Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Problem katolickiego analfabetyzmu muzycznego"

edytowano listopad 2007 w Arkan Noego
Problem katolickiego analfabetyzmu muzycznego
Jeffrey Tucker

Komiksy są od wielu dziesięcioleci modne wśród młodych ludzi. Lecz wyobraźmy sobie świat, w którym ludzie nigdy by nie wychodzili poza nie â?? świat bez powieści, poezji, literatury faktu. Same komiksy. Może nawet bez słów, tylko obrazki. Czy ktoś byłby zaskoczony tym, że całe pokolenie stało się analfabetami? Gdyby taka sytuacja miała miejsce przez 3 lub 4 pokolenia â?? nagle obudzilibyście się w świecie, w którym nikt nie umie czytać, a co bardziej szokujące â?? nikt również nie potrafi nauczyć innych czytania.

Może wam się wydawać, że ludzie nagle zorientowaliby się co zrobili â?? lekkomyślnie pozbyli się większej części podstaw cywilizacji. O ile jednak łatwo byłoby zrobić analizy przed i po â?? to gdybyśmy żyli w środku transformacji, bylibyśmy zszokowani tym, że każde pokolenie wie coraz mniej niż poprzednie, a jednocześnie coraz mniej ludzi w ogóle zdaje sobie sprawę z istnienia problemu.

Obawiam się, że mniej więcej taka sytuacja wydarzyła się w dziedzinie muzyki katolickiej â?? nie całkowicie, ale przybliżyliśmy się do takiego przeznaczenia, choć być może da się uratować sytuację za pomocą podjęcia dziś dużych wysiłków. Problem zaczął się w połowie lat 60-tych, gdy idea muzyki rozrywkowej i użytkowej zaczęła dominować nad impulsem walki o piękno i dostojeństwo w liturgii. Wydaje się, że wyznania protestanckie zadziałały z opóźnieniem, przełączając się na "muzykę uwielbienia" gdzieś we wczesnych i środkowych latach 70-tych.

Moi protestanccy przyjaciele obecnie rozpaczają. Wyrośli w świecie, w którym wszystkie hymny były rozpisane na cztery głosy, a ludzie w kościele śpiewali swoje części. Zwykli ludzie, nawet gdy nie śpiewali w chórze, określali siebie jako alty, tenory czy basy. Chóry w zborach średniej wielkości miały po 50-80 członków, którzy nie wyróżniali się umiejętnością czytania nut i śpiewania (chociaż wielkość umiała) ale raczej chęcią do poświęcenia niewiarygodnej ilości czasu na naukę obszernych kantat do śpiewania w trakcie świąt.

Oczywiście katolicy nigdy nie mieli tak dobrej sytuacji â?? z pewnych powodów historycznych. Jakkolwiek, byli śpiewacy, umiejący czytać nuty i ludzie, którzy znali repertuar i wcielali w życie pewne idee.

Ale obecnie, moi protestanccy przyjaciele powiedzieli mi, że przeszło u nich kilka pokoleń wychowanych na pieśniach uwielbienia, które mogą być porównane do muzycznych komiksów. Oczywiście, jest na nie miejsce, i nikt nie chciałby świata całkowicie ich pozbawionego. Problem polega na tym, że zaczęły one wyznaczać standard, co spowodowało panikę u moich przyjaciół. Nie tylko zmniejsza się ilość chórzystów, ale coraz mniej wokół ludzi, którzy potrafią uczyć, czy w ogóle grać.

Można wymienić tysiąc tego powodów â?? jak wygodnie jest zrzucić winę na wszechobecność nagrań muzycznych â?? ale najbardziej oczywisty bardzo rzadko się wymienia: muzyka, którą pieści się teraz jako podstawowy repertuar nie wymaga żadnych umiejętności i nie inspiruje dążenia do jakiegokolwiek piękna. Gdy dominuje trywialność, ideały znikają. Efektem jest całkowite zgłuszenie estetyki a w efekcie i kultury religijnej.

