Świadkowie mówią, że tego płaczu nie da sie zapomnieć. To pracownicy szpitala zgłosili to zdarzenie, ci którzy wiedzieli ale nic nie mogli zrobić. Przyczyną podjęcia przez kobietę takiej decyzji był Zespół Downa (na razie nie znalazłam nic o wadach świadczących o tym, że dziecko nie miało szans na przeżycie) Matka podjęła taka decyzję Wykonac sie to zgodziła tylko jedna położna http://www.supermamy.pl/styl-zycia/6793/STRASZNE-Dziecko-w-24-tygodniu-ciazy-przezylo-aborcje-ale-nikt-nie-chcial-go-ratowac.html Pewnie jeszcze usłyszymy o tym. Celowo dałam ten artykuł poniewaz są ciekawa komentarze. Ludzie sa w szoku, nawet ci bardziej liberalni. Wszyscy wiedza, że w tym czasie lub niewiele później rodzą się wcześniaki i jeśli sa zdrowe to personel o nie walczy, a tu - nikt nie odważył się choremu dziecku pomóc?? Może dlatego, że wiedzieli jak skończył Chazan.
Dla mnie większym szokiem jest to, że dziecku nikt nie pomógł. Jak to jest, że w cywilizowanym kraju patrzy sie na cierpienie, słyszy się i nic nie robi. Dziecko rodzi sie żywe nawet w takich warunkach, nawet ciężko chore - robi się wszystko żeby ulżyć mu w cierpieniu. Wszystko.
A tu przez godzinę nie zrobili nic. Słyszeli jak dziecko cierpiało i czekali tylko aż skona Mam nadzieje, że odpowiedzą za to przed sądem.
Nie sądzę zeby ktos poszedł za to do więzienia Jak juz wspominalam taka jest procedura przy legalnej aborcji.. ze jak dziecko okazuje sie byc zywe to sie odklada i czeka na śmierć W tak zwanych cywilizowanych krajach zachodu robi sie tak od dawien dawna Dla mnie osobiście to jest niepojete i nie ogarniam umyslem ze mozna robic cos tak okrutnego ale z drugiej strony ludzie dokonujacy aborcji przekraczają pewną mroczną granicę a potem zapewne łatwiej przekroczyc kolejna i kolejna...
Chyba nie - myślałam, ze zapewnia się godne warunki dla takich dzieci. Coś mi świta - że trzeba zapewnić wyższy komfort umierania i szpitale są do tego zobowiązane (jeśli nie to jest to chore, niemoralne, niezrozumiałe). Rzecznik juz się tłumaczy, że zapewnili niby godne warunki dla płodu (dziwne tylko, ze pracownicy doniesli, że własnie tak nie było) - j czytam
Do tej pory myślałam, że mowa była tylko o godnych warunkach dla matki morderczyni.
Poza tym polskie prawo mówi o max 21 tygodniu (w przypadku bardzo ciężko chorego dziecka) a nie o 24. Jak dla mnie zostało złamane prawo. Wg fundacji SOS także. To czy zostało prawo złamane czy nie zbada prokuratura. Dziecko było zdolne do życia poza organizmem matki i żyło jeszcze godzine bez żadnej pomocy. Może żyłoby gdyby udzielono mu pomocy. Dla szpitala to dobrze nie wygląda i raczej źle sie dla niektórych skończy tak myślę
Dowiedziałam sie, że wszystko zależy od decyzji lekarza ale z reguły odkłada się takie dziecko do cieplarki otwartej albo zamkniętej i karmi pozajelitowo, czasami podaje się trochę tlenu. Takie dziecko powoli gaśnie. Przeczytałam, że 24 tygodniowy płód nie jest w stanie płakać tak zeby było słychać bo nie potrafi "prawidłowo" oddychać, płuca nie sa dobrze rozwinięte dlatego to nie jest możliwe. najprawdopodobniej nie jest w stanie też przeżyć - żyje co najwyzej kilka godzin gdy jest umieszczone w cieplarce. Może dziecko w takim razie było jeszcze starsze bo ten krzyk przewija się wszędzie? Może matka zabroniła je ratować? Jeszcze wielu rzeczy nie wiadomo.
