Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dziecko+Goryl. Co uważacie?

W skrócie: USA; 4-letnie dziecko znalazło się na wybiegu goryla. Goryl został zastrzelony.

A Wy, co o tym myślicie?

Tu filmik i inne szczegóły: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/dziecko-wpadlo-na-wybieg-goryla-zwierze-zabito,648019.html
«13

Komentarz

  • Kruszewicz ma racje.
  • edytowano maj 2016
    ratowali malenstwo
  • ej, no właśnie

    założyłam ten wątek, bo poczytałam komentarze w internetach i potrzebowałam poczytać coś normalnego >:D<
  • to tak, myślę, że rodzice powinni jakoś za to zapłacić (nawet w ratach) lub odpracować
    ale fala hejtu, jaka się przelewa na tych rodziców mnie zadziwia

    to chyba piszą ludzie, którzy dzieci nie mają
  • no i też szok, że nikt dorosły nie odważył się, by po to dziecko tam zejść

    strach - tak, rozumiem,
    ale gdyby ono tonęło w morzu, albo siedziało w płonącym budynku, to też nikt by nie skoczył?
  • No przecież od dawna zwierzęta są ważniejsze od człowieka. Nawet najmniejszego.
  • Wielka szkoda, ze goryl, przedstawiciel wymierającego gatunku zapłacił za głupotę i niefrasobliwosć rodziców.
    To tylko i wyłacznie wina rodziców, ze dziecko się tam znalazło. Nikogo więcej.
    No przepraszam, ale dziecko, 4 letnie sforsowało kilkukrotne zabezpieczenie, fosę itp.
    Jak się tam znalazło?
    Nikt nie widział?

    Rodzice powinni ponieść konsekwencję, bo to nie był nieszczęsliwy wypadek, przypadek.
    To było albo niedopilnowanie albo celowe ustawienie dziecka (np do zdjecia, dla lepszego widoku itp.) w miejscu niedozwolonym.
    Tu nie ma mowy o tym, że maluch np podreptał kilka kroków w innym kierunku, niż rodzice.
    Bezmyślnosc i głupota.

    A te komentarze w stylu "zwierzęta ważniejsze niż ludzie" pozostawie bez komentarza
  • A ja @Malgorzata bardzo żałuję tego goryla. Bardzo.
    Na szczęście dziecku się nic nie stało-i w takim właśnie kontekście to piszę.
    Żal pozostaje

    Bywam bardzo często w zoo i widzę, jak bardzo nieodpowiedzialni bywają rodzice. Zresztą nie tylko rodzice, bezdzietni (bez dzieci) także.
    Ta wszechobecna mania łamania przepisów, forsowania zabezpieczeń-bo tak, bo tak się komuś podoba a przepisy i ograniczenia to wymysł głupich ludzi
  • A ja się dziwię, że musieli zabić tego goryla. Różne się rzeczy w zoo zdarzają i nie mieli jakiejś siatki albo usypiajacych naboi?
  • Srodki usypiające zaczynają działąć po kilku chwilach.
    Siatka wykluczona z uwagi na zbyt dużą bliskosć dziecka i goryla.

    Nawet opiekunowie w zoo w przypadku pracy z niebezpiecznymi zwierzętami "obsługują" je w kontakcie chronionym. Nigdy nie pozostają ze zwierzętami sam na sam bez jakiejkolwiek bariery
  • edytowano maj 2016
    @katarzynamarta
    rozumiem, że to by mogło się źle skończyć
    tak samo, jak źle się kończy jak ktoś za kimś skacze do szamba, a jednak ludzie to robią w odruchu niesienia pomocy

    dyr. zoo mówi, że goryl w obliczu dorosłego mógł się uspokoić, ale tego akurat nikt poza pracownikami zoo nie mógł wiedzieć

    btw. byliśmy dwa lata temu w safariparku w Niemczech, gdzie dzieci mogły wejść do takiego systemu klatek - to były takie klatki-tunele, które wyglądały jakby tam były kiedyś wcześniej zwierzęta a teraz udostępniono to dzieciom. Dzieci szły tymi tunelami raz w górę raz w dół, a my na zewnątrz na to patrzyliśmy i szliśmy wzdłuż, tak ze 200-300 metrów. Na końcu była klatka a w niej z 15 lemurów. Ale nie takie jak król Julian, tylko brązowe z żółtymi oczami. Wyglądały dziko. Mówię Wam, jaka gonitwa myśli...

