[cite] Taja:[/cite]Dobrze, że "wypłynął" ten wątek, bo ja zakręcona jestem i co mam pisać to zapominam :dc:
Nie wiem co mam robić, bo Łucja ma bardzo łuszczącą sie skórę na czole i na głowie... ale tylko z przodu tzn tył głowy jest ok... a na czole i górze (męża nie ma on zna nazwy płatów czołowo-coś tam). Z każdym dniem jest gorzej... myjemy ją już codzień (tzn głowę) oliwą z oliwek smaruję, ale już nie wiem co robić, bo z każdym dniem jest gorzej... a nie chcę się wyrywać do lekarza, bo raza będzie gadka o szczepieniach a ja jeszcze nie chce tego słuchać.... no i na oczku ma coś czerwonego... takie zgrubienie zaczerwienione...
macie jakieś pomysły?:ih::bc:
A czy to nie przypadkiem ciemieniucha? Kuba też miał takie łuski - wyglądały troszkę jak takie na kurzych nogach - najpierw zrobiły się w okolicy brwi, a potem na głowie (tam gdzie duże ciemiączko). Smarowałam oliwką/oliwą i po pół godzinie delikatnie wyczesywałam szczoteczką (albo przecierałam pieluszką). Teraz już prawie nie ma śladu.
Moniko73- ja bym nar razie czekała...
jak bedzie troszke starszy delikatnie ten napletek odsuwała podczas kąpieli.
Jeden z moich Muszkieterów miał tak samo...
Około 2 lat zaczął delikatnie schodzić ten napletek.
Teraz jest zupełnie ok.
O operacji bym w ogóle nie myślała, najpierw maści-ale to też duzo później...
Elżbietto-bardzo Cię rozumiem, tez cholerka drżałam żeby Mała czegoś nie złapała od starszakow.
Na razie nic więcej oprócz tego co Katarzyna napisała nie zrobisz...
Takie maluchy są silne. Może Ania sie wybroni.
Będe o was pamietac..i czekam na jakiegoś mailika jak bedziesz miała chwilkę.
no i pisz tu jak Mała
[cite] Monika73:[/cite]A ja się obawiam , że Marcinek ma "męskie" problemy. Nie odsuwa mu się w ogóle napletek. We wtorek idę z nim na pierwszą wizytę u pediatry , to się zapytam w temacie. Czy Wasi chłopcy też mieli takie problemy ? Czy jeżeli moje obawy się potwierdzą konieczny będzie zabieg chirurgiczny ?
Mojemu Piotrusiowi pomógł krem Locoid Lipocrem.Dostaliśmy go na receptę od naszej pediatry.Jest na bazie hydrokortyzonu.
[cite] Katarzyna:[/cite]@Taja - To może być ciemieniucha. Pomaga na to okładanie ciepłą oliwką (może być z oliwek) i wyczesywanie. Ciemieniucha może mieć podłoże alergiczne!
Ja kiedyś pisałam o ciemieniusze, jest rewelacyjny krem na ciemieniuchę z serii AA i nazywa się właśnie "krem na ciemieniuchę", mi oliwka nie pomagała, a po tym wszystko przeszło
Moniko73!
Z naszego poczwórnego doświadczenia - w temacie "siusiakowym" - nic specjalnego nie rób! Można delikatnie odciągać w kąpieli, i zwyczajnie dbać o higienę.
A lekarkom nie pokazywać "problemu" (jeśli, oczywiście, jakiś problemów infekcyjnych nie ma), bo jak mawia nasz stary i ulubiony doktor "baby (lekarki) się nie znają, wszędzie widzą stulejkę i chcą ciąć".
Starsze chłopaki koło 3 rż. już miały ponaciągane wszystko jak trzeba.
Do mycia, oglądu i kontroli małych mężczyzn w wannie wysyłałam męża - niech sprawdza, skoro jest ekspertem.
pozdrawiam,
k.