Jeszcze czytam dlaczego tak późno - podobno bardzo długo się czeka na wyniki badań, decyzje. No ale tak czy inaczej jest jakis próg właśnie tych 21 tygodni. Tu chciano "dogodzić" "matce". Ci którzy to zrobili będą utrzymywać, że wszystko było zgodnie z prawem, ale cos mi się zdaje, że odpowiedzą za to bo jednak nie za bardzo mi to wygląda na "zgodne z polskim prawem" i poszanowaniem godnosci drugiego człowieka. Raczej to wygląda na zgodne z naciskami 'matki". Wielu ludzi jest oburzonych także ci o poglądach raczej "lewicowych" . Poza tym po 23 tygodniu nie mówi się już o aborcji ale o przedwczesnym porodzie i takie dziecko należy ratować.
W przypadku ciężkich wad nie ma progu jest zas mowa o granicy kiedy dziecko nie jest zdolne do zycia poza org matki. A tu mozna se i terpretowac dowolnie.
Czytałam wywiad z neonatologiem dzieci z 24 tyg maja 65% szans na przezycie.
AborcjA jest doxwolona gdy........ badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej[2]),
No więc było zdolne do życia poza organizmem matki. Prawo zostało złamane w tym punkcie i w tym, że nie udzielono mu pomocy.
do 21 tygodnia to jest ten graniczny wiek kiedy jest mowa, że dziecko nie przeżyje (dłuższy tylko wtedy gdy zespół lekarzy tak stwierdzi, że np w 22 tygodniu też nie przeżyje bo jest na tyle chore i coś się nie rozwinęło że nie ma takiej możliwości). 23 tydzień i wyżej to już przedwczesny poród. 24 to już duża szansa na przeżycie - prawo złamane. A dziecko żyło przez godzinę bez pomocy - prawo złamane..
Jest 21 tygodni (graniczny wiek dla dzieci chorych) lub w niektórych bardzo ciężkich przypadkach dłużej własnie gdy dziecko nie będzie miało szans na przeżycie. To jednak musi stwierdzic zespół lekarzy.Tak czy inaczej jest spora szansa na to, że prawo zostało złamane, była próba naciągnięcia przepisów i tym już zajmuje się prokuratura.
Wracając jeszcze do sprawy adopcji dzieci niepełnosprawnych, to rzeczywiście trudności w dostępie do służby zdrowia i rehabilitacji, wyższe koszty utrzymania i ostracyzm społeczny skutecznie powstrzymują od niej. Moi znajomi przyjęli dwójkę chorych dzieci, ale nie adoptowali, gdyż, jak mówią, przy adopcji nie mają żadnego wsparcie finansowego, a majętni nie są i mają jeszcze dwoje własnych dzieci. I jeszcze jedno. "wychowywać - bez pomocy z zewnątrz da sie do 4-5 dzieci, potem to juz z wychowaniem wiele wspólnego nie ma." nie rozumiem... :-O
@Gosia5, zacytowałam tylko znajomą i jej refleksje po obcowaniu wsród rodzin wielodzietnych pewnie od ponad 20 lat (dama taką rodzine tworzy) i to nie tylko jej zdanie. Słynna nasza U mowi, ze tylko niewiele osob jest w stanie wychowywać więcej nóż 4-5 dzieci, nie mając dodatkowego wsparcia. Zreszta warto cofnąć sie do historii, raczej nie zdążały sie sytuacjach zeby kobieta była z 7 dzieci sama (bez sióstr, szwagierkę itp, u bogatszych bez niań) i z mężem nieobecnym w domu po 8-10 h. To wymysł współczesności.
Jakie "prawo"? To nie prawo tylko lewo! Dla mnie każdy kto przeprowadza aborcję jest mordercą. Takie "prawo" ludzi cywilizowanych nie obowiązuje. Niewolnictwo też kiedyś było prawnie dozwolone! Uważajmy na język jakim się posługujemy. Godząc się na kompromis, niestety w dobrej wierze, niebezpiecznie przesuwamy granicę.
Nie powinno być granicy wieku ratowania dziecka. Kiedyś wcześniaki nie miały szans przeżycia ale próbowano je ratować. Dzięki temu osiągneliśmy postęp. Skuteczność nie ma tu nic do rzeczy. Gdyby wiek temu przyjęto ówczesną granicę przeżywalności ...
