A na jak długo odstawiać tę "krowę", żeby wiedzieć, że to na pewno to (jeśli oczywiście po kilku dniach nie będzie efektu?)
I czy to może być tak, że teraz się jakoś to wszystko nasila? Bo problem z gazami jest właściwie już przy prawie każdym karmieniu. Nie tylko to stękanie po jakimś czasie, ale też niepokój w trakcie karmienia, napinanie się i bulgotanie w brzuchu, a czasem wypuszczane gazy.
Staram się jak najczęściej małego odbijać - ale nie zawsze jest to z efektem.
Czy jeszcze jakiś doraźny sposób zastosować?
Odstawić krowę trzeba na dwa-trzy tygodnie najbidniej, choć najczęściej poprawę widać szybko, tak do tygodnia - a wtedy wiadomo, że trza na stałe, dopóki się karmi. Mój najstarszy był za niemowlęcia uczulony, przeszło mu jak miał 2,5 roku.
U mnie do nietolerancji pokarmowej doszło nietrawienie laktozy, a laktoza zawsze jest w mleku i dieta nie pomoże, pomogły bardzo kropelki Delicol, z enzymem wspomagającym trawienie laktozy, musiałam je odawać do około 4 miesiąca, i już układ pokarmowy dostatecznie dojrzał, kupki były pienieste i było ich dużo. Pomaga ograniczenie cukru w diecie mamy, mleko jest mniej słodkie, czyli ma mniej laktozy, Niestety na diecie bezmlecznej jestem z każdym dzieckiem, ale jak mają 2 latka mogą już spokojnie jeść wszystko z mlekiem, czyli to taka okresowa nietolerancja, a nie alergia.
[cite] Hania:[/cite]
I czy to może być tak, że teraz się jakoś to wszystko nasila?
Jak najbardziej. Przy pierwszym dziecku minęło 1,5 miesiąca (lub 2) od pierwszych objawów do dostawienia przez mnie nabiału.
Zaczęło się od niepokoju podczas ssania,który się coraz bardziej nasilał. Potem doszło ulewanie, tez stopniowo coraz mocniejsze, aż doszło do chlustanie mlekiem tak, że kałuże na podłodze miałam :sad:
Na koniec już po prostu płakała biedna całymi dniami, zwłaszcza podczas jedzenia. Musiałam ją ciągle na rękach mieć, a i tak niewiele pomagało.
Było mi już tak źle z takim dzieckiem, że byłam gotowa odstawić prawie wszystko...
I jaka ulga to była, jak po 3 dniach zaczęło jej przechodzić, aż stała się grzecznie ssącym i niepłaczącym dzieckiem.
Przy drugim byłam już mądrzejsza i jak tylko zauważyłam znajome objawy, szybko odstawiłam wredną krowiznę, i spokój był, nie licząc wpadek (np, zjedzenie kiełbasy,która też ma dodatek mleka w proszku).
Dziewczyny, naprawdę warto spróbować dla dobra dzieciątka
A tak z innej beczki, to moim najwiekszym problemem niemowlęcym jest... moja starsza córka.
Dzidziul sie strasznie rozprasza przy jedzeniu, czesto musze ja karmic w sypialni, ale starsza oczywiscie przylatuje za nami, zaczyna skakac, gadac, dzidz puszcza podajnik pokarmu (ukradłam od Ciebie Haku) i nie moge jej już nakarmic przez nastepna godzine, mimo ze jest głodna.
[cite] pustynny_wiatr:[/cite]A tak z innej beczki, to moim najwiekszym problemem niemowlęcym jest... moja starsza córka.
Dzidziul sie strasznie rozprasza przy jedzeniu, czesto musze ja karmic w sypialni, ale starsza oczywiscie przylatuje za nami, zaczyna skakac, gadac, dzidz puszcza podajnik pokarmu (ukradłam od Ciebie Haku) i nie moge jej już nakarmic przez nastepna godzine, mimo ze jest głodna.
