Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sukces

edytowano listopad 2007 w Ogólna
W naszych czasach pojawił się pewien szczególny rodzaj książek, które mogą być szczerze i z powagą nazwane najgłupszymi, jakie kiedykolwiek istniały wśród ludzi. Są to książki o niczym; a konkretniej - o osiągnięciu sukcesu. W każdej księgarni, w każdym ilustrowanym piśmie można znaleźć poradniki mówiące ludziom jak odnieść sukces. Poradniki dotyczą sukcesów we wszystkich dziedzinach życia; ich autorami są ludzie, którzy nie potrafią nawet odnieść sukcesu w pisaniu książek.

Nikt nie odważyłby się opublikować książki o elektryczności, która nie mówiłaby nic kompletnie na temat elektryczności. Nikt by sie nie odważył wydać poradnika ogrodniczego, z którego jasno by wynikało, że autor nie ma pojęcia, którym końcem roślinę umieszcza się w ziemi. A mimo to nasz nowoczesny świat jest pełen książek o sukcesie i ludziach, którzy odnieśli sukces, choć książki te zawierają zerową ilość myśli i zaledwie śladowe ilości sensu gramatycznego.

Przeglądając popularny miesięcznik znalazłem artykuł, pod tytułem "Instynkt, który prowadzi do bogactwa". Istnieje wiele określonych sposobów, uczciwych i nieuczciwych, które prowadzą do bogactwa, lecz jedyny znany mi "instynkt" to ten, który teologia chrześcijańska nazywa bez ogródek "grzechem chciwości". Zacytuję fragment tego wybornego artykułu łącznie z typowymi radami, jak osiągnąć sukces. Jakież te rady praktyczne! Od razu wiemy, co powinniśmy zrobić: "Nazwisko Vanderbildt to synonim bogactwa, uzyskanego dzięki nowoczesnej przedsiębiorczości. Cornelius, założyciel rodu, zaczynał jako syn ubogiego farmera; skończył mając dwadzieścia milionów dolarów. Miał instynkt, który prowadził go do bogactwa. Wykorzystał możliwości, które nadarzyły się w związku z zastosowaniem silnika parowego w statkach oceanicznych i pojawieniem się komunikacji kolejowej w bogatych, lecz słabo rozwiniętych Stanach Zjednoczonych, i w konsekwencji zgromadził olbrzymią fortunę. Jest oczywiście jasne, że nie możemy pójść dokładnie w ślady tego wielkiego króla kolei. Możemy jednak wykorzystywać te możliwości, których dostarcza nam nasze własne życie, i dać sobie samym całkiem realną szansę zdobycia bogactw".

Ta wypowiedź jasno pokazuje, co naprawdę kryje się za wszystkimi podobnymi artykułami i książkami. To już nie tylko zwykły biznes. To nawet nie tylko cynizm. To mistycyzm - przerażający mistycyzm pieniądza. Autor artykułu nie ma w rzeczywistości najbledszego pojęcia, w jaki sposób Vanderbildt zbił fortunę, ani w jaki sposób ktokolwiek inny mógłby to zrobić. Pragnie po prostu ukorzyć się przed tajemnicą milionera. Kiedy bowiem szczerze coś wielbimy, darzymy miłością nie tylko światło, ale i cień naszego bóstwa. On naprawdę upaja się faktem, że jego bóstwo, Vanderbildt, ma przed nim tajemnicę. Jego dusza napełnia się radością wtajemniczonego, kapłańską ekstazą, gdy udaje, że zdradza tłumom ten straszliwy sekret, którego nie zna.

Pisząc dalej o instynkcie, który prowadzi do bogactwa, ten sam autor zauważa: "W dawnych czasach istnienie tego instynktu było powszechnie znane. Grecy czcili go w postaci Midasa, człowieka, który zamieniał w złoto wszystko, czego się dotknął. Wszyscy wiemy, że tacy ludzie istnieją. Sukces idzie za nimi krok w krok. Ich droga życiowa prowadzi niezawodnie w górę. Nie mogą ponieść klęski".

Tak się jednak niefortunnie składa, że Midas mógł ponieść klęskę. I poniósł. Jego droga życiowa nie prowadziła niezawodnie w górę. Głodował, bo kiedy tylko dotknął herbatnika lub kanapki z szynką, zmieniały się one w złoto. I to właśnie był morał całej historii. Stare ludzkie mity zawierają głęboką mądrość, jeśli tylko nie zostaną ocenzurowane w interesie pana Vanderbildta. Nie wolno przedstawiać ludziom króla Midasa jako symbolu sukcesu; był to nieudacznik, któremu wyjątkowo fatalnie się nie udało. W dodatku miał ośle uszy. Jego fryzjer wyszeptał tę skandaliczną plotkę trzcinom, one zaś przekazały ją wiatrowi, który odtąd wszędzie ją powtarzał.

Wiem, że nie mogę zmieniać w złoto wszystkiego, czego dotknę, lecz wiem również, że nigdy tego nie próbowałem, jako że wolę inne substancje, takie jak zielona trawa czy dobre wino. Zdaję sobie sprawę, że ludzie w rodzaju Vanderbildta z pewnością odnieśli w czymś sukces; z pewnością kogoś pokonali. Wiem, że są oni królami potężniejszymi niż wszyscy dawni królowie, że tworzą rynki zbytu i zasiadają ponad kontynentami. Zawsze mi się jednak wydaje, że skrywają przed światem jakiś drobny prywatny sekret, o którym czasem szepcą trzciny i z którego śmieje się wiatr.


A tak swoją drogą jak sądzicie kiedy to zostało napisane?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.