" Poza tym polskie prawo mówi o max 21 tygodniu (w przypadku bardzo ciężko chorego dziecka) "
Aborcja w polskim systemie prawnym.
Do którego momentu można przerwać ciążę? a) ciąża jest wynikiem czynu zabronionego – do 12 tygodnia ciąży (do I trymestru). b) upośledzenie płodu - do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem ciężarnej kobiety c) zagrożenie dla życia kobiety – brak terminu końcowego.
***
"Według zapisów polskiego prawa można usunąć ciążę w przypadku, gdy „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej”. W tym przypadku można usunąć ciążę bez względu na wiek płodu. Nie ma więc ograniczenia do którego tygodnia można przeprowadzić zabieg."
dokłądnie tak, jeśłi lekarze stwierdzą że np w wyniku jakiejś wady dziecko nie ejst zdolne do życia poza organizmem matki w 8 miesiącu - mogą dokonać aborcji w świetle prawa.
"Kobiety zazwyczaj mialy wsparcie" Zalezy od grupy społecznej Moja babcia obecnie 90letnia /5 dzieci/ wilokrotnie opowiada jak to starsze dzieci szly do szkoly a mlodsze z nią w pole lub po prostu taka 5 latka zostawala juz sama w domu.. Obecnie nikt 5latki nie zostawi samej w domu bo to karalne
Ja nie rozumiem tego prawa. Nawet z logicznego punktu widzenia to sie kupy nie trzyma. Gdyby ktos zamordowal człowieka juz urodzonego- nawet chorego czy niepełnosprawnego, czy tez nie udzielił mu pomocy to byłoby przestepstwo. W tym przypadku jest to zgodne z prawem. Szok
@Małgorzata32 - w Holandii, to nie przestępstwo. Poddaje się eutanazji chore noworodki. W tym kierunku to zmierza. Skoro można zabić przed porodem, to dlaczego nie zaraz po porodzie? Mnie dziwi cała ta dyskusja o bezduszności zachowania personelu, który pozwolił dziecku z "nieudanej aborcji" konać. Nie tu jest problem. Problem jest w bezduszności, która odmawia dziecku na etapie płodowym człowieczeństwa. Że to dziecko musiało skonać było naturalną konsekwencją decyzji o aborcji. To w momencie decyzji o aborcji ktoś zdecydował, że to dziecko nie jest człowiekiem. A skoro nie jest człowiekiem, to nie przynależą mu prawa człowieka - w tym prawo do ratowania życia i zdrowia. Dla mnie, dyskusje o tym, czy takie dzieci z "nieudanych aborcji" powinno się okryć, ogrzać, podać im środki przeciwbólowe, wspomagać oddychanie, czy ratować ich życie jest zupełnie nie na miejscu. Całkiem uprawnione jest przy takim rozpatrywaniu sprawy sformułowanie zalecenia, że trzeba dołożyć starań, by aborcje były "skuteczniejsze" - np. uśmiercając przed przedwczesnym porodem dziecko zastrzykiem. :-?
Katarzyna racja, to jest to samo dziecko czy w łonie matki czy juz po urodzeniu. Ale dla wielu,dopóki go nie widać jest abstrakcja, płodnem po prostu, urodzone staje się dzieckim.
@Anka, ja jednak mam nadzieję, że można samemu wychować. Owszem, fajnie byłoby mieć pomoc, ale ja jej nie mam, a dzieci już ponad normę Chyba muszę któreś oddać :-? I zapomniałaś, pisząc o pomocy, wymienić starsze rodzeństwo. Myślę, że 6 dzieci rok po roku to dużo większe wyzwanie, niż wówczas, gdy różnica między najstarszym i najmłodszym wynosi kilkanaście lat. Poza tym ja akurat uważam, że duża rodzina sprzyja wychowaniu. Wszyscy uczą się jedni od drugich, ilość interakcji niezliczona. Dziś lansuje się model wychowania taki, żeby się dzieckiem ciągle zajmować, najlepiej dokształcać się czytając książki, zapewniać drogą edukację i atrakcje 24/7. No w takim rozumieniu to samemu dwójkę jest trudno wychować...
@Ojejuju, człowiek wszedł w rolę Boga i się, rzecz jasna, pogubił. Próbuje nadrabiać prawem i terminologią, ale tym samym jeszzce bardziej się pogrąża. Oddajcie Bogu, co należy do Niego. A tylko On jest Dawcą Życia.
