To nie jest tak, że szkoła ci programuje dziecko i uczy jakis nawyków uczenia się.
Nie rozumiem tego manierowania przez szkołę. Szkoła jest raczej po to, aby mobilizować do nauki, do dobrego zachowywania się.
I jak się ma zmienić tryb uczenia się w ED, z którym dziecko nie mogłoby dac sobie rady?
U mnie cała sztuka polega na przypilnowaniu dzieci, aby sie uczyły.
@Aniela szkoła zaprogramowała moje dziecko na nie-uczenie (znaczy gonimy żeby się pouczył chociaż z pół godziny przed sprawdzianami ale skoro bez tego dostaje w większości 4+/5/6 to marne nasze argumenty)
no może jakaś inna szkoła... ale nie nasza gminna - dla mnie hasło że ta szkoła mobilizuje moje dziecko do nauki a tym bardziej do dobrego zachowania brzmi jak niezły dowcip (nie będę rozwijać)
To jak się zmienia tryb nauki to już mój osobisty stres że nie dosyć dobrze przekaże wymaganą wiedzę w przypadku jakiś problematycznych zagadnień (bo talentu pedagogicznego u mnie brak) a wersja że może sobie wszystko przeczytać jest właśnie zmianą z usłyszenia pewnych rzeczy do przeczytania (pamięć wzrokowa/słuchowa)
No mam jeszcze całą stertkę innych obaw ale musimy z mężem je przetrawić i przegadać samodzielnie, no i pomocą byłoby właśnie spotkanie z kimś z dłuższym doświadczeniem Bo zawsze co pogadać wprost to nie pisać i często być inaczej rozumianym
Do końca podstawówki uważałam, że nie trzeba się uczyć do sprawdzianów. Problemy miałam z biologią, rosyjskim, z klasówki dostawałam 3, ale potem z opinią b. dobrej uczennicy i tak na koniec miałam 5. Nie byłam nie-inteligentna, a nie mogłam załapać potrzeby. Oczywiście uczyłam się ważnych dla mnie przedmiotów, pisałam wypracowania, lubiłam matmę i fizykę (tu nie było pamięciówy). To była mała, wiejska szkoła.
Teraz mamy ciężkie pół roku, bo ja się niezbyt dobrze czuję. Okroiłam swoje ambicje do nauczenia matmy i polskiego. Z polskiego czasami przez skype'a lekcję prowadzi ciocia polonistka (zwłaszcza wiersze są dla mnie zbyt wymagające). Matmę robi sam, ja regularnie sprawdzam i ewent. poprawiamy razem. Korzystamy tylko z podręcznika, bo ćwiczenia wydają mi się zbyt obszerne, rozleniwiające jest stukanie zadań na jedno kopyto. Historię, przyrodę, katechizm 10-latek robi sam. Jak czegoś nie wie, to mnie pyta. Ja najczęściej nie wiem, więc albo szukam w mądrych książkach. W przekłamaniach z historii (oczernianie Kościoła Katolickiego) b. mi pomaga podr.do gimnazjum Milcarka. Albo odsyłam do taty (który interesuje się historią). Z geografią jest łatwiej, bo można znaleźć w internecie. W 4 SP z informatyki starczył mu naukę tydzień przed egzaminem, więc w tym też tak zrobimy. Ang. - chodzi na lekcję 60 min. 1xtyg (do najbliższej szkółki językowej), poza tym uczę go z pakietu dla nauczyciela, jeszcze nie potrafi sam, bo się rozprasza, mamy płyty, słownik internetowy z wymową (diki), moja znajomość jest średnia (konwersacji nie poprowadzę, ale gramatykę umiem). Rano syn dostaje kartkę z punktami do nauki ( polski, matma + 2-3 inne przedmioty i rozdział do nauczenia). Jak zrobi, może robić, co chce. Powinien zaczynać o 9 rano (czasem się nauka obsuwa, wtedy później kończy). Po każdym przedmiocie ma przerwę na zabawę z rodzeństwem, spacer po dworze, wyjście do sklepu, obiad...
W tym roku postanowiłam też wdrożyć moją 8-latkę do systematycznej pracy. W 1 SP wymagania były tak niewielkie, że pół do godziny dziennie mogła robić ze 3 razy w tyg. i wystarczyło (czytała dobrze już wcześniej). Więc więcej czasu poświęcam jej, żeby nauczyła się porządnie ortografii (ze starych, naszych podręczników Gawdzika) i matematyki. Nauka G. to ok. 45 min. polski, 45 min. matematyka (często podzielona, bo tyle czasu nie wysiedzi).