@kowalka masz zupełną rację, coś mi podpowiadało (mimo, że czytałam jak się obchodzić z napletkiem), że to tata powinien dbać o synka, no i cały okres niemowlęcy tata kąpał Janka i się zajmował napletkiem i problemu nie mamy.
@Katarzyno, ta lekarka jakaś niepoważna, idź do Niej i sutek Jej oderwij.
Elżbietta, witaj w klubie Jadwinia tez ma katar. Trzeba przyznać, że karetek działa rewelacyjnie. Naprawdę po porannym odciagnieciu, do po południa nic nie ma.
My tez musimy ją okazać lekarzowi, co by ją osluchał.
[cite] Monika73:[/cite]A ja się obawiam , że Marcinek ma "męskie" problemy. Nie odsuwa mu się w ogóle napletek. We wtorek idę z nim na pierwszą wizytę u pediatry , to się zapytam w temacie. Czy Wasi chłopcy też mieli takie problemy ? Czy jeżeli moje obawy się potwierdzą konieczny będzie zabieg chirurgiczny ?
U mnie obaj.... Pierwszemu zrobił sie stan okropny (nie mógł się wysikać i spuchł)....
Nie pamiętam jak to dokładnie było, ale na pewno była maść sterydowa i naderwanie przez chirurga (to był ten zabieg - po prostu szarpnięcie i juz). Lekarz nam przykazał, zeby mu ściągac codziennie systematycznie i robić okłady z rivanolu chyba, żeby ranka sie zrosla jak nalezy, a nie jeszcze bardziej źle.... I pamiętaliśmy. Minęło, zagoiło się.
Najpierw mąż dbał, potem syn samodzielnie...
Młodszy wiedziony doświadczeniem starszego przyuczony do kosmetyki systematycznego rozciągania pozbył sie problemu bez interwencji chirurga
[cite] Taja:[/cite]Dobrze, że "wypłynął" ten wątek, bo ja zakręcona jestem i co mam pisać to zapominam :dc:
Nie wiem co mam robić, bo Łucja ma bardzo łuszczącą sie skórę na czole i na głowie... ale tylko z przodu tzn tył głowy jest ok... a na czole i górze (męża nie ma on zna nazwy płatów czołowo-coś tam). Z każdym dniem jest gorzej... myjemy ją już codzień (tzn głowę) oliwą z oliwek smaruję, ale już nie wiem co robić, bo z każdym dniem jest gorzej... a nie chcę się wyrywać do lekarza, bo raza będzie gadka o szczepieniach a ja jeszcze nie chce tego słuchać.... no i na oczku ma coś czerwonego... takie zgrubienie zaczerwienione...
macie jakieś pomysły?:ih::bc:
Mojej sie łuszczyło, jakieś to takie rozlewajace sie po czole było to łuszczenie, jakby zaraźliwe....
Poszłam za radą koleżanki z sali szpitalnej i przy myciu buzi nie rozmazywałam tego wodą po całej twarzy, tylko przecierałam wacikiem z octeniseptem. Zmniejszało się stopniowo i znikło po kilkunastu dniach
Główkę w zajetych miejscach psikałam - starałam sie nie nadużywać, dobrze celować
Nina ma dziś 26 dni, a kikut pępowinowy siedzi jeszcze twardo na miejscu Nic się nie czerwieni, nic nie sączy. Stosowałam ponad 3 tygodnie octanisept, a od kilku dni przecieram płatkami nasączonymi spirytusem. Nie wiem co mam robić:shamed: Czekac dalej?
Ja robiłam to patyczkami do uszu - zanurzałam w spirytusie 98% i smarowałam zakamarki dookoła..... Podsuszały się brzegi i powoli oddzielały od brzuszka.
Przy każdej zmianie pieluszki
@aldi - jak nic zapalnego się tam nie dzieje, to bym spokojnie poczekała jeszcze. Pielęgnacja potrzebna taka sama, jak do tej pory - przynajmniej trzy razy dziennie deznfekować octeniseptem lub spirytusem 70% (nie 98%, bo ten słabszy ma lepsze właściwości dezynfekcyjne) i utrzymywać w czystości i suchości. Można odkażając starać się ten kikucik, na ile się daje, odciągać we wszystkich kierunkach. Ale to z dużym wyczuciem trzeba robić. Dobrym pomysłem jest też użycie do odkażania patyczków do uszu - można nimi dotrzeć bardzo precyzyjnie w miejsce przyczepu. Takie działanie może przyspieszyć oddzielenie się kikuta.