Gdy moi przyjaciele opisują tę sytuację, jest szczególnie bolesnym zdać sobie sprawę z tego, że katolicy są około 5-10 lat przed nimi. Możemy im powiedzieć słówko lub dwa o tym jak wygląda liturgia w kościołach, gdzie jest tylko kilku muzyków na kilkuset wiernych. Pragnienie śpiewu, umiejętność śpiewu, umiejętność złapania tonu i trzymania się go, świadome zrozumienie co oznaczają nuty idące do góry lub na dół â?? to wszystko zostało poważnie podkopane w ciągu ostatnich dekad bezlitosnego upadku artystycznego. Żyjemy obecnie w czasach bez ludzi umiejących czytać. Wielkie dzieła literatury stoją na półkach i nikt nie wie co z nimi zrobić.

Oczywiście, jednym ze sposobów sprostania problemowi jest zmiana ideałów, która pozwoli nam zaprzeczyć istnieniu problemu. Kogo obchodzą te stare rzeczy Palestriny? Czy rzeczywiście był dobry, czy może najlepszy jaki dało się stworzyć w tamtym czasie? Czy nie była to muzyka dla elit? Kto na to w ogóle ma dziś czas? To było dobre w wieku wiary i nędzy, ale nasz świat rozumu i dobrobytu wymaga czegoś całkowicie innego. Jeśli chodzi o chorał, jest on dobry dla czasów biedy, chorób i czarnej śmierci, ale żyjemy w lśniących miastach i spędzamy nasze godziny relaksu w nowoczesnych salonach fitness. Różne czasy wołają o różną muzykę.

Ale jak bardzo czasy się zmieniły? Rzeczy zewnętrzne są inne. Wewnętrzne, do których bezpośrednio ma przemawiać liturgia, są takie same jak w każdych czasach â?? powszechna (w każdym miejscu i czasie) wiara zwracająca się i trafiająca do uniwersalnej ludzkiej natury z pomocą uniwersalnych form sztuki, a wszystko ukierunkowane na uniwersalną adorację.

Myślę, że wiele ataków na historyczny skarbiec muzyki sakralnej to tylko nasze fantastyczne usprawiedliwienia dla lenistwa i braku talentu naszego pokolenia. Coś jednak można z tym zrobić. Musimy zdać sobie sprawę, że mamy problem. Następnie musimy zdecydować się na jego naprawienie.

Jaki jest najważniejszy czynnik wpływający na problem muzycznego analfabetyzmu? Czy potrzebujemy szkolenia nim weźmiemy się za muzykę poważną, czy powinniśmy usiąść, oglądać i słuchać muzyki poważnej w nadziei, że natchnie nas ona do poprawy naszych własnych umiejętności? Relacja między tymi dwoma czynnikami â?? zasobami zewnętrznymi i wewnętrznymi â?? jest skomplikowana.

Mogę rzucić światło przez metaforę kultury komiksu. Możemy ją zmienić, ale nie bez posiadania dostępu do książek wysokiej jakości, nawet nim będziemy w stanie je czytać. Potrzebujemy ich jako inspiracji. Potrzebujemy mieć ideał i cel zawsze przed nami. Musimy nauczyć się cenić tych, co umieją czytać i prosić ich, by dla nas czytali i wskazywali nam drogę.

Mam nadzieję, że ten tekst nie zostanie odebrany jako narzekanie. Moim celem było uświadomienie, że musimy skonfrontować się z problemem. Jeśli zaś ktoś myśli, że jest częścią problemu, to niekoniecznie ma rację. Nie każdy może być śpiewakiem, a nawet nie każdy powinien do tego dążyć. Podoba mi się idea powszechnej świadomości muzycznej, ale należy pamiętać o zasadzie podziału pracy. Równocześnie, myślę że ludzie mają raczej skłonność do niedoceniania swojego potencjału niż do przeceniania go. Jeśli ktoś chce się nauczyć śpiewać â?? polecam na początek Podręcznik zapisu kwadratowego oraz posłuchanie nagrań prostych chorałów.


Źródło
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.