Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak sobie radzicie ze złością/wściekłoscią dzieci???

edytowano lutego 2011 w Pomagajmy sobie
Konto skasowane na prośbę użytkownika.
«13

Komentarz

  • Oj, tak :iw:
  • Wklejam "kolebkę" dyskusji.....

    [/quote]
    [cite] Arletta:[/cite]
    [cite]Nika6:[/cite]
    "Jestem wsciekla i nie recze za siebie :ev: Natychmiast do swojego pokoju i modlić się, zeby mi szybko przeszło!!!!
    I nie wkurzac mnie!!! :eu:
    Jak sie uspokoje to wroce i porozmawiamy"


    Niedawno rozmawiałam ze znajoma, która opowiadała mi o wizycie u psychologa-problemy emocjonalne jej syna,zapytała, co Ona (moja znajoma)robi w sytuacji wściekłości, histerii dziecka? A ona: wysyłam do pokoju i jak się uspokoi to możemy pogadać.Na co p.psycholog: to nie dobrze, dziecko powinno zostać z panią, a pani powinna pomóc mu zaakceptować jego stan/złość.Miła na myśli radzenie sobie w trudnych sytuacjach,by te stany złości były wspomagane obecnością rodzica.
    [cite] Nika6:[/cite]Chm... Dzięki Arletta.

    Widzisz, jak oni sie wściekają to też ich odsyłam do "samotni" (jakis spokojny fragment domu) bo mi sie udziela...

    Mozemy o tym pogadac? Mnie sie nie wydaje ze dobre jest by dzieci uczyly sie ze to ktos je uspokaja, a nie one same siebie.
    W koncu to czlowiek sam odpowiada za swoje negatywne emocje i sam musi sobie z nimi radzić (a najlepiej z Bogiem)....

    Jestem otwarta na rozmowy na ten temat i ewentualną reformę mojego myślenia - jest o tym może jakis wątek?
  • Ja sobie nie radzę.:sad:
  • nie ma negatywnych emocji...a odczuwanie emocji nie jest pod kontrolą człowieka.
    Wg mnie dobrze jest dać się dziecku wyzłościć, ale tak, żeby nie nakręcało to dalej kłótni, dać się uspokoić a potem porozmawiać i nazwać te emocje i powiedzieć np" rozumiem, że to, że siostra zabrała ci i zniszczyła zabawkę zdenerwowało cie bardzo, ale można to jej powiedzieć, nie trzeba np jej bić..."
  • Przeczytałem "ze świeckością dzieci":bigsmile:
  • Emocje można okiełznać i ukierunkować.
    Człowiek to nie tylko emocje, to istota decydujaca, wolna.

    Poza tym i nade wszystko jeszcze Pan Bog istnieje pod postacią Ducha Świetego.

    Brzmi jak frazes, ale u mnie w zyciu to zdanie ma pokrycie.
    Emocje tez od Ducha mogą przyjsc i przychodza, kiedy człowiek wyrzeka sie swoich emocji swoja wolną wolą... Tylko trzeba miec swiadomosc tej wolnosci. To tez Łaska.
    Dowiedzialam sie tego od spowiednika i od egzorcysty rowniez i dzieki Bogu praktykuję. Próbuję też nauczyc tego dzieci
  • nie do końca się zgadzam...jak wyrzekniesz się swoich emocji np strachu jak masz wypadek samochodowy?
    albo zadowolenia - jak widzisz jak Twoje dziecko nauczy się samodzielnie stać?
    albo zdziwienia..?
  • Wystawiam na balkon bez względu na pogodę.
  • [cite] maniek:[/cite]Przeczytałem "ze świeckością dzieci":bigsmile:
    Na to jest rada jedna: wysyłka do seminarium (bynajmniej nie do Redemptoris Mater)
  • Odsyłam do samotni, w przypadku najmłodszego tak zeby mnie widział, oczywiscie mówie z jakiego powodu ma tam być i tłumacze że jak się uspokoi to może być.kamil trafia na określony czas w odosobnienie.u mnie działa.
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] maniek:[/cite]Przeczytałem "ze świeckością dzieci":bigsmile:
    Na to jest rada jedna: wysyłka do seminarium (bynajmniej nie do Redemptoris Mater)
    A jak to dziewczynka?
  • He, he, nie radzimy sobie...:shamed:

    A jeśli już, to z hukiem wysyłam do swojego pokoju!
  • [cite] maniek:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] maniek:[/cite]Przeczytałem "ze świeckością dzieci":bigsmile:
    Na to jest rada jedna: wysyłka do seminarium (bynajmniej nie do Redemptoris Mater)
    A jak to dziewczynka?
    To do zakonu żeńskiego
  • U mnie jedyne co skutkuje u mojego dwulatka , to pozwolić mu się "wywrzeszczeć". Jest to co prawda irytujące, ale działa. Jak widzi, że nie reaguję to o dziwo w pewnym momencie przestaje :shocked: Wszelkie próby tłumaczenia czegokolwiek wywołują jeszcze większą złość.
  • U nas największe jazdy ma sześciolatek. I trzynastolatka.
  • nie radzę sobie i nic nie działa...:cry::confused:ale tylko z jednym póki co taki problem.
  • u najmlodszego - nie radze sobie:confused: biore na rece i nosze, ku żenuła meza, bo zwyczajnie mlody wygrywa...:confused:

    u starszych, zachowuje za wszelka cene spokoj i mowi, ze masz prawo byc zly... mow synku co czujesz, jestes wsciekly, tak ?:smile: ... rozumiem to, naprawde, ale....
    a potem przytulam, albo zmieniam temat.
    Czasami ostro powiem zdanie - ale to juz w skrajnych sytuacjach...

