Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Był raj, jest śmietnisko"

Niemcy są ostrożni, samozachowawczy. Bo mandat za mowę nienawiści wynosi 1200 euro. Głośno było o ukaranym facecie, który publicznie powiedział, że w swojej wsi nie chce azylantów. Teraz tam się wszyscy boją odezwać. Nie wolno im protestować, choć nie podoba się to, że ludzie w Niemczech muszą oszczędzać, że ogrzewanie jest drogie, a w domach azylanckich okna pootwierane na oścież, bałagan, a śmieci i jedzenie walają się po podwórku.

http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/525835,azylanci-uchodzcy-w-bawarii-w-niemczech-rozmowa-rigamonti.html

Komentarz

  • Bardzo ciekawy wywiad.
  • Straszne X_X
  • brak słów...
  • powoli juz wyjezdzaja
  • Relacja wyglada na miarodajna - w latach 80 tez tak tutaj bylo. Z tym, ze nikt nie podpalal Domow Azylanta. Najpierw mieszkalismy w Berlinie, w srodmiesciu; wlascicielka miala olbrzymi dom, chyba dawniejszy hotel. Za 1 pokoj ok. 20 m/kw. kasowala 1600 DM, miasto placilo od osoby, a nas bylo czworo: ja, maz i dwoje dzieci. Dlugo tam nie pobylismy, bo to bylo lokum dla przesiedlencow pochodzenia niemieckiego, a my bylismy uchodzcami politycznymi. Przesiedlono nas do Domu Azylanta, gdzie bylismy jedynymi Europejczykami, ale bardzo przyjemnie wspominam pobyt tam. Syf byl faktycznie straszny, na schodach trzeba bylo uwazac, zeby w kupe dziecieca nie wdepnac, ale uchodzcy byli bardzo mili, czulismy sie tam znacznie lepiej, anizeli posrod Polakow. Mielismy jud dwa pokoje z aneksem kuchennym i wspolna lazienke z rodzina z Afryki. Oni chyba byli z tych wyzszych sfer (nie bardzo moglismy sie z nimi dogadac, bo nie znalismy wtedy innych jezykow poza polskim i rosyjskim. Zrozumielismy tylko tyle, ze sa po studiach. Dzieci chodzily do przedszkola, ja organizowalam polska biblioteke i chodzilam w manifestacjeprzeciw komunie, pod polska Misje Wojskowa, a maz dogladal naszego malego gospodarstwa. Po trzech miesiacach zostalismy przerzuceni w glab Niemiec, osiedlono nas w nieduzym miasteczku, wsrod Niemcow i wtedy sie zalamalam. Nie moglam wrecz patrzec na ten ich porzadek: "te wypielęgnowane ogródki, te krzaczki, kwiatki, ozdoby różne i żadnych płotów." Po godz 22 juz nie wolno bylo brac kapieli, bo "woda robila halas". Moglabym jeszcze dlugo opowiadac, ale nie chce robic konkurencji autorce wywiadu. Na zakonczenie tylko dodam, ze po wielu perypetiach, w koncu dotarlam do miasta - swiadomie i dobrowolnie zamieszkalam w muzulmanskiej dzielnicy, i... nareszcie poczulam sie wolna.

    Dopowiem jeszcze, ze w latach 80, na Bawarii tak byli traktowani uchodzcy z Polski, jak obecnie przybysze muzulmanscy.
    Centrala azylowa dla przybylych z Europy byl Zindorf, ja nie pojechalam na rozpatrzenie wniosku o azyl, zostalam z dziecmi, maz pojechal sam zabierajac tez moje dokumenty. Po powrocie opowiadal mi, jak brutalnie byli tam traktowani, nie tyle przez urzednikow z Centrali, co okoliczna ludnosc. W Kreis (odpowiednik polskiego powiatu), w ktorym mieszkalismy, Niemcy byli O.K. - traktowali nas nieco protekcjonalnie, ale nie poddawali szykanom.
  • Zgadzam się z przedmówcą.
  • Schadenfreude....
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.