my sie na piatek (pierwszy )szykujemy ..fa nawet nie wie ze zbiera te pierwsze piatki.a ten bedzie siodmy ;-) tylko nie wiem jeszcze kto. albo Marcin. albo babcia na laudesy a fa sprzedana wujkowi na.czas rorat, albo ja i opoznienie karmienia.. zobaczymy
@Hania, Ty to młoda kobieta jesteś! Trochę wcześniej chodziłam
edit: @Sylwia1974, ja po urszulankach, ale tych oryginalnych, żeńskich Teraz to nie to samo... Za to do dominikanów blisko było, bo ja w internacie mieszkałam.
u nas wczoraj wszyscy chcieli, dziś syn mnie obudził 4.30 ale go odesłałam, żeby jeszcze do 6 pospał, Wstałam dwoje dzieci super ubiera się itp a trzeci ten co wstał o 4.30 i radośnie wołał na rortay, robi awanturę, że on nie idzie. NO szlag. Żeby była u nas opcja, że jeden nie idzie to bym go zostawiała ale albo idziemy wszyscy albo nikt. A że wczoraj mówił, że chce no to tego, ma ponosić konsekwencja swoich wyborów.. Nie ma zmieniania zdania jak już połowa składu obudzona i w ubraniach.
Mam dość takich poranków. Nie mam pomysłu co na jednego wyłamywacza mam robić.
Jutro pierwszy piątek więc chciałabym iśc ale moge i na 18ą jakby co. Choć znowu dziś spytałam czy jutro idziemy i wszyscy mówią, że tak, że chcą.
Byłam z 4 latkiem. Młodsi zostali z tata, ale od przyszłego tygodnia planuje chodzić jeszcze z 3 latkiem i niemowlęciem. Na razie do końca tego chodzimy we dwójkę. Mamy dobre 1,5 km, pokonujemy pieszo z czterolatkiem, zobaczymy jak będzie z reszta o 6.30. Od pn-środy miałam rekolekcje, dziś najstarszy mój wstał wzorcowo. Po Mszy dostał świeża bułeczke .
Moim tak bardzo zależy, że budząc ich rano mówię tylko raz, że pora wstawać. I dodaję prowokacyjnie, że kto nie chce wstać ten nie musi, może zostać w domu i spać. Nie ma chętnych na korzystanie z tej opcji ;-) Grafik mamy taki: jeden syn wstaje ze mną o 5:30, bo rano biega, większość składu budzę o 6:00, jak już jest owsianka, dwulatka wyciągam z łóżka 6:15, śpiącego niosę do łazienki, budzi się na kibelku i sikając nabiera przytomności i dobrego humoru, ubieram go szybko i wysyłam na śniadanie, a na koniec budzę najmłodszą, przebieram, dokarmiam i pakuję w fotelik, a tymczasem starsi pod kuratelą męża jedzą i się gotują do wyjścia. Pierwsza tura rusza z tatą przed 6.45 (mamy ministranta, co musi być chwilę wcześniej), a druga ze mną jakieś 5-10 minut później.
No, bywa to wkurzajace. Ja sie nie wdaje w dyskusje, robie swoje, ubieram pozostalych. Element oporny w koncu wymieka i galopem nadrabia, w najgorszym razie nie zje przed wyjsciem. Nie mam nerwow na debaty.
