Całe dzieciństwo marzyłam, żeby mi to kupowano, ale moi rodzice są z tych, co to się naciągać nie dali. W końcu, jak troszkę podrosłam, kupiłam sobie sama. Pamiętam, że niezbyt mi smakowało, ale właściwie nie jestem w stanie teraz powiedzieć, czemu. Chyba muszę sobie kupić, bo smaku nie pamiętam.
Póki co na cmentarze się nie wybraliśmy, bo też leczymy jakiegoś rota-nie-rota. (Karolina zdrowa, więc raczej nie ze szkoły )
W Poznaniu pod cmentarzami można kupić tzw. rury (bardzo słodkie i twarde "niby wafle" ponoć piecze się je - przyklejając ciasto do rury... takiej grubej, jak do komina...). Rury to również rarytas z Bożego Ciała. Pokolenie naszych rodziców objada się tym, my nie, a nasze dzieci patrzą na rarytas z niechęcią.
Pańska skórka warszawską jest.
Od kiedy szczęki pozwoliły na jej przerabianie od wtedy zawsze przy każdym cmentarzu, na Powązkach, Woli, Czerniakowie, Bródnie, na Czerniakowie i pomniejsztch był to najwspanialszy smakołyk dla malucha.
Komentarz
Póki co na cmentarze się nie wybraliśmy, bo też leczymy jakiegoś rota-nie-rota. (Karolina zdrowa, więc raczej nie ze szkoły )
Od kiedy szczęki pozwoliły na jej przerabianie od wtedy zawsze przy każdym cmentarzu, na Powązkach, Woli, Czerniakowie, Bródnie, na Czerniakowie i pomniejsztch był to najwspanialszy smakołyk dla malucha.
u nas na ołtarzu w kościele jest fajne hasło to my umieramy, a oni żyją.
W Palermo na bramie cmentarnej jest napis: "Byliśmy jak wy, będziecie jak my"