Najmłodszy (22 msc) przylatuje z płaczem do mnie: A: Uuu! Ja: A, Wo. cię uderzył? A (żałośliwie): Taa. Ja: I może L. też Cię bije? A: Taaa (ładuje się na kolana i chce pić) Ja: A, a może i Tata cię bije? A: Taaa! Ja: A, i jeszcze Cię może Mamusia bije? A: Taa (przysysa się) Ja: Aha, jak mówisz, że Cię mamusia bije, to koniec z piciem mleka! I co - mamusia Cię bije? A (z błyskiem w oku, zdecydowanie): NE!
Nasz 3latek przygladal sie katem oka swojej dawno nie widzianej Prababci, wreszcie nie wytrzymal, podszedl do Niej i zapytal:"dlaczego Ty jestes taka pognieciona?"
Wchodzę do pokoju, zabawki porozwalane, a przed chwilą z wielkim trudem je pozbieraliśmy. Ja: F. natychmiast sprzątaj zabawki F: Nie sądzę, mamusiu. Ja: ??? Już! Chyba że chcesz żebym byłą bardzo niemiła. F: Ty zawsze jesteś niemiła, mamusiu.
----------------------------------------- F. przychodzi z wyciągniętym palcem, który podtyka mi pod oczy F: Potrzebuję plaster. Ty musisz mi go nalepić. \ Ja: Ale F. tu nie ma żadnej rany? F: Jest jest, ale ona jest w środku i jej nie zobaczysz. Ja: Aha, i gdzie ta rana? F: (z westchnieniem) Na sercu, mamusiu.
__________________________________________________ F. zirytowana wchodzi do kuchni, zdejmuje koronę i ciska nią o ziemię. F: Ja już nie jestem księżniczką. Wcale nie jestem. Ja: Dlaczego? F: Bo nie mam żadnego księcia. Nikt ze mną nie tańczy. Ja: A Himcio? Nie może być? F: Nie, on woli tańczyć z krokodylem....
"Nie sądzę" to ulubiona riposta mego męża. A F. ma niesamowite zdolności do mówienia tego z taką pogardą.
Realnie się boję, że zostanie aktorką. Co ja wtedy zrobię. (
I o ile mężczyzna zawsze musi mieć trzy ostatnie słowa ("Masz rację kochanie") to F. też musi mieć swoje na wierzchu (najgorsze jest "Tak, tak Mamusiu...")
moj syn mowil do mnie z ironia od kiedy ja nie ironizuje, to i On przestal od kiedy zaczelam zwracac uwage na ton, na sposob wypowiedzi i na slownictwo jakie serwuje dziecku, to siemocno ogarnelam.
nieco juz zlapal
spoko, spoko dobra, dobra
kurde!
i takie tam najsmieszniejsza byla ironia w stylu: no super, proszek sie skonczyl
na to Jas, ale super proszek sie skonczyl, extra nie?
Mój M zrobil sobie SAM kawę w moim kubku w czerwone kwiatki. Usiadł przy stole, popatrzył, po czym wstal i powiedzial: "Nie bede pil jak baba" i przelal kawę do innego kubka. )
Ł 3 l, ubiera sama sobie buty -pięknie! Ale przy zdejmowaniu (brak motywacji) kombinuje żeby ktoś ja wyręczył. Rodzice się nie dają nabrać na płacz i fochy. W końcu słyszymy z przedpokoju. Ł. Gutek! Gutek! Zdejmiesz mi buty? (Gutek 2l pomaga, bo słychać stekania) Po chwili Ł: no dziady jedne! Ciągnij! No ciągnij, Gutek!
U nas jest wysyłanie Himka po różne rzeczy: F: (słodko) Himciu, przynieś miseczkę. Jest koło kaloryfera. H. szuka nie znajduje. F: (mniej słodko) No koło kaloryfera, na wprost. No... Nie, nie poduszkę! Miseczkę! Nie pieluchę! Nie chcę tej zasisianej pieluchy! Nie chcę! (zupełnie nie słodko). Himek! MISECZKĘ! NA CHRUPKI! Nie butki! Mamamaaaaaaa! On nie może mi podać. (H. nadal się kręci i nic nie może znaleźc) F.: Czy ja wszystko w tym domu muszę robić SAMA?!
Młodszy krząta się po kuchni i bawi się moimi garami. Mruczy pod nosem: - Na obiad będzie ZUPA JAGLANA, to bardzo zdrowa i pożywna zupa...
(Nie wiem, jak wygląda zupa jaglana, ja im daję jaglankę do pomidorowej, zamiast makaronu/ryżu)
---------------------
Starszy w samochodzie pyta, o co chodzi z tym złym "wujkiem Frankiem", więc mu tłumaczę, że chodzi o wysoki kurs szwajcarskiej waluty i że wujek Franek, to takie powiedzonko. A on mi na to: - Ale ten wujek z powiedzonka nazywa się Google, a ciocia WYKIPEDIA - Jaka ciocia? - No WIGIPEDIA - Zdecyduj się, imienia ciotki nie pamiętasz? - ironizuję - No WYGIPEDIA... chyba
Podejrzewam że moje średnie dziecko było na szkoleniu u @Gregorius -a na temat ekumenizmu. - Wiesz mamo, że niekatoliczka przyniosła muffinki do szkoły?? - ??? - No muffinki takie babeczki. - Jaka niekatoliczka? - No Magda ona nie chodzi na religię i pani powiedziała, że oni nie są katolikami. - Witek ale nie wolno tak mówić o koleżance, pamiętaj że masz ją traktować tak jak innych i mówić o niej po imieniu. - Mamo ona jest fajna ale ona naprawde jest niekatoliczką ja tego nie wymyśliłem.
