Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Transplantacje

1234579

Komentarz

  • No ale nawet jakby nie było takich przypadków to i tak jeśli człowiek żyje to się go nie zabija. Np. nie ma przypadków że ktoś żyje dłużej niż 145 lat to nie znaczy, że można kogoś w tym wieku zabić bo i tak statystycznie dłużej nie pożyje. Podobnie w przypadku aborcji - chory płód nie przeżyje narodzin to zawczasu go zabić jak jest mniejszy. 
  • A swoją drogą zawsze jest pewność, że ktoś "nie będzie żył za jakiś czas na 100%". 
  • Często gęsto decyduje rodzina.
  • "Kolejna kwestia - skoro uwazasz ze smierc mozgowa nie istnieje, to znaczy ze istnieja tylko
    rozne rodzaje spiaczki? Co dolegalo np Kamilowi z Wroclawia?"
    --------------------------------------
    Własnie obejrzałam audycję podaną przez Anawima. Tutaj @Maura masz wyjasnione dokładnie dlaczego Kamil z Wrocławia tak szybko umarł (ok.13 minuta)

  • Tylko jest pytanie czy na pewno nie żyje czy tylko troszkę albo prawie.
  • Dla mnie ciekawe jest jeszcze podawanie znieczulenia - żeby w razie nieumarcia delikwent się nie obudził gdy mu ktoś żywcem będzie serce wycinał. Że-na-da.
  • No tak, ale odłączyliby go tak czy inaczej. Tzn. Czy byłaby zgoda na
    organy czy też nie (pomijam naglośńienie sprawy, mowię o zasadzie).
    -----------------------
    Po co mieliby go odłaczać, jeżeli proces terapii dobrze by rokował? Problem w tym, że jemu nie prowadzono terapii tak jak należy, ale od razu stwierdzono, że nadaje się na narządy, więc nie było starań o jego życie.
  • Dla mnie ciekawe jest jeszcze podawanie znieczulenia - żeby w razie
    nieumarcia delikwent się nie obudził gdy mu ktoś żywcem będzie serce
    wycinał. Że-na-da.
    --------------------
    A ja słyszałam, jeszcze to sprawdzę przez ponowne przesłuchanie audycji, że nie podaje się środków znieczulających, ale środki zwiotczające.
  • @Aniela: Jeden kit. Po co podawać leki zwiotczające, skoro mózg czy jego pień są obumarłe?
  • Zwiotczające podają,żeby pacjent nie wierzgał. Czy ból czuje czy nie to nikogo nie obchodzi :(
  • "No ale właśnie nie rokował."
    ---------------------
    Przede wszystkim to go nie leczono, bo z góry założono, że nie będzie rokował.


    "Rozumiem, że jesli się oceni, że jest śmierć
    mózgu, to tym samym uznaje się, że chory nie ma szans. Że już nie żyje.
    No i nie leczy sie go chyba?"
    -----------------------------
    Śmierć mózgu określa się w celu pobrania narządów, aby już chorego z uszkodzonym mózgiem nie leczyć.

    W audycji (cz.1) w tvTrwam była kobieta, której wystawiono już akt zgonu (określono, że to śm) i jej ciało miało być rozebrane na narządy, ale jej ojciec nie zgodził się z tym, bo widział, że dziecku bije serce. Przewiózł córkę do Talara i ten pomógł jej dojść do normalnego funkcjonowania. Posłuchaj, warto: http://www.radiomaryja.pl/multimedia/ludzkie-zycie-a-smierc-pnia-mozgu-i-spiaczka-cz-i/




  • "Nie mam czasu sluchac nagrania (wolalabym zrodla pisane )"
    ----------------------------------
    Proszę bardzo:
    http://jantalar.pl/

  • Nie wiem jakich dowodow to oczekujesz, on nie powtarza plotek tylko mowi
    o tym co sam zrobil, a raczej czego Talar nie zrobil dla niego.
    ---------------------
    Oczekuję nagrania tej rozmowy.