Maluchy bawią się razem. Ostatnio dostały ciastolinę, więc pomysły kwitną. Zabawy często wymyśla któreś ze starszego rodzeństwa, to któremu akurat niczego nie tłumaczę. I tak największym utrapieniem dla mnie są ich potrzeby łazienkowe i mój w nich udział. O 16 wraca tato z pracy, dzieci idą na zajęcia popołudniowe, na spacer lub mają czas na czytanie i zabawę.
@Wela Ja mam dzieci w ED w szóstej klasie i w drugiej gimnazjum, za nami pierwszy rok domowej nauki. Myślę, że zmiana trybu uczenia się bardzo zależy od dziecka - u nas starszy syn większość robi sam z bardzo dobrymi wynikami, ja jestem najbardziej potrzebna do języków, czasem coś muszę mu wytłumaczyć z przedmiotów ścisłych. Młodszy ze szkoły wracał na ogół z pustką w głowie i zadanymi lekcjami, których nie umiał zrobić. Także i tak wymagał ode mnie sporo pracy. ED to duża oszczędność czasu w jego wypadku. W ogóle do największych zalet ED zaliczam dużą ilość wolnego czasu chłopaków, którego wcześniej często nie wystarczało.
@Wela Nie winiłabym szkoły, że zaprogramowuje dziecko na nie-uczenie się. Wg mnie chęć do nauki szkolnej to jest cecha wrodzona , chociaz mozna ją na bieżąco kształtować tzn. w jakiś sposób skłaniać dziecko do nauki
Czy myślisz, że dziecko, które nie uczy się w szkole będzie uczyć się samo chętnie w ED? Niby z jakiego powodu?
Ja nie mam takiego doświadczenia. Syn chodził przez 5 lat do szkoły do podstawówki. Bardzo denerwowało mnie to, że poza szkołą uczy się mało - tzn.mniej niz starsze siostry, chociaż wyniki w szkole miał niezłe, to ten brak nauki w domu mnie wnerwiał. Wzięłam go na ED, zrobił 6 klasę i gimnazjum. Ciągle musiałam go pilnować, aby się uczył. Teraz jest w technikum, ile sie uczy, to nie wiem (nie ma go całymi dniami w domu, bo chodzi tez do szkoły muzycznej), ale na pewno rówieśnicy i nauczyciele jakoś go mobilizują, bo zawsze przywiązywał/przywiązuje wagę do tego, co inni o nim myślą
dziękuję wszystkim za opinię i podzielenie się doświadczeniem (nie podziękowań niestety ) @Aniela nie winię szkoły - tylko wiem jak było ze mną i syn ma podobnie - na poziomie podstawówki nie ma potrzeby uczenia się bo to co usłyszy na lekcjach mu starczy i widzę jak nadrabia w domu jak go nie ma w szkole - 2h wystarczyły na nieobecność 2-dniową - czyli wniosek nasuwa się sam - traci czas w szkole czas który można by spożytkować na ciekawsze/ważniejsze/bardziej rozwijające/przyjemniejsze rzeczy niż szkoła której specjalnym entuzjastą nie jest (brak wspólnego języka z kolegami którzy mają dość ograniczone zainteresowania)
po całym weekendzie przegadanym w temacie jesteśmy coraz bardziej na tak - ale ostateczne decyzje zostawiamy sobie na styczeń jakoś w międzyczasie zamierzam poczytać więcej wątków w temacie
@Odrobinka - Ja się kiedyś interesowałam, ale nam oficjalne świadectwo ukończenia szkoły jest niepotrzebne, tak samo legitymacja. Jeszcze wtedy było tak, że na egzaminy trzeba było często jeździć do Pl, a to już przeszkoda dla nas. Jeszcze pesel chcieli, a wiadomo, że dzieci za granicą urodzone, nie mają, że trzeba się starać, itp. Może coś się zmieniło. Ale dla nas wtedy byloby to podjęcie się czegoś, co można samemu w domu zrobić. A podróże do Pl, papierki itp, to za dużo dla nas.
No to się zmieniło. Ja myślałam, ale przeszłam na ED tutaj w UK. Tylko wtedy znikł kontakt z angielskim, więc powrót do szkoły na pół etatu. I działa. Musi.
Wszystkiego nie wiem. Chcę znaleźć coś dzięki czemu dzieci się nauczą polskiego, historii, geografii Polski i nie wypadną z systemu. Pytam czy ktośkorzystał i czy mają dobre materiały.
Moje dzieci sa zapisane do szkoły, obok której jest Libratus. Gdy moje dzieci były młodsze to jeździłam z nimi na egzaminy i tam spotykałam rodziców z dziećmi, którzy np. z Irlandii przyjechali na egzaminy. Bardzo sobie chwalili Libratusa - podjęli tu naukę z tych samych względów, co Wy. Mówili, że dzieci w soboty i niedziele opanowuja materiał z polskiej szkoły. Materiały jakie mają przesyłane przez internet pozwalają im uczyć się samodzielnie.