Synu cos nagryzmolil na klasowce, nie dalo sie tego za chrzan odczytac. Nauczycielka kaze mu przeczytac samemu, czyta poprawnie, aczkolwiek litery niczego nie przypominaja. Chlop na dywaniku, pyta mlodego, co to. Synu odpowiada: - Napisalem jak orzel pazurem. - Ze co? - Normalnie, tylko alfabetem orlow, a nie Waszym. - A skad ten pomysl? - Bo ja jestem orlem, ale tylko w dni nieparzyste. - A w parzyste? - chlop i nauczycielka juz dawno przysiedli zrezygnowani. - A w parzyste jestem malpa.
Dzisiaj byla znowu klasowka, nauczycielka juz dzwonila, ze malpa wbrew obawom pisze normalnie. Klasowek w dni nieparzyste w najblizszym czasie nie przewiduje...
Małpa pisze normalnie, no nie mogę ) A trochę orłów też znam, tylko oni, kurka ( sic!), bez względu na parzyste/ nieparzyste pazurem piszą. Może @Aga Twój potomek chciałby za orlego tłumacza robić?
Obawiam sie, ze z potomkiem jeszcze bedziemy miec wesolo... To dopiero pierwsza klasa szkoly podstawowej. Juz byly klasowki z rysunkami, bo mu sie nie chcialo wykonywac polecen, to olewal i wykorzystywal czas na rysowanie roznych konstrukcji. Ostatnio chcial zamiast cwiczen w slupkach, wypornosc statkow obliczac, tylko nie wiedzial, jak (a powiedzialby mu kto, ze to bazgroly!). Kiedys napisal wszystko zle, bo mial focha na nauczycielke i postanowil, ze teraz niech ona sie pomartwi. To ze mu klasowki podczas pisania znikaly (kobieta rozdawala testy, on pisal, pisal, a jak zbierala, to sie okazywalo, ze syn nie ma i juz), to maly pikus.
Dzisiaj wpadł mi w ręce test Jasia z religii. Klasa przygotowuje się do 1 Komunii, Jaś już po. Na kartce wypunktowane 10 Przykazań Bożych, trzeba tylko uzupełnić kilka wyrazów (co by się dzieci za bardzo nie przemęczyły ;-)). Przy 9-tym Janek napisał: "Nie będziesz zabijał żony bliźniego swego". Kurtyna.
Aniela, lat 3 przynosi mi rysunek. Mówi bardzo mało i niewyraźnie, więc w ramach rozkręcania mowy zachęcam dziecko do dłuższych wypowiedzi. "A co jest na tym obrazku, opowiedz" - proszę. Mała bez wahania, z pełnym przekonaniem: "Ać kuuuupa!" Myślę sobie: "No tak, wszystko na temat, nic dodać", ale wałkuję dalej: "A ta kreseczka, co to jest?". " Ać siusiu" - ze zniecierpliwieniem w głosie dodaje trzylatka.
Komentarz
A: Uuu!
Ja: A, Wo. cię uderzył?
A (żałośliwie): Taa.
Ja: I może L. też Cię bije?
A: Taaa
(ładuje się na kolana i chce pić)
Ja: A, a może i Tata cię bije?
A: Taaa!
Ja: A, i jeszcze Cię może Mamusia bije?
A: Taa
(przysysa się)
Ja: Aha, jak mówisz, że Cię mamusia bije, to koniec z piciem mleka!
I co - mamusia Cię bije?
A (z błyskiem w oku, zdecydowanie): NE!
mjekio
mjekio
tak wyraznie
i nowy wyraz
babzin czyli baklazan
- wiesz lepiej wstań jak będzie jasno (marzenie!)
- nie mogę bo ja jestem NOCNIK :-)
Rozrywkowa z niej dziewczyna,to fakt
Ja: F. natychmiast sprzątaj zabawki
F: Nie sądzę, mamusiu.
Ja: ??? Już! Chyba że chcesz żebym byłą bardzo niemiła.
F: Ty zawsze jesteś niemiła, mamusiu.
-----------------------------------------
F. przychodzi z wyciągniętym palcem, który podtyka mi pod oczy
F: Potrzebuję plaster. Ty musisz mi go nalepić. \
Ja: Ale F. tu nie ma żadnej rany?
F: Jest jest, ale ona jest w środku i jej nie zobaczysz.
Ja: Aha, i gdzie ta rana?
F: (z westchnieniem) Na sercu, mamusiu.