Fioła już dostaję :eu:
Pustynna, u mnie właśnie najciężej było chyba przy drugim. JAk karmiłam to Z oczywiśćie musiała mi siedzieć na głowie, skakała, rozpraszała itp. Na szczęscie L był bardzo spokojnym, cudownie zasypiającym dzieckiem (po skończeniu drugiego miesiąca życia, jak przestal mieć kolki), bo inaczej byłoby słabo. A tak udało się to wszystko wyregulować. Natomiast luz nastąpił przy trzecim, bo starsza dwójka zajmowała się sobą. No i całe szczęscie, bo J po skończeniu dwóch - trzech mies uznał, że spanie dłuższe niż po 20 min w dzień, to słaby pomysł:bigsmile:
Natomiast urodzenie czwartego, to istne wakacje - starszaki w szkole lub przedszkolu, a my się tak do ok 14 obijaliśmy....
Jeśli charczy, kaszle tak szczekająco, to zdecydowanie wygląda na krtań. Trzeba nawilżać powietrze w domu, nie podawać gorących napojów (bardzo zimnych też nie). Ten syrop pewnie ma służyć do rozrzedzenia śluzu.
Gdyby w nocy zaczęła Ci "piać", wystaw ją na dwór, na zimne powietrze. Działa spektakularnie zazwyczaj.
Co zrobić, żeby moja Zosia nie urządzała sobie dnia od 3.00 w nocy?
No ostatnie 3 noce, zasypia jak zwykle, a ok 3 (dziś o 2.30) budzi się na dobre, ani cycka, ani spać, ani leżeć spokojnie.
BAWIĆ!!!!!
A my dostajemy nerwicy. Bo zasypia potem dopiero między 7, a 8...
A o 7.45 z reguły wychodzimy na zajęcia.
Wieczorem ją przetrzymać graniczy z cudem. Ok 19 domaga się kąpieli (jak najdłuższej) i godzinę później już śpi. Jak próbujemy jej nie usypiać, to mamy histerię.
Dodam, że jak ma dobry dzień to śpi 3 razy po 30minut. I jej starcza...
[cite] manna:[/cite]Moge Was znów pomęczyć?
Moja córka od wtorku jest przeziębiona (lekki katar i stan podgorączkowy). Ponieważ pojawiła się jej jakaś plamka na twarzy, poszłam wczoraj rano do lekarza. Plamka to nic poważnego, okazało się, że skóra jest przesuszona, dostałam jakiś krem. Lekarz dokładnie też osłuchał córkę, obejrzał gardło i uszy i stwierdził, że to tylko lekkie przeziębienie.
Po drzemce popołudniowej córka obudziła się z płaczem i nie mogłam jej uspokoić przez ponad pół godziny. Nie była to histeria, ona tak zawodziła i pojękiwała i głos jej się zmienił. Zaczęła pluć. Po jakimś czasie przeszło jednak i zaczęła się dobrze bawić. Wieczorem zasnęła, ale potem co godzinę budziła się z płaczem. Ciężko łykała ślinę, głos był zmieniony, charczała. Przez sen też słychać było jakby świsty, chrapanie. Brzmiało to okropnie. Nie ma raczej kataru.
Wiele objawów pasuje mi do zapalenia krtani. Tyle że ona nie ma wysokiej gorączki. Na szczęście nie miała też ataku duszności, sinienia ust itp. Ciężko jej się oddychało, ale nie dusiła się.
Byliśmy rano znów u lekarza. Córka była akurat w dobrym humorze, dała się ładnie zbadać. Dzisiejszy lekarz był niestety bardzo małomówny, a jak mówi to strasznie niewyraźnie. Przepisał tylko syrop ACC i mówił, że to powinno pomóc. Po powrocie do domu córce znów się jednak pogorszyło. Nie może mówić i płacze przy kaszlu. Szybko zasnęła.
No i pytania:
Czy lekarz badając ją mógłby przegapić zapalenie krtani? Może za mało mu powiedzieliśmy?
Kiedy wzywać pomocy? Wiem, że zapalenie krtani bywa bardzo niebezpieczne u małych dzieci.
Edit: zmiany kosmetyczne
Moj syn miewal, a ja glupia mu mleko z maslem na to.... Pomagalo na 4 godziny, tylko ze jak lekarka to uslyszala, to stwardniala i kazala na drugi raz pogotowie wzywac.... No i podali dożylnie hydrokortyzon....
