ale Wam fajnie z tymi ząbkami. Nasz 3 miesiące ząbkował, ale zębów ani widu ani słychu.
A ze szczepieniem dobrze że Was posłuchałam. Mały zaczął gorączkować- w nocy 38,4, czyli dobrze mi serce mówiło że jakaś infekcja się zaczyna?
I co ja mam teraz robić? Sprzątnęłam, zrobiłam obiad, zrobiłam 3 prania, kolejne 3 poskładałam, zmieniłam i wyprałam pościel, umyłam gary, zmyłam podłogi...
Może ciasto jakieś upiekę?
Chyba Zośka wreszcie wraca do siebie po tym paskudnym szczepieniu
A w domu dziwnie cicho... Olesia z Zuzią i Werką na konwiwencji... Dziiiiwnie...:bn:
Oj tam tak się mówi ja mimo, że kawkę lubię to od kiedy urodziła się Łucja mam odrzut. Normalnie jak na początku ciąży :shocked: No ale chyba to dobrze?
Wpadnij na ciacho słodzone fruktozą :bigsmile: albo jabłka pieczone co mam je zrobić dziś tylko brak mi... motywacji?
chyba idzie kolejny ząbek. dziecię miauczy jak kot, skwierczy, popłakuje. cyca nie chce, chusty nie chce (dopiero jak jest już bardzo zdesperowana, daje się zachustować) i z zapałem dłubie paluchami w paszczy.
nie, już nie będę. to były pierwsze zajęcia (szanowna pani miała zwolnienie... 1,5 miesiąca). Oznajmiłam, że jeździć nie będę, a jej to nie przeszkadzało... raczej bardziej wylane miała...
Ale jutro mamy z panią prof. której za Chiny Ludowe nie wytłumaczę, że nie będę siedzieć od 9 do 18 na wydziale, bo między zajęciami z nią są 3 godziny okienka...
a moja marudzi ostatnio przy cycku.... płacze, wyrywa się, a jak zabieram pierś to wrzask jest niesamowity... nie bardzo wiem co jej dolega? Za wcześnie na bunt:devil: no ale może ten typ tak ma...
Już czasem zastanawiam się czy smoczek to głupie wyjście? Dałabym i Mała przestałaby stękać... I tak w ogóle to mam wrażenie, że jakaś nie teges jestem.. nie umiem rozpoznać o co jej chodzi.. a podobno niemowlęta maja określone rodzaje płaczu na określone potrzeby... czyli jak ja nie umiem tego skumać to co ze mnie za matka? ehh
no i jutro ganianie po lekarzach.. ja pobranie krwi i Łucja też... i nie wiem.. jutro ma być chyba -4'C to co brać wózek or chuste? i jak ją ubrać i ile maxymalnie z nią być na zewnątrz? tzn po jakim czasie brać taxi? :dc:
@Nika, z Tczewa do Gdańska. Mamy 15min pieszo na autobus, 15 min autobusem, ok godziny pociągiem (o ile planowo), 10min skm (czasem przesiadka trwa nawet 20minut-szczególnie wieczorami...), 10 min z buta na wydział.
I JUŻ jesteśmy!!
No a z Małą... bilet miesięczny dla opiekunki i wózka?! ooo... No i jeszcze... kto miałby być opiekunką? Olesia ma 2 letnią córkę. W domu, to w domu, ale poza...?
Nie wiem, ale jutro to naprawdę oszaleję na tym wydziale...
@Taja, no nie wiem,czy to za wcześnie na bunt. Może tzw. kryzys laktacyjny macie? Wg mojej laktacyjnej można się spodziewać w 3, 6 tygodniu, później w 3, 6 i 9 miesiącu. U nas był ten w trzecim tygodniu,później w 3 miesiącu (najgorszy), a później takie delikatne w tym 6 i 9. Bywało podobnie, wicie przy cycu, wrzask bez cyca i bądź tu człowieku mądry U mnie trochę rozładował sprawę cichy kącik do karmienia.
Z tymi rodzajami płaczu to też słyszałam te legendy ja tylko umiałam rozpoznać płacz ewidentnie brzuszkowy, inne dla mnie były jednakowe.
A krewę małej na co badacie? Tak z chamskiej ciekawości pytam, bo mojej młodej w tym wieku nikt nie próbował badać.