    Duzo to kosztuje mnie sama! Zachowanie swoich nerwow w spokoju:wink: i podejscie do sprawy z usmiechem i na spokojnie. Tak to sobie wypracowalam, moze powinnam ostro? moze zle to robie ? nie wiem...:confused:
  • [cite] apowojek (Agatka):[/cite]nie do końca się zgadzam...jak wyrzekniesz się swoich emocji np strachu jak masz wypadek samochodowy?
    albo zadowolenia - jak widzisz jak Twoje dziecko nauczy się samodzielnie stać?
    albo zdziwienia..?
    Mówimy o złości i wściekłości.
    Ja jeszce mówiłam o zalu, o chęci zemsty.
    To są uczucia do wyrzekania sie :cool:
  • [cite] ProMama:[/cite]u najmlodszego - nie radze sobie:confused: biore na rece i nosze, ku żenuła meza, bo zwyczajnie mlody wygrywa...:confused:

    u starszych, zachowuje za wszelka cene spokoj i mowi, ze masz prawo byc zly... mow synku co czujesz, jestes wsciekly, tak ?:smile: ... rozumiem to, naprawde, ale....
    a potem przytulam, albo zmieniam temat.
    Czasami ostro powiem zdanie - ale to juz w skrajnych sytuacjach...

    Duzo to kosztuje mnie sama! Zachowanie swoich nerwow w spokoju:wink: i podejscie do sprawy z usmiechem i na spokojnie. Tak to sobie wypracowalam, moze powinnam ostro? moze zle to robie ? nie wiem...:confused:
    Musisz miec spokojne dzieci.
    Z moimi sie nie da wtedy rozmawiac, przytulac tez nie.....
    Zreszta nwaet nie próbuję, bo boję sie ze uduszę :en:
  • oj Nika bardzo sie mylisz:bigsmile:
  • U nas to krótka piłka - stanowczo i krótko, choć bez krzyków. Na starszych na ogół działa, zresztą chyba nasiąkli w miarę cichą i spokojną atmosferą naszego domu, więc jakichś specjalnych wybuchów złości nie miewamy... Co najwyżej ostrzejsze słowo, tzw. odpyskowanie. Od zawsze tłumaczę, że mówimy o wszystkim, o wściekłości też, ale nie krzyczymy ani tym bardziej nie wyzywamy. Bicia się nie było w zasadzie nigdy.
    Z Malutką bywa róznie, przytulanie nie pomaga, bo ona "musi dostać to, co chce i już". A nie dostaje. Więc trzeba przeczekać czasami...:confused: Nierzadko udaje się odwrócić jej uwagę czymś innym...
  • chcialam jeszcze dodac ze nie osiagam swojego celu zawsze... U nas temperament dosc daje o sobie znac. Dzieci glosne, odwazne, krzyczace... Nie ma ciszy o nie !:bigsmile:
  • U nas tez....
  • Nika6 ale trzeba szukac pozytywnej strony, bo idzie oszalec :wink:
    Sa rodziny z temperamentem a sa rodziny gdzie jest cicho i spokojnie...
    Dlugo sie z tym meczylam, czasami jeszcze to sie odzywa, ale szarpanie sie nic nie da...

    Jedynie ja porzebuje odpoczac czasem... bo mi nerwy siadaja :wink: lagodzac ciagle darcie sie:bigsmile:
  • No, widzicie... Mi tez nerwy siadają - i to jest wspólny punkt...:confused:
    Jeszcze dzisiaj mówiłam do Męża, że MUSZĘ wyjechać choćby na krótko gdzieś BEZ dzieci, bo... Bo nie wiem co...:shamed:
  • Co dziecko to inna metoda. Ogolnie jestem zwolenniczka odsylania dziecia do innego pokoju w celu uspokojenia sie. Dotyczy to starszych, tak od 2 lat. Mlodszych ignoruje, mowie, ze jak sie uspokoja to wtedy z nimi porozmawiam/przytule czy co tam potrzeba :)

    Kiedy starsi sie kloca, wyrywaja z rak zabawke, to kaze im zastanowic sie, w jaki inny sposob moga odegrac scene, by odbylo sie bez ofiar :wink: Czesto dziala:bigsmile:
  • Sarcella znamy, znamy

    "a kiedy bedziesz z nami rozmawiac?":bigsmile:
  • [cite] Olesia:[/cite]No, widzicie... Mi tez nerwy siadają - i to jest wspólny punkt...:confused:
    Jeszcze dzisiaj mówiłam do Męża, że MUSZĘ wyjechać choćby na krótko gdzieś BEZ dzieci, bo... Bo nie wiem co...:shamed:
    Mnie mąż wypuszcza samiuteńką.... do sklepu, do koleżanki..... na tzw RESET......
    Chwała mu za to!
  • U mnie pod tym kątem już nie jest tak różowo... Niestety...:sad:
  • Moze da sie cos wynegocjowac?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.