Ja mam taki kompleks, że żyjemy mało ambitnie, że inni to ładują dzieci na przyczepę rowerową i jadą dookoła świata a my tak żyjemy aby spędzić kolejny dzień. A jak coś chcę przedsięwziąć to dzieci mnie zastękują: a gorąco a pić a jeść a czemu tak długo w tym lesie a czy są biszkopty...i kiedy wracamy...i czemu on zjadł 3 biszkopty a ja 2 i pół...tam jest pająk, bolą mnie nogi...Ja bym chciała im dziką naturę pokazać, rozgwieżdżone niebo, ziemniaki z ogniska, ale jak co do czego to Jasio dziubie niechcący szpikulcem do kiełbasek psa znajomych, pies wywraca kiełbaski z rusztem i ruszt się wywala w ogień... i tak w kółko, a to kropidło podpalił przed kolędą a to wyszedł sam ze sklepu bo mu "nogi wyszły same", psa zamknął w budzie, no wiecie sami.. siedzimy ciągle w domu a tak bym chciała w Polskę ruszyć bez irytacji..
a ja mam prozaiczne marzenia; żeby mi oknem i ścianami nie ciekło żeby wszystkie dzieci były zdrowe wszystkie nie tylko moje żebym miała siewnik do warzyw taki ręczny jak jest coś takiego kosiarka do trawy aby nie elektryczna i bez kosza glebogryzarka lub inny sprzęt ułatwiający pracę w ogrodzie ,a i przy okazji mogłabym więcej siać warzyw to by było co sprzedać i tak z 10 kur niosek,1 królik samiec 1 koza muszę dwie kozy wymienić bo już mają swoje lata tapczan 1 osobowy dla syna różaniec na ręke -właśnie przyniósł listonosz jaki piękny czerwony DZIĘKUJĘ ELUNIA ale pazerna jestem kolejność przypadkowa
W sumie jestem szczęśliwa. Mam wszystko o czym marzę - rodzinę, męża, dzieci. Nawet domek z miejscem do ćwiczenia karate. Mąż robi płotek, ja robię kawę. Dzieci się ganiają i tłuką. Czuję spokój i harmonię. Domek nie jest mój, ale możemy w nim mieszkać. Jasne, że jakiś tam rzeczy brakuje - przedmiotów. Samochodu nie mamy. Ale mamy rower - bardzo to poprawiło stan naszej komunikacji. Mąż nie ma za dużych dolegliwości ze swojej choroby. Jest dobrze.
Ja też marudzę i marudzę, ale ostatnio coraz bardziej cieszę się i zatrzymuję. Kto wie - może właśnie są najlepsze lata mego życia, a ja wciąż "chcę i chcę" i przez to tego nie dostrzegam? Z resztą...człowiek tak ma, że wciąż jest niezadowolony. Po co temu ulegać.
@nowa, no racja - a w obrębie Twoich możliwości możesz coś zrobić? Dostaliście może szlachetną paczkę? Może ktoś może Was zgłosić (jeżeli problemem są np. materiały budowlane). Może zrób listę potrzeb i się forumowo zastanowimy czy jakoś można Wam pomóc? Jak z gminą - nie ma szans na lokal zastępczy albo jakąś pomoc w remoncie?
Jak tak czytam ceny kóz to nie są porażające - nawet za 50-300zł można kupić. A jak z kurczakami? @nowa - jakie korzyści miałabyś z kóz? I kur? Mogłabyś mieć z nich regularny dochód? Masz warunki do trzymania większej ilości kóz?
Obecnie marzy mi się cudowne uzdrowienie Nagłe zaschnięcie strupków na całym ciele, żebym mogła pójść w niedzielę na Mszę, w przyszłym tygodniu poznać osobiście @Szczurzysko i - nie bijcie - odebrać z drugiego końca miasta dwie szczurcie w potrzebie ;;)
Bardzo podobało mi się wczorajsze kazanie, sens miej więcej taki: My już tu dostajemy stokroć więcej niż wnosimy w nasze bycie z Chrystusem, chodzi o to, żeby codziennie ze świeżością na to patrzeć i szukać tych rzeczy.