Jak już Ci się znudzi czekanie, to pozostaje jeszcze interwencja chirurgiczna. Ale przynajmniej miesiąc dałabym kikutowi szansy.
A tak poważnie.. ja przemywałam wodą z mydłem i też ładnie odszedł kikut...
a co do siusiaka to my się wygłupiliśmy i poszliśmy z tym do specjalisty jak mały miał 2 miesiące czy trzy... no i nas pani wyśmiała i powiedziała, że to normalne, a jak się będzie coś działo, to dopiero przy kontroli jak mały skończy rok czy więcej.
Ale... NIC się złego nie dzieje, siusiak rośnie to i napletek udaje się ściągać do mycia;)
hm... a karmisz jeszcze? bo to taka stara szkoła babć, ale ja jak Józkowi ropiało oczko tak, że nic nie widział to zapuściłam mu mojego mleka przez 2 dni przy każdym karmieniu i po 2 dniach już prawie nic nie było z tymi oczkami ...
to spróbuj tak.. tylko mówię, że to taka stara szkoła. jakoś kiedyś musiały sobie matki radzić jak nie było lekarstw. Nie wiem co na to Katarzyna, ale ja bym spróbowała najpierw w ten sposób;)
co do kikuta, przy drugim dziecku też mielismy atrakcje, bo położna trochę krzywo zapięła klamerkę, i z jednej strony ładnie się goiło, a zdrugiej, tam gdzie się klamra do skóry za bardzo przyciskała, zrobiło się bagienko
I na początku nie mogłam jeszcze klamry zdjąć, bo za mało wyschnięte było.
Rewelacyjnie pomogło dezynfekowanie i trzymanie gołego brzucha. Wiem, że teraz zimą o to ciężko, ale jakbyście mieli możliwość potrzymać brzuszek kilka godzin na powietrzu (niekoniecznie na dworze ), może pomóc.
I ogólnie, dziwnie się ten pępek nam goił, bo strupek odpadł zanim wszystko pod spodem wyschło, wyglądało to jakby się przez pępek zaglądało do środka ciała :fm:
ale cierpliwe dezynfekowanie i nie gmeranie tam pomogło i się w końcu ładnie zagoiło.
Czego i Wam życzę.
PS. ja również w tej materii korzystałam z forumowych porad i bardzo mi posłużyły :thumbup:
Mleko do ropiejących ocząt jest bardzo OK. Można też przemywać herbatą albo innym świetlikiem, jak kto ma opory przed mlekiem własnym ale moim zdaniem mleko lepsze. Ja moich dzieci nie pokazywałam lekarzom tylko dlatego, że i m oczy ropiały. A ropiały czasem tak, że po nocy oko nie dawało się otworzyć i trzeba było rzęsy z ropy rozklejać. Zwykle to towarzyszyło dużemu katarowi i ogólnej infekcji. Ja u swoich obserwuję i mlekiem zalewam i zawsze w ciągi 2-4 dni ustępowało. Ale jak któraś mama nie czuje się z tym pewnie i woli pediatrze pokazać, to warto słuchać swojego instynktu. Pediatra, z dużym prawdopodobieństwem, da maść do oczu z antybiotykiem.
Ja oczy przemywałam świeżo zaparzonym świetlikiem, a co so siusiaczka to nam położna wcale nie kazała go ruszać i nawet nie wiem czy się da odciągać czy nie, a mały już zaczął 8 miesiąc, to co mam to badać, czy zaczekać aż będzie miał koło roku? Bo już zgłupiałam, może ja dziecko zaniedbuję, pierwszy mój chłopak i głupia jestem w temacie, myć go tam dokładnie, czy jak do tej pory tylko z wierzchu?