Ja spokojnie wyjaśniam, że nie tracimy czasu na szkołę i mamy czas na inne aktywności ;-) Na ogół "kupują" miekko. Czasem po prostu milkną lub zadają "pytania pomocnicze".
ja ciągle nie mogę się odnaleźć w takich sytuacjach, Ostatnio pani dr co pytała czy są medyczne wskazania do ED ... 5 minut później stwierdziła, ze dziecko głowa boli pewnie z jakichś szkolnych powodów :-) no padłam.
@aga---p my zaczynaliśmy od lipca z planem dnia takim, jaki rozważaliśmy w ciągu roku w przypadku ED. Spodobało nam się i poszliśmy za tym. Zwłaszcza dla mnie był to argument, bo M. chciała już rok wcześniej.
Ale jak to załatwić? Z tego co czytałam to papier z ppp i oświadczenie rodziców należy wysłać do szkoły w której będą dzieci przyjęte....reszte dokumentów wysyła szkoła z której dzieci wypisuje.....dobrze myślę?
Komentarz
Nie rozumiem tego manierowania przez szkołę. Szkoła jest raczej po to, aby mobilizować do nauki, do dobrego zachowywania się.
I jak się ma zmienić tryb uczenia się w ED, z którym dziecko nie mogłoby dac sobie rady?
U mnie cała sztuka polega na przypilnowaniu dzieci, aby sie uczyły.
@Aniela
szkoła zaprogramowała moje dziecko na nie-uczenie
(znaczy gonimy żeby się pouczył chociaż z pół godziny przed sprawdzianami ale skoro bez tego dostaje w większości 4+/5/6 to marne nasze argumenty)
no może jakaś inna szkoła... ale nie nasza gminna - dla mnie hasło że ta szkoła mobilizuje moje dziecko do nauki a tym bardziej do dobrego zachowania brzmi jak niezły dowcip (nie będę rozwijać)
To jak się zmienia tryb nauki to już mój osobisty stres że nie dosyć dobrze przekaże wymaganą wiedzę w przypadku jakiś problematycznych zagadnień (bo talentu pedagogicznego u mnie brak) a wersja że może sobie wszystko przeczytać jest właśnie zmianą z usłyszenia pewnych rzeczy do przeczytania (pamięć wzrokowa/słuchowa)
No mam jeszcze całą stertkę innych obaw ale musimy z mężem je przetrawić i przegadać samodzielnie, no i pomocą byłoby właśnie spotkanie z kimś z dłuższym doświadczeniem
Bo zawsze co pogadać wprost to nie pisać i często być inaczej rozumianym
Teraz mamy ciężkie pół roku, bo ja się niezbyt dobrze czuję. Okroiłam swoje ambicje do nauczenia matmy i polskiego.
Z polskiego czasami przez skype'a lekcję prowadzi ciocia polonistka (zwłaszcza wiersze są dla mnie zbyt wymagające).
Matmę robi sam, ja regularnie sprawdzam i ewent. poprawiamy razem. Korzystamy tylko z podręcznika, bo ćwiczenia wydają mi się zbyt obszerne, rozleniwiające jest stukanie zadań na jedno kopyto.
Historię, przyrodę, katechizm 10-latek robi sam. Jak czegoś nie wie, to mnie pyta. Ja najczęściej nie wiem, więc albo szukam w mądrych książkach. W przekłamaniach z historii (oczernianie Kościoła Katolickiego) b. mi pomaga podr.do gimnazjum Milcarka. Albo odsyłam do taty (który interesuje się historią).
Z geografią jest łatwiej, bo można znaleźć w internecie.
W 4 SP z informatyki starczył mu naukę tydzień przed egzaminem, więc w tym też tak zrobimy.
Ang. - chodzi na lekcję 60 min. 1xtyg (do najbliższej szkółki językowej), poza tym uczę go z pakietu dla nauczyciela, jeszcze nie potrafi sam, bo się rozprasza, mamy płyty, słownik internetowy z wymową (diki), moja znajomość jest średnia (konwersacji nie poprowadzę, ale gramatykę umiem).
Rano syn dostaje kartkę z punktami do nauki ( polski, matma + 2-3 inne przedmioty i rozdział do nauczenia). Jak zrobi, może robić, co chce. Powinien zaczynać o 9 rano (czasem się nauka obsuwa, wtedy później kończy). Po każdym przedmiocie ma przerwę na zabawę z rodzeństwem, spacer po dworze, wyjście do sklepu, obiad...
W tym roku postanowiłam też wdrożyć moją 8-latkę do systematycznej pracy.
