Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Odkrywając na nowo kapłańską tożsamość"

edytowano listopad 2007 w Arkan Noego
Odkrywając na nowo kapłańską tożsamość

Wyobraźmy sobie ludzi pijących kulturalnie do obiadu wino. Patrząc na nich nie dostrzegamy w tym nic złego. Ot i normalna i moralnie obojętna czynność. Jednak w pewnym momencie dostrzegamy, że piją z kielicha, który rano był używany do Mszy Świętej. Najpierw konsternacja, dokładne przypatrywanie się czy to ten właśnie kielich i moment decyzji - tak to kielich z naszego kościoła, a ów pijący to kościelny i jego żona. Zaczyna budzić się ogromna złość pomieszana ze wzruszeniem emocjonalnym i zgorszenie. Sacrum zostało sprowadzone do profanum (w pozytywnym wymiarze tego słowa) więc sprofanowane. Nic złego nie było by w owym profanum gdyby posługiwało się właściwymi sobie narzędziami. Sęk w tym, że sacrum stało się użytkiem profanum. Zasadność teologiczno â?? ascetyczna raczy wskazywać iż nie godzi się w sferze sacrum wykorzystywać profanum a w sferze profanum posługiwać się paramentami i rzeczami sacrum. Dwa porządki zostały zdewaluowane, gdyż obojętna moralnie czynność picia wina do obiadu stała się świętokradztwem â?? grzechem, a obiektywnie święta rzecz została zbezczeszczona.

Po co to rozważanie? Aby stała sie poglądem w rozmyślaniu nad tożsamością kapłańską. Tożsamością w jej sferze praktycznej i codziennej, czyli w konkretnym przejawie deformacji teoretycznej.

Nic co ludzkie nie jest mi obce.

Kapłan jest człowiekiem z krwi i kości z psychiką, uczuciami, popędami. Kapłan jest chrześcijaninem z przewijającą się rzeczywistością grzechu i łaski. Równym przed Bogiem i Jego sprawiedliwością, ale przez wzgląd na przyjęty sakrament godniejszym w społeczności ziemskiej Kościoła, co więcej, godniejszy ale i bardziej narażony na Boży gniew podług słów "komu wiele dano od tego wiele wymagać się będzie". Idąc dalej trzeba jasno stwierdzić. Kapłan jest człowiekiem i wszystko co ludzie nie jest obce jednak zachodzi tu poważna różnica z świeckim chrześcijaninem â?? kapłan jest konsekrowany czyli wyłączony ze sfery profanum i przeznaczony do sfery sacrum. Na tym zasadza się jego inność, inność która powinna determinować postawę kapłana w codziennym życiu. Wróćmy do owego kielicha mszalnego. Zasadniczo jako desygnat mieści się pojęciu kielicha (czyli naczynia służącego do picia). Można by więc z niego pić â?? właśnie wino do obiadu, sok porzeczkowy, wodę mineralną czy jakikolwiek inny napój. Jednak na płaszczyźnie wiary przestał on istnieć jako typowy desygnat pojęcia kielich a w momencie poświęcenia zaczął istnieć jako kielich mszalny, więc służący na wyłączność kultu Bożego. Oczywiście, że dla niewierzącego w realną obecność pozostanie on cały czas tylko kielichem, bądź jak w przypadku wspomnianego obiadu państwa kościelnych przez ignorancję a raczej przez działanie z premedytacją zostanie on sprofanowany.

Wracam do kapłana. Czyż więc słuszną jest droga realizacji kapłaństwa w upodabnianiu się do świeckich. Oczywiście, żebym nie został źle zrozumiany. Świeckość sama w sobie nie jest czymś złym, niegodnym, słabszym i mniejszym. Ale (jak w przypadku na w stępie wspomnianym) pomieszanie tych dwóch sfer, czyli sprofanowanie sacrum kapłaństwa jest czymś moralnie złym, a przyczyny tego należy upatrywać w samym kapłanie, który profanuje sacrum, które dobrowolnie przyjął na siebie.

Starając się jednak zachować odpowiednią roztropność odwołam się do ogólnych przykładów zachowań kapłańskich. Jest rzeczą jasną, że to nie dotyczy wszystkich kapłanów, tylko garstki, która jednak tworzy swego rodzaju nowy modus vivendi kapłana. Ogólne sytuacje przytoczone są głęboko w moim sercu jako anty świadectwa życia kapłańskiego, które powinno być wyłącznie oddane Chrystusowi i Kościołowi.

W czasach obecnych pierwszym i podstawowym przejawem profanacji kapłaństwa jest brak troski o strój duchowny. Niech nie odwracają kota ogonem ci, którzy twierdzą, że to nie ważne, że liczy się wnętrze. I owszem. Ale ja osobiście spotykając kapłana notorycznie rezygnującego ze stroju duchownego dostrzegłem właśnie odwrotny proces. Kapłan bez stroju to kapłan pełen buntu, nieuporządkowanych namiętności i pewnego rodzaju postawy antykatolickiej (uogólniając przywołajmy na pamięć kapłanów Europy zachodniej). Jak więc strój jest znakiem przywiązania do tradycyjnej i normalnej tożsamości kapłańskiej, tak jego brak u kapłana jest też znakiem! Czego? Chyba nie trzeba rozwijać tego wątku.

Delikatny temat ale ważny â?? kapłan i kobieta. Jakże w sferze profanum (pozytywnie rozumianej) mężczyzna i kobieta mający się "ku sobie", spotykający się, w małżeństwie ze sobą obcujący, okazujący czułość i przywiązanie jest rzeczą nader normalną i naturalną, tak w sferze kapłańskiego sacrum pozostaje tylko naturalną ale już nie normalną. Trudno to wspominać ale będąc diakonem zostałem zaproszony na spotkanie, na którym pojawiło się dwóch księży z kobietami (ma się rozumieć, że przyszli z nimi jako osobami towarzyszącymi). Moja reakcja była, nie ukrywam, nacechowana zgorszeniem. Wtedy jeden z nich skierował do mnie słowa, które zostaną mi do końca w pamięci. Powiedział " A ty jesteś pedał, że bez baby przychodzisz". Reakcja była natychmiastowa i właściwa "Nie pedał ale duchowny". Dzielę się z tym ponieważ dojrzałem właśnie do pewnej refleksji. Kapłaństwo sprowadzone do galopującego naturalizmu. Czyli odrzucenie całkowite sacrum osoby duchownej i budowanie naturalnych związków emocjonalnych (oby tylko emocjonalnych!). W tej wizji naturalistycznej każdy inny kapłan nie podążający tą drogą musi być najwyraźniej odmiennej orientacji. Może w naturalistycznej by się to sprawdziło, może w czystej sferze profanum taka zależność mogłaby mieć miejsce. Jednak w sferze kapłańskiego sacrum to celibat i czystości reguluje zachowaniami z płcią przeciwną (jeszcze raz podkreślę, w sferze profanum naturalną i NORMALNĄ). Więc nienormalnym duchownym jest ten, który tę tożsamość ontologiczną kapłaństwa (czyli nieodłączną cechę danego bytu) wykrzywia i niszczy subiektywnie w sobie. Więc i kapłan zabiegający o względy kobiet przez swój strój ( nie duchowny), wygląd macho, solarium i perfumerię, nadto i wspólny basen i wczasy mija się ze swoja tożsamością, więc żyje w egzystencjalnym fałszu. Trochę boję się wyciągać tak bardzo daleko idące wnioski, ale być może po prostu nie ma już kapłaństwa, nie ma łaski, bo nie ma WIARY.

Kapłan człowiekiem z tego świata i dla tego świata. To prawda. Żyjemy w tym świecie, poruszamy się w jego zasadach i realiach. Korzystamy ze zdobyczy techniki. Płacimy podatki, jeździmy samochodem, korzystamy z Internetu, chodzimy do sklepu, mamy własne hobby, uprawiamy sport, interesujemy się kultura i sztuką. Jesteśmy obywatelami, interesujemy się polityką. I bardzo dobrze!!! W tym wszystkim trzeba więc pamiętać tylko o jednym. We wszystkich tych płaszczyznach mamy być kapłanami. To znaczy mamy czynić to i korzystać ze świadomością kapłańskiej tożsamości. Bo jeśli tylko na moment zniknie nam ona z oczu stajemy się nieczytelni, więcej nieprawdziwi.

Czytając te słowa niejeden może pomyśli â?? kimże ty jesteś młody kapłanie byś pouczał i karcił? Moja odpowiedź jest prosta. JESTEM KAPŁANEM KATOLICKIM. Dodając powiem: i boli mnie, że wielu moich współbraci szarga dobre imię szeregu, do którego Bóg i mnie powołał, boli mnie gdy wskazuje palcem mówiąc, ot i nawiedzeni tradycjonaliści, ot i inne błazny trzymające się ścisłych reguł wyznaczonych pobożnością kapłańską. Boli mnie dlatego pouczam i karcę tych, którym się to należy â?? nie profanujcie świętości kapłaństwa, nie niszczcie tego co zostało na wyłączność świętościom oddane, a więc nasze kapłańskie dusze, nasze kapłańskie ciała, nasza kapłańska psychika, nasze kapłańskie emocje i uczucia. To juz jest jest w profanum ale w sacrum. My już nie jesteśmy w profanum ale w sacrum.

Na koniec mojej refleksji - ks. prał. Robert Maeder:

Kapłan może do pewnego stopnia powiedzieć jak Chrystus: Beze mnie nic nie możecie. Beze mnie nie ma drogi, nie ma prawdy, nie ma życia. Próbowano wysunąć jako wybawiciela uczonego, społecznika, polityka, kupca. Wszyscy zawiedli i zawodzą coraz więcej. Wszyscy ci panowie, kręcąc głowami, bezsilni odchodzą od łoża chorej ludzkości. W końcu trzeba sprowadzić tego, o którym na początku zapomniano, kapłana z Dobrem Najwyższym.

Oby nas źle nie zrozumiano; gdy mówimy o kapłanie, to myślimy o duchownym, który jest kapłanem, przynosi nam Chrystusa, przynosi nadprzyrodzone prawdy Boskie, prawa i siły. Duchowny, szukający tylko siebie, zaszczytów i korzyści osobistych, nie jest kapłanem, raczej aktorem. Aktorzy muszą zniknąć. Kapłani, piastujący Chrystusa, muszą zajmować pierwsze miejsce.

ks. Wojciech Grzesiak
parafia św. Stanisława
Radzionków
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.