    Talar i Norkowski nie przynieśli mu dokumentacji wyleczonych pacjentów ze szpitali. Jeżeli by go to naprawdę interesowało, to sam dostałby wgląd do takiej dokumentacji.
  • "A gdzie nagranie procedur przeprowadzonych w przypadku Kamila? Tak zeby
    na pewno bylo wiadomo ze Norkowski wie co mowi a nie powtarza na
    zasadzie jedna pani drugiej pani albo co gorsza oczernia ludzi."
    --------------------
    Norkowski mówił to publicznie i nikt temu nie zaprzeczył, że np. nie zastosowano kraniotomii, hipotermii, nie monitorowano ciśnienia śródczaszkowego. Gdyby to nie była prawda, to z pewnością sprawa skończyła się w sądzie, a mamy ciszę.

    Natomiast temu, co pisał tamten lekarz z artykułu, Norkowski zaprzeczył, chociażby poprzez swoje wypowiedzi w mediach (nawet to w Polsacie).
  • @Aniela pisalam wyżej (to jest też opisane w linku z dokładnąprocedurą badania) na czas odłaczenia od respiratora w próbie bezdechu podaje się tlen bezpośrednio do tchawicy żeby właśnie zapobiegać dalszym uszkodzeniom mózgu. To wrastające stężenie CO2 jest sygnałem dla ośrodka oddechowego o konieczności wzięcia oddechu a nie spadek tlenu we krwi.

    I odpowiedź na pytanie @Savia - tak uważam, że śmierć pnia mózgu oznacza ostateczną śmierć człowieka. Różne tkanki umierają w różnym czasie.Śmierć jest zjawiskiem rozciągniętym w czasie. Nawet w momencie orzeczenia tradycyjnego zgonu kiedy nie mamy wątpliwości, że ta osoba nie żyje, w ciele jeszcze toczą się niektóre procesy życiowe na poziomie komórki. W sztucznie podtrzymywanym przy życiu organiźmie (np przez respirator ,kroplówki a o takiej sytuacji mówimy w przypadku śmierci pnia) jeszcze przez jakiś czas niektóre tkanki będą żyły ale to jest ten tak zwany "punkt bez powrotu". Kora mózgu jest najbardziej wrażliwa na brak tlenu i umiera pierwsza. Można mieć martwą korę ale czynny pień mózgu, odwrotnie nie. Zresztą i tak na wszelki wypadek bada się czy jednak nie istnieje śladowa aktywność kory w procedurze (eeg, przepływ w naczyniach mózgowych).

    Moja bardzo bliska przyjaciółka jest neurologiem (dobrym i wierzącym) orzeka czasem jako członek komisji z tej strony niezależnej nie związanej z zespołem transplantacyjnym.Długo na ten temat rozmawiałyśmy bo oczywiście po wypowiedzi prof Talara w środowisku zawrzało a dla niej  jako bezpośrednio zaangażowanej sprawa była paląca. I staranne poszukiwania i dociekania ze strony zainteresowanych neurologów były jednoznaczne. Przedstawiane przypadki jako dowód na nieistnienie  śmierci mózgowej nie spełniały kryteriów orzeczenia śmierci pnia mózgu albo taka procedura u tych osób nie została w ogóle przeprowadzona! Z cała pewnościa i w tej dziedzinie zdarzają się tragiczne pomyłki jak w całej medycynie. Ale nie istnieje druga tak wieloosobowa i ściśle obwarowana procedura medyvczna jak orzeczenie śmierci pnia mózgu.  Wiem z pierwszej ręki, że najmniejsze wątpliwości kogoś z członków zespołu przerywają procedurę i nie jest tak, że transplantolodzy jak hieny naciskają na orzeczenie a lekarze tylko patrzą kogo by tu uśmiercić zamiast leczyć. Takie stwierdzenia są głęboko krzywdzące i są zwyczajnie pomówieniami bez dowodu.