My naszego 6 latka daliśmy na szkolenie najstarszemu jako ministranta-tak trochę też z logistyki- nasi średni 6 i 5 latek, umieją się w kościele zachować ale jak siedzą przy mnie lub sami ale osobno - jak razem sami by siedzieli to nie wiem... jaki tryb mógłby im się włączyć - a ja pewności nie mam czy starczy mi sił lub np 2,5latek nie zachoruje/zaśnie przed roratami lub ja dostanę nakaz oszczędzania się itp jednego -5-latka np mogę spróbować podrzucić sąsiadom do przypilnowania bo sam się umie ogarnąć w miarę - ale dwójki bym nikomu nie odważyła się - ryzykując że będzie na Mszy musiał zajmować się uspokajaniem ich... - no i stąd pomysł że starszy "zajmuje się" 6-latkiem szkoląc na ministranta 5-latek siedzi sam w ławce i jest ok, nawet jak im nie będę mogła towarzyszyć bo chodzić chcą jak na razie wszyscy, nawet 2,5latek chętny - mimo tego że "jedyną atrakcją" są lampiony - bo kazania nuuudne, i jak dotąd żadnych losowań ani nic - proboszcz wrócił dopiero przedwczoraj skądś tam i może coś dopiero zorganizuje... nawet kompletów planszy do zbierania starczyło po 1 na "dom" na nie na dziecko - tak że mają wspólną (bynajmniej zabrakło nie dlatego że tyle dzieci przyszło... dzieci mało ale planszy chyba 20 czy 25 było tylko... ale to już nie będę komentować)
....pamiętam jak 10 lat temu przeżywałam szczególne roraty... miałam termin porodu na 27 grudnia i ścigałam się z Maryją, która pierwsza urodzi... Kościół miałam za zakrętem ulicy. Trzy moje córeczki wstawały każdego dnia o 5.30...a syna 3,5 letniego ubieraliśmy w kombinezon na piżamkę i budził się mniej więcej na "chwała na wysokości Bogu..." a czasem przesypiał całe roraty. Potem do domu na śniadanie, a po śniadanku dziewczyny do szkoły i przedszkola...
Maryja urodziła w nocy z 24/25 grudnia...ja 1 stycznia...eh...
dziś u nas wszyscy pas...wyjątkowo jakiś zaspany, niżowy dzień... jutro wznawiamy
@Marcelina nasi wychodzą na głodniaka, wstają 6.10 wychodzimy 6.30, no chyba, że ktoś coś w biegu złapie. dziś wyglądało na to, że wszyscy się ubiorą i wyjdą a on będzie3 dalej leżał w piżamie w pokoju..
Na którą macie te roraty? Później niż na 6:00? Te popołudniowe są męczące. Ale tylko 2x w tyg. Nie będę sobie na razie poprzeczki za wysoko zarzucac...
Hihi, Wela, u nas ten sam patent, sprzedałam pięciolatka na kandydata do ministrantów. Robi tam za maskotkę, wszyscy go znają, zachowuje się wzorowo i rozkochuje w sobie panią zakrystiankę. Drepcze za nim oddanym kroczkiem niewolnicy, przymierza komeżki i w ogóle. Na szczęście ksiądz Ł. trzyma całość w zdecydowanie męskich ryzach
@sylwia1974 mi sie przesunął ostatnio z wymiarów dziecka tp o tydzien- na 24 grudnia :-) ale nie przywiązuje sie do tej daty zbytnio choc torbę przygotuje.
Nie wiem o co chodzi. Marzyłam od dawna juz zeby moc /zmobilizowwac sie choc raz w tyg pójść na msze sw. Modlitwy mi nie idą. Spodziewałam sie podobnego adwentu jak od lat. W życiu bym nie pomyślała ze jeszcze teraz bede gdzies sie turlac. A od tygodnia ktos mnie po prostu nosi nad ziemia. Nic mnie nie boli. Choc ciezko rano wstac to jednak ktos daje sobie tym razem ze mną rade i wstaje. Moje dzieci ktore na słowo kościół miały odruch negatywny chcą chodzić codziennie.
U nas o 7.00,zaraz dzieci budzę. Nie wiem jeszcze czy z garażu wyjadę,bo wczoraj nas zasypało.Slychac wiatr hula. Na nogach,po śniegu nie wiem czy dam radę. Fizycznie to ze mną kiepsko,ale w środku radość, że jeszcze się udaje z dziećmi być na Rotatach.
Komentarz
edit: @Sylwia1974, ja po urszulankach, ale tych oryginalnych, żeńskich Teraz to nie to samo... Za to do dominikanów blisko było, bo ja w internacie mieszkałam.