    Nie miałam pojęcia o lemurach, ale jak to są takie kotomałpy to myślałam, że może są niebezpieczne i rzucą się na moje dzieci, które właśnie tam do nich wlazły! trudno było tam się przecisnąć, bo ta klatka była tak zrobiona, że dzieci mogły z niej tylko wyjść i to takimi małymi drzwiami...

    no ale prawie już nam się udało, gdy lemury wiecie co zrobiły?

    jak to co?

    zwiały ;)
  • Masz rację, @Agnieszka. Łatwo się krytykuje. Czterolatek to żywioł, a rodzic też człowiek. Wystarczy, że matka szukała powiedzmy butelki z piciem dla młodszego dziecka, starszemu może nawet kazała stać i się nie ruszać. Nie wiemy, jakie były zabezpieczenia. Ale dla sprytnego dzieciaka chyba okazały się niezbyt trudne. Nie wińmy rodziców, choć powinni ponieść koszty operacji. I sami uważajmy bardziej.
  • sorry, ale jeśli czterolatek dostał się tam samodzielnie, to jak dla mnie nie ma winy rodziców, tylko zabezpieczenia były słabe
    w zoo można bezpiecznie pooglądać różne, w tym niebezpieczne zwierzęta. Chodzi się tam z dziećmi rekreacyjnie i to nie jest skrzyżowanie Jerozolimskich z Marszałkowską, że dziecko trzeba trzymać non stop za rękę i najlepiej w szelkach na smyczy 80cm
    a jeśli były tam miejsca, gdzie, cytuję "dziecko może wejść, a dorosły nie" - w ogóle świetnie, dziecko Ci ucieka (nawet na kilka metrów), wchodzi w takie miejsce i już nic nie możesz zrobić
    kiedy byłam dzieckiem, były szczebelki w płotkach czy na klatkach schodowych, w których można było zaklinować głowę - obecnie robi się takie, żeby dziecko nie mogło się zaklinować
    ktoś, kto projektuje zabezpieczenia, w ogóle projektant, musi myśleć kilka ruchów do przodu
  • a regulaminy w takim miejscu są moim zdaniem raczej po to, by móc wyrzucić jakiegoś kombinatora i mieć ku temu podstawę, niż żeby dać odwiedzającym informację, że przekroczenie jakiejś linii o 10cm spowoduje śmierć na miejscu
  • Tak samo myślę @magalala
    W zoo powinny być takie zabezpieczenia których NIE DA się sforsować. Jest to w końcu teren rekreacyjny.
    W naszym kościele jest antresola z beznadziejną barierką. Niski murek a na nim niski płotek. Jak czasem tam jestem to boję się wręcz, że zasłucham się a mój tyrzylatek wypadnie. A jak ktoś ma kilkoro dzieci?
  • Ale zoo to zoo, małpa ma nie wyleźć, dziecko ma nie wleźć. Sprytna małpa i sprytne dziecko też.
  • Dobra, dobra, moj syn głowę rozciąl, na moich oczach, we własnym mieszkaniu. Mam Go tw za rękę prowadząc? Nie wpadajmy w paranoje.

    zdecydowanie zabezpieczenia w Zoo powinny byc solidniejsze.

  • Ale w zoo winisz rodzicow a nie slabe zabezpieczenia.

    Adekwatnie wszelkie wypadki, wina rodziców.
  • edytowano czerwiec 2016
    Weźcie jeszcze pod uwagę, że to Stany są. Tam pozywa się wszystkich za wszystko.
    Najfajniejszy pozew, o jakim słyszałam, to jak kobieta oskarżyła o odszkodowanie sklep, w którym przewracając się, złamała nogę.

    A przewróciła się, bo potknęła się o własne dziecko, którego nie zauważyła.

    :))
  • Czyli rozwiązanie na dziś- nie wpuszczać nikogo do zoo. Zamknąć na 4 spusty, żeby durny rodzic nie miał potem pretensji.