    I oboje z mężem mamy deklarację dawcy dla poltransplantu a wypełniliśmy ją kilka lat temu po...liście episkopatu.Teraz wyjeżdżając na wakacje to była druga rzecz po paszporcie, którą sprawdziłam czy jest w portfelu. I nie miałam obawy, że w razie wypadku lekarze mnie zabiją tylko świadomość, że jeśli umrę w wyniku wypadku to być może komuś po śmierci mogę uratować życie. 

    Na linkowanej przez mnie stronie z Gościa Niedzielnego gdzie był zapowiadany list w sprawie transplantacji i nic nie zapowiada zmiany frontu. Episkopat ma komisję bioetyczną i nie mam powodu żeby nie mieć do niej zaufania (przewodzi jej biskup Hoser). Na dzien dzisiejszy słucham w tej kwestii Kościoła.Wokół tej sprawy było tyle szumu w środowisku medycznym, że nie bardzo wierzę aby komisja bioetyczna była nieświadoma i nie interesowała się sprawą.
  • @Maura w tych Twoich linkach to zaklinanie rzeczywistości

    np.

    Pytanie, czy człowiek umiera wtedy, gdy umiera jego mózg?


    To nie jest już kwestia medycyny, ale
    kwestia filozofii i światopoglądu. Wszystkie trzy główne religie
    monoteistyczne, które kształtują światopogląd ludzi na całym świecie,
    przyjmują, że człowiek umiera wtedy, gdy umiera jego mózg. To właśnie w
    mózgu mieści się to, co nas czyni człowiekiem przed duże C: nie tylko
    żyjącym ciałem, ale również niepowtarzalną osobowością. Jasno określa to
    antropologia chrześcijańska, mówiąc, że śmierć mózgu jest równoznaczna
    ze śmiercią człowieka.


    -przecież to nieprawda, chrześcijaństwo twierdzi, że człowiek umiera cały jako człowiek, przestaje oddychać i przestaje krążyć krew.


  • pisalam wyżej (to jest też opisane w linku z dokładnąprocedurą badania)
    na czas odłaczenia od respiratora w próbie bezdechu podaje się tlen
    bezpośrednio do tchawicy żeby właśnie zapobiegać dalszym uszkodzeniom
    mózgu. To wrastające stężenie CO2 jest sygnałem dla ośrodka oddechowego o
    konieczności wzięcia oddechu a nie spadek tlenu we krwi.
    ------------------------
    To w takim razie jak może wzrastać stężenie CO2, jeżeli boczną drogą (przez tchawicę) dostarcza się organizmowi tlen?

    Talar na podstawie swojej wieloletniej praktyki twierdzi, że bezdech przestaje być bezdechem po kilku dniach stymulacji odechowej u większości chorych. Ta próba na bezdech jest w takim wypadku niepotrzebna i jest szkodliwa.
    Poza tym po urazach mózg jest w stanie szoku przez co wszystkie odruchy zanikają (śpiączka) i to jest norma, dlatego sprawdzanie tego aby stwierdzić śm jest bezzasadne, bo wiadomo, że odruchów nie będzie w niedługim czasie po urazie.
  • Nawet w momencie orzeczenia tradycyjnego zgonu kiedy nie mamy
    wątpliwości, że ta osoba nie żyje, w ciele jeszcze toczą się niektóre
    procesy życiowe na poziomie komórki.
    ------------------------
    Ale nie krąży krew i człowiek nie oddycha i lekarz nie ma watpliwośći. Przy tzw. (wymyślonej na użytek) śmierci mózgu bije serce, czyli krew krąży, a to jest zasadnicza różnica.

    I nie wykręcaj się tym, że lekarz jest wierzący. Co komu z tego, że jest wierzący, jeśli przeczy rzeczywistości.
  • wyrywaniu serc zywcem
    ----------------------
    no jeżeli nie podaje się leków znieczulających, bo przecież śmierć mózgu, to po co środki znieczulające - to rzeczywiście jest to wyrywanie serca żywcem.
  • @mrówka3

    Podaj proszę źródło mówiące o eeg i badaniu przepływów w naczyniach mózgowych.

