawet przez katolików ( dzięki odkryciu npru) uważany za niepoczytalnego wręcz wariata.
Czasami żałuję, że nie żyję w średniowieczu, przynajmniej nikt wtedy rodzicom nie prawił kazań, że nie potrafią dobrze mierzyć temperatury.
I nie wiem dlaczego ale od iluś lat jest presja społeczna, że ludzie muszą mieć 2 dzieci.
Tym , którzy mogą bez szwanku dla swojego życia i zdrowia urodzić więcej wmawia się, że mają się ograniczać, za to tym co są bezpłodni się systematycznie dokucza i tym samym podsyła klientów klinikom in vitro.
A co w przypadku, gdy wie się, że jest się w trakcie leczenia zakaźnej choroby silnie wpływajacej na ciążę (nie tylko przez leczenie, ale również przez czynnik chorobotwórczy). Dziecko może urodzić się ciężko chore i zniekształcone. Czy nie lepiej odczekać rok albo dwa na wyleczenie?
[cite] staranowakowa:[/cite]A co w przypadku, gdy wie się, że jest się w trakcie leczenia zakaźnej choroby silnie wpływajacej na ciążę (nie tylko przez leczenie, ale również przez czynnik chorobotwórczy). Dziecko może urodzić się ciężko chore i zniekształcone. Czy nie lepiej odczekać rok albo dwa na wyleczenie?
Toż przecież właśnie pisałam o 3 %, które z czystym sumieniem mogą sobie ten npr stosować, o ile na nich to w ogóle działa.
@Staranowakowo, nie do końca jest, że całe forum uważa, że każdy powinien miec dzieci na tyle na ile ma płodości i w tym wątku wiele razy takie głosy się odzywały, jednak jest to co do zasady forum dla wielodzietnych. I nie chodzi tu o wielodzietnych, którzy mają zaplanowaną czwórkę, ale takich co w tej kwestii nie ograniczają Pana Boga, można mieć dwójkę dzieci i być bardziej mentalnie wielodzietnym niż osoba z czwórką...
Przeczytaj sobie od czego, ta dyskusja się zaczęła i jaki cytat spowodował takie wzburzenie.
Wiele osób też pisało, że małżonkowie w swoim sumieniu i po przemodleniu sprawy powinni sami rozeznać, jak to z tym odkładaniem poczęcia u nich jest, na forum ciężko coś w tej kwestii ustaić;)
@ruda megi i inni, ciąglę pojawia się te 3 % możecie mi powiedzieć ską się to wzięło?
Ze statystyk. co prawda pi razy oko. Być może ten procent się zwiększa, lub zmniejsza bo chwilowo przybywa ludzi w strasznej sytuacji lub w trakcie leczenia na coś gdy powinno się raczej nie zachodzić w ciążę.
Komentarz
Jeśli się pocznie dziecko przy antykoncepcji to winny jest koncern medyczny. Przy NPR nie ma takiej alternatywy. Gdy stosuje się metody naturalne zgodnie z założeniami, to jest jasne, że w ten sposób wyraża sie Wola Boża. Oczywiście znajdzie się też cała grupa stosujących npr, jako antykoncepcję i oczekująca 100% skuteczności.
W każdym razie osądzanie od czci i wiary całej grupy npr-owców jest dużym spłyceniem problemu.
Wydaje mi sie, że również nadużyciem jest absolutna pewność, że to co dobre dla mnie (wielo-wielodzietność) jest warunkiem koniecznym do zbawienia dla każdego. Mam wrażenie, że Jezus kiedyś mówił coś o różnych członkach tego samego ciała, posiadających różne zdolności. To zróżnicowanie miało ubogacać innych. Ciało o tysiącu uszu i nieposiadające oczu nie działałoby tak sprawnie jak standardowo wyposażone.
To dotyczy każdej formy antykoncepcji.
Wybaczcie, drodzy sympatycy NPR, ale ten akurat punkt uważam za czystej wody obłudę. Po to się odkłada poczęcie nie współżyjąc w okresie płodnym, żeby dziecka nie było. Taki jest cel tego działania. Jeżeli ktoś chce dać Panu Bogu szansę, aby mógł działać według swojego planu, to nie unika celowo poczęcia. Proszę, rozmawiajmy jak dorośli, którzy po to dokonują określonych wyborów, aby realizować swoją wolę. Zabawa z Panem Bogiem w kotka i myszkę nie ma nic z tym wspólnego.
Wydaje mi sie, że również nadużyciem jest absolutna pewność, że to co dobre dla mnie (wielo-wielodzietność) jest warunkiem koniecznym do zbawienia dla każdego.
Pełna zgoda. I dlatego właśnie należy pozwolić Panu Bogu na pokazanie nam, co jest dla nas właściwą drogą. Jeżeli duża rodzina - to będziemy mieć dużo dzieci. Jeżeli mała i inne formy działania - to choćbyśmy obstawili wszystkie owulacje, nie urodzi się więcej dzieci.
OT - Natomiast nie przesadzałabym z tymi chorymi czasami. Jakoś wydaje mi się, że czasy komunizmu, hitleryzmu, wojen napoleońskich, wyzysku dzieci w fabrykach w XIX wieku, niewolnictwa, najazdów Rzymian na ludy barbarzyńskie, konkwisty, rewolucji Francuskiej, I wojny św., powstania listopadowego, styczniowego, zaborów, wielkiego głodu na Ukrainie, morowego powietrza, czasy kiedy ludzi umysłowo chorych trzymano w lochach - czy mam wymieniać dalej? Nie były to czasy wcale zdrowsze od obecnych. Ostatnio wyczytałam o niejakich "fabrykantkach aniołków", tzn. kobietach które brały sobie osierocone dzieci, dostawały kasę na nie, a następnie głodziły tego dzieci czyli wyprawiały je do aniołków.