    Nam w krakowskim zoo dwulatek wlazł na wybieg dla żubrów. Bez najmniejszych problemów, bo odgrodzone były od ludzi poziomymi barierami, z których najniższa była jakieś 60 cm nad ziemią. Wystarczyło na sekundę puścić jego rękę i już leciał "krowę pogłaskać".
    Do głowy mi nie przyszło składać skargę, zażalenie, czy choćby zwykłą uwagę do obsługi na złe zabezpieczenie.

    Cieszyłam się tylko, że tarantule są w zabudowanych szklanych terrariach. :D
  • Ja nie wiem, jak bylo. Moze bylo niedopilnowanie. Moze rodzice sami podsadzili gdzies dziecko, a ono "skorzystalo". Ale moze zabezpieczenie bylo za słabe jak na takie miejsce. Moim zdaniem w zoo na wybiegi dla niebezpiecznych nie powinno dać sie dostać bez jakichś narzedzi/nadprzyrodzonych zdolności akrobatycznych ;)

    Jesli dziecko sie przewróci na prostej drodze i wybije zęba to nikogo nie winie, zdarza się. Jesli zostawie noz w zasięgu ręki, a ono wydlubie sobie oko, to winie siebie. Ale jesli mi dziecko wypadnie w centrum handlowym przez barierkę, bo byla za duza przerwa miedzy podłogą a barierką, to moim zdaniem architekt dal ciała (co nie znaczy, ze można to olewać i nie wypatrywać takich zagrożeń)

    Kurczę, jak gdzies myja podłogę, to jest obowiązek postawienia znaku, ze mokra podloga. Bo jak jesteś w budynku, na terenie zagospodarowanym, ma byc on bezpieczny, widzisz barierkę i możesz założyć, ze Ci dziecko nie wypadnie, o ile samo nie będzie chciało, widzisz podłogę i zakładasz, ze ma dodatni współczynnik tarcia, nic nie widzisz, to znaczy, ze niczego nie ma, a nie jakiś debil postawił super nowoczesne niewidoczne drzwi szklane i rozwalasz sobie o nie głowę
    Zoo to nie dżungla, a jak widac porządne zabezpieczenia chronią nie tylko odwiedzających, ale tez zwierzęta.
  • Zawsze można bezpiecznie obejrzeć zwierzątka w telewizji :P
  • malagala, ale czy jesteś pewna, że na ogrodzeniu wybiegu dla goryli nie było informacji, że to zwierzę niebezpieczne i NIE WOLNO przechodzić przez ogrodzenie, zaczepiać zwierza lub go drażnić?

    Rozumiem, że dziecko nie czytało, ale rodzice?! Każde zabezpieczenie da się złamać, więc to rodzic jest odpowiedzialny za dopilnowanie dziecka w terenie niebezpiecznym. A za taki teren należy uznać zoo.
  • Zabezpieczenie w tym zoo było trzykrotne. I do tego fosa a sam wybieg dla goryli w dole.
    Wystarczające, jeśli ma się dziecko na oku. I przestrzega się określonych reguł i używa wyobraźni.
    Natomiast w żadnym zoo nie ma zabezpieczeń, które sforsować mogłyby jedynie służby specjalne, SWAT i Formosa razem wzięte, no już bez przesady.

    Moim zdaniem rodzic sam do tego doprowadził bo albo faktycznie nie zwrócił uwagi na to, że dziecko się oddaliło albo sam podsadził malucha tak, ze ten się po prostu zsunął. Co jest mozliwe, jeśli się bardzo postarać, a dziecko nagle sie wyrwie lub matka zachwieje.

    Ogrody zoo nie mogą robić zasieków i szyb pancernych, bo to spotka się z protestami zwiedzajacych, którzy chcą mieć jak najbliższy kontakt ze zwierzakami.
    Tu nie ma żadnej winy zoo, tu jest wina tylko i wyłącznie rodzica, bez względu na to, jak bardzo by się oburzać, ze ktoś nie ma pojęcia, jakie potrafią być dzieci.