Jutro tez wstaniemy bo intencje chcemy na msze roratnią zamówić.
Mam dość takich poranków. Nie mam pomysłu co na jednego wyłamywacza mam robić.
Jutro pierwszy piątek więc chciałabym iśc ale moge i na 18ą jakby co. Choć znowu dziś spytałam czy jutro idziemy i wszyscy mówią, że tak, że chcą.
Grafik mamy taki: jeden syn wstaje ze mną o 5:30, bo rano biega, większość składu budzę o 6:00, jak już jest owsianka, dwulatka wyciągam z łóżka 6:15, śpiącego niosę do łazienki, budzi się na kibelku i sikając nabiera przytomności i dobrego humoru, ubieram go szybko i wysyłam na śniadanie, a na koniec budzę najmłodszą, przebieram, dokarmiam i pakuję w fotelik, a tymczasem starsi pod kuratelą męża jedzą i się gotują do wyjścia. Pierwsza tura rusza z tatą przed 6.45 (mamy ministranta, co musi być chwilę wcześniej), a druga ze mną jakieś 5-10 minut później.
jednego -5-latka np mogę spróbować podrzucić sąsiadom do przypilnowania bo sam się umie ogarnąć w miarę - ale dwójki bym nikomu nie odważyła się - ryzykując że będzie na Mszy musiał zajmować się uspokajaniem ich... - no i stąd pomysł że starszy "zajmuje się" 6-latkiem szkoląc na ministranta 5-latek siedzi sam w ławce i jest ok, nawet jak im nie będę mogła towarzyszyć
bo chodzić chcą jak na razie wszyscy, nawet 2,5latek chętny - mimo tego że "jedyną atrakcją" są lampiony - bo kazania nuuudne, i jak dotąd żadnych losowań ani nic - proboszcz wrócił dopiero przedwczoraj skądś tam i może coś dopiero zorganizuje... nawet kompletów planszy do zbierania starczyło po 1 na "dom" na nie na dziecko - tak że mają wspólną (bynajmniej zabrakło nie dlatego że tyle dzieci przyszło... dzieci mało ale planszy chyba 20 czy 25 było tylko... ale to już nie będę komentować)
miałam termin porodu na 27 grudnia i ścigałam się z Maryją, która pierwsza urodzi...
Kościół miałam za zakrętem ulicy. Trzy moje córeczki wstawały każdego dnia o 5.30...a syna 3,5 letniego ubieraliśmy w kombinezon na piżamkę i budził się mniej więcej na "chwała na wysokości Bogu..." a czasem przesypiał całe roraty. Potem do domu na śniadanie, a po śniadanku dziewczyny do szkoły i przedszkola...
Maryja urodziła w nocy z 24/25 grudnia...ja 1 stycznia...eh...
dziś u nas wszyscy pas...wyjątkowo jakiś zaspany, niżowy dzień...
jutro wznawiamy
Nie wiem o co chodzi. Marzyłam od dawna juz zeby moc /zmobilizowwac sie choc raz w tyg pójść na msze sw. Modlitwy mi nie idą. Spodziewałam sie podobnego adwentu jak od lat.
W życiu bym nie pomyślała ze jeszcze teraz bede gdzies sie turlac.
A od tygodnia ktos mnie po prostu nosi nad ziemia. Nic mnie nie boli. Choc ciezko rano wstac to jednak ktos daje sobie tym razem ze mną rade i wstaje.
Moje dzieci ktore na słowo kościół miały odruch negatywny chcą chodzić codziennie.
Co dzień sie budzę i nie poznaje siebie
Nie wiem jeszcze czy z garażu wyjadę,bo wczoraj nas zasypało.Slychac wiatr hula. Na nogach,po śniegu nie wiem czy dam radę.
Fizycznie to ze mną kiepsko,ale w środku radość, że jeszcze się udaje z dziećmi być na Rotatach.