    Przeglądałam brytyjski Code of Practice z  Academy of Medical Royal Colleges
    (AoMRC), który o ile mi wiadomo uchodzi za standard w tej dziedzinie (chyba, że u nas są osobne standardy). Nie ma tam o EEG ani słowa.
  • "B. Instrumentalne badania
    potwierdzające

    Rozpoznanie śmierci mózgu w większości przypadków
    opiera się na badaniu klinicznym i dokładnej analizie przyczyny
    oraz mechanizmu i skutku uszkodzenia mózgu. Jednakże zdarzają się
    szczególne sytuacje, w których badania kliniczne nie mogą być
    wykonane lub jednoznacznie interpretowane. Przyczynami powodującymi
    trudności diagnostyczne są:

    1) rozległe urazy twarzoczaszki,

    2) uszkodzenia podnamiotowe mózgu,

    3) obecność nietypowych odruchów,

    4) inne przyczyny (np. niektóre środki trujące lub
    preparaty farmakologiczne).

    W takich przypadkach, podejrzenie śmierci mózgu może
    lub musi być potwierdzone badaniami instrumentalnymi:

    1) EEG,

    2) multimodalne potencjały wywołane,

    3) ocena krążenia mózgowego

    - zgodnie z przypisami 1-3
    do niniejszego załącznika, według następujących
    wytycznych:

    1) W pierwotnym, nadnamiotowym uszkodzeniu mózgu u
    dorosłych i dzieci powyżej 2 (drugiego) roku życia, śmierć mózgu
    może zostać potwierdzona dwojako:

    a) poprzez dwukrotne badania kliniczne wykonane w
    odstępie 6-godzinnym, w których stwierdzono brak odruchów pniowych
    i trwały bezdech,

    b) poprzez wykonanie dwóch badań klinicznych i
    jednego spośród badań potwierdzających. Okres pomiędzy badaniami
    klinicznymi może zakończyć się w ciągu 3 godzin, pod warunkiem
    potwierdzenia śmierci mózgu w badaniu instrumentalnym.

    2) W pierwotnym, podnamiotowym uszkodzeniu mózgu u
    dorosłych i dzieci powyżej 2 (drugiego) roku życia, śmierć mózgu
    musi zostać potwierdzona co najmniej jednym z następujących
    badań:

    a) wykazującym linię izoelektryczną w badaniu EEG
    lub

    b) wykazującym brak przepływu w naczyniach
    mózgowych.

    Uwaga: badanie potencjałów
    wywołanych nie ma zastosowania w diagnostyce śmierci mózgu
    spowodowanej uszkodzeniem podnamiotowym.

    3) We wtórnym uszkodzeniu mózgu u dorosłych i dzieci
    powyżej 2 (drugiego) roku życia, śmierć mózgu może zostać
    potwierdzona dwojako:

    a) poprzez dwukrotne badania wykonane w odstępie
    24-godzinnym, w których stwierdzono brak odruchów pniowych i trwały
    bezdech,

    b) poprzez wykonanie dwóch badań klinicznych i
    jednego spośród badań potwierdzających. Okres pomiędzy badaniami
    klinicznymi może zakończyć się w ciągu 3 godzin, pod warunkiem
    potwierdzenia śmierci mózgu w badaniu instrumentalnym."

    http://www.poltransplant.org.pl/obw_new.html

  • @Kotek jest o tym zarówno w linkowanym kilkakrotnie przez różne osoby opisie procedur jak i w linkowanym przeze mnie wywiadzie z Gościa niedzielnego "Gdy mózg umiera".
    Tu cytat z wywiadu:

    Czyli mózg może podjąć pracę?

