Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Taniej artykuły dla dzieci i nie tylko

1356710

Komentarz

  • a ja dziś przyniosłam do domu maliny, porzeczki, morele, jabłonki i grusze :)

    i będę miała sad :)
  • Zazdroszczę sadu... A sprzedawać tanie eko-owoce będziesz? :wink:
  • heh
    niech urośnie - to zaproszę na degustacje :)

    w planach mam jeszcze warzywnik ;)
  • @Marsjanko - Warzywnik - prosta sprawa - dziś posiejesz marchewkę, pietruszkę czy inne jarzyny, po zimnej Zośce wysadzisz flance pomidorów i ogórków i na lato będzie można zbierać... Na sad trochę dłużej trzeba poczekać, żeby jakieś rozsądne ilości zbierać.
    BTW - może chcesz trochę flancy ekoogórków? Bo mi się ich nahodowało bez umiaru... Może jeszcze pomidorki mi urosną, a jak urosną, to też będę ich miała duuuużo. Tylko z pomidorkami to nie mam doświadczenia, wiec nie wiem jeszcze, czy im jakiej krzywdy nie zrobie i może się zmarnują... Reflektujesz? Hodować dla Ciebie, czy wywalić nadmiary?
  • Katarzyna - jestem chętna :)

    pomidorki już dwa razy sadziłam - szczególnie udawały nam się te maleńkie - wygrzane na słońcu były przesłodkie i przepyszne

    najgorzej z przygotowaniem grządek - ktoś to musi przekopać - i nie ma na myśli swojej uroczej psicy, jak zwykle chętnej do przekopywania:bz: więc muszę wykombinować jakieś płotki, żeby odgrodzić swoje uprawy


    Małgorzata - a zapraszam :) maliny i porzeczki mają owocować 2x - więc powinno wystarczyć dla wszystkich :)
  • [cite] Marsjanka:[/cite]Katarzyna - jestem chętna :)

    No, to hoduję wszystko, co mi wyrośnie. Jak się nie zmarnuje, to już wiem z kim się podzielić. :bigsmile:
  • Katarzyno - ja bym na ogórki ajk by ci jeszcze zbywały

    mój mąż wpadł na genialny pomysł i sąsiedzoi odstąpili nam kawałek ziemi
    :bigsmile:

    i już zakupiłam kilka warzyw ale chcą ogórki :)

    p.s. jestem kompletnie zielona z ogrodnictwa a do tego mam prowadzić oszczędzający tryb życia , więc kopanie w ziemi jest dla mnie świetnym zajęciem w tym ósmym miesiącu :cool:

    ale jak to mówią - co cię nie zabije ..:wink:
  • @Sylwunia, to odezwij się jeszcze na początku maja. Wcześniej i tak się ogórków do gruntu nie wysadza, bo by mogły zmarznąć. Jak się te moje flance nie zmarnują, to chętnie się podzielę.
  • [cite] Katarzyna:[/cite]
    [cite] Marsjanka:[/cite]Katarzyna - jestem chętna :)

    No, to hoduję wszystko, co mi wyrośnie.

    Katarzyno, a gdzie ty te wszystkie warzywka uprawiasz? Bo chyba nie na parapecie?
  • @M32 - na razie mam tylko flance a nie warzywka. One dużo miejsca nie potrzebują. A jak już będą potrzebowały "się wysadzić" to mam nadzieję, że będę miała gdzie... To takie trochę "zaklinanie rzeczywistości"... Mam nadzieję, że do połowy maja będę mieć miejsce na warzywka.
    A gdyby nie, to mam jeszcze plan awaryjny - wujka na wsi :bigsmile:
  • Ja zapraszam na przelomie czerwca i lipca na czeresnie - mam baardzo ekologiczne - dwie tak duze czeresnie, ze opryskac i tak ich sie nie da ;) Mam jeszcze kupe malych drzewek, ale podejrzewam, ze jeszcze w tym roku owoców za bardzo z nich nie bedzie. Przygotowalam juz wstepne troche doniczek na dynie - i tu mam pytanie do Ani D. - czy mozna do doniczki o srednicy ok. 8 -10 cm wsadzac np. po dwa nasionka - w odstepie, moze jakos przedzielic kawalkiem folii lub tekturki, czy jednak po jednym?
  • Ula, dynie po jednym. Co prawda w książkach podaje się, żeby wsadzać po dwa, trzy, a potem słabszy uszczknąć (nie wyrywać, tylko uszczknąć albo obciąć łodyżkę), ale ja zawsze wsadzam po jednym. I tak sporadynie coś nie kiełkuje, raczej z każdego nasionka mam roślinę. Dynie są bardzo żarłoczne i nie uprawia się obok siebie dwóch roślinek - jak w przypadku fasolki czy grochu.
    Dyniowate są wrażliwe na uszkodzenia korzeni, więc trzeba dobrać taki pojemniczek (ja mam od kilku lat pojemniki do napojów, takie 0,33 l), by przy wyjmowaniu sadzonki nie uszkodzić systemu korzeniowego, tylko sadzonkę wsadzić z całą bryłą.
  • Ula - gdzie Ty mieszkasz?!?!?!??!?!?!:bigsmile::bigsmile::bigsmile:

    mapa mi jakoś ciągle nie działa:sad:
    a za czereśniami ja sznurem ;)
  • W środę w biedronce bedą pampersy 39zl za 2paczki Dada:wink:
  • Monia, przestać reklamować pseudo jedzenie dla dzieci.
  • Nawet nie wspominaj, że istnieje coś takiego bo zaraz oberwiesz a potem okaże się , że zrobiłaś burzę w szklance wody.:tongue:
  • A tak w ogóle to w Biedronce kosztem innych rzeczy np. żółty ser jest strasznie drogi, mięso tez nie najtańsze a jakiegoś super wyboru nie ma.
  • Monika, nie chwal się tym tutaj. Bo nagrabisz sobie tak jak ja i jeszcze wszystko będzie twoja wina, że zaczepiasz , prowokujesz i propagujesz niezdrowy styl życia oraz deprawujesz młode matki .:wink:
  • Co go to obchodzi ? Ja na miejscu Twojego małżona ( jakby zaczepiał moją żonę , że nie karmi albo, że karmi) to bym pokazała gościowi gdzie jego miejsce.
  • M_Monia, kupne kaszki są straszliwie słodkie i mocno przetworzone, i naprawdę nie ma sensu tym dziecka żywić. Płatki owsiane, kasza jaglana (np. z rodzynkami, żeby była słodsza) - Ania poda ci jeszcze dużo więcej pomysłów. No i nie trzeba czyhać wtedy na promocje, bo takie jedzenie jest też tańsze. Poszukaj może w starszych wątkach, pod "jedzenie dla dziecka" czy coś w tym rodzaju.