W 1 SP wymagania były tak niewielkie, że pół do godziny dziennie mogła robić ze 3 razy w tyg. i wystarczyło (czytała dobrze już wcześniej). Więc więcej czasu poświęcam jej, żeby nauczyła się porządnie ortografii (ze starych, naszych podręczników Gawdzika) i matematyki. Nauka G. to ok. 45 min. polski, 45 min. matematyka (często podzielona, bo tyle czasu nie wysiedzi).
Maluchy bawią się razem. Ostatnio dostały ciastolinę, więc pomysły kwitną. Zabawy często wymyśla któreś ze starszego rodzeństwa, to któremu akurat niczego nie tłumaczę. I tak największym utrapieniem dla mnie są ich potrzeby łazienkowe i mój w nich udział.
O 16 wraca tato z pracy, dzieci idą na zajęcia popołudniowe, na spacer lub mają czas na czytanie i zabawę.
Nie winiłabym szkoły, że zaprogramowuje dziecko na nie-uczenie się. Wg mnie chęć do nauki szkolnej to jest cecha wrodzona , chociaz mozna ją na bieżąco kształtować tzn. w jakiś sposób skłaniać dziecko do nauki
Czy myślisz, że dziecko, które nie uczy się w szkole będzie uczyć się samo chętnie w ED? Niby z jakiego powodu?
Ja nie mam takiego doświadczenia. Syn chodził przez 5 lat do szkoły do podstawówki. Bardzo denerwowało mnie to, że poza szkołą uczy się mało - tzn.mniej niz starsze siostry, chociaż wyniki w szkole miał niezłe, to ten brak nauki w domu mnie wnerwiał. Wzięłam go na ED, zrobił 6 klasę i gimnazjum. Ciągle musiałam go pilnować, aby się uczył. Teraz jest w technikum, ile sie uczy, to nie wiem (nie ma go całymi dniami w domu, bo chodzi tez do szkoły muzycznej), ale na pewno rówieśnicy i nauczyciele jakoś go mobilizują, bo zawsze przywiązywał/przywiązuje wagę do tego, co inni o nim myślą
@Aniela
nie winię szkoły - tylko wiem jak było ze mną i syn ma podobnie - na poziomie podstawówki nie ma potrzeby uczenia się bo to co usłyszy na lekcjach mu starczy
i widzę jak nadrabia w domu jak go nie ma w szkole - 2h wystarczyły na nieobecność 2-dniową - czyli wniosek nasuwa się sam - traci czas w szkole
czas który można by spożytkować na ciekawsze/ważniejsze/bardziej rozwijające/przyjemniejsze rzeczy niż szkoła której specjalnym entuzjastą nie jest (brak wspólnego języka z kolegami którzy mają dość ograniczone zainteresowania)
po całym weekendzie przegadanym w temacie jesteśmy coraz bardziej na tak - ale ostateczne decyzje zostawiamy sobie na styczeń jakoś
w międzyczasie zamierzam poczytać więcej wątków w temacie
Jeszcze wtedy było tak, że na egzaminy trzeba było często jeździć do Pl, a to już przeszkoda dla nas. Jeszcze pesel chcieli, a wiadomo, że dzieci za granicą urodzone, nie mają, że trzeba się starać, itp.
Może coś się zmieniło.
Ale dla nas wtedy byloby to podjęcie się czegoś, co można samemu w domu zrobić. A podróże do Pl, papierki itp, to za dużo dla nas.
Chcę znaleźć coś dzięki czemu dzieci się nauczą polskiego, historii, geografii Polski i nie wypadną z systemu. Pytam czy ktośkorzystał i czy mają dobre materiały.
NIe wiem po co im to ale na każdej wizycie u różnych lekarzy pata takie pytanie..
Jak mówię, jest w zerówce - to zwykle dopytuję - ale chodzi do szkoły?
jak mówię, edukacja domowa to robią wielkie oczy i pytają czy są jakieś wskazania w sensie myślą, że to nauczanie ind dla chorych itp)
muszę jakąś celną ripostę opracować albo co bo mnie to wkurza, że patrzą jak na raroga;-)
Na ogół "kupują" miekko. Czasem po prostu milkną lub zadają "pytania pomocnicze".
)
Chce ED.....
Od czego zacząć?
Wybieram szkołę....dzwonie i pytam czy przyjmą dzieci od września...i pytam tam co dalej?
Z tego co czytałam to papier z ppp i oświadczenie rodziców należy wysłać do szkoły w której będą dzieci przyjęte....reszte dokumentów wysyła szkoła z której dzieci wypisuje.....dobrze myślę?
Plan dnia super pomysł.....dziękuję jan-u
do poradni zanoszę:
wniosek o przyjęcie dziecka do ppp?
Czy muszę dołączać opinię o zdrowiu dziecka (dzieci zdrowe) i opinię ze szkoły o dziecku? będą przecież pytać po co mi to, a ja nie chcę im mówić....