Ja polecić mogę butelkę sinus rise tak się chyba pisze. Genialna. Jestem po operacji zatok blee punkcji (jeszcze wieksze bleeee) i dwa razy do roku na to cholerstwo ląduje w szpitalu a ta butla przynosi ulgę i wcale nie jest taka nieprzyjemna. Drogi wydatek ale jednorazowy i może uzywać cala rodzina (moje dzieciaki plucza jak mają katary) Tylko trzeba to zacząc robić zanim się wszystko zapcha na amen. Później już nie skutkuje wcale.
zewnetrznie taki olejek lawendowy handmajd przez znajoma zrobiony...to alkohol.. smaruje czolo i nos i rano schodzi... a do picia lipa+majeranek+macierzanka+jarzembina na okraglo... generalnie grzac grzac i grzac... zupy, rosoly... dobry tez sok z czarnego bzu... ja tez drugi tydzien walcze ale z zatokami to tak juz jest... antybiotyk bolu raczej nie zlikwiduje..
Ja pamiątkowy woreczek soli z Wieliczki wkładam na chwilę do mikrofalówki. wyjmuję, wstrząsam (nie dla potencji a dla wymieszania ), tak ze 2- 3 razy. Kiedy jest b. mocno ciepły, ale nie parzy, to przykładam na zatoki aż wystygnie. Dobrze jest w miarę możliwości często powtarzać - szybciej z zatok spłynie.
A mi w zielarni polecono picie żyta. Kupiłam właśnie u nich torebkę ziaren żyta. 1 łyżkę zalac 2 szklankami wody i gotować 1,5 h do 2 h. To co pozostanie wypić. Pić dwa razy dziennie. Gdy ostatnio córka miała katar a wczesniej chorowala na zatoki (punkcja i pobyt w szpitalu) podawałam jej to. I ponad tydzień miala żołto zielony katar a nie gorączkowała, zadnych powiklan nie bylo. I zarówno lekarka jak i pani w tej zielarni mówiły ze ten katar mógł tym co się oczyszczało z zatok. Jednak nie mam 100% potwierdzenia że to efekt żyta.
Gdzieś tu kiedyś ktoś na forum pisał o tej soli... tylko w innym wątku.
Ja robiłam tak, że sól morską taką w granulkach wrzucałam na patelnie, bez oleju, podgrzewałam ją i zwyczajnie do bawełnianej skarpetki i na zatoki. Jak się ochłodzi, to znowu na patelnie podgrzać.
Powinno po tym jakoś zacząć bardziej spływać, ale na każdego co innego i w innym stopniu działa.
Tak samo robiłam (tylko nie wpadłam na skarpetkę i męczyłam się z zawijaniem w ściereczkę), kiedy przy przeziębieniu bolały mnie zatoki; pomaga też na ból ucha. Sól dość długo trzyma ciepło, dlatego dobrze się nadaje do nagrzewania.
Najlepszy i najtańszy sposób, który mi pomógł to sól fizjologiczna.
Kupuje się ją w aptece w półlitrowej butelce (do kroplówki). Kosztuje ok 6, 7 złotych.
Wieczorem trzeba zrobić w butelce dziurkę. Schylić się nad wanną lub prysznicem głową w dół i wcisnąć w jedną dziurkę płyn. Drugą dziurką wylatuje razem z ropą, katarem i innymi paskudztwami z zatok. Oddychać trzeba otwartą buzią (nie nosem!). Pół butli trzeba wcisnąć. Potem w drugą dziurkę, a wylatuje pierwszą.
Po tym płukaniu lekko wysmarkać nos (lekko, aby nie zapchać bębenka w uchu). Powtórka kolejnego wieczora. Potem po tygodniu.Teraz robię takie płukanie raz na pół roku. Chodzę bez czapki w wietrze i wreszcie nie boli mnie głowa!!! Polecam bardzo!
Miałam już fatalne zatoki, każdy podmuch wiatru doprowadzał mnie to nasilania bólu i zapchanego nosa.
A! Sinupret mi wcześniej nie pomógł. Trochę pościekał żółty kisiel i zapchało się od nowa przy najbliższym deszczowym wietrze.
Poszłam. Rodzinny stwierdził, że mam zatkaną trąbkę. 8-| Trąbki własciwie, ale jedną na maksa.
Wróciłam z silnym antybiotykiem i skierowaniem do laryngologa, jak nie wytrzymam.
Do laryngologa nie ma szans w tym roku, tylko prywatnie...
8-}
Co ciekawe, jak leżę, to mi ciśnienie w uszach wraca do normy i popiskuje coś w zatokach (pewnie te bakterie kwiczą ze strachu, ubój rytualny, normalnie ...)
Balum, mi przedmuchał uszy laryngolog i dosc sie poprawiło.
A co do zatkania zatok. Ja stosuje smarkanie w trakcie lezenia.
A mianowicie leze na boku zatkana dziurka u gory i jak sila grawitacji dziala na katar i splywa do nosa to ja smarkam szybko i zmieniam boki tak dlugo az nic mi z bokow nie splywa
Pomaga mi sól podgrzana na patelni zawinięta w skarpecie, na czoło, na początku bardzo gorąca więc stosuję miedzywarstwy ze ścierek kuchennych, stopniowo je usuwając. Chodzę wtedy z opaską na czole. Jestem starym zatokowcem, już ze stałymi zmianami na zdjęciach rentgenowskich....więc chucham na zimne i chodzę w czapce i kozakach zanim ktokolwiek o tym pomyśli, nie myję głowy przed wyjściem na dwór i zatoki udają,że ich nie ma:P Jest ok.
W tym roku naczytałam się o plukaniu zatok, sama sobie zrobiłam coś na kształt soli fizjologicznej:P dawało trochę ulgi. Ubiegłej zimy miałam potężną infekcję z bólem głowy, utrzymującą się temperaturą i katarem w niesamowitych kolorach, przez ponad 10 dni, w końcu wzięłam antybiotyk, pomogło od razu...Zastanawiałam się nad tym, ale ból głowy był nie do wytrzymania, poza tym bałam się że zainfekuję dzieciaka 3 miesięcznego, świeżo po zaleczonym zapaleniu płuc....
Na zatoki rozcieńczamy aloes taki z apteki lub z herbalife'u (w płynie) 1:3. 1 cześc aloesu i 3 wody. Trzymamy w lodówce. Na zatoki dobrze byłoby, żeby wam ktoś dał tego trochę bo potrzeba kliku kropelek, a nie 3 litrów. Zakraplamy jedną dziurkę 2 kroplami. Po godzinie zaczyna puszczać. Nie zakraplamy na noc bo nie pośpimy. Te trzy godziny minimum przed spaniem.
Czekając na tomografię - niedrożna zatoka- (na cito - 4 tyg. ) ) mam płukać tym sinus rinse. Czy saszetki mają jakieś tańsze odpowiedniki, czy też skład tych markowych jest unikalny? Wie ktoś?
Komentarz
A właśnie... coś się może stać takiemu małemu człowiekowi jak wypije?
Na zatoki rozcieńczamy aloes taki z apteki lub z herbalife'u (w płynie)
1:3. 1 cześc aloesu i 3 wody. Trzymamy w lodówce. Na zatoki dobrze
byłoby, żeby wam ktoś dał tego trochę bo potrzeba kliku kropelek, a nie 3
litrów. Zakraplamy jedną dziurkę 2 kroplami. Po godzinie zaczyna
puszczać. Nie zakraplamy na noc bo nie pośpimy. Te trzy godziny minimum
przed spaniem.