Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ciemna strona przedszkola

edytowano listopad 2010 w Ogólna
Bogna w ND

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101113&typ=my&id=my51.txt

Fragment:

Posyłamy dzieci do przedszkola, mając nadzieję, że nauczą się tam przede wszystkim umiejętności społecznych. A jednak wiele z nich narzeka, pyskuje, a nawet zachowuje się agresywnie. Spędzanie większości dnia w towarzystwie rówieśników wydaje się zatem raczej pogarszać umiejętności społeczne. Ale może rodzice przesadzają i gdyby nie socjalizacja w przedszkolu, dzieci zachowywałyby się jeszcze gorzej?
Postanowili to sprawdzić naukowcy z uniwersytetu stanowego z Kalifornii oraz uniwersytetu w Stanford. Przeprowadzili badanie na wielką skalę, obejmujące 14 tys. dzieci w wieku do 5 lat. Badacze oceniali wpływ uczęszczania do żłobka i przedszkola na umiejętności społeczne, umiejętność samokontroli oraz stopień agresywności.
Okazało się, że żłobek i przedszkole opóźniają rozwój umiejętności społecznych u dzieci, rozwijając za to zachowania aspołeczne (agresywność, egotyzm). Nie było przy tym istotne, czy placówka jest prywatna, czy państwowa, czy dziecko pochodzi z rodziny bogatej, czy biednej. Nie był istotny poziom wykształcenia ani wiek rodziców. Tylko jedna zmienna okazała się istotna - liczba godzin spędzanych tygodniowo w żłobku lub przedszkolu. Dzieci pozostające pod wyłączną opieką rodziców rozwijają się społecznie lepiej niż uczęszczające do przedszkola nawet na kilkanaście godzin tygodniowo. A im więcej czasu dzieci spędzają w przedszkolu, tym więcej zachowań aspołecznych, mniejsza motywacja do nauki itp. (Susanna Loeb i inni, 2007).

Bardzo podobne wyniki dało badanie z roku 2003 przeprowadzone przez amerykański National Institute of Child Health and Human Development. Badano tam długoterminowe skutki uczęszczania do przedszkola. I w tym przypadku wnioski naukowców były wstrząsające - im więcej czasu dzieci spędzają z dala od mamy w ciągu pierwszych 4, 5 lat życia, tym większe wykazują problemy z zachowaniem. Konkretnie: pyskowanie, napady złości, odmowa współpracy, agresywność, okrucieństwo, niszczenie zabawek i innych obiektów, wdawanie się w bójki.

W przytaczanym już badaniu z 2005 r. dzieci, którymi zajmowali się dziadkowie lub opiekunki, rozwijały się równie dobrze jak dzieci znajdujące się pod opieką mamy. A więc to nie brak obecności rodziców, a raczej właśnie ciągła obecność rówieśników rozwija złe zachowania.

Czy da się to jakoś obiektywnie sprawdzić? Można badać poziom tzw. hormonu stresu, czyli kortyzolu. Jego poziom zależny jest od pory dnia - najniższy w porze zasypiania. Jednak doświadczenie chronicznego stresu powoduje, że jest on ciągle podwyższony. Cztery niezależne ekipy naukowców przeprowadziły badania poziomu kortyzolu u dzieci w wieku przedszkolnym. Wyniki badań wykazały znów to samo. Dzieci pod opieką mamy, babci, opiekunki były mniej zestresowane niż przedszkolaki. Analizowano wpływ wszelkich możliwych czynników - np. rozkładu dnia (drzemek, posiłków). Nic z tego nie miało specjalnie negatywnego wpływu. Megan Gunnar, psychobiolog od 20 lat zajmująca się badaniem poziomu kortyzolu u dzieci, podsumowuje wyniki tych badań: "Jakiś czynnik związany z koniecznością radzenia sobie ze skomplikowanym układem grupy rówieśniczej przez dłuższy czas wywołuje stres u małych dzieci" (ResearchWorks, 2005).

Aby dobrze funkcjonować w grupie, wspólnocie, potrzebujemy nauczyć się wielu umiejętności emocjonalnych - samokontroli, cierpliwości, pozytywnej postawy wobec ludzi, empatii, współczucia, konstruktywnego rozwiązywania konfliktów. Do tego nie wystarczy grupa rówieśników - zwłaszcza jeśli mają dwa, trzy lata. Dzieci w tym wieku same z siebie nie potrafią zarządzać emocjami. Postępują pod wpływem impulsów. Aby to zaobserwować, nie trzeba być psychologiem. Małe dzieci nie rozumieją dobrze np. pojęcia czasu. Głodne dziecko, któremu powiemy, że dostanie jeść za 15 minut, pogrąża się w rozpaczy. Maluchy doświadczają często zmiennych, intensywnych emocji. W tej chwili roześmiane dziecko może za chwilę się rozpłakać lub wpaść w złość. Maluchy nie potrafią dobrze kontrolować swoich emocji, wczuwać się w emocje innych, a subtelności savoir-vivre'u czy bycia uprzejmym są im obce (Gopnik i inni, 1999).
Oznacza to, że przedszkolaki mogą dostarczać sobie nawzajem wartościowych doświadczeń społecznych, nie są jednak dobrymi nauczycielami umiejętności. Dzieci uczą się głównie przez naśladownictwo. Owszem, mogą kopiować czyjeś dobre zachowania, ale kopiują też te negatywne. Poza tym towarzystwo rówieśników nie daje najważniejszego narzędzia nauki - informacji zwrotnych i pozytywnych wzmocnień.

Podstawowy, łopatologiczny przykład. Co się dzieje, gdy mama bawi się z dzieckiem np. klockami? "Poproszę czerwony klocek" - mówi, jednocześnie ucząc malucha rozpoznawania kolorów, jak i stosowania zwrotów grzecznościowych. Dziecko podaje klocek. "Och, dziękuję!" - mówi mama (wzmocnienie pozytywne pożądanego zachowania), a maluch promienieje z radości. W sytuacji zabawy z rówieśnikami potrzebny klocek zostanie po prostu zabrany przez silniejszego czy szybszego. A nawet jeśli dziecko podzieli się zabawkami z drugim, raczej nie usłyszy pochwały czy zwykłego "dziękuję". Gdy brakuje pozytywnej moderacji zachowań przez osobę dorosłą, dzieci uczą się prawa dżungli, a nie uprzejmości. Oczywiście w przedszkolu są obecni dorośli, i to profesjonaliści edukowani w zakresie pedagogiki. Odbywają się zajęcia ukierunkowane na konkretne zadania, a swobodna zabawa to tylko element życia przedszkolnego. Jednak nawet w najbardziej ekskluzywnym przedszkolu pod opieką jednej wychowawczyni przebywa co najmniej 10 dzieci. To tak, jakby była matką dziesięcioraczków. Zwyczajnie nie jest w stanie poświęcić każdemu dziecku uwagi. To zupełnie inna sytuacja niż np. rodzina wielodzietna, gdzie starsze dzieci, posiadające już bardziej wykształcone umiejętności społeczne, stają się modelami, wzorcami do naśladowania dla dzieci młodszych.

fragment przeklejony z Rebelii
«134567

Komentarz

  • Od stycznia nasza Zosia jest całkowicie wypisana z przedszkola. Była to jedna z naszych najlepszych decyzji. A jestem między innymi przedszkolanką. Taki smaczek.
  • Mąż mój się dopytuje o konkrety @MamaKredka.
    Chyba bardzo poważne powody?
  • Mój czteroletni tez nie chodzi. Na osiedlu chyba jedyny w tym wieku bez przedszkola.
  • Nasza 2.5 latka chodzi. Jesteśmy umiarkowanie zadowoleni. Są i pozytywne efekty, i negatywne. No jak to w życiu bywa. Alternatywy w sumie wielkiej nie mamy, plusem jest niemalże brak rówieśników, Zetka na razie najmłodsza ;)
  • edytowano maj 2016
    Jak nie ma konieczności, i dziecię się samo nie wyrywa (u nas wyrywny był najstarszy) to w domu najlepiej.
    k.
  • edytowano maj 2016
    A jak jest potrzeba - czy "dłużejtrwała" czy krótko - to trzeba znaleźć dobrą placówkę i już.
    Decyzje nie są na zawsze, o tym też warto pamiętać.
    Nasz najmłodszy, obecnie 3-latek najwcześniej (jeśli będzie trzeba) będzie startował za półtora roku.

    k.
    [edit: Nasze doświadczenia z przedszkolem są bardzo dobre. ]
  • My zmieniany przedszkole w tym roku. Posyłam dodatkowo jeszcze synka. Ale to ze względu na siebie. Ja sobie chwale przedszkole. Chociaż ja nie do końca miałam luz którego pragnęłam.
  • Mój 5-latek już wyraźnie potrzebuje innych dzieci, mimo że ma zbliżonego wiekowo brata. Spróbujemy, zobaczymy.
  • Wiem, że to truizm, ale warto sobie co jakiś czas przypomnieć - dzieci są różne.
    I to różne w tej samej rodzinie :).
    To co było super dla jednego, może być dla innego niedobre.
    Niezależnie, który to potomek, i jakie mieliśmy wcześniejsze doświadczenia.
    Trzeba patrzeć, co dla TEGO dziecka będzie dobre, i co dla naszej RODZINY w całości - tu i teraz, będzie dobre.
  • Wolałabym, żeby najstarszy wytrwał. Młodszy może rejterować, jak nie będzie dobrze. Starszego zabraliśmy z przedszkola po 3 miesiącach próby.
  • U nas jeden typek "odpadł" po 1,5 roku przedszkola i przeszliśmy na ED (bo już się załapał na reformę i obowiązek). Młodszy w tym czasie ochoczo chodził do placówki i nie chciał jej za wcześnie opuszczać.
    Do szkoły teraz nam dopiero emocjonalnie dojrzewa. W sytuacjach poza szkolnych problemów emocjonalnych nie było żadnych.
    To nasz najbardziej poukładany syn.
    A tu - taakie buty.
  • Ojaaa.
    Trudny temat i na czasie u nas... Córka ma mocną potrzebę 'socjalizacji'. W wieku 3 lat poszła do klubiku w miejskim mdki na 3h dziennie - najlepsza decyzja ever. Ona miała towarzystwo, rozrywki plastyczno-ruchowe, a jednocześnie poza strojeniem się - żadnych 'efektów ubocznych'.
    Teraz poszła do przedszkola w pełnym wymiarze godzin... Dobrego przedszkola podobno ;) i ja wiem, że to też zasługa wieku, ze by sama wpadala na takie pomysly, ale przez regularne bycie w przedszkolu - bardzo trudno tego oduczyc, mamy teraz prawie 5latke:
    -to on zaczął,
    -jak nie widzisz/pani nie widzi to można
    -nie wychodzi mi, bo to jest głupie
    -ty jesteś głupi
    -chce to więc mogę to ci zabrać
    -nie chcesz oddać to Cię uderze
    Itd.
    Do tego walczymy z wiazankami slownymi, gdzie nie spodziewałam się że w takim przedszkolu uczniowie będą mogli zaslyszec takie słowa... (Bo zna je od dzieci, a te dzieci to niby skąd?)

    W domu praca, praca i praca, tłumaczenie do znudzenia... A potem wraca do przedszkola i bziu od noooowa 'bo w przedszkolu dzieci tak robią'. A lubi przedszkole, zabieranie jej przed czasem - kara, zostawić ją na popołudniowej świetlicy - nagroda, jak tata siedzi dluzej i musi ją wziąć ze sobą - wygrana na loterii.

    W domu nie usiedzi, weekend jest dla niej dlugi, nie wyrabiam z zapewnieniem jej zajęć - tzn głównie warunków, bo nie potrzebuje specjalnej animacji, taki typ
    Urządza domowe konkursy plastyczne, przedstawienia, ciągle pyta kiedy goście przyjdą lub my wyjdziemy do kogoś. Papier zużywa na kilogramy, kredki na tony. Może to moje lenistwo - ale cieszylam.się że klubik mnie trochę wyreczal, a potem przedszkole.

    Syn za to zupełnie inny - mocno domowo-rodzinny, tu dylematy będziemy mieć pewnie w drugą stronę...
  • A ja jestem zadowolona z przedszkola. Syn chodził i wszystko dobrze było. Dobrze się rozwijał.
    Córka chodzi już rok poszła jako 3 latek i tez wszystko dobrze.
    Teraz najmłodsza idzie od września do 3 latków.
    Ja ma trochę luzu jak są w przedszkolu w szkole..
  • a Szogun to kto?
  • jak nie dorósł i mi to szkodzi to może uda się załatwić, żeby nie chodził (choć pewnie zgody na to nie dostaniesz bo domyśłam się o które dziecko chodzi, ale może urzędnicy podejdą indywidualnie?)

    a Szogun to kto?
  • U mnie też dylemat przedszkolny. E. nie lubi bardzo, dziwna sprawa, bo to nie jest takie "mamusiowe" dziecko. Bardzo chętna na wyjazdy do wszystkich babc, cioc, kuzynów, ładnie bawi się z dziećmi znajomych ,a na wzmiankę o przedszkolu ryk:( teraz miała 3 miesiace przerwy i za żadne skarby nie chce wracać, "mamo jak będę musiała wrócić do przedszkola, to będę tak strasznie płakać, że pani Justynka do ciebie zadzwoni...":( i co tu zrobić z taką delikwentka?
  • Ja bym dala spokoj i probowala od wrzesnia ewentualnie. Ale to ja.
  • Tez się ku temu skłaniam, tylko u nas sytuacja taka, że rodzeństwa do zabawy nie ma, jest za to straaaasznie absorbująca niemowlak. Na placach zabaw same maluszki i nie chciałabym żeby dziewczyna zdziczala ;)
  • U nas Adaś po przedszkolu zrobił sie złośliwy agresywny i zdziczały a Lila wiecznie smutna
  • @Dorotak , moje mają wszystko o czym piszesz. Bez przedszkola. Właściwie nawet żałuję czasem, ze nie chodzą, bo można by wskazać winnych ;)
  • Hihi, to mnie pocieszylas @MartynaN :D

    A też mają 'te p*****lone klocki'? Z uzasadnieniem 'a A.mówi że każde takie są jak się nie chcą laczyc'...

    Normalnie nie myslalam, że tak szybko nas temat przekleństw dorwie...
  • Dlaczego takie płatki mamo, kulwa mać?
  • o to u nas wszystko, jw. ale język tylko przekorny, bez wulgaryzmów ;)
  • Kilka spraw się na to złożyło. Jak uśpię dziecko,to opiszę.

    Ale to była dobra decyzja dla nas, dla Zosi. Dla niektórych innych dzieci lepsza byłaby inna.
  • Ja nie lubię przedszkoli i gdybym mogła to bym nie posylala wogole ale wiem że muszę ze względu na język. Najłatwiej im się go nauczyć właśnie od innych dzieci. A zanim pójdą do szkoły chcę żeby ten niemiecki znały. Córka poszła do przedszkola jak miała lat 4, bardzo dobrze się czuła w przedszkolu, przynosiła i dobre i złe zachowania, staraliśmy się na bieżąco prostowac. Syn poszedł jak miał 3,5 on z tych bardziej niesmialych. Przynosi nieporównywalnie więcej złych zachowań i testuje je na młodszych ale też staramy się prostowac na bieżąco. Od września idzie do szkoły bo tu w Bawarii 6-latki idą do szkoły. Mówi po niemiecku całkiem nieźle no i przedszkole pomogło mu trochę się otworzyć. Wiem jednak że to dla niego bywało trudne więc jak nie chciał iść to go nie zmuszalam. Teraz
    kolej na drugiego syna. Mógłby iść od września ale w sierpniu skończy 3 lata więc zapisalismy go od stycznia. On jest znowu bardzo otwarty, całkiem inny typ. No... zobaczymy jak to będzie.
  • @katarzynamarta
    Dziekuje Ci za watek. Nie przeczytalam jeszcze calego bo dsieci nie pozwola ale rowniez moj nie idzie z wyboru juz drugi rok.
    W tym roku bedzie juz 4 letni. Szkoda mizabaw ale widze tez duzo dobrego. Uzasadnienie oficjalne dla wscipskich: bedzie w domu noworodek, nie chce miec chorob.
    Ale czesto mi szkoda , dzieci na podworku w jego wieku malo, szczegolnie w okresie zimy. Moze od tego roku uda sie go poslac na jakis basen, albo inne zajecia dodatkowe - miedzy dzieci.
    Ciekawe jaka decyzje podejmiesz ostatecznie.
  • Nasza najmłodsza uwielbiała przedszkole i swoją panią.Do dzis jak zobaczy panią Sylwie chce ją uściskac. Dużo się tam nauczyła i wspomina jako coś bardzo miłego.
  • Oprócz zajęcia zwykłych mieli religię angielski rytmike a potrzebujace dzieci logopedię male wycieczki i wyjazdy na basen.
  • Najbardziej bliskie mi to co pisala @kowalka. Kazde dziecko inne i decyzje trzeba podejmowac dla tego konkretnego dziecka.
    Moj obecnie 3,5 latek pol roku temu bardzo chcial isc do przedszkola bo jego kuzyn poszedl. Ja tego nie chcialam, ale wydawalo mi sie ze cos dziecku zabieram i poslalismy do prywatnego malego z mieszana grupa wiekowo. Podobalo mu sie bardzo poki byl na 3-4 h, zostal dluzej i byla katastrofa. Niby ladnie sie bawil, niby zadowolony, ale mowil ze wiecej tam nie idzie. Duzo stresu go to kosztowało widac bylo ze jest mu zle. Zabralismy, problemy w domu stopniowo sie uspokoily.
    Staram sie zapewniac tyle ile moge rozwoju, ale wiadomo nie przeskocze dnia i prac domowych. Ale wychodzi nam to coraz lepeij.
    Zalety sa takie ze moj 3,5 latek wciaz w dzien spi czesto, wiec tu moze w przedszkolu nie mogl. Spia w jednyn czasie z mlodszym bratem, wiec i ja mam troche wolnego.
    Moze rozwijac to co aktualnie go interesuje, obecnie jest to kolorowanie i "matematyka". Mamy czas na czytano ksiazek, wiem ze jest odpowiednio ubrany na dwor, nie choruje, bawia sie wspolnie z mlodszym bratem. Czas na dworze możesz my dostosowac do pogody.
    Zaluje ze nie ma dzieci kolo siebie, ale mam nadzieje ze to sie zmieni od wrzesnia. Chcialabym basen, niż jakas gimnastyka, angielski. Moze uda sie zajecia muzyczne - chodzil do tej pory, ale nie mam z kim reszty zostawic, moz eudansie znow od wrzesnia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.