    A Prowincjuszka chyba fora pomyliła, bo jako żywo nikt jej czegoś takiego nie imputował.
  • Można też zrobić kulki z kaszy jaglanej:bigsmile:
  • Jeżeli wartością jedzenia ma być to, że jest maksymalnie przetworzone i rozdrobnione, żeby można było dziecku podawać jak najdłużej butelkę (rozumiem, karmienie butelką też idzie szybciej...), to dziękuję.
  • Monia, poczytaj sobie, mieliśmy sporo wątków o żywieniu dzieci, BLW, żywieniu jako takim. Może coś Ci się przyda w praktyce.
  • [cite] prowincjuszka:[/cite]Monika, nie chwal się tym tutaj. Bo nagrabisz sobie tak jak ja i jeszcze wszystko będzie twoja wina, że zaczepiasz , prowokujesz i propagujesz niezdrowy styl życia oraz deprawujesz młode matki .:wink:
    Prowincujszko, celowo zmieniasz wypowiedzi innych, nie wiem w jakim celu. Nie było tu ani jednej osoby, która by Cię ganiła za sztuczne karmienie. Każdy ma swoje zycie i swój rozum, wybiera, co uważa za dobre dla siebie i bliskich albo to, co musi w danej chwili wybrać. Jak pisałam już kiedyś - wystarczy, że tu na forum ktoś napisze dobrze o karmieniu piersią, to natychmiast zaczynasz atakować naturalne karmienie, że nie każda kobieta może etc, choć nigdy to nie jest ani o Tobie ani do Ciebie. To jest bardzo męczące, bo prowokacje i zaczepki pochodzą od Ciebie, choć nikt nawet do Twojego życia i sposobu karmienia dzieci nie nawiązuje.
    Nie czepiam się sztucznego mleka, choć nie mam o nim najlepszego zdania (ale to zupełnie inny temat). Czepiam się tego, że Monia od początku w tym wątku pisze o kaszkach i słoiczkowych daniach dla dzieci. To nie jest zdrowe jedzenie, bez względu na to, jak kto jada (czy jada mięso, nabiał etc). Dzieci powinny dostawać jedzenie, dzięki któremu zbudują silny i mocny organizm. Nie trzeba mieć wielkiej wiedzy, by wiedzieć, że: gotowe kaszki są robione z rafinowanych kasz. Oznacza to, że prawie wszystko, co cenne w zbożu (magnez, fosfor, żelazo etc) jest z niego usunięte. W zamian za to dodaje się trochę sztucznych witamin, które obciążają wątrobę, do tego są przyswajane w niewielkim procencie. A co z pozostałymi, usuniętymi składnikami, w czym będą dostarczone? To jedno. Drugie - cukier. Cukier jest czystą sacharozą, nie ma z nim nic więcej. Wszystko, co było cenne w buraku zostało usunięte. Trawienie takich rafinatów powoduje, że organizm zużywa swoje zapasy (m in wit z grupy B, żelaza, magnezu etc etc), czyli zamiast dostarczać cennych składników jeszcze je traci. Do tego cukier ma bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie wielu organów, ale to nie miejsce na tego typu rozważania. Poza tym dziecko, w które ładuje się tak słodkie kaszki raczej niekoniecznie będzie chciało jeśc potrawy o delikatniejszym smaku (typu warzywa). Dodatki do kaszek - to nie są naturalne składniki. Przyzwyczajenie robi swoje - i od razu i potem w kolejnych latach.
    To tak króciutko dlaczego jestem wielka przeciwniczką gotowych kaszek - uważam, że podawanie ich dzieciom to dla nich krzywda. A to, że można je szybko zrobić to żadna zaleta - żadne jedzenie instant nie powinno być spożywanie nawet przez dorosłych, o dzieciach nawet nie ma co mówić.
    To jest wątek o tanich produktach - gotowe jedzenie nie jest tanie. Zawsze produkty przygotowane w domu będą tańsze niż gotowce ze słoiczków czy torebek. I jeśli tylko Monia będzie dalej je polecać, za każdym razem będę reagować. To, że dorośli nie mają wiedzy, nie znaczy, że można ładować w dzieci mało wartościowe gotowce i zachwalać je innym.
  • AniuD, przepraszam, że pociągnę offtopa... Kupiłam ostatnio niemiecką kaszę jaglaną dla niemowląt firmy Holle (podobno "eko"), na opakowaniu jest napisane: "mąka z prosa pełnego przemiału, witamina B1, produkt rolnictwa ekologicznego", ale jest ona "instant", tzn. wystarczy zalać ciepłą wodą. Myślisz, że to dużo mniej zdrowy produkt niż taka kasza do gotowania?
  • Bagata, ja nie jestem zwolenniczką produktów instant w ogóle, nawet wtedy, gdy są robione z pełnoziarnistych zbóż. Każde zboże zmielone bardzo szybko jełczeje (zarodek posiada dobry olej, gdy dostaje się tam powietrze zaczyna się proces psucia). Do tego produkty te były już kiedyś potraktowane gorącą wodą, potem zwykle liofilizowane. Zawsze podczas takich procesów są straty składników mineralnych. Tak więc dla mnie są to produkty mniej wartościowe niż te przygotowane z kasz, które trzeba normalnie ugotować.
  • AB, ja nie jestem zwolenniczką takich kleików czy budyniu. To, że kasze są rozdrobnione nie znaczy, że można je bardzo krótko gotować, one tez wymagają co najmniej 15 min obróbki termicznej. Jestem zwolenniczką gotowania kasz w całości, kóre potem można zmiksować.
  • Moje dzieci z alergią. Zastępowałam je SINLACKIEM i nie mam dobrego zdania. Moim zdaniem tuczą dziecko. Ostatnie w ogóle nie dostawało.
  • Bea, czy na pewno Sinlac jest tak potrzebny? Tam jest bardzo duzo cukru, do tego robiony jest ze zbóż. Wg mnie bardziej wartościowe produkty i zdrowsze dla dzieci można przygotować samemu.
  • Bea, mnie po prostu poraziła ilość środków słodzących, które stanowią w Sinlacu ponad 70% całości. To ogromna ilość. Dzieci łatwo przyzwyczajają się do słodkiego, ale to nakręca machinę: spozywają cukier i jego podobne, z organizmu ucieka cynk. Braki cynku powodują mniejszą wrażliwość smaku, więc dziecko chce więcej słodkiego i tak na okrągło. Może warto zamiast tego dawać czasem trochę miodu lub słodkich, suszonych owoców.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.