W takim razie mamy lukę w prawie, które możne naciągać, a właściwie w "prawie". Nie za bardzo rozumiem - podawany jest graniczny wiek ciąży - 21 tygodni w przypadku cięzko chorego dziecka (wiek który uznaje sie, że żadne dziecko nie przeżyje poza organizmem matki) a wyżej tylko w przypadkach beznadziejnych, wtedy kiedy nadal z jakiś przyczyn by nie przeżyło i to trzeba udowodnić, muszą stwierdzić to lekarze. Sam ZD o tym jeszcze nie przesądza. Bardzo wczesne zdrowe wcześniaki ratuje się przecież. Ja jednak mimo wszystko mam nadzieję, że udowodnią im, ze złamali prawo - choć prawo w tym przypadku brzmi źle, albo, że poprawią prawo na korzyść dzieci
Mam znajomą (bliska), która dowiedziała się, że nosi dziecko z ZD w czwartym miesiącu. Było już niemal pewne, mieli tylko jeszcze dla ostateczności zrobić szybko jedne badania i mogli kierować się na aborcję - byłoby jeszcze sporo przed maksymalnym terminem). Zdecydowali się urodzic, nawet nie zrobili tych ostatnich badań - drugą połowę ciąży przepłakali. Na pewno dużą role odegrał tu światopogląd, bo podobno nawet rodzina troche namawiała , że przeciez jeszcze będą miec zdrowe dziec. No dla mnie sa wielcy. Kolezanka jednak miała rok depresję.
A dziewczynka z ZD ma cudownych rodziców, chodzą z nią na rehabilitację, bardzo dużo pracy wkładają. nie chcieli słuchać żeby ją usunąć, zeby ją oddać do jakiegoś przytułku, porzucić - mimo iż było ciężko. Dla mnie sa pięknym przykładem, młodej pieknej rodziny, która podjeła właściwą decyzję. Mama pracuje, osiąga sukcesy zawodowe (to jej daje siłę, po pracy chodzi na rehabilitację) , jest szanowana, rodzina pomaga.
Jest ciężko, tak mi sie wydaje. Jednak jak sie ma wokół siebie przykłady ludzi mimo wszystko szczęśliwych to inaczej patrzy sie też na niepełnosprawność. A tatus jest super - wpatrzony w swoja żonę, bardzo sie angażuje. najgorzej jak tatusiowie w takiej sytuacji opuszczeja zony i dzieci, to nadal jest częste - mężczyźni jeszcze mniej sa w stanie udźwignąć.
Komentarz
Chodziło mi właśnie o branie pod uwagę warunków mieszkaniowych i finansowych.
Przyczyną podjęcia przez kobietę takiej decyzji był Zespół Downa (na razie nie znalazłam nic o wadach świadczących o tym, że dziecko nie miało szans na przeżycie)
Matka podjęła taka decyzję
Wykonac sie to zgodziła tylko jedna położna
http://www.supermamy.pl/styl-zycia/6793/STRASZNE-Dziecko-w-24-tygodniu-ciazy-przezylo-aborcje-ale-nikt-nie-chcial-go-ratowac.html
Pewnie jeszcze usłyszymy o tym.
Celowo dałam ten artykuł poniewaz są ciekawa komentarze. Ludzie sa w szoku, nawet ci bardziej liberalni. Wszyscy wiedza, że w tym czasie lub niewiele później rodzą się wcześniaki i jeśli sa zdrowe to personel o nie walczy, a tu - nikt nie odważył się choremu dziecku pomóc??
Może dlatego, że wiedzieli jak skończył Chazan.
Dziecko rodzi sie żywe nawet w takich warunkach, nawet ciężko chore - robi się wszystko żeby ulżyć mu w cierpieniu. Wszystko.
A tu przez godzinę nie zrobili nic.
Słyszeli jak dziecko cierpiało i czekali tylko aż skona
Mam nadzieje, że odpowiedzą za to przed sądem.
Jak juz wspominalam taka jest procedura przy legalnej aborcji.. ze jak dziecko okazuje sie byc zywe to sie odklada i czeka na śmierć
W tak zwanych cywilizowanych krajach zachodu robi sie tak od dawien dawna
Dla mnie osobiście to jest niepojete i nie ogarniam umyslem ze mozna robic cos tak okrutnego ale z drugiej strony ludzie dokonujacy aborcji przekraczają pewną mroczną granicę a potem zapewne łatwiej przekroczyc kolejna i kolejna...