    Tak, dlatego powtarzamy badanie. W zależności od rodzaju uszkodzenia mózgu powtórne testy przeprowadza się w różnym czasie: od 3 do 24 godzin (u dzieci nawet po trzech dniach). W tym czasie można, a czasem należy wykonać badanie sprawdzające, czy krew przepływa przez mózg, tj. angiografię, albo wykonać badanie funkcji elektrycznej mózgu, czyli EEG. U dzieci takie dodatkowe badania są konieczne. 


    Tu wyciąg z procedur:

    B. Instrumentalne badania potwierdzające

    Rozpoznanie śmierci mózgu w większości przypadków opiera się na badaniu klinicznym i dokładnej analizie przyczyny oraz mechanizmu i skutku uszkodzenia mózgu. Jednakże zdarzają się szczególne sytuacje, w których badania kliniczne nie mogą być wykonane lub jednoznacznie interpretowane. Przyczynami powodującymi trudności diagnostyczne są:

    1) rozległe urazy twarzoczaszki,

    2) uszkodzenia podnamiotowe mózgu,

    3) obecność nietypowych odruchów,

    4) inne przyczyny (np. niektóre środki trujące lub preparaty farmakologiczne).

    W takich przypadkach, podejrzenie śmierci mózgu może lub musi być potwierdzone badaniami instrumentalnymi:

    1) EEG,

    2) multimodalne potencjały wywołane,

    3) ocena krążenia mózgowego

    - zgodnie z przypisami 1-3 do niniejszego załącznika, według następujących wytycznych:

    1) W pierwotnym, nadnamiotowym uszkodzeniu mózgu u dorosłych i dzieci powyżej 2 (drugiego) roku życia, śmierć mózgu może zostać potwierdzona dwojako:

    a) poprzez dwukrotne badania kliniczne wykonane w odstępie 6-godzinnym, w których stwierdzono brak odruchów pniowych i trwały bezdech,

    b) poprzez wykonanie dwóch badań klinicznych i jednego spośród badań potwierdzających. Okres pomiędzy badaniami klinicznymi może zakończyć się w ciągu 3 godzin, pod warunkiem potwierdzenia śmierci mózgu w badaniu instrumentalnym.

    2) W pierwotnym, podnamiotowym uszkodzeniu mózgu u dorosłych i dzieci powyżej 2 (drugiego) roku życia, śmierć mózgu musi zostać potwierdzona co najmniej jednym z następujących badań:

    a) wykazującym linię izoelektryczną w badaniu EEG lub

    b) wykazującym brak przepływu w naczyniach mózgowych.

    Uwaga: badanie potencjałów wywołanych nie ma zastosowania w diagnostyce śmierci mózgu spowodowanej uszkodzeniem podnamiotowym.

    3) We wtórnym uszkodzeniu mózgu u dorosłych i dzieci powyżej 2 (drugiego) roku życia, śmierć mózgu może zostać potwierdzona dwojako:

    a) poprzez dwukrotne badania wykonane w odstępie 24-godzinnym, w których stwierdzono brak odruchów pniowych i trwały bezdech,

    b) poprzez wykonanie dwóch badań klinicznych i jednego spośród badań potwierdzających. Okres pomiędzy badaniami klinicznymi może zakończyć się w ciągu 3 godzin, pod warunkiem potwierdzenia śmierci mózgu w badaniu instrumentalnym.

     
    @Aniela bardzo Cię proszę żebyś nie używała w stosunku do mnie określeń typu "nie wykręcaj  się", ja się niczym nie wykręcam bo nie mam takiej potrzeby. Dyskutujemy, mamy różne zdanie. Zdarza się. Nikogo nie zamierzam na siłę przekonywać, każdy ma prawo do swoich przekonań. Bardziej chodzi mi o prostowanie pojawiająch się w wątku nieścisłości dla osób, które będą go teraz i w przyszłości czytać.

