Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sens i cel naszego życia

Pierwsza prośba: "święć się Imię Twoje!"
Słowami tymi prosimy Pana Boga o spełnienie pierwszego, najgłówniejszego celu istnienia naszego, który sam Pan Bóg Sobie zamierzył w stworzeniu całego świata, - a tym jest: CHWAŁA BOŻA!
/ks. Feliks Cozel "Msza Święta"

Chodzą za mną te słowa od wczorajszego wieczoru. Powiem więcej, uderzyły mnie bardzo. Gdyby mnie ktoś wcześniej zapytał, jaki jest sens mojego życia, nie wpadłabym na taką odpowiedź. Zbawienie więc jest drugorzędne wobec oddania chwały Bogu!
Od razu zadałam sobie pytanie, czy ja żyję dla chwały Bożej, czy moje życie oddaje Mu chwałę. Dziękuję Bogu za te słowa, może je w porę odczytałam.
Chciałam się tylko podzielić, bo nie potrafię zachować tego dla siebie.
«1

Komentarz

  • Piękne. I mądre. Dziękuję.
  • Ja też dziękuję:)
  • Dla mnie to zmiana perspektywy życia. Kiedy celem było zbawienie, żyłam właściwie dla siebie. Mogłam więc sobie jakby na wiele pozwolić.
    Kiedy się żyje dla kogoś, a tym bardziej dla Kogoś, to wiele zmienia. Teraz jeszcze bardziej będę uważała na wiele moich zachowań (narzekanie, zrzędzenie, złości i co tam jeszcze), na to wszystko, co nie oddaje chwały Komuś, kogo kocham najbardziej.
    Mało tego - teraz częściej chciałabym zadawać pytanie, co Jemu sprawi przyjemność zamiast myśleć o tym, co mnie zadowoli. Nawet łatwiej zrezygnować z przyjemności dla Niego, jak kiedyś robiło się to dla dzieci.
    Bardzo bym chciała, żeby to we mnie zostało.
  • Czy Bogu stworzenie przydaje chwały?

    Celem człowieka jest szczęście, czyli zjednoczenie z Bogiem.
  • edytowano maj 2016
    nie tak szybko mój drogi ;)

    poznać, pokochać i chwalić Boga
    taka kolejność
    ale to zadanie na całe nasze długie życie
  • edytowano maj 2016
    Może i masz rację, Anawim, może teologicznie masz rację. Ja się na tym nie znam, ale jeśli zechce, ba zechcę - będę żyć dla Jego chwały, to czy tym samym nie zbliżę się do Niego? Czy nie łatwiej będzie o to miłosne zjednoczenie z Nim? Mówimy o celu, a do niego prowadzą różne drogi. Ty mówisz, że to niemożliwe, ja jednak spróbuję.
    Ja u Pascala nic nie stracę, a zyskać mogę wiele.
  • edytowano maj 2016
    .

    Nie będę jednak tego dyskutował, każdy ma swoje drogi. ;)
  • Warto czytać X. Cozela.
    Tytułem uzupełnienia:

    "61. W jakim celu Bóg stworzył człowieka?

    Bóg stworzył człowieka w tym celu, żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu, i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie Go twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie."

    Katechizm katolicki Kard. Gasparriego

    "Bóg wszystko stworzył dla człowieka 209 , ale on został stworzony, aby służyć Bogu i kochać Go oraz by ofiarować Mu całe stworzenie" KKK, 358

    "11. Na co Pan Bóg stworzył człowieka?
    Pan Bóg stworzył człowieka, aby Pana Boga znał, czcił, kochał i służył Mu, a
    przez to osiągnął
    szczęście wieczne"

    Krótki katechizm, http://www.deblin.ordynariat.opoka.org.pl/kom/krotki_katechizm.pdf
  • Wiem, że w Księdze Hioba jest napisane:
    5 Spojrzyj na niebo! Popatrz!
    Oglądaj obłoki wysoko!
    6 Gdy zgrzeszysz, co ty Mu zrobisz?
    Czy zaszkodzisz Mu mnóstwem grzechów?
    7 Czy dajesz Mu co, gdyś jest prawy?
    Czy otrzyma coś z twojej ręki?
    8 Podobnych do ciebie złość twa dosięga
    a twoja prawość ludziom pomaga.
    /Hi 35, 5 - 9/

    Tak, ale życie konkretnie dla kogoś ma inny wymiar. I trzeba czasami znaleźć swoją motywację dla czynów lub ich poniechania. Kiedy się kocha, jest to łatwiejsze. Kiedy się człowiek boryka ze swoim egoizmem, z pokonywaniem siebie samego, potrzebuje różnych motywacji. Znalazłam oprócz motywu motywu męki Pana motyw Jego zmartwychwstania.
  • wczoraj to pytanie zadała mi córka ...
  • Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją (ĆD, 23).

    Św. Ignacy z Loyoli :x
  • a moja odpowiedź byłaby:
    pielgrzymowanie, powrót do Pana Boga
    całe życie jest powracaniem do Pana Boga
  • Zgadza się, @E.milia. Tylko ja lubię przekładać to na konkrety, żeby tym żyć.
    Poza tym to zdanie mnie bardzo uderzyło, więc myślę, że było do mnie w tym momencie skierowane.
  • Witam
    Bł Elżbieta od Trójcy Świętej ( niedługo zostanie świętą :) napisała piękne rzeczy jak żyć ku chwale Majestatu. Bardzo polecam

    http://www.karmel.pl/hagiografia/catez/baza.php?id=17
  • Przeczytam potem, jak dojdę do komputera. Dziękuję.
    Wy tu macie ogromną wiedzę i nie raz z niej korzystałam. Chylę czoła.
    Ja mało wiem, a dużo chcę. Mam poczucie uciekającego czasu i choć uwielbiam się uczyć, mam świadomość, że wiedza to za mało kiedy nie potrafię jej wdrożyć bo chciałabym wszystko a tak się nie da.
    Stąd moje laickie i spontaniczne podejście, za które przepraszam i mam nadzieję, że nikogo nie zdenerwowałam.
  • hm, a czy nie ma bezpośredniego zalecenia ?

    napisał Joanna i Bronisław:

    Bóg mówi «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi» (Rdz 1, 28).
  • A ja mam takie pytanie w temacie czci i uwielbienia, jakiego rodzaju są to uczucia, czy myśli (nie wiem jaka kategoria pasuje). Do czego podobne, z takich przeżyć codziennych? Ja się zastanawiam tak uczciwie czy w ogóle umiem czcić, uwielbiać, oprócz powtarzania w myślach "czczę, uwielbiam"... Jest przykazanie- czcij ojca swego - ja nie miałam tutaj nic co mogłoby na trop mnie naprowadzić. Czy to jest coś podobnego do uczuć jakie wywołuje piękno przyrody, albo widok dziecka? Czy gdy coś nas zachwyca, jest to myśl "to mój Bóg to stworzył, dokonał tego"? W praktyce chcąc być posłusznym - nie wiem na czym polega przykazanie.
  • Można pewnie nic nie uczuć. Wystarczy akt woli. Niekoniecznie potrzebne są słowa. Myślę że dobrze porównujesz do zachwytu nad pięknem stworzenia, widoku dziecka, ja bym jeszcze dodała miłość tak jak w zakochaniu. Wtedy by człowiek przytulał, ściskał, zachwycał się wszystkim. Każdy to czuje jakoś po swojemu.
    To tak pokrótce. Tylko ja na eksperta się nie nadaję.
  • Rozumiem akt woli, ale jak samo pojęcie nie niesie zrozumiałej treści to ten akt woli nie wiadomo czego ma dotyczyć. Nie chcę być trywialna, tak tylko zastanawiam się.
  • Ale mówiąc: Uwielbiam Cię nie próbujesz tego poczuć i powiedzieć w pewnym momencie całą sobą?
  • Właśnie, trudno, bo każdy inaczej to odczuwa.
    Akt woli - uwielbiam, ale wiem, mam pełną świadomość Kogo uwielbiam. Kiedy myślisz o swoim ukochanym, o dzieciach, budzą się w tobie naturalne uczucia. Kiedy wzbudzasz akt uwielbienia, myślisz o Bogu, który jest tu, który to stworzył, który jest dobry ... Myślisz o Nim po prostu i wiesz, do Kogo mówisz.
  • Mogę tak powiedzieć bo tak trzeba, ale jeśli to puste słowa, to nie wiem czy się Bogu się podobają. Jeśli mam na myśli wtedy: "Widzę że jesteś nieporównywalnie wielki, stworzyłeś ten cały wszechświat, tyle gwiazd, to niesamowite, imponujące, " to nie wiem czy to to. Dlatego pytam co ludzie mają na myśli mówiąc, że uwielbiają, czczą. Jeśli moje życie jest po to żebym mówiła Bogu, że widzę, że jest wielki, a wiem, że nie jestem w stanie sobie tego na serio wyobrazić, to czuję konfuzję. Tak jak mój syn 7 letni był zaskoczony, że wiem coś o czym on się dowiedział w szkole. Tak, wzbudziłam w nim respekt, bo znam jakąś banalną rzecz. A przecież wszechświat to jest drobiazg w porównaniu do całego Boga. Dzieło stworzenia, i akt miłości. Drugą rzeczą, za którą można podziwiać Boga jest akt ofiarowania swojego Syna. Ale trzeba mieć wyobrażenie o miłości, miliony ludzi poświęcają życie innych bez mrugnięcia bo nie kochają (czyli zerowa miłość). Można sobie wyobrazić akt miłości w sytuacji gdy ofiara jest bardziej bliska sercu - od zera dochodzę do swojej miłości, i dalej jest ona mała, nie daje ona żadnych podstaw by wyobrazić sobie potęgę Bożej miłości. Trzecią sprawą jest istota samego Boga, który sam w sobie jest prześwietny. Można poczytać opisy, i pomyśleć "o tak to wspaniała Osoba, jest bardzo dobra i wszystko potrafi". I po to istnieję? Żeby czytać, że Bóg jest wspaniały i mówić, co się przeczytało? I to dodaje chwały Bogu? To całkiem proste w sumie. Wziąć jakiś psalm, przeczytać go Bogu i już spełnione jest powołanie. Jak to wszystko piszę to brzmi bardzo banalnie..może nawet źle świadczy o mnie, bo nie jestem wystarczająco wyrafinowana na to forum i w ogóle, ale bez sensu jest tylko małpować zewnętrzne gesty i potakiwać bez zrozumienia.
  • Akt woli niie musi jednak wiązać się z uczuciem. Podziwiam, uwielbiam, bo chcę choć nie czuję żadnych porywów serca. wyrażam swój podziw, wdzięczność.
  • Jo36, bardzo bliskie jest mi to, co piszesz!
  • @MamaBabcia, o ile podziw bez porywu, czy wdzięczność to taaak, to już uwielbienie bez porywu? no nijak.
  • Mówię o samym akcie woli.
  • Ja w ogóle nie potrafię uwielbiać spontanicznie. Przynajmniej tak, jak sobie uwielbienie wyobrażam. Jakoś sobie czasami przypominam, jak ważna jest modlitwa uwielbienia i wtedy próbuję. Jednak wtedy faktycznie automatycznie budzą się we mnie uczucia.
    Jednak Joanna pisała o akcie woli, więc doszłam doszłam do wniosku, że tam nie muszą być uczucia. Miłość to nie uczucie tylko akt woli. Podobnie tu.
    Jednak to tylko moje przemyślenia "na gorąco".
  • To nawet nie chodzi o spontaniczność, tylko tak jak miłość nie jest powtarzaniem słowa "kocham" a decyzją o postawie i uczynkach wobec osoby którą się kocha, tak prawdopodobnie uwielbienie też nie jest samym powtarzaniem słowa "wielbię".
  • Wielbić można słowem, czynem, pieśnią. Wszystkim. Z czasem pewnie życie staje się wtedy uwielbieniem.
  • Chodzi chyba o to, że cokolwiek czynisz w intencji uwielbienia, staje się nim.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.