Do tej pory myślałam, że mowa była tylko o godnych warunkach dla matki morderczyni.
Poza tym polskie prawo mówi o max 21 tygodniu (w przypadku bardzo ciężko chorego dziecka) a nie o 24.
Jak dla mnie zostało złamane prawo. Wg fundacji SOS także. To czy zostało prawo złamane czy nie zbada prokuratura.
Dziecko było zdolne do życia poza organizmem matki i żyło jeszcze godzine bez żadnej pomocy. Może żyłoby gdyby udzielono mu pomocy. Dla szpitala to dobrze nie wygląda i raczej źle sie dla niektórych skończy tak myślę
Dowiedziałam sie, że wszystko zależy od decyzji lekarza ale z reguły odkłada się takie dziecko do cieplarki otwartej albo zamkniętej i karmi pozajelitowo, czasami podaje się trochę tlenu. Takie dziecko powoli gaśnie.
Przeczytałam, że 24 tygodniowy płód nie jest w stanie płakać tak zeby było słychać bo nie potrafi "prawidłowo" oddychać, płuca nie sa dobrze rozwinięte dlatego to nie jest możliwe. najprawdopodobniej nie jest w stanie też przeżyć - żyje co najwyzej kilka godzin gdy jest umieszczone w cieplarce.
Może dziecko w takim razie było jeszcze starsze bo ten krzyk przewija się wszędzie? Może matka zabroniła je ratować? Jeszcze wielu rzeczy nie wiadomo.
Jeszcze czytam dlaczego tak późno - podobno bardzo długo się czeka na wyniki badań, decyzje. No ale tak czy inaczej jest jakis próg właśnie tych 21 tygodni. Tu chciano "dogodzić" "matce".
Ci którzy to zrobili będą utrzymywać, że wszystko było zgodnie z prawem, ale cos mi się zdaje, że odpowiedzą za to bo jednak nie za bardzo mi to wygląda na "zgodne z polskim prawem" i poszanowaniem godnosci drugiego człowieka. Raczej to wygląda na zgodne z naciskami 'matki". Wielu ludzi jest oburzonych także ci o poglądach raczej "lewicowych" . Poza tym po 23 tygodniu nie mówi się już o aborcji ale o przedwczesnym porodzie i takie dziecko należy ratować.
Czytałam wywiad z neonatologiem dzieci z 24 tyg maja 65% szans na przezycie.
Nie wierze że można kochać dziecko i porzucić....
Jaka to miłość???
do 21 tygodnia to jest ten graniczny wiek kiedy jest mowa, że dziecko nie przeżyje (dłuższy tylko wtedy gdy zespół lekarzy tak stwierdzi, że np w 22 tygodniu też nie przeżyje bo jest na tyle chore i coś się nie rozwinęło że nie ma takiej możliwości).
23 tydzień i wyżej to już przedwczesny poród.
24 to już duża szansa na przeżycie - prawo złamane.
A dziecko żyło przez godzinę bez pomocy - prawo złamane..
I jeszcze jedno.
"wychowywać - bez pomocy z zewnątrz da sie do 4-5 dzieci, potem to juz z wychowaniem wiele wspólnego nie ma."
nie rozumiem... :-O
http://www.fronda.pl/forum/morderstwo-prawnie-usankcjonowane,73392.html
Aborcja w polskim systemie prawnym.
Do którego momentu można przerwać ciążę?
a) ciąża jest wynikiem czynu zabronionego – do 12 tygodnia ciąży (do I trymestru).
b) upośledzenie płodu - do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem ciężarnej kobiety
c) zagrożenie dla życia kobiety – brak terminu końcowego.
***
"Według zapisów polskiego prawa można usunąć ciążę w przypadku, gdy „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej”. W tym przypadku można usunąć ciążę bez względu na wiek płodu. Nie ma więc ograniczenia do którego tygodnia można przeprowadzić zabieg."
http://meditok.pl/ciaza/ciaza-tydzien-po-tygodniu/ktorego-tygodnia-mozna-usunac-ciaze/
Rozumiecie? - w tym przypadku można dziecko zabić nawet w ósmym miesiącu życia płodowego.