    Co do wzrastającego stężenia CO2, komórki zużywają tlen i produkują CO2, nie ma ruchów oddechowych klatki piersiowej, nie ma wydechu, więc nie ma usuwania dwutlenku z organizmu i jego stężenie we krwi rośnie - w ściśle określonych w procedurze granicach (respirator pracując pod ciśnieniem wymusza ruchy klatki piersiowej i bierny wydech), natomiast jest utrzymana saturacja krwi tlenem.
  • AnnaLena napisała:

    > Ponawiam pytanie: czy transplantolodzy to mordercy tacy sami jak aborcjoniści? <

    Ja się upieram, że pobranie organów do transplantacji niczym nie różni się od likwidacji zarodków wyprodukowanych przy in vitro.
    Czekam na oficjalne orzeczenie Kościoła w tej kwestii - twierdzę, że należy być konsekwentnym; albo zgadzamy się na in vitro i bardzo wczesną aborcję, albo zakazujemy transplantacji.
    Na razie mamy schizofrenię.
    Mój znajomy (niewierzący) powiedział sarkastycznie, że kościelna hierarchia zakazuje in vitro i wczesnej aborcji, bo ich to nie dotyczy, ale już organy do przeszczepu to co innego, tych mogą potrzebować.
  • prowincjuszka napisała:

    > Jak tak dalej będzie się relatywizować ludzkie życie  to w kolejce do dawania będą zakwalifikowani z urzędu więźniowie  <

    Już są, w Chinach, było na ten temat kilka publikacji.
  • joanna_91 napisała:

    > Widocznie Godwin miał rację. <

    Miał rację. W Niemczech nie ma zarodków, embrionów pochodzących od Niemców, tutejsze prawo zabrania produkcji więcej zarodków, aniżeli można wszczepić kobiecie (max. trzy), a jednak przeprowadza się u nas eksperymenty na zarodkach, embrionach. W/w pochodzą z importu - ponieważ w Polsce zarodki nie są w żaden sposób chronione, a ich sprzedaż jest opłacalna, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, iż te eksperymenty są robione na "materiale" pochodzącym z Polski.
    Zresztą tutejsi lekarze przyznają, że bywają sprowadzane zarodki z Polski; importowana jest także krew, której w Polsce brakuje, ale to już temat na ewentualnie inny wątek.

    Wracając do transplantologii - czytałam gdzieś już rok temu, że Polska ma dołączyć do europejskiego Banku Narządów, na jakim etapie jest to teraz nie wiem; jeżeli Polska będzie w tym banku, to organy będą eksportowane do innych krajów europejskich, oczywiście nie za darmo.

  •  AnnaLena sierpień napisała:

    > Pierwszego przeszczepienia serca dokonano prawie pół wieku temu (1967 r.) <

    Nieprzypadkowo rzecz się działa w RPA -  Christiaan Barnard miał sporo "materiału" ludzkiego do eksperymentów.

  • @joanna_91

    Sorry - wróciłam dopiero niedawno do domu, jestem trochę zmęczona i błędnie odczytałam Twój komentarz. Widziałam Gowin (naprawdę) i do tego polityka odniosłam swój wpis.
  • Sama wczesniej poprawilas na srodki zwiotczajace.
    --------------------------
    Coś Ci się pomyliło. Nic nie poprawiałam. Podaje się choremu przeznaczonemu na narządy środki zwiotczające, aby łatwiej można było wyciąć narządy, ale nie podaje się środków znieczulających, czyli żywcem wydziera się te narządy choremu.
  • AnnaLena sierpień napisała:

    > Pierwszego przeszczepienia serca dokonano prawie pół wieku temu (1967 r.) <

    Nieprzypadkowo rzecz się działa w RPA -  Christiaan Barnard miał sporo "materiału" ludzkiego do eksperymentów.
    -----------------------------
    Pacjent po przeszczepie żył 2 tygodnie i właśnie ten przypadek przypilił lekarza, aby wszczął postępowanie, które doprowadziło do uchwalenia konwencji harwrdzkiej o śm w 1968r
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.