A marzenie, takie totalnie "marzeniowe" czyli zbędne do szczęścia (ale z radością przyjęłabym jego spełnienie): licencja pilota myśliwca I prowadzenie kiedyś kursów dla narzeczonych. No i skompletowanie ciuchów a'la lata 20 i 30 na rekonstrukcje (to akurat bardzo w zasięgu ręki, a raczej ciucholandu I znalezienie w okolicy Krakowa miejsca, gdzie można pojechać z kocykiem, położyć się na trawie i podziwiać korony drzew i światło przez nie padające.... Jeziorko obok mile widziane
I to wszystko z zastrzeżeniem: Fiat voluntas Tua! Nie jeden już raz okazało się, że Jego pomysł przekracza moje największe marzenia
Haku lokal zastępczy odpada bo to nasz własny dom ,w opiece mogą dać zasiłki celowe po ok 290zł na miesiąc z przeznaczeniem np na żywność a ja za ich wiedzą mogę kupić materiały budowlane ,tyle się należy bo mamy pole a składek KRUS nie opłacam systematycznie i nie odliczają od dochodu,a mam 1050zł rodzinnego ze wszystkimi dodatkami na dziewczynki to dużo, jak dostane zwrot za książki córek to kupię okno wpłacę to co będzie pieniążków reszte na raty wezmę ,do szlachetnej paczki nie mogę sama się zgłosić,tylko ktoś inny to powinien zrobić a nie ma komu bo nikt nie chce być wolontariuszem jest coś w tym stylu na ich stronie ,mam warunki do trzymania zwierząt i tak ;kozy -mleko ser mięso na własne potrzeby i mam taką znajoma u której te rzeczy bym mogła wymienić np na mąkę cukier i inne produkty spożywcze kury -to jajka czyli obiad dla dzieci lub 6 zł za 10 szt .Elunia coś takiego nie koniecznie taki śliczny.Katia DUŻO zdrowia ,ani myślę bić szczurcia też zwierze i to typowo hodowlane i jak trzeba to trzeba sie nią zająć
dokładnie by pasował kawaler ma ok 160-170 cm do transportu bym się dołożyła jak bym tylko miała pieniądze ,chyba ze mogłabym w ratach oddać Lubelskie mała wioska koło Międzyrzeca Podlaskiego dokładnie to ok 20km od Miedzyrzeca tyle samo od Łukowa i 30 od Radzynia Podl dziękuję
Ok. W takim razie w tygodniu zorientujemy się ile kosztuje transport i będziemy myśleć. Zaznaczę tylko, że ten tapczan ma trochę złamaną deskę, która stanowi oparcie przy głowie, ale wystarczy pewnie czymś podbić. Nie zmniejsza to jego funkcjonalności w każdym razie. Mam nadzieję, że to nie problem. A materac jest bardzo wygodny.
Komentarz
pod warunkiem, że się ma ten (WYMARZONY) ogród
:P
Marzy mi sie dobre zycie dla naszych dzieci.
I jakies wspolne wyjazdy. Takie full wypas... czyli poznawanie nieznanego. :-)
No i dzieci + brak irytacji to chyba niemozliwa niemozliwosc....
żeby mi oknem i ścianami nie ciekło
żeby wszystkie dzieci były zdrowe wszystkie nie tylko moje
żebym miała siewnik do warzyw taki ręczny jak jest coś takiego
kosiarka do trawy aby nie elektryczna i bez kosza
glebogryzarka lub inny sprzęt ułatwiający pracę w ogrodzie ,a i przy okazji mogłabym więcej siać warzyw to by było co sprzedać
i tak z 10 kur niosek,1 królik samiec 1 koza muszę dwie kozy wymienić bo już mają swoje lata
tapczan 1 osobowy dla syna
różaniec na ręke -właśnie przyniósł listonosz jaki piękny czerwony DZIĘKUJĘ ELUNIA
ale pazerna jestem kolejność przypadkowa
Mam wszystko o czym marzę - rodzinę, męża, dzieci.
Nawet domek z miejscem do ćwiczenia karate.
Mąż robi płotek, ja robię kawę.
Dzieci się ganiają i tłuką.
Czuję spokój i harmonię.
Domek nie jest mój, ale możemy w nim mieszkać.
Jasne, że jakiś tam rzeczy brakuje - przedmiotów.
Samochodu nie mamy.
Ale mamy rower - bardzo to poprawiło stan naszej komunikacji.
Mąż nie ma za dużych dolegliwości ze swojej choroby.
Jest dobrze.
Kto wie - może właśnie są najlepsze lata mego życia, a ja wciąż "chcę i chcę" i przez to tego nie dostrzegam? Z resztą...człowiek tak ma, że wciąż jest niezadowolony.
Po co temu ulegać.
Dostaliście może szlachetną paczkę? Może ktoś może Was zgłosić (jeżeli problemem są np. materiały budowlane).
Może zrób listę potrzeb i się forumowo zastanowimy czy jakoś można Wam pomóc?
Jak z gminą - nie ma szans na lokal zastępczy albo jakąś pomoc w remoncie?
(nie znam się na tym - głośno myślę)
Nie marz czasem o aligatorze.
A jak z kurczakami?
@nowa - jakie korzyści miałabyś z kóz? I kur? Mogłabyś mieć z nich regularny dochód?
Masz warunki do trzymania większej ilości kóz?