Wściekła jestem. POMOCY!
Postanowiłam dziś rozmrozić i umyć zamrażarkę, bo lodu co niemiara. Jako, że zamrażarka razem z lodówką,więc wyłączyłam z gniazdka. Jednak nie chcąć, aby rozmrażanie trwało zbyt długo pomogłam sobie nożem w usuwaniu lodu. No i nagle okazało się,że w jednym miejscu na płycie coś syczy, ulatnia się jakiś gaz. Przeraziłam się, bo najwidoczniej uszkodziłam tę płytę. Rzeczywiście mała dziurka. wytarłam do sucha i w przypływie paniki zakleiłam klejem z pistoletu na gorąco. Trzyma się. Tyle czy ten gaz, który uleciał nie spowodował zepsucia lodówkozamrażarki???
No głupia jestem,wiem...
Komentarz
Ale zobaczymy...
Czy ten gaz, który wyciekł jest szkodliwy dla zdrowia?
Czy jeśli okaże się , że zamrażarka zepsuta, to lodówka też nie będzie działać? W sumie lodówka i zamrażarka mają oddzielne agregaty, tylko wyłącznik zamrażarki nie działa od dawna, więc aby ją wyłączyć trzeba wyłączyć też lodówkę. Czy skoro są oddzielne agregaty, o też oddzielne obiegi tego gazu?
Przepraszam za pytania, ale laik jestem.
Sprzęt wprawdzie pełnoletni. Ale zakup nowej póki co nie wchodzi w grę.
Na lodówce mi bardziej zależy.
Bo to się obstukuje tłuczkiem - jaką pałką drewnianą do ucierania )
albo tłuczkiem do kotletów- jak potrzeba czegoś mocniejszego do większego lodu
mam taką starą, z góry otwieraną zamrażarę- stara jak dinozaury
no ale działa (a to najważniejsze)
Nie mam jak prawdę mówiąc ją odmrażać, bo wiecznie zawalona (siostra i mama coś wiecznie tu przechwoują)
więc odłączam z prądu, tłuczek w rękę i jadę )
Niby chodzi. Niby mrozi. Ale jakoś tak słabo i buczy przy tym niemiłosiernie.
Lodówka działa więc da się żyć.
Ale zła jestem na własną głupotę.
Lepiej znalezc troche miejsca (suszarka moze stac i w jakiejs szafie, nie potrzebuje odplywu, tylko pradu) i kupic te sprzety osobno.
http://www.elektroda.pl/rtvforum/find.php
whirlpool kupiony do domu w 2006 roku działa bez problemów do dziś
tym niemniej polecam forum elektroda.pl - żeby poczytać, co mądrego napisali o nowych modelach
Ale te gwarancje to tak średnio działąją. Koleżanka miała - naprawili jej w ramach gwarancji - niestety cała procedura trwała 2 tygodnie, bo sklep musiał sam sobie udowodnić≤ że to wada fabryczna.
W tym wątku: http://wielodzietni.org/discussion/9051/ratunku-lodowka/p1 parę dobrych rad padło to przypominam.
A doswiadczenia mam dokladnie odwrotne: Whirpol (lodowka) ok, Beko (pralka) masakra. Nie, zeby sie psula, ale zupelnie nieprzemyslana w porownaniu do innych marek typu Siemens czy Bosh.
ale na 7 lat mam juz 2 pralke ekhmmm.
pierwsza whirpool padla po 2 latach z kawalkiem, na 2 gwaracji, padl programator.
teraz electrolux po 2 czy 3 latach zaczal nawalc, mamy przedluzona gwarancje.
Pan z serwisu byl u nas w kwietniu (czekalismy 3 tygodnie).
w maju tez byl (znowu sie zepsula i znowu 3 tygodnie)
i zapowiadal sie, ze przyjedzie niedlugo wymienic cos tam, w ramach poprzedniej naprawy, no miesiac minal, Pana nie widac.
mamy ladowane od gory, podobno bardziej wadliwe niz te z okienkiem...
tej mojej koleżance pan, co wizytował pomógł podać taką przyczynę, że uznali za winę fabryczną. M.in. ważna była w ankiecie ilość rozmrażań w ciągu roku etc. etc. (ale nie decydująca). Przy okazji zapytam, co tam jeszcze było. W każdym razie koleżanka słabo mówi po polsku, a jest bardzo przyjemna i ładna - i najwyraźniej pracownik wyzwolił w sobie instynkt opiekuńczy - inaczej by uznali za jej winę, co wyraźnie zaznaczył.