Słuchajcie, a ja mam pytanie nieco z innej beczki.
Wiem, wujek google i te sprawy, ale nie mam czasu się przez niego przedzierać.
Czy istnieje coś takiego jak syndrom odrzucenia starszego dziecka po urodzeniu młodszego?
Zaczynam się zastanawiać, czy mnie to nie dotknęło.
Już jest dobrze, ale pierwsze miesiące były trudne.
Patrzyłam na moją ukochaną córkę, i była trochę jak obca osoba dla mnie. Miałam dla niej bardzo mało cierpliwości, wydawała mi się wielka i gruba (!) - wiem wiem, przez kontrast z noworodkiem, nie miałam ochoty jej tulić, bawić się z nią...
Bardzo smutne.
Walczyłam z tymi uczuciami, wiedząc, że to pewnie hormony, zmęczenie, potworne wówczas upały itp.
Teraz już jest dobrze.
Ale chciałabym wiedzieć, czy Wam te z się coś podobnego przydarzyło...
wszędzie czytałam : nie martw się, będziesz mieć dość miłości dla tego nowego dziecka.
A nigdzie nikt nie ostrzega, że może być problem w drugą stronę :sad:
@pustynny_wiatr - zupełnie naturalna reakcja. Organizm matko jest po porodzie tak zaprogramowany, że ma się skoncentrować na noworodku i wszystko, co w tym przeszkadza ma prawo być dla niej irytujące. Dodatkowo, starsze dziecko, przez kontrast z noworodkiem, wydaje się już bardzo dorosłe i nieracjonalnie wzrastają oczekiwania wobec niego.
Komentarz
o czapeczce też pomyślałam - że ją może uczuliła... bo kupiłam nową i od razu założyłam :dc:
no i nawilżacz chyba zostanie naszym najlepszym przyjacielem... :ab:
no nic... będę działać... mam bepanten próbke z szpitala może spróbuję?
Za rady dziękuję! :bt:
A czy to nie przypadkiem ciemieniucha? Kuba też miał takie łuski - wyglądały troszkę jak takie na kurzych nogach - najpierw zrobiły się w okolicy brwi, a potem na głowie (tam gdzie duże ciemiączko). Smarowałam oliwką/oliwą i po pół godzinie delikatnie wyczesywałam szczoteczką (albo przecierałam pieluszką). Teraz już prawie nie ma śladu.
jak bedzie troszke starszy delikatnie ten napletek odsuwała podczas kąpieli.
Jeden z moich Muszkieterów miał tak samo...
Około 2 lat zaczął delikatnie schodzić ten napletek.
Teraz jest zupełnie ok.
O operacji bym w ogóle nie myślała, najpierw maści-ale to też duzo później...
Elżbietto-bardzo Cię rozumiem, tez cholerka drżałam żeby Mała czegoś nie złapała od starszakow.
Na razie nic więcej oprócz tego co Katarzyna napisała nie zrobisz...
Takie maluchy są silne. Może Ania sie wybroni.
Będe o was pamietac..i czekam na jakiegoś mailika jak bedziesz miała chwilkę.
no i pisz tu jak Mała
Mojemu Piotrusiowi pomógł krem Locoid Lipocrem.Dostaliśmy go na receptę od naszej pediatry.Jest na bazie hydrokortyzonu.
a potem kąpiel? czy kąpiel co 2 dni np.?
Z naszego poczwórnego doświadczenia - w temacie "siusiakowym" - nic specjalnego nie rób! Można delikatnie odciągać w kąpieli, i zwyczajnie dbać o higienę.
A lekarkom nie pokazywać "problemu" (jeśli, oczywiście, jakiś problemów infekcyjnych nie ma), bo jak mawia nasz stary i ulubiony doktor "baby (lekarki) się nie znają, wszędzie widzą stulejkę i chcą ciąć".
Starsze chłopaki koło 3 rż. już miały ponaciągane wszystko jak trzeba.