[cite] Taja:[/cite]a moja marudzi ostatnio przy cycku.... płacze, wyrywa się, a jak zabieram pierś to wrzask jest niesamowity... nie bardzo wiem co jej dolega? Za wcześnie na bunt:devil: no ale może ten typ tak ma...
Już czasem zastanawiam się czy smoczek to głupie wyjście? Dałabym i Mała przestałaby stękać... I tak w ogóle to mam wrażenie, że jakaś nie teges jestem.. nie umiem rozpoznać o co jej chodzi.. a podobno niemowlęta maja określone rodzaje płaczu na określone potrzeby... czyli jak ja nie umiem tego skumać to co ze mnie za matka? ehh
no i jutro ganianie po lekarzach.. ja pobranie krwi i Łucja też... i nie wiem.. jutro ma być chyba -4'C to co brać wózek or chuste? i jak ją ubrać i ile maxymalnie z nią być na zewnątrz? tzn po jakim czasie brać taxi? :dc:
no mówię Wam.. ja się nie nadaję na matkę:dc:
EEE...... Mysmy na poczatku zgadywali w porywach do 2 godzin....... :ah:
Moje tak maja jak mam malo pokarmu.
Wtedy zm8ieniam cyca..... I jedenascie cyckow na jeden posilek :dd:
Po 1-2 dni jest juz OK
[cite] Dorotak.:[/cite]@Nika, z Tczewa do Gdańska. Mamy 15min pieszo na autobus, 15 min autobusem, ok godziny pociągiem (o ile planowo), 10min skm (czasem przesiadka trwa nawet 20minut-szczególnie wieczorami...), 10 min z buta na wydział.
I JUŻ jesteśmy!!
No a z Małą... bilet miesięczny dla opiekunki i wózka?! ooo... No i jeszcze... kto miałby być opiekunką? Olesia ma 2 letnią córkę. W domu, to w domu, ale poza...?
Nie wiem, ale jutro to naprawdę oszaleję na tym wydziale...
Podróż boska, zaiste :gz:
Moze zrob łapankę na opiekunkę na forum......?
Dziecko z wozkiem jeżdzi za darmo
Zakupiłam sobie książkę "pierwszy rok życia dziecka" Hęidi Murkoff i tam czytam o diecie: że mogę jeść pomarańcze, granaty i taki takie (strach mi pozwala ochotę mam wielką!)
Mam boczniaki w lodówce.. jak myślicie można kobiecie karmiącej?:cool:....
No i jeszcze o to białko.... cięęężko bybyło:sad: mleko, twaróg, mięso - nic? ałć!
trochę się boję jutra... wziąć ją na taki długi spacer... jak myślicie przy minusowej temperaturze ile mniej więcej dziecko może być na zewnątrz? Pól godziny? Godzinę? Półtorej? Dwie?
W chustę to chyba nie dam rady... mam MEGA wielki ból kręgosłupa (odcinek piersiowy) a że dzieci szewca bez butów chodzą tak i ja żona rehabilitanta bez masażów funkcjonuję...
@ Taja, manna już napisała o tych kryzysach to nie będę się powtarzać. U nas faktycznie było takie mega-dojenie w pakiecie z wiciem w pewnym momencie (ten koszmarny trzeci miesiąc, wcześniej było samo dojenie na maksa). Niby dziecko chce jeść, ale nie chce. Może młodej za wolno, albo za szybko płynie, a jeść by chciała jednak i się złości dlatego? Rady na to chyba uniwersalnej nie ma.
A u moich zawsze kolki pojawiały się około 3, 4 tygodnia..., i tak trwały do pół roku, cieszyłam się chociaż tymi tygodniami zaraz po porodzie, u mnie aby jakoś wytrzymać trzeba było jednak bez mleka:sad:
[cite] Taja:[/cite] No i jeszcze o to białko.... cięęężko bybyło:sad: mleko, twaróg, mięso - nic? ałć!
Taja, białko jest nie tylko w mięsie i nabiale. Jest w warzywach, zbożach, strączkach, orzechach etc. Posiłek, w którym są warzywa i zboża zawiera sporo białka. Nie martwiłabym się o jego braki, chyba, że Twoja dieta składałaby się z dżemów, kisielków, galaretek i białych bułek. Problemem jest raczej za duża ilość białka w diecie, a nie za mała jego ilość. Dużo białka mają wszystkie zielone warzywa, warto dbać, by były w diecie codziennie.
Taja, dobrze Ci Ania D. pisze. Jak przy pierwszym dziecku musiałam odtawić nabiał, to wydawało mi się, że nic nie będę mogła jeść. I przez pierwszy tydzień rzeczywiście nie wiedziałam, comam jeść - ależ schudłam!
Ale matka karmicielka apetyt ma, więc zaraz zaczęłam szukać alternatyw i co...? I odkryłam, że jest ich duuużo!
Co prawda nadal wielką miłością darzę masło i dobry ser, i na szczęście nie muszę z nich rezygnować - masło mozna wyklarować i już nie ma białka,a ser można znaleźć 100% owczy lub kozi.
Mleko mam owcze lub kokosowe.
Masło klarowane.
Sery owcze (najlepsze na świecie!!!!)
Robię swoje wypieki,i już. Odkąd mam masło klarowane niczego już mi nie brakuje.
Tyle że po prostu nie kupujemy prawei żadnych gotowców, bardzo dużo sami robimy w domu, bo:
mleko krowie lub jego pochodne (o najprzeróżniejszych nazwach, np.kazeina - wiec trzeba byc czujnym) dodawane sa w przemysle spozywczym praktycznie do wszystkiego,do pasztetów, kiełbas,szynek, ciastek, chrupek...no, do wszystkiego. Detektywem etykietkowym musisz zostać i nie jeść nic, co zawiera choćby gram mleka krowiego. Wydaje się trudne, ale szybko zapamiętasz, do czego nawet w sklepie nie podchodzić.
Mi nietolerancja moich dzieci tylko na zdrowie wyszła
Moje dzieci generalnie po odstawieniu nabiału nawet nie ulewają. Ulewanie przeważnie jest pierwszym sygnałem, że chyba coś zjadłam podejrzanego.
Ot, np. odkryłam, że przy tym dziecku mleka koziego też nie mogę (choć niby jest bardziej tolerowane niż owcze). Zrobiłam na nim celinkową napoleonkę i dziecię już mnie zakapało mlekiem Na szczescie po kozim wiecej atrakcji nie bylo, zas po krowim,uffff, masakra, płacz,wcie się, wymioty, biedne dziecko.
Komentarz
A ze szczepieniem dobrze że Was posłuchałam. Mały zaczął gorączkować- w nocy 38,4, czyli dobrze mi serce mówiło że jakaś infekcja się zaczyna?
Wiecie, jak można w tym czasie wypocząć? I ile jeszcze zdążyć zrobić!! :cool:
I co ja mam teraz robić? Sprzątnęłam, zrobiłam obiad, zrobiłam 3 prania, kolejne 3 poskładałam, zmieniłam i wyprałam pościel, umyłam gary, zmyłam podłogi...
Może ciasto jakieś upiekę?
Chyba Zośka wreszcie wraca do siebie po tym paskudnym szczepieniu
A w domu dziwnie cicho... Olesia z Zuzią i Werką na konwiwencji... Dziiiiwnie...:bn:
Ale na kawkę to nie... Bo Zosia już by tak dobrze nie spała:bigsmile:
Wpadnij na ciacho słodzone fruktozą :bigsmile: albo jabłka pieczone co mam je zrobić dziś tylko brak mi... motywacji?
idę budzić Łucję bo mi piersi pękną
a co tam u Was?
A jutro k....a 13 nas być nie powinno.!
:dc::dc::dc:
Zajęcia trwały dziś... 10 minut.
A mnie 5 godzin w domu nie było. A Mała śpi na rękach i popłakuje przez sen nerwowo. Nosz.... znów mam ochotę brzydko mówić....
No cóż... dłużej jedziemy- więcej płacimy...
Ale jutro mamy z panią prof. której za Chiny Ludowe nie wytłumaczę, że nie będę siedzieć od 9 do 18 na wydziale, bo między zajęciami z nią są 3 godziny okienka...
Moze to sie da jakos forumowo obstawic? :cool:
Już czasem zastanawiam się czy smoczek to głupie wyjście? Dałabym i Mała przestałaby stękać... I tak w ogóle to mam wrażenie, że jakaś nie teges jestem.. nie umiem rozpoznać o co jej chodzi.. a podobno niemowlęta maja określone rodzaje płaczu na określone potrzeby... czyli jak ja nie umiem tego skumać to co ze mnie za matka? ehh
no i jutro ganianie po lekarzach.. ja pobranie krwi i Łucja też... i nie wiem.. jutro ma być chyba -4'C to co brać wózek or chuste? i jak ją ubrać i ile maxymalnie z nią być na zewnątrz? tzn po jakim czasie brać taxi? :dc:
no mówię Wam.. ja się nie nadaję na matkę:dc:
I JUŻ jesteśmy!!
No a z Małą... bilet miesięczny dla opiekunki i wózka?! ooo... No i jeszcze... kto miałby być opiekunką? Olesia ma 2 letnią córkę. W domu, to w domu, ale poza...?
Nie wiem, ale jutro to naprawdę oszaleję na tym wydziale...
Z tymi rodzajami płaczu to też słyszałam te legendy ja tylko umiałam rozpoznać płacz ewidentnie brzuszkowy, inne dla mnie były jednakowe.
A krewę małej na co badacie? Tak z chamskiej ciekawości pytam, bo mojej młodej w tym wieku nikt nie próbował badać.
badamy się pod kątem niedoczynności tarczycy...
Moje tak maja jak mam malo pokarmu.
Wtedy zm8ieniam cyca..... I jedenascie cyckow na jeden posilek :dd:
Po 1-2 dni jest juz OK
Moze zrob łapankę na opiekunkę na forum......?
Dziecko z wozkiem jeżdzi za darmo
Szkoda ze tak daleko mieszkam...
Mam boczniaki w lodówce.. jak myślicie można kobiecie karmiącej?:cool:....
No i jeszcze o to białko.... cięęężko bybyło:sad: mleko, twaróg, mięso - nic? ałć!
trochę się boję jutra... wziąć ją na taki długi spacer... jak myślicie przy minusowej temperaturze ile mniej więcej dziecko może być na zewnątrz? Pól godziny? Godzinę? Półtorej? Dwie?
W chustę to chyba nie dam rady... mam MEGA wielki ból kręgosłupa (odcinek piersiowy) a że dzieci szewca bez butów chodzą tak i ja żona rehabilitanta bez masażów funkcjonuję...
Ale matka karmicielka apetyt ma, więc zaraz zaczęłam szukać alternatyw i co...? I odkryłam, że jest ich duuużo!
Co prawda nadal wielką miłością darzę masło i dobry ser, i na szczęście nie muszę z nich rezygnować - masło mozna wyklarować i już nie ma białka,a ser można znaleźć 100% owczy lub kozi.
Mleko mam owcze lub kokosowe.
Masło klarowane.
Sery owcze (najlepsze na świecie!!!!)
Robię swoje wypieki,i już. Odkąd mam masło klarowane niczego już mi nie brakuje.
Tyle że po prostu nie kupujemy prawei żadnych gotowców, bardzo dużo sami robimy w domu, bo:
mleko krowie lub jego pochodne (o najprzeróżniejszych nazwach, np.kazeina - wiec trzeba byc czujnym) dodawane sa w przemysle spozywczym praktycznie do wszystkiego,do pasztetów, kiełbas,szynek, ciastek, chrupek...no, do wszystkiego. Detektywem etykietkowym musisz zostać i nie jeść nic, co zawiera choćby gram mleka krowiego. Wydaje się trudne, ale szybko zapamiętasz, do czego nawet w sklepie nie podchodzić.
Mi nietolerancja moich dzieci tylko na zdrowie wyszła
Moje dzieci generalnie po odstawieniu nabiału nawet nie ulewają. Ulewanie przeważnie jest pierwszym sygnałem, że chyba coś zjadłam podejrzanego.
Ot, np. odkryłam, że przy tym dziecku mleka koziego też nie mogę (choć niby jest bardziej tolerowane niż owcze). Zrobiłam na nim celinkową napoleonkę i dziecię już mnie zakapało mlekiem Na szczescie po kozim wiecej atrakcji nie bylo, zas po krowim,uffff, masakra, płacz,wcie się, wymioty, biedne dziecko.