To, o czym piszesz to rzeczywiscie brzmi jak zapalenie krtani....
Tez tak mialam - jak szlam do lekarza to on nie widzial problemu, a w domu koszmar byl... Ale on mial uczulenie na plesn, a w domu bylo 14 stopni i plesn na scianach... W porywach do 18...
Lekarz nam powiedzial ze z plesnia nie damy rady ponizej 22 stopni, a o tym to moglismy tylko tam pomarzyc..... To bylo na tle uczuleniowym chyba, teraz ni śladu - bo mieszkamy z CO
[cite] Dorotak.:[/cite]Co zrobić, żeby moja Zosia nie urządzała sobie dnia od 3.00 w nocy?
No ostatnie 3 noce, zasypia jak zwykle, a ok 3 (dziś o 2.30) budzi się na dobre, ani cycka, ani spać, ani leżeć spokojnie.
BAWIĆ!!!!!
A my dostajemy nerwicy. Bo zasypia potem dopiero między 7, a 8...
A o 7.45 z reguły wychodzimy na zajęcia.
Wieczorem ją przetrzymać graniczy z cudem. Ok 19 domaga się kąpieli (jak najdłuższej) i godzinę później już śpi. Jak próbujemy jej nie usypiać, to mamy histerię.
Dodam, że jak ma dobry dzień to śpi 3 razy po 30minut. I jej starcza...
Dorotak, wygląda mi na to, ze ona znalazla sposob, by z Mamusią przebywać.
Budzi sie moze z lękiem ze Cię nie będzie - a Ty jestes, wiec chyżo do Mamusi!! :er:
Gotowałam dotychczas mojej Małej na indyku zupki - teraz chciałam jagnięcinę, królika czy owcę kupić, ale nie było...
Mam za to "polędwiczkę wieprzową" - mogę na tym gotować 11-miesięcznemu dziecku?
Z tego co pamiętam to wieprzowina na końcu wprowadzania...
Ciężkostrwawne białka oraz np. resztki antybiotyków czy hormonów, którymi było karmione zwierzę. Dla dziecka na pewno nic cennego. Daj jej gotowanego mięsa, ale wywar wylej i już
[cite] Marcelina:[/cite]Ciężkostrwawne białka oraz np. resztki antybiotyków czy hormonów, którymi było karmione zwierzę. Dla dziecka na pewno nic cennego. Daj jej gotowanego mięsa, ale wywar wylej i już
A kawałek mięsa 4cm/4cm to jak długo mam gotować, żeby jeszcze smak miało?
Komentarz
ehem.. a czy czekolada nie byla przypadkiem z mlekiem w proszku...:dw:
Haku, ja przy pierwszym tez sie tak łudziłam, ze przejdzie, ze to na pewno nie mleko, bo skóra piekna, ze co ja biedna bede jadła...
ale jak potem dziecko w 3 dni wydobrzało, miałam wyrzuty sumienia, ze wczesniej nie chciałam sprobowac :sad:
I czy to może być tak, że teraz się jakoś to wszystko nasila? Bo problem z gazami jest właściwie już przy prawie każdym karmieniu. Nie tylko to stękanie po jakimś czasie, ale też niepokój w trakcie karmienia, napinanie się i bulgotanie w brzuchu, a czasem wypuszczane gazy.
Staram się jak najczęściej małego odbijać - ale nie zawsze jest to z efektem.
Czy jeszcze jakiś doraźny sposób zastosować?
A może on zbyt łapczywie pije?
Jak najbardziej. Przy pierwszym dziecku minęło 1,5 miesiąca (lub 2) od pierwszych objawów do dostawienia przez mnie nabiału.
Zaczęło się od niepokoju podczas ssania,który się coraz bardziej nasilał. Potem doszło ulewanie, tez stopniowo coraz mocniejsze, aż doszło do chlustanie mlekiem tak, że kałuże na podłodze miałam :sad:
Na koniec już po prostu płakała biedna całymi dniami, zwłaszcza podczas jedzenia. Musiałam ją ciągle na rękach mieć, a i tak niewiele pomagało.