    Zabezpieczenia są tak konstruowane, by na 100% wykluczyc możliwość wydostania się zwierzęcia, a nie, by w 150% ograniczyć możliwosć wtargnięcia człowieka. Zdaje się, ze o tym sie zapomina. A człowiek zawsze znajdzie sposób, by złamać zakaz, obejsć nakaz i udawać, że nie rozumie zasad.
  • Wystarczyłoby gdyby blisko na 100% ograniczyć możliwość samodzielnego wtargnięcia małego dziecka, tam, gdzie ktoś podsadził, postawił itp. to insza inszosć, głupota dorosłych bywa nieprzewidywalna.
  • Nie wiem, nie bylam tam, nie widziałam (może w googlu można podejrzeć?), ale z drugiej strony, co ma np. fosa do zabezpieczeń? przeciez np. basen przydomowy nie jest żadnym zabezpieczeniem, wręcz trzeba basen zabezpieczyc przed dziecmi.
    Też na poczatku mialam takie myśli - nieodpowiedzialni rodzice doprowadzili do odstrzelenia goryla. Ale z drugiej strony - wszelkie barierki itp. naprawdę trzeba tak konstruować, zeby własnie dziecko nie bylo w stanie na nie wejść, wspinać sie, przeslizgnąc miedzy szczebelkami, przejśc pod spodem itp. To własnie dziecko, które ma mniej wyobraźni niz dorosły ma być bezpieczne. Jesli standardowe dziecko czteroletnie bylo w stanie sie przedostać, to jednak coś nie tak z tym potrójnym zabezpieczeniem. Jesli np. rodzice je podsadzili, zeby lepiej widziało i w jakiś sposób wpadło - cos nie tak z rodzicami.
  • Ale nie porównujcie placów zabaw, barierek w domu itp do dużego terenu, gdzie należy przestrzegać określonych zasad, by uniknąć niebezpieczeństwa. Oczywiście, ze wypadki się zdarzają i jakieś przypadki gapiostwa itp.
    Mając dzieci nie da się wszystkiego przewidzieć, ale da się pomyśleć o tym, ze w takim miejscu, pełnym obcych ludzi, podniet dla dziecka itp należy na nie szczególnie uważać. I wręcz trzymać za rękę lub na rękach.

    Czy można mieć pretensje np do PKP, ze ktoś przez nieuwagę spadł z peronu? Czy tam są jakieś zabezpieczenia? Bramki?
    Nie. To podrózny ma uważać. A dzieci są pilnowane przez rodziców, nie przez zarzadcę dworca pkp.
    Czy np energetyka ponosi winę za to, ze na jej słupie, przy drodze rozwalił się koleś pędzący 120km/h na odcinku z dozwoloną predkoscią 70km/h?
  • @Skatarzyna - 100% zabezpieczeniem przed wtargnieciem małego dziecka np na ten wybieg jest po prostu opieka i nadzór rodzica oraz brak głupich pomysłów w jego głowie. Tylko tyle i aż tyle.
    Jeśli rodzic nie pilnuje dziecka to i tak może dojsć do sytuacji, ze np pokaleczy się ono na siatce z kolcami albo utopi się w fosie albo złamie kark spadając w kolejny rów, bedący zabezpieczeniem.
  • @kociara, zasadniczo się zgadzam, jednakowoż, jeśli dziecko w zoo trzeba pilnować tak, jak na dworcu, to się jednak mija z celem, zwykłe "manie na oku" i powinno wystarczyć, jeśli wpadnięcie do klatki lwa jest równie łatwe jak spadanie z peronu, to chyba nie o to chodzi.
  • UlaUla
    edytowano czerwiec 2016
    @kociara - ale własnie teren publiczny ma byc dobrze zabezpieczony. Bo we własnym domu moge sobie nawet nie miec zadnych barierek całkiem w zgodzie z przepisami. Jak sie np. w nocy potknę i zlece ze schodów to połamię sie na własną odpowiedzialnosc. Piszesz o tym, ze rodzic ma pilnowac - ok, rozsadny bedzie, bo chociazby dziecko moze sie zwyczajnie zgubic, a nie od razu włazic do klatek ze zwierzetami. Ale przecież np. do zoo chodza wycieczki szkolne, a nawet o zgrozo przedszkolne, gdzie 20 maluchów 4-5 letnich jest pod opieką 3, moze 4 pań. Pilnowac trzeba, ale nie może być tak, ze sie któryś może wcisnąc w jakąś dziure i przedostać. Myślisz, ze to tak od razu widac, ze nagle są 24 a nie 25 głów?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.