Duchowny zapewnia, że Kościół zawsze będzie dążył do tego, by pary jak najdłużej wytrzymały bez współżycia, jednak jak podkreśla, nie jest to łatwe zadanie.
- Ludzie są słabi, nie wytrzymują, siła popędu jest olbrzymia. W tej dziedzinie jest bardzo ciężko wytrzymać â?? przyznaje.
WTF?
zapraszamy do wątku powitalnego
przyznam się, że mimo najszczerszych chęci nie do końca rozumiem ten fragment...:shocked:
O. Knotz reklamuje na FB artykuł o sobie z prasy meksykańskiej (link), który ilustruje taka właśnie pani. Czy tak wygląda małżonka spragniona nowych podniet? Czemu jednak dłubie sobie długopisem w jamie ustnej? Hm... :cool:
Czytając ten wątek zrozumiałam, że dla mnie prawdziwe otwarcie na życie nie potrzebuje ŻADNYCH pomocy.
Zgadzam się z Maćkiem i Małgorzatą. Taka postawa wydaje mi się po prostu uczciwa.
Zupełnie czym innym natomiast są powody, dla których większości ludzi nie stać (moralnie przede wszystkim) na taką postawę.
ja rozumiem .. ja planowałam dwoje dzieci ..więcej nic nie planowałam i już nic nie planuje ..forumowicze mnie tego nauczyli :bigsmile:
Czyli co... zamiast twardych trawka i palimy ale się nie zaciągamy?
No... na naszym nikt się nie odważył...
Nie!
To ileś niewykupionych recept na tabletki antykoncepcyjne, minipigułki, tabletki po stosunku, spirale.
To ileś niewykonanych aborcji.
To mniej kasy dla biznesu pornograficzno-antykoncepcyjno-aborcyjnego.
Moim zdaniem ludzi pogrążonych w antykoncepcji należy uczyć NPR-u, a NPR-owców zachęcać do totalnego otwarcia się na życie.
To zło działa na nas wszystkich jak w systemie naczyń połączonych.
Masz na myśli kogoś konkretnego, kto tak siebie ocenia, czy ogólnie gdybasz?
1. Pokazałaś wyraźnie, że NPR jest tylko odpowiednikiem "sztucznej antykoncepcji".
2. Tutaj nie chodzi o wyrwanie ludzi z "biznesu antykoncepcyjnego", ale o to, aby poważnie traktowali swoje powołanie małżeńskie.
3. Coraz bardziej się upewniam, że tradsi mają rację - NPR bowiem staje się tylko eko-antykoncepcją, a nie o to chodziło, gdy Kościół zezwalał na popularyzację wyżej omawianej metody.
I powyższe trudności jakoś im w wielodzietności nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie.
Niestety, to babeczkom żyjącym w naszej kulturze w główkach się poprzewracało.
Sama do nich należałam - nie kryję - ale nie "robiłam za katoliczkę", i gdybym dziś miała podobne poglądy co wtedy, to po prostu stosowałabym normalną antykoncepcję, a nie uciekała się do sztuczek.
Nie chciałam z Wami polemizować, gdyż wierzę, że każdy ma jakąś swoją ścieżkę i swój krzyż do niesienia. Chciałam podjąć z Wami rozmowę, ale widzę, że nie ma ona za bardzo sensu. Uwagi rzucane z przekąsem w stylu "nasłuchała sie w konfesjonale", albo wyjęte z kontekstu "tylko z racji przebytych studiów i kursów" nie są zbyt uprzejme i raczej nie świadczą o chęci porozumienia. Szkoda, bo myślałam, że jesteśmy po tej stronie tej samej barykady.
Klarcia, błagam, skończ z tymi "babeczkami".
kobiety, niewiasty, białogłowy...
I nie sugeruj, że głód i wojny powinny skłaniać ludzi do dzietności, bo to absurd.
Jedyne co potrafią organizacje charytatywne to nakłanianie ich do antykoncepcji w tym npr - co jest bez sensu zważywszy na to , ze przecież tam kobiety bardzo długo karmią bo po ich mleku dzieci praktycznie do końca życia nie mają co jeść.
Z tego na jeden procent npr w ogóle nie działa.
Ale oczywiście jeśli ktoś jednak urodzi kolejne dziecko jest nawet przez katolików ( dzięki odkryciu npru) uważany za niepoczytalnego wręcz wariata.
Czasami żałuję, że nie żyję w średniowieczu, przynajmniej nikt wtedy rodzicom nie prawił kazań, że nie potrafią dobrze mierzyć temperatury.
I nie wiem dlaczego ale od iluś lat jest presja społeczna, że ludzie muszą mieć 2 dzieci.
Tym , którzy mogą bez szwanku dla swojego życia i zdrowia urodzić więcej wmawia się, że mają się ograniczać, za to tym co są bezpłodni się systematycznie dokucza i tym samym podsyła klientów klinikom in vitro.
proponuję, żebyś odniosła się do pierwszego postu w tym wątku
oczywiście jak już odwiedzisz wątek powitalny
Przeczytaj sobie od czego, ta dyskusja się zaczęła i jaki cytat spowodował takie wzburzenie.
Wiele osób też pisało, że małżonkowie w swoim sumieniu i po przemodleniu sprawy powinni sami rozeznać, jak to z tym odkładaniem poczęcia u nich jest, na forum ciężko coś w tej kwestii ustaić;)
@ruda megi i inni, ciąglę pojawia się te 3 % możecie mi powiedzieć ską się to wzięło?