Było mi już tak źle z takim dzieckiem, że byłam gotowa odstawić prawie wszystko...
I jaka ulga to była, jak po 3 dniach zaczęło jej przechodzić, aż stała się grzecznie ssącym i niepłaczącym dzieckiem.
Przy drugim byłam już mądrzejsza i jak tylko zauważyłam znajome objawy, szybko odstawiłam wredną krowiznę, i spokój był, nie licząc wpadek (np, zjedzenie kiełbasy,która też ma dodatek mleka w proszku).
Dziewczyny, naprawdę warto spróbować dla dobra dzieciątka
:bigsmile:
O alergii zdaje się można mówić wtedy, gdy jest reakcja układu immunologicznego, a nie tylko pokarmowego.
Dzidziul sie strasznie rozprasza przy jedzeniu, czesto musze ja karmic w sypialni, ale starsza oczywiscie przylatuje za nami, zaczyna skakac, gadac, dzidz puszcza podajnik pokarmu (ukradłam od Ciebie Haku) i nie moge jej już nakarmic przez nastepna godzine, mimo ze jest głodna.
Fioła już dostaję :eu:
wiem, jak to wkurza
Pustynna, u mnie właśnie najciężej było chyba przy drugim. JAk karmiłam to Z oczywiśćie musiała mi siedzieć na głowie, skakała, rozpraszała itp. Na szczęscie L był bardzo spokojnym, cudownie zasypiającym dzieckiem (po skończeniu drugiego miesiąca życia, jak przestal mieć kolki), bo inaczej byłoby słabo. A tak udało się to wszystko wyregulować. Natomiast luz nastąpił przy trzecim, bo starsza dwójka zajmowała się sobą. No i całe szczęscie, bo J po skończeniu dwóch - trzech mies uznał, że spanie dłuższe niż po 20 min w dzień, to słaby pomysł:bigsmile:
Natomiast urodzenie czwartego, to istne wakacje - starszaki w szkole lub przedszkolu, a my się tak do ok 14 obijaliśmy....
Gdyby w nocy zaczęła Ci "piać", wystaw ją na dwór, na zimne powietrze. Działa spektakularnie zazwyczaj.
No ostatnie 3 noce, zasypia jak zwykle, a ok 3 (dziś o 2.30) budzi się na dobre, ani cycka, ani spać, ani leżeć spokojnie.
BAWIĆ!!!!!
A my dostajemy nerwicy. Bo zasypia potem dopiero między 7, a 8...
A o 7.45 z reguły wychodzimy na zajęcia.
Wieczorem ją przetrzymać graniczy z cudem. Ok 19 domaga się kąpieli (jak najdłuższej) i godzinę później już śpi. Jak próbujemy jej nie usypiać, to mamy histerię.
Dodam, że jak ma dobry dzień to śpi 3 razy po 30minut. I jej starcza...
To, o czym piszesz to rzeczywiscie brzmi jak zapalenie krtani....
Tez tak mialam - jak szlam do lekarza to on nie widzial problemu, a w domu koszmar byl... Ale on mial uczulenie na plesn, a w domu bylo 14 stopni i plesn na scianach... W porywach do 18...
Lekarz nam powiedzial ze z plesnia nie damy rady ponizej 22 stopni, a o tym to moglismy tylko tam pomarzyc..... To bylo na tle uczuleniowym chyba, teraz ni śladu - bo mieszkamy z CO
Budzi sie moze z lękiem ze Cię nie będzie - a Ty jestes, wiec chyżo do Mamusi!! :er:
No co za cwaniara... Ładnie to sobie wykombinowała...
:dc::dc::dc:
:dw::dw::dw:
Mam za to "polędwiczkę wieprzową" - mogę na tym gotować 11-miesięcznemu dziecku?
Z tego co pamiętam to wieprzowina na końcu wprowadzania...
A co w niej jest?
senks. co nie zmienia faktu, że raczej do wsiowego mięsa dostępu nie mam :bm:
Pocieszam się, że jak robię 3 zupy rocznie, to bardzo zatruci nie jesteśmy :er: