U nas 6.15, pięć minut od domu. 8 i 10 latki wstały same, zrobiły sobie kakao, obudziły tatę i poszli. Po powrocie jeszcze krótka drzemka, śniadanie i o 8 wychodzą do szkoły. Planują chodzić cały adwent. Z młodymi (6 i 4) może pójdę w sobotę. Malucha nie biorę, on nawet o zwykłej porze jest w kościele bardzo trudny.
Dzielne kobiety... 5... 6...h... brr. Byliśmy na wyraźne życzenie Córki na 18:00. Te strojenie się jak w Nd, to jest męczenie rodziców ;-)
Wiem, że to nie wątek przedszkolny... mimo to, wygadam się, że nagroda była zacna... Dziewczyny (3,5 i 1,5) były razem przy bocznym ołtarzu. Starsza "opiekowała się" młodszą. Nie karcimy dzieci ostro w kościele, dlatego bardzo się zdziwiłam jak po dzwonieniu na Podniesienie, Z. zerwała się od swojego zajęcia do pionu i osiadła w oddaleniu w nabożnej pozycji ze złożonymi rękoma.
W naszym przypadku myślę, że warto kilka razy pójść nawet z takimi maluchami... no ale to 18:00.
u mnie młodszaki - 4l i 6l wstały same :-) starszaków - 8 i 10 - trudno było ściągnąć z łóżek najmłodszemu - 3 mies. - wszystko jedno o której wstaje, przynajmniej po roratach dosypiał w domu jeszcze półtorej godziny.
Ale fajnie @manna! Dzieci pamiętają podobno po 4r.ż. Mam ciepłe wspomnienia z rorat... myślę, że Wasze dziewczyny (i inne dzieci z wątku) też ze łzą w oku wrócą do tych lat
Mamy komplet (na 18:00, czyli wersja light). Coraz bardziej utwierdzam się, że to jest męczenie rodziców Ale jakie piękne świadectwo dzieci!!! Pierwsze ławki pełne dzieci. Tylne pełne matek i babć, ze 3 ojców.
Po którejś tam mszy św. "roratniej" podszedł do nas ks., przywitał się. Znamy się i kochamy więc chwilę rozmawialiśmy i taki kajtek mały podleciał: - proszę księdza, czy mógłbym się wyspowiadać? Bardzo buduje mnie ten obraz mojej małej ojczyzny.
U nas są o 18.00, na kazaniu ksiądz zaprasza pod ołtarz, moi chłopcy też podeszli stanęli z boku i w najlepsze się bawili. Po kazaniu wyszłam z kościoła, Gosia została z babcią. Ja za takie sceny oberwałam w domu kiedyś. Moi nie zjedli czekoladki.
ach, pamietam te dobre czasy, kiedy za rozrabianie w kościele moja babcia po powrocie do domu nakładła mnie i moim kuzynom drewnianą warzeszką po tyłkach 8->
U nas sa wieczorne i jest to dla nas zle rozwiazanie,boo mozemy chodzic tylko trzy razy w tygodniu,w pozostale dni dzieci maja zajecia. I klimatu nie ma.
Też mamy wiruska... długo trzyma A co do zajęć dodatkowych to aż mnie zmroziło jak Mąż zapodał 3 latce że trzeba będzie wybrać jedno albo drugie. Ona by wybrała pewnie roraty... ale kurka za wcześnie chyba jeszcze na takie decyzje dla niej.
@Haku mi dziś ksiądz mówił o jakimś znajomym, który urządza swoim małym dzieciom nabożeństwo roratnie w domu - mają lampiony i chodzą po mieszkaniu i śpiewają adwentowe pieśni, potem trochę się modlą i tyle - tak adekwatnie do wieku.
Moi idą jutro po raz pierwszy w tym roku. Dla mnie ta 6:30 to masakra jakaś, ale Mąż z nimi pójdzie
My chodzimy od początku, ale godzina taka lajtowa bo 17, chociaż jak widzę moich dostających głupawki ze zmęczenia to sobie myślę że może o 6:30 byliby za bardzo niedobudzeni i spokojniejsi ale dajemy radę, mimo czasu trwania i długiego kazania. Piszę bo mam przemyślenia z wczoraj... Na tą samą godzinę były roraty przedszkolne i byliśmy w związku z tym nie "u siebie" i doceniłam ciszę i spokój u nas... Może to kwestia ilości dzieci w stosunku do powierzchni i że u nas same w ławkach z przodu siedzą już tylko dzieci starsze, znaczy dzieci które jeszcze trzeba pilnować i napominać są z rodzicami... ale ten szum ogólny był co najmniej rozpraszający No i kazanie w wersji "atrakcyjnej" dla dzieci Dobrze że to tylko jeden raz, dzisiaj idziemy do nas
My chodzimy codziennie. Starsze 15- letnie. córka śpiewa w zespole, więc jest o 6 w kościele. 8 latek, ministrant. No i 5 latek. Małe dwulatki w domu z tata, córka 13 latka po zapaleniu płuc nie chodzi. Fajny czas jak rano lecimy do ciemnego Kościoła, w sumie czekam na śnieg.Dwa razy wylosowali figurki.
Hej hej jutro ruszają roraty. Kto się wybiera? Jutro spróbuję. Trochę się boję gołoledzi na ulicy, żeby nie skręcić nogi. Ale chcę się tam dostać. Może za kilka zł taksówką, a wrócę na nogach. Zobaczymy.
Ja bym pochodziła rano ale wtedy nie zdaze Z.do przedszkola wysłać, musiałaby zostawać w domu po rpratach...Dla dzieci popoludniu sa 2x w tyg u nas. W takie dni, kiedy P.nie ma do 20-22. Jakoś słabo znów to widzę
Na dziś widzę, że na pewno nie codziennie. Ale jutro na otwarcie chciałabym zdążyć. Powinnam jutro umyć głowę, co znaczy, że muszę wstać ok. 5ej. Więc muszę stąd spadać, bo się jeszcze przygotowuję na jutro do pracy.
Idę jutro Pierwszy raz od czasów dziecięcych swoich .. Z moimi jeszcze nie chodziłam. Cieszą sie bardzo. Mamy na 6:45- idealnie zdążymy do szkoły na 8. Po roratach ksiądz zaprasza dzieci na drożdżówkę i kakao
my juyro jeszcze nie. wogole bedzie ciezko w tym roku. bo karmie.. moze tata czasem pojdzie z dziewczynkami, moze chrzestnemu tosi co teraz po sasiedzku mieszka i ma trzech ministrantow na stanie czasem sie by je wepchnelo.. sytuacja tym bardziej skomplikowana ze babcia chetnie bedzie czmychac na te sama pore na laudesy i karmienie tez o tej samej(6stej)..wiec impas.. jedyne co fajne i dzis spraedzilam to mamy 8minut do kosciila. zawsze mialam dalej
Dziś ksiądz na kazaniu powiedział, że ten Adwent może być nasz ostatni. I że wygodne teraz ludzie są, nie jak kiedyś, jak zasuwali parę kilometrów pieszo w głębokim śniegu do zimnego kościoła. No i się zdecydowałam. W końcu mam samochód, kościół ogrzewany i to tylko 7 rano. A potem i tak wracamy do domu (ed). Najgorzej będzie z 20-miesięczniakiem. Ale spróbuję! W końcu to może być mój ostatni Adwent... edit: @MAFJa, kto, jak kto, ale Ty jesteś usprawiedliwiona O tej wygodzie to nie było o Tobie.
Komentarz
ale udało się :-)
Te strojenie się jak w Nd, to jest męczenie rodziców ;-)
Wiem, że to nie wątek przedszkolny... mimo to, wygadam się, że nagroda była zacna... Dziewczyny (3,5 i 1,5) były razem przy bocznym ołtarzu. Starsza "opiekowała się" młodszą. Nie karcimy dzieci ostro w kościele, dlatego bardzo się zdziwiłam jak po dzwonieniu na Podniesienie, Z. zerwała się od swojego zajęcia do pionu i osiadła w oddaleniu w nabożnej pozycji ze złożonymi rękoma.
W naszym przypadku myślę, że warto kilka razy pójść nawet z takimi maluchami... no ale to 18:00.
starszaków - 8 i 10 - trudno było ściągnąć z łóżek
najmłodszemu - 3 mies. - wszystko jedno o której wstaje, przynajmniej po roratach dosypiał w domu jeszcze półtorej godziny.
Mam ciepłe wspomnienia z rorat... myślę, że Wasze dziewczyny (i inne dzieci z wątku) też ze łzą w oku wrócą do tych lat
Mamy komplet (na 18:00, czyli wersja light). Coraz bardziej utwierdzam się, że to jest męczenie rodziców Ale jakie piękne świadectwo dzieci!!! Pierwsze ławki pełne dzieci. Tylne pełne matek i babć, ze 3 ojców.
Po którejś tam mszy św. "roratniej" podszedł do nas ks., przywitał się. Znamy się i kochamy więc chwilę rozmawialiśmy i taki kajtek mały podleciał:
- proszę księdza, czy mógłbym się wyspowiadać?
Bardzo buduje mnie ten obraz mojej małej ojczyzny.
A co do zajęć dodatkowych to aż mnie zmroziło jak Mąż zapodał 3 latce że trzeba będzie wybrać jedno albo drugie. Ona by wybrała pewnie roraty... ale kurka za wcześnie chyba jeszcze na takie decyzje dla niej.
mi dziś ksiądz mówił o jakimś znajomym, który urządza swoim małym dzieciom nabożeństwo roratnie w domu - mają lampiony i chodzą po mieszkaniu i śpiewają adwentowe pieśni, potem trochę się modlą i tyle - tak adekwatnie do wieku.
Moi idą jutro po raz pierwszy w tym roku.
Dla mnie ta 6:30 to masakra jakaś, ale Mąż z nimi pójdzie
Na tą samą godzinę były roraty przedszkolne i byliśmy w związku z tym nie "u siebie"
i doceniłam ciszę i spokój u nas...
Może to kwestia ilości dzieci w stosunku do powierzchni i że u nas same w ławkach z przodu siedzą już tylko dzieci starsze, znaczy dzieci które jeszcze trzeba pilnować i napominać są z rodzicami... ale ten szum ogólny był co najmniej rozpraszający
No i kazanie w wersji "atrakcyjnej" dla dzieci
Dobrze że to tylko jeden raz, dzisiaj idziemy do nas
mieliśmy już 3x w tym wczoraj
Tyle że wczoraj wylosowali wszyscy trzej starsi synowie
Oczywiście zabraliśmy jedną
Starsze 15- letnie. córka śpiewa w zespole, więc jest o 6 w kościele. 8 latek, ministrant. No i 5 latek. Małe dwulatki w domu z tata, córka 13 latka po zapaleniu płuc nie chodzi. Fajny czas jak rano lecimy do ciemnego Kościoła, w sumie czekam na śnieg.Dwa razy wylosowali figurki.
Ale chcę się tam dostać. Może za kilka zł taksówką, a wrócę na nogach.
Zobaczymy.
Cieszą sie bardzo. Mamy na 6:45- idealnie zdążymy do szkoły na 8.
Po roratach ksiądz zaprasza dzieci na drożdżówkę i kakao
edit: @MAFJa, kto, jak kto, ale Ty jesteś usprawiedliwiona O tej wygodzie to nie było o Tobie.
Kto tam się na roraty wybiera?
Pobudka! Pobudka! Poooooobudkaaa!