__________________________________________________
F. zirytowana wchodzi do kuchni, zdejmuje koronę i ciska nią o ziemię.
F: Ja już nie jestem księżniczką. Wcale nie jestem.
Ja: Dlaczego?
F: Bo nie mam żadnego księcia. Nikt ze mną nie tańczy.
Ja: A Himcio? Nie może być?
F: Nie, on woli tańczyć z krokodylem....
A F. ma niesamowite zdolności do mówienia tego z taką pogardą.
Realnie się boję, że zostanie aktorką. Co ja wtedy zrobię. (
I o ile mężczyzna zawsze musi mieć trzy ostatnie słowa ("Masz rację kochanie") to F. też musi mieć swoje na wierzchu (najgorsze jest "Tak, tak Mamusiu...")
od kiedy ja nie ironizuje, to i On przestal
od kiedy zaczelam zwracac uwage na ton, na sposob wypowiedzi i na slownictwo jakie serwuje dziecku, to siemocno ogarnelam.
nieco juz zlapal
spoko, spoko
dobra, dobra
kurde!
i takie tam
najsmieszniejsza byla ironia w stylu:
no super, proszek sie skonczyl
na to Jas, ale super proszek sie skonczyl, extra nie?
Też słyszę od czasu do czasu "nie sądzę"
Ł. Gutek! Gutek! Zdejmiesz mi buty?
(Gutek 2l pomaga, bo słychać stekania)
Po chwili Ł: no dziady jedne! Ciągnij! No ciągnij, Gutek!
Padłam jak to usłyszałam i jeszcze ten widok!
U nas jest wysyłanie Himka po różne rzeczy:
F: (słodko) Himciu, przynieś miseczkę. Jest koło kaloryfera.
H. szuka nie znajduje.
F: (mniej słodko) No koło kaloryfera, na wprost. No... Nie, nie poduszkę! Miseczkę! Nie pieluchę! Nie chcę tej zasisianej pieluchy! Nie chcę! (zupełnie nie słodko). Himek! MISECZKĘ! NA CHRUPKI! Nie butki! Mamamaaaaaaa! On nie może mi podać.
(H. nadal się kręci i nic nie może znaleźc)
F.: Czy ja wszystko w tym domu muszę robić SAMA?!
(zgadnijcie czyj to tekst )
- Na obiad będzie ZUPA JAGLANA, to bardzo zdrowa i pożywna zupa...
(Nie wiem, jak wygląda zupa jaglana, ja im daję jaglankę do pomidorowej, zamiast makaronu/ryżu)
---------------------
Starszy w samochodzie pyta, o co chodzi z tym złym "wujkiem Frankiem", więc mu tłumaczę, że chodzi o wysoki kurs szwajcarskiej waluty i że wujek Franek, to takie powiedzonko. A on mi na to:
- Ale ten wujek z powiedzonka nazywa się Google, a ciocia WYKIPEDIA
- Jaka ciocia?
- No WIGIPEDIA
- Zdecyduj się, imienia ciotki nie pamiętasz? - ironizuję
- No WYGIPEDIA... chyba
"jak u mnie jest 19.00 to trzeba dwie godziny czekać by była 20.00"
- Wiesz mamo, że niekatoliczka przyniosła muffinki do szkoły??
- ???
- No muffinki takie babeczki.
- Jaka niekatoliczka?
- No Magda ona nie chodzi na religię i pani powiedziała, że oni nie są katolikami.
- Witek ale nie wolno tak mówić o koleżance, pamiętaj że masz ją traktować tak jak innych i mówić o niej po imieniu.
- Mamo ona jest fajna ale ona naprawde jest niekatoliczką ja tego nie wymyśliłem.
- Napisalem jak orzel pazurem.
- Ze co?
- Normalnie, tylko alfabetem orlow, a nie Waszym.
- A skad ten pomysl?
- Bo ja jestem orlem, ale tylko w dni nieparzyste.
- A w parzyste? - chlop i nauczycielka juz dawno przysiedli zrezygnowani.
- A w parzyste jestem malpa.
Dzisiaj byla znowu klasowka, nauczycielka juz dzwonila, ze malpa wbrew obawom pisze normalnie. Klasowek w dni nieparzyste w najblizszym czasie nie przewiduje...
)
A trochę orłów też znam, tylko oni, kurka ( sic!), bez względu na parzyste/ nieparzyste pazurem piszą.
Może @Aga Twój potomek chciałby za orlego tłumacza robić?
Kiedys napisal wszystko zle, bo mial focha na nauczycielke i postanowil, ze teraz niech ona sie pomartwi.
To ze mu klasowki podczas pisania znikaly (kobieta rozdawala testy, on pisal, pisal, a jak zbierala, to sie okazywalo, ze syn nie ma i juz), to maly pikus.
"A co jest na tym obrazku, opowiedz" - proszę. Mała bez wahania, z pełnym przekonaniem: "Ać kuuuupa!" Myślę sobie: "No tak, wszystko na temat, nic dodać", ale wałkuję dalej: "A ta kreseczka, co to jest?". " Ać siusiu" - ze zniecierpliwieniem w głosie dodaje trzylatka.