Zalezy od grupy społecznej
Moja babcia obecnie 90letnia /5 dzieci/ wilokrotnie opowiada jak to starsze dzieci szly do szkoly a mlodsze z nią w pole lub po prostu taka 5 latka zostawala juz sama w domu..
Obecnie nikt 5latki nie zostawi samej w domu bo to karalne
Ja nie rozumiem tego prawa. Nawet z logicznego punktu widzenia to sie kupy nie trzyma.
Gdyby ktos zamordowal człowieka juz urodzonego- nawet chorego czy niepełnosprawnego, czy tez nie udzielił mu pomocy to byłoby przestepstwo. W tym przypadku jest to zgodne z prawem.
Szok
Mnie dziwi cała ta dyskusja o bezduszności zachowania personelu, który pozwolił dziecku z "nieudanej aborcji" konać. Nie tu jest problem. Problem jest w bezduszności, która odmawia dziecku na etapie płodowym człowieczeństwa. Że to dziecko musiało skonać było naturalną konsekwencją decyzji o aborcji. To w momencie decyzji o aborcji ktoś zdecydował, że to dziecko nie jest człowiekiem. A skoro nie jest człowiekiem, to nie przynależą mu prawa człowieka - w tym prawo do ratowania życia i zdrowia.
Dla mnie, dyskusje o tym, czy takie dzieci z "nieudanych aborcji" powinno się okryć, ogrzać, podać im środki przeciwbólowe, wspomagać oddychanie, czy ratować ich życie jest zupełnie nie na miejscu. Całkiem uprawnione jest przy takim rozpatrywaniu sprawy sformułowanie zalecenia, że trzeba dołożyć starań, by aborcje były "skuteczniejsze" - np. uśmiercając przed przedwczesnym porodem dziecko zastrzykiem. :-?
I zapomniałaś, pisząc o pomocy, wymienić starsze rodzeństwo. Myślę, że 6 dzieci rok po roku to dużo większe wyzwanie, niż wówczas, gdy różnica między najstarszym i najmłodszym wynosi kilkanaście lat. Poza tym ja akurat uważam, że duża rodzina sprzyja wychowaniu. Wszyscy uczą się jedni od drugich, ilość interakcji niezliczona. Dziś lansuje się model wychowania taki, żeby się dzieckiem ciągle zajmować, najlepiej dokształcać się czytając książki, zapewniać drogą edukację i atrakcje 24/7. No w takim rozumieniu to samemu dwójkę jest trudno wychować...
Nie za bardzo rozumiem - podawany jest graniczny wiek ciąży - 21 tygodni w przypadku cięzko chorego dziecka (wiek który uznaje sie, że żadne dziecko nie przeżyje poza organizmem matki) a wyżej tylko w przypadkach beznadziejnych, wtedy kiedy nadal z jakiś przyczyn by nie przeżyło i to trzeba udowodnić, muszą stwierdzić to lekarze.
Sam ZD o tym jeszcze nie przesądza. Bardzo wczesne zdrowe wcześniaki ratuje się przecież.
Ja jednak mimo wszystko mam nadzieję, że udowodnią im, ze złamali prawo - choć prawo w tym przypadku brzmi źle, albo, że poprawią prawo na korzyść dzieci
A dziewczynka z ZD ma cudownych rodziców, chodzą z nią na rehabilitację, bardzo dużo pracy wkładają. nie chcieli słuchać żeby ją usunąć, zeby ją oddać do jakiegoś przytułku, porzucić - mimo iż było ciężko.
Dla mnie sa pięknym przykładem, młodej pieknej rodziny, która podjeła właściwą decyzję. Mama pracuje, osiąga sukcesy zawodowe (to jej daje siłę, po pracy chodzi na rehabilitację) , jest szanowana, rodzina pomaga.
Jest ciężko, tak mi sie wydaje. Jednak jak sie ma wokół siebie przykłady ludzi mimo wszystko szczęśliwych to inaczej patrzy sie też na niepełnosprawność.
A tatus jest super - wpatrzony w swoja żonę, bardzo sie angażuje.
najgorzej jak tatusiowie w takiej sytuacji opuszczeja zony i dzieci, to nadal jest częste - mężczyźni jeszcze mniej sa w stanie udźwignąć.