Do mycia, oglądu i kontroli małych mężczyzn w wannie wysyłałam męża - niech sprawdza, skoro jest ekspertem.
pozdrawiam,
k.
@Katarzyno, ta lekarka jakaś niepoważna, idź do Niej i sutek Jej oderwij.
My tez musimy ją okazać lekarzowi, co by ją osluchał.
a..a..a..a...a..a..a..a... i wiotczało :ap:
Nie pamiętam jak to dokładnie było, ale na pewno była maść sterydowa i naderwanie przez chirurga (to był ten zabieg - po prostu szarpnięcie i juz). Lekarz nam przykazał, zeby mu ściągac codziennie systematycznie i robić okłady z rivanolu chyba, żeby ranka sie zrosla jak nalezy, a nie jeszcze bardziej źle.... I pamiętaliśmy. Minęło, zagoiło się.
Najpierw mąż dbał, potem syn samodzielnie...
Młodszy wiedziony doświadczeniem starszego przyuczony do kosmetyki systematycznego rozciągania pozbył sie problemu bez interwencji chirurga
Poszłam za radą koleżanki z sali szpitalnej i przy myciu buzi nie rozmazywałam tego wodą po całej twarzy, tylko przecierałam wacikiem z octeniseptem. Zmniejszało się stopniowo i znikło po kilkunastu dniach
Główkę w zajetych miejscach psikałam - starałam sie nie nadużywać, dobrze celować
Przy każdej zmianie pieluszki
Jak już Ci się znudzi czekanie, to pozostaje jeszcze interwencja chirurgiczna. Ale przynajmniej miesiąc dałabym kikutowi szansy.
A tak poważnie.. ja przemywałam wodą z mydłem i też ładnie odszedł kikut...
a co do siusiaka to my się wygłupiliśmy i poszliśmy z tym do specjalisty jak mały miał 2 miesiące czy trzy... no i nas pani wyśmiała i powiedziała, że to normalne, a jak się będzie coś działo, to dopiero przy kontroli jak mały skończy rok czy więcej.
Ale... NIC się złego nie dzieje, siusiak rośnie to i napletek udaje się ściągać do mycia;)
I na początku nie mogłam jeszcze klamry zdjąć, bo za mało wyschnięte było.
Rewelacyjnie pomogło dezynfekowanie i trzymanie gołego brzucha. Wiem, że teraz zimą o to ciężko, ale jakbyście mieli możliwość potrzymać brzuszek kilka godzin na powietrzu (niekoniecznie na dworze ), może pomóc.
I ogólnie, dziwnie się ten pępek nam goił, bo strupek odpadł zanim wszystko pod spodem wyschło, wyglądało to jakby się przez pępek zaglądało do środka ciała :fm:
ale cierpliwe dezynfekowanie i nie gmeranie tam pomogło i się w końcu ładnie zagoiło.
Czego i Wam życzę.
PS. ja również w tej materii korzystałam z forumowych porad i bardzo mi posłużyły :thumbup:
Wiem, wujek google i te sprawy, ale nie mam czasu się przez niego przedzierać.
Czy istnieje coś takiego jak syndrom odrzucenia starszego dziecka po urodzeniu młodszego?
Zaczynam się zastanawiać, czy mnie to nie dotknęło.
Już jest dobrze, ale pierwsze miesiące były trudne.
Patrzyłam na moją ukochaną córkę, i była trochę jak obca osoba dla mnie. Miałam dla niej bardzo mało cierpliwości, wydawała mi się wielka i gruba (!) - wiem wiem, przez kontrast z noworodkiem, nie miałam ochoty jej tulić, bawić się z nią...
Bardzo smutne.
Walczyłam z tymi uczuciami, wiedząc, że to pewnie hormony, zmęczenie, potworne wówczas upały itp.
Teraz już jest dobrze.
Ale chciałabym wiedzieć, czy Wam te z się coś podobnego przydarzyło...
wszędzie czytałam : nie martw się, będziesz mieć dość miłości dla tego nowego dziecka.
A nigdzie nikt nie ostrzega, że może być problem w drugą stronę :sad: